Rodzina 21-latka wezwała pogotowie tuż po godzinie 19:00. Ich niepokój wzbudziło zachowanie mężczyzny, który ich zdaniem znajdował się pod wypływem alkoholu oraz narkotyków. W związku z tym na miejsce wysłano jeden z łódzkich zespołów ratownictwa medycznego. Niestety, ratownicy medyczni, zamiast udzielić mężczyźnie pomocy, musieli chronić swoje zdrowie i życie.
W chwilę po wejściu do mieszkania pod adresem medyków posypały się inwektywny. Agresywny mężczyzna groził również, że zabije ratowników medycznych. Zmusiło to członków zespołu do wycofania się oraz wezwania na miejsce patrolu policji.
Podstawową regułą udzielania pomocy — mówią ratownicy medyczni — jest zasada "dobry ratownik, to żywy ratownik". Dlatego też, jeśli na miejscu zdarzenia jest niebezpiecznie, naszym zadaniem jest wycofać się i wezwać na miejsce odpowiednie służby — kontynuują. Tak samo, jak nie wchodzimy do płonącego budynku, tak nie walczymy z agresywnymi osobami.
Wycofanie się zespołu pogotowia ratunkowego nie ostudziło agresji 21-latka. Mężczyzna wybiegł za zespołem i zaczął demolować ambulans. Kopał w karoserię, uderzał pięściami w szyby, urwał również lusterko. Dlatego też zespół odjechał z miejsca zdarzenia, aby po chwili wrócić wraz z patrolem policji.
Sprawa znalazła swój finał w sądzie. 22 maja bieżącego roku 21-latek usłyszał wyrok ograniczenia wolności. Przez najbliższe 10 miesięcy mężczyzna będzie wykonywał nieodpłatnie prace na cele społeczne. Zapłaci również 2 tysiące złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Podkreślamy! Członek zespołu ratownictwa medycznego korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych. Grożenie ratownikowi medycznemu, czy naruszenie jego nietykalności cielesnej nie różni się niczym od tego samego czynu dokonanego wobec np. policjanta.
Napisz komentarz
Komentarze