Krajowy Rejestr Długów zapytał rodziców, których dzieci przystępują w tym roku do sakramentu komunii, o ich plany dotyczące uczczenia tego wydarzenia. Blisko dwóm trzecim rodziców (64 proc.) zależy, by miało ono bogatą oprawę, by nie zabrakło rozmaitego jedzenia oraz atrakcji dla gości. Odmiennego zdania jest prawie co czwarty rodzic – 24 proc. nie czuje potrzeby organizowania wystawnego przyjęcia. Natomiast blisko co ósmy (12 proc.) podchodzi do tematu obojętnie.
Z badania wynika też, że co czwarty ankietowany (26,5 proc.) jest gotów się zapożyczyć, by uroczystości komunijne ich dzieci miały bogatą oprawę. Na odbicie w związku z sezonem komunijnym liczą hotele, restauracje i firmy cateringowe, zadłużone na 272 mln zł. Podobne nadzieje ma też branża beauty z długiem wynoszącym 37,3 mln zł - wynika z danych KRD.
Na organizację przyjęcia komunijnego bez zaciągania pożyczki, może sobie pozwolić 71,5 proc. rodziców, w tym niemal 30 proc. twierdzi, że pieniądze "zdecydowanie nie stanowią" w tym wypadku dla nich żadnego problemu. Natomiast 22,5 proc. badanych przyznaje, że "nie stać ich na bogatą imprezę".
Jak zwrócił uwagę prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki, komentując dla PAP wyniki badania, mimo braku pieniędzy, część Polaków nie chce rezygnować z wystawnego przyjęcia. "Badanie pokazuje, że wciąż żywe jest powiedzenie „zastaw się, a postaw się”. Przeszło co czwarty rodzic weźmie kredyt lub pożyczkę na wyprawienie imprezy komunijnej" - wskazał. Dodał, że w grupie osób, którym zależy na wystawnej uroczystości odsetek zamierzających pożyć pieniądze rośnie do 33 proc. "Kredytu nie unikną też rodzice, którym na hucznym świętowaniu nie zależy - blisko co dziesiąty z nich zaciągnie zobowiązanie na organizację komunijnego obiadu" – podkreślił Łącki.
Według badania 47,5 proc. pożyczających rodziców po pieniądze uda się do banku. Co czwarty zadłuży się u rodziny lub znajomych. Podobny odsetek skorzysta z oferty firmy pożyczkowej (22,5 proc.).
Podejście „zastaw się, a postaw się” ma też swoich przeciwników. 35 proc. rodziców wskazuje, że nie będzie pożyczać pieniędzy, aby wyprawiać imprezę komunijną i zdecyduje się na skromniejsze podjęcie gości. W tej grupie przeważają osoby, które nie przywiązują wagi do wystawnego świętowania. Tak wskazało prawie 54 proc. rodziców, którym nie zależy na hucznej imprezie. Natomiast niecałe 39 proc. rodziców będzie miało wystarczające środki, by uczcić komunię dziecka bez zaciągania pożyczki czy cięcia kosztów.
"Jeśli kogoś nie stać na wystawne przyjęcie, a chce zaciągnąć kredyt, powinien przekalkulować realną możliwość jego spłaty. Chodzi o to, by nie doprowadzić do sytuacji, kiedy jedno zobowiązanie finansowe będziemy spłacać kolejnym. Wówczas trudno będzie wyjść na prostą" - zwrócił uwagę cytowany w badaniu Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, współpracującej z KRD.
Eksperci KRD zwrócili uwagę, że "wraz z powrotem Polaków do świętowania", nadzieję na odbicie mają firmy obsługujące przyjęcia i imprezy rodzinne. Łącki przypomniał, że restauracje i obiekty, które wynajmują sale, zapewniają noclegi, dostarczają jedzenie, mocno odczuły skutki koronawirusa i lockdownów - wiele z nich nie mogło funkcjonować i "narobiło sobie zaległości finansowych".
"Firmy z branży HoReCa mają do zapłaty łącznie 272 mln zł. Z tego 80 proc. to długi restauracji, firm cateringowych i gastronomicznych. Z nieuregulowanymi płatnościami wobec wierzycieli zmaga się blisko 13 tys. z nich. Średnio zobowiązanie jednej takiej firmy wynosi 21 tys. zł" - powiedział Łącki.
Najwięcej branża HoReCa zalega instytucjom finansowym, takim jak banki czy towarzystwa ubezpieczeniowe (146 mln zł). Ponad 36 mln zł długu ma też wobec sektora handlowego, w tym najwięcej (32 mln zł) u hurtowni. Na liście wierzycieli sektora HoReCa są też zarządcy nieruchomości i firmy związane z doradztwem czy ochroną mienia. Ponad 2/3 dłużników z branży HoReCa to jednoosobowe działalności gospodarcze. Najwięcej problemów ze spłatą mają przedsiębiorstwa z Mazowsza, które powinny oddać prawie 60 mln zł. Na drugiej pozycji są biznesy z województwa śląskiego (33 mln zł), a na trzeciej - z dolnośląskiego (30 mln zł).
Łącki zauważył, że przyjęcia komunijne to również "gorący okres dla branży beauty", która także w koronakryzysie musiała mierzyć się z obostrzeniami. Długi fryzjerek i kosmetyczek wynoszą 37,3 mln zł - wskazał.
Według KRD firmy z branży beauty najbardziej zadłużone są w instytucjach finansowych - 25 mln zł. Na ponad 3,4 mln zł zalegają firmom IT, a na kolejne 2,7 mln zł - handlowi. W przypadku branży beauty w rankingu najbardziej zadłużonych województw przodują przedsiębiorstwa z Mazowsza (8,7 mln zł do uregulowania). Drugi na tej liście jest biznes ze Śląska (5,3 mln zł), a trzeci -z województwa pomorskiego (3,7 mln zł). 80 proc. zadłużonych firm beauty to jednoosobowe działalności gospodarcze. "Także w tej branży z problemy finansowe najmocniej doskwierają najmniejszym firmom" - podsumował Łącki. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze