Ceny surowców przyprawiają o zawrót głowy, doszło do tego, że rząd chce wprowadzić cenę gwarantowaną za tonę węgla, a sprzedawcom udzielać rekompensat. Tylko czy węgla w ogóle wystarczy? Przed składami ustawiają się kolejki... a tam pusto. Wojna w Ukrainie, wynikający m.in. z tego ograniczony dostęp do surowców oraz inflacja znacznie pogorszyła sytuację gospodarczą, przekładając się na kolejny wzrost kosztów surowców energetycznych na światowych rynkach. W bardzo trudnej sytuacji są również miejskie ciepłownie.
Nie inaczej jest w Tomaszowie Mazowieckim. - W naszym przypadku zakup węgla rok do roku wiązał się ze wzrostem o 223% za tonę a od czerwca tego roku mamy kolejny wzrost, teraz jest już to 246,99%. Sytuacja cenowa na rynku handlu węglem ma cały czas tendencją wzrostową, a ceny oferowane przez sprzedających kształtują się od 1000,00 zł do 2000,00 zł (netto) za tonę. Na dziś na giełdach światowych (Amsterdam) węgiel kosztuje 233 $ za tonę plus koszty transportu. Zakup uprawnień emisji CO2 do rozliczenia w ubiegłym roku wyniósł 6 896 097,00 zł, w bieżącym roku wyniósł już 14 230 680,00 zł co oznacza wzrost 206,4%. Na te sytuację nie mamy absolutnie żadnego wpływu, a to te ceny dyktują stawki za ciepło. Spółka na mieszkańcach nic nie zarabia – przekonuje Jan Wożniak prezes Zakładu Gospodarki Ciepłowniczej.
Informacja o podwyżkach zawsze jednak powoduje emocje i negatywne odczucia. Głównym wyzwaniem ciepłowni, nie tylko tej w Tomaszowie, ale niemal wszystkich w kraju, jak wspomniał już prezes spółki, jest odejście od węgla, co da spore oszczędności, bo nie będzie już konieczności kupowania uprawnień. Żeby jednak przeprowadzić inwestycje, które na to pozwolą potrzebne jest ogromne wsparcie zewnętrzne.
Problemem naszej ciepłowni jest to, że od wielu lat miasto nie jest jedynym udziałowcem, mniejszościowe udziały ma osoba prywatna. To powoduje, że niestety o wiele trudniej pozyskać fundusze na inwestycje. - Jesteśmy wykluczeni z wielu programów, z których moglibyśmy np. jako jedyny udziałowiec skorzystać. W tym wypadku w o wiele lepszej sytuacji są przedsiębiorstwa prywatne, wystarczy spojrzeć na listy z wynikami przeprowadzonych konkursów w NFOŚiGW, gdzie największymi beneficjentami są spółki prywatne - również w swoim czasie bardzo dobrze znane w Tomaszowie, chodź u nas zajmujące się gospodarką odpadową, a w Warszawie ciepłownictwem - tłumaczy prezes ZGC.
Braku działań, by środki pozyskać trudno czy miastu, czy spółce zarzucić, co zauważa również NIK w przeprowadzonej ostatnio kontroli. Urząd pozyskał 100% dofinansowanie na odwiert geotermalny. Poszukiwano alternatywnego źródła ciepła. Niestety badania wykazały, że woda na taką skalę nie może być używana, ale miasto ma plany wykorzystać ją w turystyce zdrowotnej i energetyce, choć na mniejszą skalę.
Dokumenty i analizy, niezbędne do pozyskiwania środków spółka utworzyła już w 2016 roku. - Stworzyliśmy szereg dokumentów, które umożliwiają staranie się o dofinasowania. W roku 2017 opracowaliśmy projekt kogeneracyjnego źródła ciepła na paliwie z biomasy – mówi Wożniak. Nie udało się pozyskać jednak wystarczającego dofinansowania. Jak napisał nam prezes spółki, jakimś sposobem na to, byłoby wykupienie udziałów prywatnego wspólnika, ale na to potrzebne są również środki i oczywiście chęć drugiej strony do sprzedaży. - W związku z powyższym w roku 2018 podpisaliśmy list intencyjny z firmą zewnętrzną na współpracę, w wyniku którego miało zostać wybudowane na terenie Tomaszowa Mazowieckiego źródło ciepła OZE na paliwo z biomasy, które będzie zasilać system ciepłownicy tzw. zieloną energią cieplną. W wyniku tych działań powstał projekt wybudowania kotłowni biomasowej OZE na zrębki drewniane o mocy 5.1 MW, obecnie projekt jest na etapie montażu kotła i instalacji technologicznej kotłowni – informuje Wożniak.
W wyniku możliwości pozyskania gazu w roku 2024 - choć jak wiemy obecnie, ten termin również jest zagrożony przez sytuację na Ukrainie, w sierpniu 2020 roku spółka złożyła kolejny wniosek o dofinansowanie na realizacje inwestycji, której źródłem ciepła i produkcji prądu będą silniki gazowe, nie może on być jedynym źródłem, ale z innymi, uzupełniającymi będzie wystarczający przekonują pracownicy spółki. - Przeprowadzone analizy pokazują, że w wyniku realizacji wymienionych wyżej dwóch projektów ZGC osiągnie status efektywnego systemu ciepłowniczego. Natomiast jeżeli projekt układu kogeneracyjnego nie zostanie zrealizowany ze względu na brak środków finansowych, wysokie koszty inwestycji, nieopłacalność ze względu na duży wzrost cen paliwa-gazu, to planujemy wykorzystać docelowo powiększenie mocy źródła OZE o dodatkowy kocioł o mocy 3,8 MW, co umożliwi produkcję ciepła w wielkości ponad 50% łącznej produkcji ciepła w ZGC – twierdzi prezes.
Budowa źródła OZE to koszt ponad 20 mln zł, fundusze te inwestorzy pozyskali w formie pożyczek i dotacji z NFOŚiGW w Warszawie. - W związku z tym fundusz wymagał zabezpieczeń w formie hipotek na działkach, na których powstanie źródło OZE. Aby spełnić wymagania funduszu co do zabezpieczeń w formie hipotek ZGC musiał sprzedać inwestorom działki, na której budowane jest źródło OZE, jednak akt sprzedaży wymaga na tychże inwestorach działań zabezpieczających potrzeby ZGC (zabezpiecza zakup ciepła z OZE tylko przez ZGC) – uspokaja nasz rozmówca.
Trzeba też zauważyć, że spółka próbuje niwelować drastyczne podwyżki korzystając ze wszystkich swoich możliwości. Tak jest chociażby ze współspalaniem biomasy. Gdyby nie podjęte wcześniej kroki, dziś podwyżki byłyby jeszcze wyższe. - Przeprowadziliśmy pozytywne próby współspalania biomasy z węglem. Po dostosowaniu kotłów do tej technologii uzyskaliśmy zmianę Pozwolenia Zintegrowanego i zmianę Koncesji Na Wytwarzaniu Ciepła, co umożliwia nam spalanie biomasy na naszych kotłach. W zależności od parametrów pozyskanej biomasy oszczędności na spalanym węglu mogą się kształtować średnio od 5% do 30%, niestety gwałtownie rosnące ceny surowców – również biomasy, nie pozwalają tego odczuć przy ustalaniu cen. Bez tych działań bez wątpienia byłoby jeszcze drożej – informuje Jan Wożniak i dodaje że spółka dąży do poprawy efektywności energetycznej systemu poprzez jego dekarbonizację (dywersyfikację paliw) a może i także decentralizację.
Oznacza to budowę instalacji rozproszonych źródeł energii (w tym źródeł OZE, fotowoltaiki, pomp ciepła i kogeneracji) i zmniejszenie roli centralnego źródła. Chce również wykorzystywać ciepło i prąd z planowanej nowej elektrociepłowni, która powstanie w wyniku przekształcania termicznego odpadów komunalnych czy też spalania paliwa alternatywnego i będzie końcowym elementem Zamkniętego Obiegu Gospodarki Odpadami na terenie naszego miasta. I choć ostatnie podwyżki, a pewnie będą jeszcze kolejne - szokują i szokować raczej będą - to trzeba też pamiętać, że ciepło systemowe to nadal bezpieczne źródło ciepła. Osoby, które ogrzewają swoje domy gazem lub węglem, nie mają dziś pewności czy zimą będą mieli ciepło.
Czy spółka bada też inne możliwości obniżenia kosztów, choćby te związane z opłatami emisyjnymi? Może jakimś rozwiązanie byłoby powołanie nowej spółki i wydzierżawienie jej majątku poprzednika, jakim jest ZGC. Być może jakąś formą dzierżawy zainteresowana byłaby spółdzielnia mieszkaniowa Przodownik, która jest jednym z głównych odbiorców miejskiego ciepła i to jej lokatorów z tej stony Wolbórki podwyżki dotykają najmocniej. '
Niedawno na możliwości uzyskania dofinansowania na inwestycje wodorowe zwrócił uwagę w swojej interpelacji Michał Jodłowski. Wskazuje, że istnieje Polska Strategia Wodorowa do roku 2030, w ramach której Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska finansuje w formie umarzalnych pożyczek inwestycje w oparte na wodorze źródła energii. Tego typu projekty realizowane są między innymi w Sanoku, Poznaniu i Rzeszowie.
Niestety, problemu kosztów ogrzewania nie da się rozwiązać lokalnie. Potrzebne są odważne decyzje na szczeblu krajowym. Sąsiadujące z nami Niemcy szybko zareagowały na kryzys energetyczny i wprowadziły u siebie programy, dzięki którym można pozyskać nawet 100 procent dofinasowania do zakupu i montażu pomp ciepła. Efekt jest taki, że zapotrzebowanie na tego rodzaju sprzęt wzrosło z kilkunastu do kilkuset tysięcy domowych instalacji tylko w tym roku. W Polsce nie tylko można liczyć na niewielki ułamek tej kwoty, ale też wprowadzono zmiany w programie Czyste Powietrze i pompy ciepła można dofinansować jedynie w nowo budowanych domach. Co przy rosnących cenach i hamującym budownictwie jest rozwiązaniem absurdalnie abstrakcyjnym. Podobnie jest w przypadku instalacji fotowoltaicznych, gdzie właściwie zlikwidowano możliwość bycia prosumentem.
Napisz komentarz
Komentarze