Zacznę od tego, że faktyczne pięcioletnie osiągnięcia radnego, to zgromadzenie sporej grupy internetowych zwolenników, zionących głównie nienawiścią do obecnie urzędującej w Polsce władzy. Osobom tym wszystko kojarzy się u nas z PiS-em. A i ten literowy skrót użyty w dowolnym przypadku wywołuje u ich całkowite wyłączenie myślenia. Obecna kampania nienawiści, zwana prekampanią wyborczą należy do najbardziej obrzydliwych w historii naszego kraju. Nie dowiadujemy się słowa o pomysłach, koncepcjach, czy proponowanych rozwiązaniach problemów, których u nas nie brakuje. Za część z nich rzeczywiście odpowiada obecna władza, ale wiele jest skutkiem zaniedbań sięgających 30 lat. Dotyczy to między innymi oświaty i usług związanych z ochroną zdrowia. Wydaje się nawet, że próby zdroworozsądkowego podejścia, jakie usiłował czynić PSL do spółki z Hołownią, czy nawet część Konfederacji po prostu się nie opłacają wyborczo. Polityczny biznes robi się dziś na chamstwie i nienawiści.
Zacznę może od najbardziej drastycznych dwóch przykładów, z jakimi wszyscy zetknęliśmy się w okresie ostatnich tygodni czy też miesięcy. Pierwszy temat dotyczy orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego na temat dopuszczalności w Polsce zabiegu aborcji. Wywołał ona falę protestów, w których uczestniczyły tysiące osób. Było agresywnie a często wulgarnie, a część biorących w nich udział osób nie miała pojęcia właściwie o co dokładnie chodzi. Słyszymy o kompromisach oraz różnicach światopoglądowych, bo przecież życie ludzkie było kwestią światopoglądu dla Adolfa Hitlera i Józefa Wisarionowicza Stalina. Gdy temat w mediach przygasa, przywołuje się go z powrotem, wykorzystując na przykład negatywne dane demograficzne .
I co słyszymy? Że Polki nie tyle nie chcą rodzić dzieci, co boją się je rodzić. Dlaczego? Bo mogą nie uzyskać pomocy lekarskiej. Bo ktoś może odmówić dokonania zabiegu aborcji w przypadku zagrożenia życia matki. Wykorzystuje się przy tym pojedyncze przypadki mocno nagłaśniane przez media. No i przecież lekarze się boją, że pójdą siedzieć. I do tego Donald Tusk wykrzykujący, że PiS to seryjny zabójca kobiet. To wystąpienie szefa PO nie tyle było żenujące, co było wręcz skandaliczne. Okazuje się bowiem, że mamy w Polsce całe zastępy doktorów Mengele gotowych uśmiercać ciężarne kobiety, by pozostawać w zgodzie z własnym sumieniem. Nikt nie zauważa, że jakoś jedno z drugim stoi w głębokiej sprzeczności natury etycznej.
No ale przecież dla chcącego nic trudnego, Wszystko dosyć łatwo sprawdzić. Kiedy pytam tomaszowskich ginekologów, czy posługują się klauzulą sumienia, wszyscy twierdzą, że nie a odmowę dokonania aborcji w przypadku zagrożenia życia matki uważają za niedopuszczalną. No ale przecież nie znam wszystkich lekarzy osobiście i nie z każdym mogłem porozmawiać. W takim razie może najlepiej sprawdzić dane u źródła, czyli w Narodowym Funduszu Zdrowia.
Napisałem więc zapytanie do jego łódzkiego oddziału. Czego się dowiedziałem? Rzeczniczka prasowa NFZ, Anna Leder przesłała mi maila, w którym czytamy:
nie otrzymaliśmy żadnych sygnałów, a także skarg od pacjentów dotyczących „odmowy dokonywania aborcji w przypadkach zagrażających życiu i zdrowiu matki powołując się właśnie na wspomnianą klauzulę”. Nie mamy informacji o „odesłanych” z taką odmową ciężarnych. Każdy szpital w ramach umowy z NFZ sprawozdaje wykonane świadczenia określone w koszyku świadczeń gwarantowanych. Łódzki NFZ nie ocenia zasadności wykonania świadczenia pod względem medycznym, jeśli świadczenie jest poprawnie sprawozdane – zostaje opłacone. W szpitalach w Łódzkiem w latach 2020-2023 sprawozdano 383 procedury indukcji poronienia.
Zaskoczeni? Ja nie bardzo, ponieważ swoje opinie kształtuję nie na podstawie wypowiedzi politycznych i telewizyjnych "pyskaczy", ale twardy danych statystycznych, które zbieram i analizuję. Co ciekawe, to strach, o którym mówią politycy rzeczywiście może występować, szczególnie u młodych kobiet. Rzecz jednak w tym, że to oni go skutecznie wywołują i podsycają. Dokładnie to samo robi w Tomaszowie, radny Witczak, bezmyślnie kalkując przekazy własnej Centrali, tak jak robił to w przypadku postów Łukasza Litewki z Sosnowca.
Oczywiście traktując instrumentalnie demografię politycy PO starannie unikają tego, że na przestrzeni ostatnich 30 lat zmienił się styl życia, że jednostki, z których składa się społeczeństwo nie są na początku gotowe a później zdolne poświęcić się wychowaniu dzieci, że często niechęć do ich posiadania nie bierze się ze strachu ale zwyczajnego wygodnictwa, egoizmu wpojonego przez rodziców i czynników natury społecznej, gdzie odwieczny dylemat między być a mieć przesuwa się w kierunku tego drugiego. Kto by chciał dzisiaj w pieluchy się pakować. Zmieniło się wszystko, struktura wieku kobiet ale też czas, kiedy zachodzą w pierwszą ciążę.
Teraz krótko o pani Joannie. Temat też medyczny, chociaż niekoniecznie w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Postronnemu obserwatorowi może się wydawać, że rzeczywiście Policjanci mocno nadużyli swoich uprawnień. Być może nawet tak było faktycznie. Tylko, że wezwani zostali przez lekarza psychiatrę do osoby, która groziła, że targnie się na własne życie. Wcale im takiej interwencji nie zazdroszczę (zresztą jak samej ciężkiej policyjnej pracy). A mamy w Polsce do czynienia z prawdziwą plagą samobójstw.
Wystarczy zapytać nawet w Tomaszowie ludzi prowadzących nasłuch stacji policyjnych, a dowiecie się, że właściwie nie ma tygodnia, by funkcjonariusze nie jechali kogoś takiego ratować, często za późno i wtedy znajdują już tylko ciało a nie człowieka. Przejrzyjcie profil Nocja Jazda na Facebooku. Dzisiaj oglądałem w telewizji wystąpienia uliczne tej Pani i uważam, że to co jest jej najmniej potrzebne to silne emocje wokół jej osoby. Kobieta potrzebuje prawdziwej pomocy lekarskiej a nie politycznej zadymy.
Wróćmy jednak do zdrowia, bo temat akurat jest mi wyjątkowo bliski. Zajmuje się nim od blisko 10 lat. Cały czas czytam i się uczę. I nadal nie jestem w stanie powiedzieć, że jestem w tej dziedzinie jakimś fachowcem. Coś tam wiem, uważam, że całkiem sporo ale naprawdę to tyle co nic. Tymczasem radny - polityk PO się zna i wie i na podstawie relacji anonimowego znajomego pisze, że lekarze przyczynili się do śmierci matki jego kolegi z podstawówki.
Radny pisze tak: Coraz cześciej mieszkańcy dzwonią do mnie w sprawie funkcjonowania szpitala. Nasze rozmowy dotyczą głównie tego, że zwracając się o pomoc mogą jej nie otrzymać we właściwym czasie lub będzie ona niewspółmierna do ich potrzeb. - No i naprawdę nikt nie zastanowi się po co ci rzekomi ludzie do radnego miejskiego dzwonią w sprawie szpitala? Chyba tylko po to, by mógł sobie kolejne foto przed izbą przyjęć strzelić.
Powiem wprost i bez owijania w bawełnę: radny Adrian Witczak o systemie ochrony zdrowia w Polsce nie wie nic. Na temat funkcjonowania tomaszowskiego szpitala także nic nie wie. Bo jak by wiedział cokolwiek, to głupstw by nie wypisywał w Internecie. Oczywiście można powielać obiegowe opinie i na ich podstawie zbijać polityczny kapitał i chyba Adrian Populista doskonale o tym wie.
Rzeczywiście wiele osób skarży się na funkcjonowanie szpitala w Tomaszowie. Głównie w Internecie, bo skargi oficjalne nie wpływają. Podobno gdzieś jest lepiej. Tylko rzadko kto jest w stanie wskazać gdzie. Kogoś obsłuzono dobrze tam, a kogoś innego gdzieś indziej. Żaden przypadek drugiemu nie będzie równy i nie da się ich zestawiać. Ostatnio, będąc w górach, potrzebowałem skorzystać z pomocy ambulatorium, pojechałem więc na SOR do Nowego Targu. Nowoczesna, schludna przestrzeń. Za szybą dwie młode dziewczęta i czterech równie młodych uśmiechniętych ratowników. Gdy powiedziałem o co mi chodzi pokazali mi przysłowiowy środkowy palec i kazali do POZ-tu się udać albo czekać kilka godzin. W poczekalni naprawdę nikogo nie było. Były za to procedury. od niebieski 240 minut, W Tomaszowie przy braku pacjentów taka sytuacja na pewno nie miałaby miejsca. Pojechałem więc do POZ w Bukowinie i sympatyczna młoda pielęgniarka zrobiła co do niej należy w 5 minut w dodatku z miłym uśmiechem,
Nie wiem czy jest coś bardziej skomplikowanego niż opieka zdrowotna w naszym kraju. Od kształcenia lekarzy, przez specjalizacje, a następnie już wykonywanie świadczeń zdrowotnych i ich rozliczanie. To prawdziwe kłębowisko przepisów, algorytmów, zasad i zwyczajów. Radny tymczasem wyśmiewa inwestycje i to, że jego zdaniem nie przekładają się na poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Tyle, że jest to jedynie opinia kompletnego ignoranta. Inwestycje są niezbędne, zakup nowoczesnego sprzętu nieodzowny. Potrzebne są też remonty i dostosowywanie warunków leczenia do standardów XXI wieku. Bez tego nie da się utrzymać żadnego szpitala, ponieważ nikt nie będzie chciał w nim pracować, ani się też leczyć.
Mamy mimo wszystko to szczęście, że personel zarówno pielęgniarski, jak i lekarski na tę chwilę mamy zabezpieczony i to całkiem niezły. I trzeba się z tego cieszyć, bo stawki, jakie płacimy chociaż mogą wydawać się wysokie, to i tak są niższe niż w innych placówkach. O tym, jaka jest skala problemu może świadczyć fakt, że prawie 2 lata szukano pulmonologa.
I teraz wystarczy ruszyć głową: jeśli lekarz w poradni specjalistycznej zarabia kilkaset złotych za godzinę pracy, to po co ma mordować się w szpitalu np., za 200 zł brutto? Warto to może odrobinę uszanować, bo przy takim podejściu jakie ma pan Witczak, pozostaną nam wkrótce same prywatne gabinety, a wtedy trzeba będzie sięgać głębiej do własnej a nie NFZ kieszeni.
Niestety poprzednie rządy mając świadomość nadchodzącej zapaści demograficznej doprowadziły też do powstania luk pokoleniowych w kształceniu lekarzy, a pielęgniarki dopiero w ostatnich latach dostały godziwe wynagrodzenia na poziomie posiadanej wiedzy i wykształcenia.
Napisz komentarz
Komentarze