Podczas środowej konferencji w Poznaniu premier Mateusz Morawiecki odniósł się do sprawy śmierci ośmioletniego Kamila z Częstochowy, chłopca maltretowanego przez swojego ojczyma. Pomimo wysiłków lekarzy ośmiolatek zmarł w poniedziałek w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
"Dla przestępstw ze szczególnym okrucieństwem, przestępstw z taką premedytacją, wobec tak niewinnych ofiar, ja jestem osobiście zwolennikiem przywrócenia kary śmierci, ale ona została zniesiona w całej Europie. Jednak w tych okolicznościach, w których działamy, powinniśmy zdecydowanie wzmocnić te zapisy Kodeksu karnego, które mówią o znęcaniu się nad dziećmi, nad niewinnymi, po prostu nad drugim człowiekiem, a w szczególności znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem" – powiedział.
Szef rządu podkreślił, że polecił ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze "bardzo pilne" zajęcie się tematem odpowiedzialności karnej za tego typu przestępstwa. Według Morawieckiego, dolne granice kary za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem są "zdecydowanie za niskie".
"Absolutnie kara powinna być zdecydowanie dużo wyższa dla takich potworów, którzy są w stanie nie tylko niszczyć życie drugiego człowieka, niszczyć życie bezbronnego dziecka, ale robić to jeszcze z wyrachowaniem, z premedytacją. Nie ma dla mnie tak naprawdę odpowiedniej kary za takie zachowanie" - powiedział Morawiecki.
Według premiera w sprawie śmierci Kamila "zawiódł czynnik ludzki" i instytucje. Szef rządu zaznaczył, że "przede wszystkim trzeba tak zmieniać system, usprawnić wszystkie możliwe procedury i wszystkie możliwe działania wszystkich instytucji, żeby do takich tragedii nie dochodziło".
W kontekście śmierci ośmiolatka Morawiecki powiedział też, że "tylko potwór jest w stanie wyrządzić taką krzywdę dziecku, niewinnemu, bezbronnemu dziecku". Premier zaapelował również do Polaków by byli czujni i reagowali, gdy drugiemu człowiekowi dzieje się krzywda.
Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg podkreśliła podczas konferencji, że zmiany w prawie, które wprowadzono w ostatnim czasie muszą funkcjonować także w życiu. "Nie ma przyzwolenia na to, żeby w społeczeństwie była znieczulica na to, kiedy drugi człowiek jest krzywdzony" - powiedziała minister.
Jak dodała, "kiedy badamy sytuację, do której dojść nie powinno, zadajemy sobie pytanie, dlaczego do tego doszło". "Patrzymy na przepisy prawa odpowiednio wprowadzone, instytucje działały po kolei, natomiast w pewnym momencie, kiedy można było podjąć decyzję, iż dziecko umieszcza się w pieczy zastępczej, sąd taką decyzję mógł podjąć. Ta decyzja nie była jednak podjęta" - zwróciła uwagę minister rodziny.
Przypomniała o ostatnich zmianach przepisów o pieczy zastępczej, a także o przemocy domowej. "Nie ma naszej zgody, na to, aby w ten sposób były traktowane dzieci i ktokolwiek. Dlatego będziemy apelować i wychodzić z propozycją zmiany przepisów do pana ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, aby art. 207 Kodeksu karnego (dotyczący znęcania się psychicznego i fizycznego PAP) został zmieniony. Praktyki sądów pokazują, iż wyroki są bardzo niskie, sprawcy przemocy dostają niskie wyroku. Na to nie ma naszej zgody" - podkreśliła Maląg.
Szefowa resortu rodziny była pytana przez dziennikarzy, czy sprawa śmierci Kamila jest "porażką polskiego systemu opieki społecznej" i czy zapowiadane lub wprowadzane zmiany przepisów zapewnią, że do podobnej śmierci nie dojdzie. Marlena Maląg w odpowiedzi zaznaczyła, że ws. śmierci Kamila odpowiednie działania systemowe były podejmowane np. przez ośrodek pomocy społecznej. Polityk oceniła przy tym, że prawdopodobnie sąsiedzi wiedzieli jak dziecko jest traktowane, a na maltretowanie Kamila zezwalała matka chłopca.
"Żaden system, nawet najdoskonalszy, nie jest w stanie tego zmienić. To nie jest żadna porażka systemu pomocy społecznej, bo za każdym działaniem stoi człowiek, dorosły człowiek, który jest odpowiedzialny za zdrowie i życie dziecka' - powiedziała Maląg.
Pytana o "bierność sądów" w sprawach takich jak ośmiolatka z Częstochowy minister Maląg zaznaczyła, że jej resort będzie prowadzić "konkretne rozmowy" z Ministerstwem Sprawiedliwości, "aby zmiany, które są wprowadzane, były przede wszystkim takimi, o których nie tylko się mówi, ale które realizują potrzeby".
"Zmiany w sądach rodzinnych zapewne są potrzebne, aby przede wszystkim sprawnie chronić to, co jest dla nas najważniejsze - rodzinę, która jest sercem polityki naszego rządu" - powiedziała.
W kontekście ataku 19-letniego nożownika w Domu Dziecka w Tomisławicach (woj. łódzkie), który w nocy z wtorku na środę zabił w placówce 16-latkę, a kolejne 10 osób zranił, minister Maląg była pytana o potrzebę nocnej ochrony domów dziecka i przeszkolenia wychowawców tak, by mogli reagować w sytuacjach kryzysowych.
Szefowa resortu rodziny wskazała, że sprawy dotyczące domów dziecka zostały już zawarte w nowelizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemu pieczy zastępczej. "Ustawa, która już weszła w życie, przede wszystkim porządkuje i podnosi bezpieczeństwo m.in w domach dziecka" - oceniła.
Jak wyjaśniła, w nowelizacji wprowadzono m.in. zapis o obowiązkowym monitoringu. "Jeśli chodzi o liczbę opiekunów - musi ona być wystarczająca również w nocy, aby zachować bezpieczeństwo tych młodych ludzi" - powiedziała. Dodała, że nowelizacja prowadzi do tego, by w Polsce nie tworzyć nowych domów dziecka. "Idziemy w kierunku rodzinnych domów dziecka" - zapewniła. Wskazała przy tym, że w naszym kraju około 74 proc. dzieci objętych pieczą zastępczą przebywa w rodzinnych domach dziecka.
Mówiąc o ataku nożownika w Tomisławicach zaznaczyła, że sprawa jest badana przez prokuraturę. "Wiemy, że według dzisiejszych standardów 14 osób, (tyle) może być podopiecznych w domu dziecka. Opiekunowie w nocy muszą zapewnić pełne bezpieczeństwo wszystkich podopiecznych, a więc tutaj wszystkie czynności sprawdzające są teraz prowadzone" - powiedziała min. Maląg.
W kontekście ataku w domu dziecka Maląg poinformowała również, że sytuacja jest badana, a na miejscu są przedstawiciele resortu. Szefowa MRiPS przekazała, że zobowiązała wszystkich wojewodów do sprawdzenia bezpieczeństwa w podległych im placówkach.
Z kolei obecna na konferencji szefa rządu wiceminister rodziny i polityki społecznej Anna Schmidt zaznaczyła, że 22 czerwca wejdzie w życie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która stanie się ustawą o przeciwdziałaniu przemocy domowej.
"Zmiana jest rewolucyjna. Wprowadziliśmy wiele bardzo ważnych przepisów, które mają oddziaływać nie tylko na osoby, które doznają przemocy, ale także na sprawców, a więc na osoby, które tą przemoc stosują" - przekazała.
Jak podkreśliła, "bestialskie morderstwo" Kamila z Częstochowy, pokazuje, że "przyjęcie tych przepisów było absolutnie konieczne".
Wiceminister wskazała, że w nowelizacji rozszerzono katalog osób objętych ochroną. "Rozszerzyliśmy ochronę antyprzemocową i możliwość uruchomienia procedury niebieskiej karty na byłych partnerów, byłych małżonków i co najważniejsze, bez względu na fakt wspólnego zamieszkiwania" - powiedziała.
Dodała, że wraz ze zmianami w prawie w przepisach będą ujęte pojęcia cyber przemocy oraz przemoc ekonomiczna.
"Lwia część życia społecznego dzieje się i toczy się w internecie (...) Nie ma i nie będzie naszej zgody na hejtowanie kobiet i dzieci, bo to są grupy, które najczęściej padają ofiarą tego rodzaju działalności, na mowę nienawiści w Internecie, na seksualizuję wizerunku kobiet i dzieci, na naruszanie publikacją obscenicznych zdjęć intymności, prywatności i kobiecości oraz na naruszanie intymności, integralności małoletniego, czyli dziecka" - zaznaczyła wiceminister.
Polityk dodała, że przemoc ekonomiczna, była do tej pory zjawiskiem niedoszacowanym. "Nie było o niej mowy w ustawie, a wiemy, że ten problem dotyka sporej części kobiet" - zaznaczyła.
"Sytuacja, w której partner, mąż ogranicza drastycznie środki na prowadzenie domu, wychowanie dzieci, a nawet potrzeby osobiste, to już jest przekroczenie granicy między oszczędnością budżetu domowego, a przemocą ekonomiczną" - podkreśliła.
Schmidt przekazała również, że do ustawy wprowadzone zostaną programy psychologiczno-terapeutyczne, które będą miały na celu "naprawianie" sprawców przemocy i przywracanie, "jeśli jest to jeszcze możliwe z terapeutycznego punktu widzenia, ich relacji z rodziną, środowiskiem, w którym żyją".
Wiceminister wskazała, że według danych MRiPS w 2021 roku spośród 82 tys. zarejesrtowanych procedur tzw. niebieskiej karty tylko 10 proc. sprawców przemocy wzięło udział w programach terapeutycznych. "To powoduje recydywę" - podsumowała.
Wskazała, że zgodnie ze zmianami prawa skierowany na terapię sprawca przemocy będzie tej terapii poddany przymusowo. "Jeśli będzie się od tego uporczywie uchylał - słowo uporczywość jest zdefiniowane w ustawie, jako trzykrotne uchylenie się - zostanie zgodnie z art. 66 Kodeksu wykroczeń poddany karze grzywny nawet do kilku tysięcy złotych, lub pozbawiony wolności" -powiedziała.
Maltretowany przez ojczyma 8-letni Kamil z Częstochowy zmarł w poniedziałek w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD), w którym był leczony od ponad miesiąca. Chłopiec do szpitala trafił 3 kwietnia z ciężkimi obrażeniami. Został tam przetransportowany śmigłowcem po interwencji policji, którą wezwał biologiczny ojciec dziecka. Lekarze z GCZD 5 kwietnia informowali o rozległych oparzeniach chłopca: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn.
Śledztwo w sprawie śmierci Kamila prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Jak w poniedziałek informowali śledczy, po uzyskaniu wstępnych wyników sekcji zwłok będą podejmowane decyzje dotyczące zmiany zarzutów przedstawionych podejrzanym w sprawie ojczymowi Kamila Dawidowi B. i matce chłopca Magdalenie B.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze