Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 20:49
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Min. Czarnek: okrojona podstawa programowa od 1 września 2024 r.

Można się pokusić o odchudzenie podstawy programowej, żeby dać więcej czasu na tzw. zajęcia miękkie, związane również z kulturą fizyczną, rekreacją. Zrobimy to tak, żeby nie zmniejszać liczby godzin dla nauczycieli - powiedział PAP szef MEiN, Przemysław Czarnek. Dodał, że efekty zobaczymy najpóźniej 1 września 2024 r.

PAP: Zadeklarował pan, że zamierzacie nieco – o 4-5 godzin - "okroić" podstawę programową po to, by dzieci miały więcej czasu na aktywność fizyczną. Jakie przedmioty zamierzacie odchudzić, co będziecie ciąć?

Szef MEiN, prof. Przemysław Czarnek: Myślę, że większość. Choć to oczywiście nie ja będę ciął, tylko eksperci, ściśle współdziałając w tej sprawie z Centralną Komisją Egzaminacyjną. Należy przejrzeć podstawy programowe wszystkich przedmiotów, zastanowić się, co z nich wyjąć, żeby osiągnąć efekt krótszego tygodnia nauki dla uczniów. W zależności od rocznika, poziomu szkoły, będzie to trzy, cztery albo pięć godzin. Mamy świadomość, że dzieci za długo przebywają na lekcjach, że tego "zakuwania" jest za dużo. Potrzebują więcej rekreacji, zajęć terenowych, zajęć, które będą budowały wspólnotę, relacje rówieśnicze – i na to będziemy stawiać.

PAP: Nie obawia się pan, że podniesie się krzyk, iż po takich cięciach dzieci będą niedouczone?

P.C.: Nie, nie obawiam się tego, nie będzie takiego krzyku. Z naszej analizy wynika jednoznacznie, że system – osiem lat plus cztery – jaki został wprowadzony, jest bardzo dobry, w jego siatce jest więcej czasu, choćby na zajęcia z historii, natomiast w niektórych miejscach można się pokusić o odchudzenie podstawy, żeby dać więcej czasu na tzw. zajęcia miękkie, związane również z kulturą fizyczną, rekreacją. Zrobimy to tak, żeby nie zmniejszać liczby godzin dla nauczycieli.

PAP: Kiedy to się stanie?

P.C.: To jest długi proces, który dopiero rozpoczynamy, w kolejnej kadencji Sejmu będziemy go realizować, jednak jestem przekonany, że z efektami będziemy gotowi najpóźniej 1 września 2024 roku.

AP: Czy to oznacza, że będzie więcej godzin wychowania fizycznego, czy może wejdą inne przedmioty?

P.C.: Będziemy o tym dyskutować, nauczyciele nazywają to zajęciami miękkimi, rekreacyjnymi, budującymi relacje rówieśnicze i na takie będziemy stawiać.

PAP: Rozumiem, czekam więc cierpliwie, co wydarzy się w przyszłości. Zajmijmy się może jednak teraźniejszością: dużo się mówi ostatnio o nagannych czynach, których dopuszczają się nastolatki. Mało tego, one to filmują i wrzucają do sieci, nie czując ani wstydu, ani strachu przed karą. Słyszałam zapowiedzi ze strony Ministerstwa Rodziny, że trwają prace nad ustawą o ochronie nieletnich przed nieodpowiednimi treściami, tzw. +ustawa o ochronie dzieci przed pornografią+. Czy MEiN się w nie włączy?

P.C.: Nie mam najmniejszych wątpliwości, że pewne ruchy należy wykonać. Jednak oddzielmy dwie rzeczy: ministerstwo edukacji jest odpowiedzialne za to, co się dzieje w szkołach, a w szkołach – chcę to mocno podkreślić – jest bezpiecznie. Nie mamy sygnałów, żeby w szkolnych klasach czy na korytarzach wzrastała agresja. Zdarzają się incydenty, zawsze się zdarzały, ale nic więcej. Natomiast te przypadki, o których pani mówi, czasem, jak w Zamościu, prowadzące do najtragiczniejszych konsekwencji, odbywają się na ulicach miast, a za to, co się tam dzieje, resort edukacji nie odpowiada. Za młodzież poza szkołą są odpowiedzialni – powiem to dużymi literami – RODZICE. Dlatego cieszę się, że ministerstwo rodziny tę inicjatywę podnosi, a my na pewno, w każdym aspekcie, gdzie tylko będą nasze kompetencje, będziemy współpracować.

PAP: Zgadzam się w pełni, że za dzieci odpowiedzialni są przede wszystkim rodzice, a szkoła może i powinna im pomóc. Jakie ma pan pomysły na tę pomoc?

P.C.: Najpierw chciałbym zwrócić uwagę wszystkim, że mamy do czynienia z kryzysem rodziny. Od kilku dekad trwa permanentny atak na rodzinę, zohydzanie jej, małżeństwa, rodzicielstwa. To wynika z ideologii lewackiej, która zasiała wiatr, a my teraz musimy zmagać się z burzą. Nie poradzimy sobie, jeśli nie wrócimy do wartości rodziny, jeśli nie wytłumaczymy ludziom, jakie fundamentalne znaczenia ma rodzina nie tylko w życiu prywatnym, ale i społecznym, państwowym. Jestem przekonany, że przytłaczająca większość dzieci i młodzieży jest wspaniała, natomiast, niestety, są też wśród nich jednostki, które wywołują te brutalne incydenty, o których teraz rozmawiamy, i których absolutnie nie można lekceważyć. Przeciwnie, należy na nie zdecydowanie reagować. Dlaczego do takich incydentów dochodzi? Otóż czytałem wywiad z pedagogiem, który postawił diagnozę, a ja się z nią zupełnie zgadzam: ci młodzi ludzie zostali pozbawieni pierwiastka moralnego przez zaniechania w wychowaniu popełnione przez ich rodziców. Dlatego to, co dziś musimy robić w szkole, to postawienie na lekcje wychowawcze. Na przekazywanie wartości, bez których nie ma człowieka ani obywatela. Tu chciałbym zaapelować: przestańcie obrzydzać młodym ludziom lekcje religii, młodzież musi mieć możliwość uczęszczania na zajęcia, na których ma dostęp do hierarchii wartości, do zrozumienia tego, co dobre, a co złe. Tak musi być, jeśli chcemy powstrzymać te incydenty, które zamieniają się na naszych oczach w rosnącą falę agresji wśród części dzieci i młodzieży.

PAP: Część ekspertów jest zdania, że duża grupa spośród tego nowego pokolenia jest już stracona. Żeby nauczyciele, wychowawcy, psychologowie stanęli na głowie, to nie da się już z nimi nic zrobić. Z tego powodu właśnie, że ci młodzi ludzie nie odebrali w domu wychowania moralnego, aksjologia to dla nich puste pojęcie.

P.C.: Absolutnie nie zgadzam się z taką tezą i stanowczo sprzeciwiam się twierdzeniu, iż jakieś pokolenie, czy jego część, jest stracone. To bardzo krzywdzące dla tej młodzieży, to, że ona ma problemy nie oznacza, że jest stracona. Trzeba z tą młodzieżą pracować, trzeba zwiększać ilość psychologów i pedagogów w szkołach – i robimy to, zwiększyliśmy ich liczbę o sto procent, o 20 tys. etatów, wydając na ten cel 2 mld zł tylko w tym roku. Wielka praca jest jeszcze przed nami, ale nigdy nie można mówić, że jakieś pokolenie jest stracone. Zasada jest oczywiście taka, że w zdrowej rodzinie dzieci otrzymują zdrowe, dobre wychowanie. Jednak wszyscy przecież znamy także osoby, które pochodzą z rozbitych czy wręcz patologicznych rodzin, ale są wspaniałe, dobre, zaangażowane w życie społeczne. Znamy także takie, które wychowały się w tzw. porządnych rodzinach, ale, niestety, ich losy się bardzo pogmatwały. Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka mówiąc: ponieważ mamy kryzys rodziny, to wszyscy nim dotknięci są straceni. Nie, na pewno nie. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na kryzys rodziny, odbudowywać autorytet rodziny i pracować z młodzieżą.

PAP: Jest to o tyle trudne, że często dzieci i młodzież bytujące w wirtualnym świecie wymykają się kontroli dorosłych. Dotyczy to także strefy związanej z intymnością. Ze starych już, bo pochodzących sprzed dziewięciu lat, więc pewnie bardzo nieaktualnych badań NASK wynika, że 25 proc. polskich nastolatków zadeklarowało, iż otrzymało czyjeś materiały erotyczne, ponad 7 proc. je wysłało. Dlaczego, skąd się to bierze?

P.C.: Nie wiem, nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, to ich należałoby zapytać – pedagogów, psychologów, seksuologów. Z mojej intuicji wynika, że to się bierze właśnie ze świata internetu, który generuje zarówno rzeczy dobre, jak i te paskudne. Wydaje się też, że ma pani rację w tym, że głównym powodem jest brak kontroli rodziców nad tym, co robią, czym żyją ich dzieci.

PAP: Co będzie w takim razie ze smartfonami w szkole?

P.C.: Każda szkoła może wprowadzić u siebie zakaz używania komórek, wiele szkół w dużych i małych miastach, na wsiach, już to czyni. I ja to popieram. Nie chodzi przy tym o to, że zabrania się uczniom przynoszenia tych urządzeń do szkoły, tylko ich używania – na lekcjach, ale także podczas przerw. Podkreślę: to jest kompetencja szkoły, natomiast trwają debaty nad tym, czy nie pomóc w podjęciu takiej decyzji innym szkołom, które jeszcze tego nie zrobiły, czy to przy pomocy wytycznych, czy to przy pomocy prawa. Pracujemy nad tym, zrobiliśmy konsultacje wśród młodzieży, pewnie niebawem będą jakieś decyzje.

PAP: Jeśli jest to w kompetencji szkoły, to po co zawracać sobie głowę tym problemem?

P.C.: Prawdą jest, że takie decyzje mogą podjąć dyrektorzy szkół, rady pedagogiczne, rady rodziców – zachęcamy do tego. Niemniej jednak zdajemy sobie sprawę, że presja ze strony rodziców, ale także uczniów, na te grona decyzyjne może być tak duża, że – właśnie za pomocą wytycznych – możemy im pomóc wprowadzić na terenie swojej placówki takie rozwiązania.

PAP: Obawiam się, że największy opór może przyjść ze strony nawet nie uczniów, ale ich rodziców. Już słyszałam argumenty, że dziecko musi "być pod telefonem" w każdej chwili, żeby mama czy tata mogli sprawdzić, co się z nim dzieje.

P.C.: Rodzice mogą mieć kontakt z dzieckiem w każdej chwili – wystarczy zadzwonić do sekretariatu szkoły i zapytać, czy dziecko pojawiło się na lekcjach, czy wszystko z nim w porządku, a jeśli jest taka konieczność, można poprosić dziecko do telefonu. Poza tym tam, gdzie wprowadzono zakaz używania telefonów komórkowych na terenie szkoły, dzieci mają je w szafkach, więc w sytuacji alarmowej można wyjąć urządzenie i zadzwonić do rodziców. Jestem przeciwnikiem zabronienia przynoszenia komórek do szkół, choćby z tego powodu, że są programy, które umożliwiają rodzicom chociażby śledzenie drogi dziecka z domu do szkoły i z powrotem, dają możliwość upewnienia się, że jest w miejscu, w którym powinno być, jest bezpieczne. Nikt wiec nie mówi o zakazie przynoszenia smartfonów do szkoły, nikt nie mówi o braku kontaktu z rodzicami, tylko o zakazie używania tego sprzętu na lekcjach i na przerwie.

PAP: Jest jeszcze jeden problem: rozmawiałam ostatnio z nauczycielami, którzy uczą w klasach integracyjnych. Żalili mi się, że nie mają kompetencji, żeby pracować z piątką dzieci z orzeczeniami, nie są w stanie prowadzić lekcji; nie są pedagogami specjalnymi i nie wiedzą, co zrobić, jeśli np. uczennica bierze krzesło i zaczyna nim walić w ścianę. Pytali, dlaczego likwiduje się w Polsce szkoły specjalne.

P.C.: Kto niby je likwiduje? To wierutna bzdura. Szkół specjalnych przybywa, jest ich więcej o 52 szkoły, niż trzy lata temu, a kształci się w nich o 5,5 tys. uczniów więcej. Inwestujemy potężne pieniądze w budowę nowych szkół specjalnych. 64 mln zł w Lublinie przekazaliśmy niedawno na nowy kompleks szkół specjalnych, 14 mln zł w Węgrowie, 20 mln zł w Kozienicach… Kto likwiduje szkoły specjalne? To kolejny fake news. Szkoły specjalne będą rozbudowywane i wzmacniane. Będą kolejne w nie inwestycje, a my będziemy zachęcać rodziców, żeby kierowali swoje dzieci wymagające specjalnej opieki edukacyjno-wychowawczej do placówek, gdzie są specjaliści, a nie tam, gdzie ich nigdy nie będzie w wystarczającej ilości. W żadnej szkole ogólnodostępnej nie będzie tylu specjalistów znających się na rozmaitych schorzeniach czy zaburzeniach, co w specjalnej. Dlatego chcemy doinwestować szkoły specjalne, żeby były one piękne, dobrze wyposażone, aby dzieci potrzebujące kształcenia specjalnego znalazły w nich edukację i opiekę na jak najwyższym poziomie. Natomiast tym dzieciom, które już chodzą do szkół ogólnodostępnych, ich nauczycielom, chcemy pomóc tworząc specjalistyczne centra wspierania edukacji włączającej, gdzie pedagodzy wykształceni w edukacji specjalnej będą służyli im oparciem. Jestem jednak pewien, że dla dzieci z orzeczeniami, ze specjalnymi potrzebami, najlepszym kierunkiem są szkoły specjalne, bo tam są specjaliści, tam znajdą najlepszą pomoc.

PAP: Wiem, że niektórzy rodzice dzieci mających specjalne potrzeby nie chcą wysyłać ich do szkół specjalnych. Obawiają się, że ich potomstwo zostanie w pewien sposób nastygmatyzowane, wyłączone ze społeczeństwa. Słyszałam, jak określają szkoły specjalne słowem "getto".

P.C.: Bzdura na kółkach i na resorach. To nieodpowiedzialność, jeśli ktoś w ten sposób podchodzi do szkoły specjalnej. Polska pedagogika specjalna jest na najwyższym światowym poziomie, mamy w tych placówkach znakomitych nauczycieli, pedagogów, tam dzieci z różnymi schorzeniami, potrzebami mogą znaleźć najlepszą pomoc i opiekę. Oczywiście są też takie dzieci, mające orzeczenia, których schorzenie czy zaburzenie nie jest na tyle poważne, żeby nie mogły chodzić do szkoły ogólnodostępnej. Rzecz w tym, żeby znając stan i kondycję dziecka, kierując się jego potrzebami i dobrem, podjąć racjonalną decyzję, a nie mówić o jakichś gettach. Nie stygmatyzujmy szkół specjalnych, to znakomite szkoły, w których są świetni pedagodzy, do których chodzą fantastyczne dzieci. I te szkoły są dziś dofinansowywane. Więcej, rośnie także subwencja na dzieci z potrzebami kształcenia specjalnego.

PAP: Kto może pomóc podjąć rodzicom decyzję co do tego, gdzie posłać ich dziecko specjalnej troski?

P.C.: Rząd, który inwestuje teraz w takie szkolne kompleksy, jak ten w Lublinie. Albo w szkołę w Kozienicach; wprawdzie jeszcze dzieci uczą się w pomieszczeniach w starym klasztorze, w tragicznych warunkach, ale już od maja będą mogły się przeprowadzić do fantastycznej, nowej szkoły w centrum miasta. Tego typu inwestycje będą tym, co przekona rodziców co do tego, że warto wysłać dziecko do takiej placówki. To są wielkie inwestycje, z pieniędzy rządowych, nikt tego wcześniej nie robił, ale teraz ten program inwestowania w szkolnictwo specjalne trwa. Mało tego, jeśli tylko wojna na Ukrainie i związane z nią kryzysy pozwolą, to planujemy specjalny fundusz, który będzie źródłem środków dla samorządów, powiatów, na takie szkoły, nowoczesne, piękne, gdzie dzieci znajdą najlepszą edukację i opiekę.

PAP: Macie państwo dużą konkurencję w postaci prywatnych szkół, nazwałabym je wirtualnymi, do których dziecko nie musi uczęszczać, ale i tak przechodzi z klasy do klasy. Tacy uczniowie z orzeczeniami to łakomy kąsek dla właścicieli prywatnych placówek, gdyż subwencja oświatowa jest spora, na uczniów ze spektrum autyzmu wynosi ponad 6 tys. zł, a można ją skasować nie ponosząc niemal żadnych wydatków. Wiem, że próbowaliście ukrócić ten proceder, ale jakoś nie bardzo wyszło.

P.C.: Pewne ograniczenia zrobiliśmy w rozporządzeniu, dużo dalej idące były w ustawie, która, niestety, została zawetowana przez pana prezydenta, ale – jestem o tym przekonany – do tych przepisów będziemy wracać na kolejnych posiedzeniach Sejmu. Jednak, jak to ze wszystkim jest, nie można wszystkich takich szkół wrzucać do jednego worka. Poza tym są też dzieci z takimi ograniczeniami, które uniemożliwiają im uczęszczanie do jakiejkolwiek stacjonarnej szkoły, wówczas ta, jak to pani nazwała, wirtualna szkoła, jest dla nich jedynym wyjściem. Dlatego potrzeba nam takich przepisów, które – z jednej strony – umożliwiałyby dzieciom ze szczególnymi potrzebami korzystanie z takiej formy edukacji, a z drugiej – ograniczałyby możliwość wykorzystywania sytuacji przez przedsiębiorców oświatowych i wyłącznie zarabiania przez nich, zamiast uczenia.

PAP: Pożartujmy sobie na koniec rozmowy: w ubiegłym tygodniu, w programie "W otwarte karty" wygłosił pan zaskakujące oświadczenie: minister edukacji i nauki nie jest od tego, żeby kupować papier toaletowy. Ktoś tego od pana wymaga?

P.C.: Niestety. Przy gigantycznych nakładach na edukację samorządową, przy dużym wzroście dochodów samorządów, biorąc pod uwagę fakt, że prowadzenie edukacji jest zadaniem własnym samorządów, mówienie przez niektórych posłów opozycji, że w niektórych liceach czy technikach brakuje papieru toaletowego, czy papieru do pisania, to jest jakaś aberracja. Jeśli prezydent miasta, przy wielkich pieniądzach, które otrzymuje od rządu, także na inwestycje, nie jest w stanie kupić papieru toaletowego do szkoły, to natychmiast powinien się podać do dymisji; a jeśli się nie poda, to mieszkańcy powinni zmienić włodarza swojej miejscowości przy najbliższych wyborach samorządowych. To są proste sprawy, trzeba tylko wiedzieć, kto za co odpowiada: za wyposażenie szkoły, za infrastrukturę edukacyjną, odpowiada samorząd. My temu samorządowi pomagamy, na skalę wcześniej niespotykaną: to 5 mld 200 tys. zł na inwestycje w ciągu ostatnich 15 miesięcy pozyskali samorządowcy na inwestycje edukacyjne. Zwiększyliśmy też subwencję oświatową o 60 proc., o kwotę łącznie ponad 24 mld zł. Jeśli jakiś samorząd prowadzący szkołę przy tym nie ma pieniędzy na papier toaletowy, czy papier do drukarki, to wstyd.

PAP: Czym nas w najbliższym czasie ministerstwo edukacji zaskoczy? Zdradzi pan jakieś newsy?

P.C.: Resort edukacji nie jest od tego, żeby zaskakiwać. Jesteśmy od tego, żeby realizować reformy, jakie są prowadzone – we współpracy z nauczycielami, rodzicami, związkami zawodowymi. Mamy przygotowaną i zaplanowaną ustawę, która będzie zmieniała status zawodowy nauczyciela, żeby odbudować jego autorytet, zmienić system jego pracy i wynagradzania na bardziej sprawiedliwy i efektywniejszy, aby te pieniądze były większe. Mamy przygotowaną ustawę przywracającą uprawnienia emerytalne nauczycieli, podjęliśmy prace nad odchudzeniem podstaw programowych, mamy też plany doinwestowania infrastruktury oświatowej, jak choćby ta koncepcja specjalnych środków dla szkół specjalnych. Oświata nie powinna być zaskakiwana, powinna się rozwijać intensywnie, tak, jak to się dzieje od ostatnich kilku lat za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Tak będzie też w następnej kadencji.

PAP: A dogadaliście się już ze związkami zawodowymi?

P.C.: Związki zawodowe nie są od dogadywania się, tylko od tego, żeby być w dialogu z ministerstwem, wskazywać pewne obszary, w których ingerencja, także prawna, powinna następować. Dialog naszego resortu ze związkami trwa, w marcu było spotkanie, w kwietniu i w maju będą następne – od tego jesteśmy my i związki zawodowe, żeby w tym dialogu trwać i wypracowywać rozwiązania, nawet w atmosferze sporu, korzystne dla szkoły.

PAP: Jeśli PiS wygra wybory, to pozostanie pan na stanowisku ministra edukacji i nauki, czy ma pan inne ambicje?

P.C.: To jest pytanie do kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele. I do pana premiera Mateusza Morawieckiego. Moją ambicją jest służyć państwu polskiemu, na każdym odcinku, na którym zostanę postawiony. Natomiast zdaję sobie sprawę, że nauka i edukacja są niezmiernie ważne, dlatego, jeśli będzie mi to dane, to dalej będę się tym zajmował.

Rozmawiała Mira Suchodolska (PAP)

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
„Miłość jak miód” „Miłość jak miód” „Miłość jak miód”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna!W czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Majkę (Agnieszka Suchora) i Agatę (Edyta Olszówka) równie dużo łączy, co dzieli. Obie są po pięćdziesiątce, przechodzą menopauzę i nie wierzą, że w ich życiu cokolwiek zmieni się na lepsze. Jedna mieszka nad Bałtykiem, druga w Tatrach. Jedna prowadzi cukiernię, druga jest wziętą architektką wnętrz. Jedna jest wdową, drugą partner właśnie zostawił dla młodszej. Jedna poświęca się dzieciom i wnukom, kompletnie zapominając o sobie, druga nie ma rodziny i dba o swój duchowy rozwój. Pewnego dnia przyjaciółki spotykają się na pogrzebie koleżanki z liceum. Agata namawia Majkę do spontanicznego wyjazdu w góry, sama zaś zajmuje jej miejsce. Nieoczekiwana zamiana ról przynosi szereg komplikacji, zabawnych zwrotów akcji i wyzwań, którym kobiety będą musiały stawić czoła. Czy uda im się przezwyciężyć przyzwyczajenia, uprzedzenia i lęki? Czy zdobędą się na odwagę, żeby otworzyć się na miłość i rozpocząć nowy rozdział w życiu? Czy naprawdę nigdy na nic nie jest za późno?Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna. Data rozpoczęcia wydarzenia: 28.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Poszukiwanie Świętego Mikołaja Poszukiwanie Świętego Mikołaja Bezpłatnym autobusem komunikacji miejskiej na poszukiwanie Świętego Mikołaja w SpaleWybieracie się na Poszukiwanie Świętego Mikołaja w Spale? Zachęcamy tomaszowskich poszukiwaczy przygód od skorzystania z bezpłatnego transportu publicznego. W niedzielę 1 grudnia, będzie można dojechać i wrócić ze Spały specjalną linią komunikacji miejskiej.V edycja rodzinnej gry terenowej Poszukiwanie  Świętego Mikołaja odbędzie się ona na terenie Spalskiego Parku im. Prezydentów II Rzeczpospolitej. Impreza rozpocznie się już 1 grudnia, o godzinie 12:00 w Spalskiej Sołtysówce. Organizatorzy zapraszają dzieci wraz z opiekunami do wzięcia udziału we wspólnej zabawie i odnalezieniu drogi do świętego Mikołaja.Na szlaku przygody czekają liczne atrakcje w tym m.in. stanowisko Miejskiego Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim, na którym za wykonanie zadania otrzymacie na mapie wyzwań stosowny stempel.Napiszcie list do świętego Mikołaja i wyruszajcie linią specjalną Miejskiego Zakładu Komunikacji w Tomaszowie Mazowieckim w drogę.Rozkład jazdy bezpłatnych autobusów miejskich linii nr 54 na Spalskie Mikołajki z pl. Kościuszki do Spały (i z powrotem) w niedzielę 1 grudnia br.:- odjazdy z Tomaszowa Mazowieckiego z przystanku pl. Kościuszki – centrum godz.:11:00, 12:00, 13:00, 14:30, 15:30, - odjazdy ze Spały (przystanek przy stacji paliw) godz.:11:35, 12:35, 14:05, 15:05, 17:00.Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.12.2024
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
pochmurnie

Temperatura: 6°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 14 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: tTreść komentarza: Kto powiedział, że hotel musi prowadzić miasto. Baza hotelowa jest wokół tm - tylko miasto nic z tego niema (nie zarabia). Opracowywana strategia jest tylko na papierze, a jak się ma do realizacji. Powstał wspólny projekt miasta i gminy, są wycieczki itd. (chyba chodzi o wycieczkę do Padwy).Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Jestem - ZA, a nawet - PRZECIW... A tak na poważnie: przecież doskonale wiesz, że te moje, różne wpisy w żaden sposób nie świadczą o moim pragnieniu, aby dorwać się do "wadzy", ale, najzwyczajniej odzwierciedlają moje poglądy. Nieraz są trochę przesadne. Czy, wobec tego uważasz, że moje poglądy muszą odpowiadać poglądom innych ?! Mam prawo, tak, jak i Ty, pisać o tym, co w mojej główce siedzi. I nie zamierzam się z tego nikomu tłumaczyć. Zwłaszcza tej ogromnej większości, która ma w główkach czerwone... Trzeba wielu lat, aby czerwone pająki przestały dominować w Polsce. Pozdrowienia od starego czekisty.Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: SpecjalistaTreść komentarza: Co za bełkot - od Sasa do lasa. Baza hotelowa jest wokół tm - ile masz ze Smardzewic czy spały do miasta? Raz ze miasto nie może zgodnie z ustawą prowadzić hotelu - dwa - mamy szanse jedynie opierać się o turystykę weekendową. Trzeba myśleć racjonalnie. Mówią to wszystkie strategie opracowane przez ostatnie lata - ale autor tam chyba nie zajrzal. Powstał wspólny projekt miasta i gminy, są wycieczki itd. Teraz czas na rozwój tego pomysłu i sieciowanie atrakcji. Tak się robi współcześnie turystykę - a nie znaczki na lodówkę (chociaż te też w informacji turystycznej widziałem). We wszystkich dostępnych publicznie opracowaniach wychodzą dwie dominanty: arena i niebieskie źródła. Miasto chciało dołożyć kolejną pozycję na listę: termy - no ale wyszło wszyscy wiemy jak. Skansen, groty co rok publikują ilu turystów ich odwiedza - bardzo łatwo znaleźć te liczby w raportach o stanie miasta - więc jest nieźle, a teraz trzeba to wszystko rozwijać. Tylko na to potrzebna jest kasa i z tym zawsze największy problem. Ps. Inne miasta wielkości TM likwidują rowery - bo prawie nikt nie korzysta a to wielomilionowe obciążenie dla budżetu.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: czerwonyTreść komentarza: Niesamowita liczba widzów. I to darmo...Źródło komentarza: Wiosenne spotkanie późną jesienią na plusAutor komentarza: chewezTreść komentarza: A kto Promował P.G. na prezesa MZKŹródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: mTreść komentarza: Ciekawe co w temacie ma do powiedzenia Ajdejano. Człowiek obeznany we wszystkich tematach.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnika
Reklama
Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientówWygodna pozycja siedzącaOchrona przed napięciami mięśniowymiOdciążenie kręgosłupaSeat Comfort to idealne rozwiązanie dla osób szukających komfortu i prawidłowego ułożenia ciała podczas siedzenia. Dostosowująca się do ciężaru użytkownika pianka z pamięcią kształtu umożliwia właściwą pozycję i równomierne rozłożenie ciężaru ciała. Dzięki temu odciążony jest kręgosłup, co niweluje odczucie zmęczenia podczas czynności wykonywanych na siedząco. W zajęciu prawidłowej pozycji pomagają dodatkowe wyprofilowania pod uda.Poduszka uniwersalna ze względu na swoją elastyczność i możliwość dopasowania do miejsca, w którym jest stosowana. Idealna do wykorzystania w domu, pracy, samochodzie lub na wózku inwalidzkim. Spód wykonany jest z materiału antypoślizgowego, dzięki czemu poduszka nie przesuwa się i w przeciwieństwie do innych tego typu wyrobów, doskonale działa ze śliskimi powierzchniami (np. metal, tworzywo sztuczne).Wskazania: Profilaktyka w powstawaniu odleżyn, przeciążenie odcinka lędźwiowego kręgosłupa, choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa, wymuszona długotrwała pozycja siedząca.Przeciwwskazania: Nie stwierdzonoKonserwacja: Pianka z pamięcią kształtu nie nadaje się do prania. Pokrowiec zewnętrzny jest zdejmowalny i może być prany w temperaturze do 30°C/ 86°F. Ze względu na sposób transportu, poduszka po wyjęciu z opakowania może mieć "zapach fabryczny". Aby zniknął, przed pierwszym użyciem, wystarczy przewietrzyć poduszkę.Skład:Poduszka: 100% PUPoszewka (góra i boki): 93% poliester, 7% spandex, z uchwytem z bokuPoszewka (spód): 100% poliester z kropkami antypoślizgowymiWymiary: 45X 37X9cmGęstość: 45kg/m3
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama