Przy uchwalaniu podwyżek dla samorządowców wykazano się nie tyle brakiem rozsądku i chciwością (chociaż nimi również), ale przede wszystkim głupotą. Nietrudno było sobie wyobrazić, że takie dysproporcje będą rodzić niezadowolenie społeczne. Chciwość jednak podpowiadała, że głosy oburzenia wkrótce ucichną. Faktycznie tak mogło by być, gdyby nie to, że każdy z nas, na co dzień skutki niezbyt mądrych rządów odczuwa, robiąc zakupy w osiedlowych sklepach spożywczych.
Drastycznie zdrożał chleb. Piekarze twierdzą, że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy o niemal 100 procent zdrożała mąka. A to tylko jeden przykład. Trudno się dziwić pracownikom, że rodzi się w nich sprzeciw, kiedy widzą, że władze troszczą się wyłącznie o siebie. Najohydniejszy symbol komunistycznej Polski, Jerzy Urban, mawiał, że władza sama się wyżywi. Historia zatoczyła koło i ci którzy mawiali: komuno wróć, muszą być usatysfakcjonowani.
Do Starosty Powiatu Tomaszowskiego, który jest faktycznym pracodawcą zwróciły się dwa związki zawodowe funkcjonujące w DPS-ach przy ulicy Polnej i Farbiarskiej. Są to Organizacja Zakładowa Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego "Konfederacja Pracy" oraz Międzyzakładowa Komisja NSZZ Solidarność Pracowników Pomocy Społecznej Powiatu Tomaszowskiego. Co ciekawe, w jednym z DPS pracuje radna miejska Marzanna Popławska, blisko współpracująca z Mariuszem Węgrzynowskim. Jak twierdzą związkowcy nie wspiera czynnie ich starań o podwyżki.
Związkowcy domagają się 20% podwyżki wynagrodzenia zasadniczego dla każdego zatrudnionego w DPS pracownika i wyrównania wynagrodzeń od sierpnia br. (podobnie jak mają radni i Starosta). Chcą też podpisania porozumienia o corocznym włączaniu związków zawodowych do rozmów o podwyżkach wynagrodzeń przed ustaleniem budżetu na rok następny. Ten ostatni postulat jest ważny z uwagi na fakt, że Starosta sugeruje pracownikom, że ich podwyżki zależne są od radnych, co nie jest prawdą. Pracownicy DPS krytykują równocześnie podwyżki jakie samym sobie przyznają krajowi i lokali politycy.
- Dotychczasowe wynagrodzenia są niewspółmiernie niskie w stosunku do obowiązków i odpowiedzialności pracowników domów pomocy społecznej
- czytamy w piśmie i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
- Brak troski o wynagrodzenia pracowników państwowej sfery budżetowej, będzie oznaczał dużą rotację kadr i przechodzenie do sektora prywatnego
- napisano. Ten proces już trwa od kilku lat. Odchodzą nie tylko pracownicy pomocy społecznej ale i doświadczeni fachowcy ze Starostwa Powiatowego.
Solidarność i Konfederacja Pracy oczekują natychmiastowych działań. Twierdzą, że są gotowi do strajku.
Napisz komentarz
Komentarze