W piątek nad Morzem Czarnym doszło do incydentu z samolotem Straży Granicznej, który brał udział w misji Fronteksu. Do polskiego samolotu Turbolet L-410 trzy razy zbliżył się rosyjski myśliwiec, który wykonał agresywne i niebezpieczne manewry.
Maciej Milczanowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego pytany o to zdarzenie stwierdził, że jest to element wojny hybrydowej. „Rosja prowadzi swoje działania w obszarze wojny konwencjonalnej i hybrydowej. Wydzieliła sobie pewną część świata, którą uważa za wyłączność i takim terenem jest Morze Czarne, Morze Azowskie. Kilka lat temu był spór o Morze Kaspijskie. To po to, aby pokazać swoją siłę i że dominuje w tym regionie" - wskazał.
Dodał, że takich prowokacji możemy się spodziewać, bo Rosja ma większe aspiracje niż tylko terytorium tak zwane postradzieckie. "Rosja mówi o demilitaryzacji państw byłego Układu Warszawskiego i należy się spodziewać, że bez względu na to jak ta wojna (na Ukrainie - PAP) się potoczy, to takie prowokacje będą miały miejsce w innych częściach naszego regionu" - stwierdził.
Milczanowski był pytany także o Dzień Zwycięstwa obchodzony 9 maja w Rosji. Według niego ma on bardziej propagandowy charakter. „W Rosji bardzo ważna jest warstwa propagandy opartej na symbolice i przedstawienia sukcesu, który odpowiednio definiowany w mediach rosyjskich będzie przedstawiany" - powiedział.
"Wojna sprawiedliwa według Rosji jest zawsze wtedy, kiedy Rosja ją prowadzi. Obojętne, co się dzieje w czasie tej wojny, z jakiego powodu ona wybucha - jeżeli Rosja ją prowadzi, to jest sprawiedliwa, a nawet święta" - dodał.
Na pytanie o to, w jakiej kondycji po ponad roku od momentu wybuchu wojny w Ukrainie jest armia ukraińska i rosyjska, odpowiedział, że "w tym, co robią Rosjanie, jest pewna myśl taktyczna".
"Te stare czołgi wysyłane na front, które jadą w pierwszej linii, mogą być szybko remontowane i naprawiane. Putin jest nastawiony na przewagę demograficzną i na ponoszone straty. Jest więcej Rosjan, więc patrząc matematycznie powinni zwyciężyć i to jest ten tok myślenia" - powiedział i podkreślił, że jego zdaniem nie powinno się tego lekceważyć, "bo to generuje straty nie tylko po stronie rosyjskiej, ale też i ukraińskiej, co w pewnym sensie zagraża i nam" - ocenił.
Napisz komentarz
Komentarze