Morawiecki: średnie wynagrodzenie 10 tys. zł na koniec 3. kadencji PiS
Chcemy, aby średnie wynagrodzenie w Polsce osiągnęło 10 tys. zł na koniec 3. kadencji PiS - oświadczył w sobotę na konferencji programowej PiS w Końskich (woj. świętokrzyskie) premier Mateusz Morawiecki. Eksport jest rekordowy, a wzrost PKB jest w czołówce UE - dodał.
"Chcemy, żeby Polacy rozwijali skrzydła. Nasza wizja rozwoju jest taka, aby na koniec naszej - mam nadzieję trzeciej kadencji - średnie wynagrodzenie w Polsce wynosiło przynajmniej 10 tys. zł" - mówił Morawiecki. Jak dodał, za 6 lat średnie zarobki w Polsce powinny być na poziomie zarobków francuskich, ale "bez płonących samochodów, bez wybitych szyb, plądrowanych sklepów, kościołów i szkół, jak we Francji". "Ta wizja jest możliwa" - dodał.
Według niego, Prawo i Sprawiedliwość chce zaproponować Polakom wizję sprawiedliwego i solidarnego rozwoju gospodarczego, który będzie spełniał aspiracje Polaków. Argumentował, że realny wzrost gospodarczy w okresie rządów PiS powinien osiągnąć 33-34 proc. realnego wzrostu, a w tym roku mamy szansę osiągnąć historyczną granicę 2 bln zł w eksporcie, podczas gdy na początku rządów PiS było to 750 mld zł. Jego zdaniem, to świadczy o rosnącej polskiej konkurencyjności na arenie międzynarodowej. Według Morawieckiego, polski eksport "przyrasta szybciej, niż potęgi eksportowej, jaką są Niemcy". "Mamy nadwyżkę eksportową wyższą niż oni" – dodał.
"Porównując ostatni kwartał przed recesją, czyli w 2019 r., do pierwszego kwartału tego roku, nasz wzrost jest w absolutnej czołówce Unii Europejskiej – to ponad 9 proc." – stwierdził premier. "To wielkie osiągnięcie polskich przedsiębiorców i polskich pracowników" – kontynuował Morawiecki.
Według niego, PiS przywróciło elementarną sprawność i sprawczość instytucji państwowych, na czele z instytucjami finansowymi. Jak mówił, lata III RP to brak rozwoju gospodarczego Polski, "mnóstwo niesprawiedliwości, szklanych sufitów, wąskich gardeł, nieefektywności, mnóstwo niegospodarności i takiego poruszania się w +kisielu+, (...) tego, co wstrzymywało nasz rozwój" i dopiero rządy PiS wprowadziło wiele zasadniczych zmian".
Morawiecki stwierdził też, że poprzednicy PiS doprowadzili do "gigantycznej luki budżetowej". "To oni właśnie przyczynili się do wielkiego marnotrawstwa.(...) Ile to tysięcy dróg niewybudowanych lądowało w kieszeniach mafii VAT-owskich, cwaniaków rozliczających się w rajach podatkowych; ile zmarnotrawionych pieniędzy - ponad 200 mld złotych" - mówił szef rządu.
Tymczasem, jak wskazywał, za rządów PiS nastąpił wzrost wpływów z podatku VAT o ponad 100 proc., mimo obniżenia stawek tego podatku na ponad 500 towarów, natomiast wpływy z CIT wzrosły z 33 do 95 mld zł w ciągu ośmiu lat. Według niego, dzięki temu możliwe było wprowadzenie podwyżek wynagrodzeń i emerytur. Podkreślił też, że mamy obecnie najniższe bezrobocie w historii Polski. "I dzisiaj, w tym miesiącu, osiągnęliśmy szczyt zatrudnienia w historii Polski, ponad 17 mln ludzi pracuje" - powiedział Morawiecki.
Zapowiedział kontynuację "wielkich polityk", nakierowanych na Polskę lokalną. "To nakierowanie naszych inwestycji na Polskę lokalną ma swoje konkretne punkty, zadania, zobowiązania. Wiemy, jak to zrobić. Dla nas nie ma za małego miasta, nie ma za małej wioski.(...) Wszędzie tam będziemy przyciągać drogi, a w ślad za drogami inwestycje. I pokazaliśmy, że to jest możliwe" – podsumował Morawiecki.
A. Zandberg: naszym żelaznym warunkiem współrządzenia po wyborach jest 20-proc. podwyżka w budżetówce
Naszym żelaznym warunkiem współrządzenia po wyborach jest 20-proc. podwyżka w budżetówce i system waloryzacji dwa razy w roku - powiedział w sobotę, w Poznaniu, podczas konwencji Nowej Lewicy, współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg
Konwencja w stolicy województwa wielkopolskiego nosi tytuł "Dobra praca dla dobrego życia"; oprócz Zandberg głos zabrali: współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski oraz politycy Lewicy z Wielkopolski.
Zandberg podkreślił, że w Polsce jest 16 mln pracowników, którzy pracują na produkcji, w biurach, w korporacjach czy w budżetówce. "Najwyższy czas, żeby ich sprawy w końcu znalazły się w centrum polskiej polityki, po to jest Lewica" - podkreślił polityk.
Zwracał też uwagę na prawa pracownicze. Jak zaznaczył, trzeba dbać o to, aby nikt nie podniósł na te prawa ręki. "I po to jest i zawsze będzie Lewica. Lewica jest reprezentacją pracowników w polskiej polityce" - powiedział Zandberg.
Przekonywał też, że do pracowników trafia coraz mniej z tego, co wypracowują. Krytykował też Konfederację za jej postulaty. Zapewnił, że Lewica nie wejdzie do rządu z Konfederacją, bo - jak mówił - polscy pracownicy zasługują na więcej, a nie na mniej.
Zandberg zadeklarował, że Lewica doprowadzi do tego, że pracownikom łatwiej będzie się organizować w związku zawodowe i łatwiej będzie negocjować podwyżki.
Polityk krytykował też nieuczciwych przedsiębiorców - jak ich określił - cwaniaków, którzy "kredytują się kosztem pracowników" i tygodniami, miesiącami nie wypłacają im pensji. "Skończymy z opłacalnością tego procederu, wprowadzimy prostą zasadę: za każdy dzień opóźnienia pensji 0,5 proc. pensji w górę" - zapowiedział Zandberg.
Według niego, trzeba zacząć godnie płacić osobom, które pracują w budżetówce np. nauczycielom. "Naszym żelaznym warunkiem współrządzenia jest 20 proc. podwyżek w budżetówce natychmiast i system waloryzacji dwa razy w roku. Uczciwej waloryzacji dla wszystkich pracowników budżetówki od kolejnego roku" - mówił polityk Lewicy.
Posłanka Lewicy Katarzyna Kretkowska zauważyła, że za rządów PiS nakłady na edukację spadły do poziomu poniżej 2 proc. PKB. Zapowiedziała, że Lewica podniesie je o co najmniej 1 proc., czyli do 3 proc.
Poseł Tadeusz Tomaszewski podkreślił, że wskutek nadmiernego obciążenia pracą, polskie pielęgniarki i położne żyją średnio zaledwie 62 lata. "Zaraz po wyborach, w nowej kadencji Lewica podniesie ręce za obywatelskim projektem ustawy o wynagrodzeniu w ochronie zdrowia. Pielęgniarki i położne mają być w szpitalach i przychodniach, a nie w sądach pracy walcząc o swoje wynagrodzenia" - zapowiedział Tomaszewski.
J. Kaczyński: w programie PiS wprowadzenie emerytur stażowych - 38 lat dla kobiet i 43 dla mężczyzn
Wprowadzenie emerytur stażowych - 38 lat dla kobiet i 43 dla mężczyzn - zapowiedział w sobotę na konferencji programowej w Końskich prezes PiS Jarosław Kaczyński. To jeden z "ośmiu konkretów" przedstawionych ostatnio przez partię.
Pozostałe "konkrety" PiS to: program modernizacji i rewitalizacji bloków "Przyjazne osiedle", "Darmowe autostrady", program "Lokalna półka" - zakładający obowiązek oferowania w marketach minimum 2/3 owoców, warzyw, produktów mlecznych, mięsa i pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców, program finansowania wycieczek dla uczniów "Bon szkolny - poznaj Polskę". PiS zapowiedział też program poprawy żywienia pacjentów w szpitalach "Dobry posiłek", program darmowych leków dla seniorów 65+ oraz dzieci do 18. roku życia i program 800+.
W Końskich Kaczyński przedstawił zapowiedź wprowadzenia emerytur stażowych. "W roku 1980, w Porozumieniach Sierpniowych, była mowa o stażowych emeryturach. Długo to trwało, bo już przeszło 43 lata minęło od podpisania tych porozumień. Dziś mogę z radością powiedzieć, że wprowadzimy emerytury stażowe: 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn" - powiedział prezes PiS.
Jak zaznaczył, jego ugrupowanie ma zazwyczaj "opasłe" programy. "Tusk ma 100 (konkretów), a my mamy dużo więcej" - zaznaczył prezes PiS.
Przedstawił też wartości ważne dla PiS. Mówił m.in. o "godności każdego człowieka, która nie może zależeć od pozycji społecznej, wieku, czy rasy" i o ludzkim życiu. Jak zauważył, "w wielu krajach jest wiele ideologii bardzo ekspansywnych, które tę wartość życia człowieka podważają". "My te ideologie z całą siłą odrzucamy" - oświadczył. "My też odrzucamy atak na życie bezbronnych, pamiętając jednocześnie, że kobieta w ciąży, kobieta rodząca ma też pełne prawo do życia i zdrowia. To prawo musi być - jak to kiedyś mówiono - obserwowane, czyli uznawane. I my je uznajemy" - dodał.
Kaczyński poruszył też kwestię wolności, która - jak zaznaczył - wiąże się z demokracją. Podkreślił, że "nie jest zadaniem państwa, ani zadaniem jakichś grup społecznych, czy nawet pojedynczych osób, by tę wolność odbierać". "My tej wolności bronimy, ale ona może funkcjonować realnie tylko w połączeniu z demokracją, czyli wolnością można powiedzieć partycypacyjną, polegającą na tym, że się po prostu uczestniczy we władzy - albo bezpośrednio jak w referendum, albo pośrednio poprzez wybory" - mówił prezes PiS.
Ocenił, że "dziś jest tendencja do tego, by to kwestionować, by przekazywać władzę różnego rodzaju instytucjom, które są poza jakąkolwiek kontrolą". "Nikt ich nie wybiera, nikt im nic nie może zrobić, bo najczęściej to jest tendencja dzisiaj całej naszej cywilizacji, bardzo mocno występującą - tą instytucją są sądy" - zaznaczył. "My tego rodzaju dążenia - wszystko jedno czy to chodzi o sądy, czy o jakieś inne instytucje, jakieś środowiska, jakieś tzw. elity - odrzucamy. Władza jest w ręku narodu" - oświadczył Kaczyński.
Prezes PiS podkreślił, że podstawą ładu społecznego jest rodzina "oparta na związku jednej kobiety i jednego mężczyzny". "Odrzucamy wszelki atak na rodzinę, twierdzenie, że ona jest źródłem opresji" - dodał. Zaznaczył, że "oczywiście w rodzinach zdarzają się różne rzeczy", ale rodzina jako instytucja nie jest źródłem opresji. "To jest jedyne miejsce, w którym mogą przyjść na świat i być dobrze wychowane dzieci" - ocenił.
Jako kolejne wartości wymienił naród, solidarność, równość i sprawiedliwość, które - jak wskazał - mogą być realizowane, jeżeli istnieje bezpieczeństwo militarne, ale także bezpieczeństwo ekonomiczne, socjalne, gospodarcze, w szczególności energetyczne. "To bezpieczeństwo jest konieczne i dlatego dla nas wartością, o której też trzeba tutaj powiedzieć z całą siłą, jest państwo" - oświadczył Kaczyński.
Mówiąc o finansach publicznych, Kaczyński zapewnił, że PiS szuka nowych źródeł wzrostu gospodarczego. "Odwołujemy się do rezerwy instytucjonalnej, czyli do naprawy państwa" - mówił. Dodał, że w programie wyborczym PiS jest też mowa "o ustroju i demokratyzacji państwa", oraz o reformie wymiaru sprawiedliwości.
Jeśli chodzi o sprawy społeczne w programie wyborczym - wskazywał prezes PiS - odwołania do nich "znajdują się w różnych miejscach". Mówił o finansowym zabezpieczeniu rodziny i kwestiach mieszkaniowych, w których - wskazał - należy postawić na podaż. "Chcemy zlikwidować patodeweloperkę, zlikwidować to wszystko co w tej sferze jest patologią i co według obliczeń kosztuje Polskę ponad 84 mld zł rocznie" - podkreślił.
Według Kaczyńskiego "profilaktyka jest niesłychanie ważna, żeby nie tylko leczyć, ale zapobiegać, żeby społeczeństwo było silniejsze i bardziej odporne, żeby starość, która wiąże się z chorobami, przychodziła później". "I może warto się zastanowić, czy może nie zrobić jakieś kombinacji. Bo niektóre pomysły w tym programie są bardzo, bardzo dobre" – powiedział.
Prezes PiS mówił też o cyfryzacji, która "ma ogarnąć całą Polskę" - z jednym zastrzeżeniem. "Będziemy bronić gotówki, gotówki jak niepodległości" – zapowiedział. Podkreślił, że "brak gotówki oznacza bardzo trudną sytuację w razie kryzysów i ataków, ale to także oddanie w ręce grupy ludzi kontroli nad innymi". "Jedno kliknięcie i człowiek nie ma pieniędzy, jest w beznadziejnej sytuacji. Do tego nie można dopuścić, ani teraz, ani za 100 lat" – oświadczył.
Kaczyński poruszył w swoim wystąpieniu temat polityki zagranicznej. "Ta polityka była realizacją naszej racji stanu, po pierwsze oderwania się od tej pozycji państwa zależnego, państwa-klienta, bo to była pozycja, której pragnął Donald Tusk, bo tylko dzięki niej mógł osobiście awansować. A nic poza osobistym awansem go nie obchodzi" - powiedział prezes PiS. Dodał, że Polska jest teraz "niezależnym podmiotem politycznym" i suwerennym państwem.
Polityk mówił też o działaniach na rzecz utrzymywania i wzmacniania tej pozycji. Wskazywał, że w wizji PiS na kolejne dziesięciolecia "Polska jest naprawdę państwem ciężkiej wagi".
Według Kaczyńskiego w przyszłości, kiedy Polska będzie na poziomie najbogatszych państw, będzie można odbudować kamienice, pałace, zamki czy dwory. "To odzyskiwanie Polski, to jest nic innego jak nasz cel ostateczny i wedle badań, mieszczący się dzisiaj w oczekiwaniach, marzeniach wielu milionów Polaków. Chcemy, by cały nasz naród został nobilitowany" - podkreślił prezes PiS.
Mówił też o koniecznych działaniach w obszarze środowiska naturalnego - zapobieganiu suszom i pustynnieniu. "I to jest zaplanowane, na to trzeba będzie wydać dziesiątki miliardów złotych, ale to jest całkowicie możliwe" - podkreślił. Wyjaśnił, że trzeba będzie tworzyć zbiorniki wodne przy rzekach i 50 tys. kilometrów rowów melioracyjnych.
Prezes PiS zachęcał też członków i sympatyków do ciężkiej pracy w kampanii wyborczej; podkreślał konieczność przekonania do PiS dużej grupy wahających się Polaków. "Musimy ich przekonać naszymi dokonaniami, naszą wizją na następne 8 lat i naszą tą wielką wizją, na odleglejszą - o dziesięciolecia - przyszłość" - mówił, podkreślając, że należy to robić spokojnie i bez używania "jakichś wulgaryzmów". "I dopiero kiedy tę pracę wykonamy, to będziemy mogli 15 października spokojnie czekać na wynik wyborów" - podkreślił Kaczyński.
D. Tusk: te 100 konkretów doprowadzi do tego, że będzie lepiej w każdym polskim domu
Te 100 konkretów doprowadzi do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu – mówił w sobotę szef PO Donald Tusk przedstawiając program wyborczy tej partii "100 konkretów na 100 dni". Konwencję zakłócił okrzyk: "Złodzieju, gdzie są nasze miliardy!"
W sobotę w Arenie Jaskółka w Tarnowie (Małopolskie) odbyła się konwencja Koalicji Obywatelskiej "100 konkretów na 100 dni", podczas której politycy PO, koalicjanci tej partii w KO, samorządowcy, b. wojskowi przedstawiali najważniejsze kwestie, którymi miałby się zająć nowy rząd pod przewodnictwem szefa PO Donalda Tuska.
"Te 100 konkretów doprowadzi do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu. (...) Mówimy tu o kwocie wolnej od podatku podniesionej do 60 tys. zł. Ten konkret, który przeprowadzimy w ciągu pierwszych 100 dni oznacza, że w Polsce każda emerytka, każdy emeryt, który ma emeryturę do 5 tys. zł nie będzie już płacił podatku dochodowego, a ci, którzy mają emerytury wyższe zapłacą ten podatek, ale w o wiele mniejszej skali, wyraźnie niższy" - ogłosił Tusk.
Jego zdaniem, pieniądze na "konkrety" się znajdą, gdyż "dwanaście razy więcej kosztuje kancelaria premiera Morawieckiego, niż kancelaria, kiedy ja byłem premierem. Ich niekompetencja, ich głupota kosztuje nas setki miliardów złotych, w tym długu, w tym drożyzna. Ich marnotrawienie idzie w dziesiątki miliardów złotych" — powiedział lider KO. Dodał, że "po raz pierwszy w historii kradzież ze strony władzy stała się kategorią makroekonomiczną. Oni kradną w miliardach złotych. W pierwsze 100 dni pokażemy, na czym polegał mechanizm okradania Polaków w sposób tak bezczelny, że czasem brakuje słów" - zapowiedział.
Wówczas, jak podają media, jeden z mężczyzn będących na sali wstał i zaczął krzyczeć "złodzieju, gdzie są nasze miliardy". Miało mu chodzić o miliardy złotych z OFE, zabrane przez rząd Donalda Tuska, z których to 154 mld zł. 20 mld. zł. miało "wyparować".
Jak podkreślił, "każdy pracujący, który zarabia do 6 tys. zł., nie będzie już płacił podatku dochodowego". "A ten, kto zarabia powyżej 6 tys. zł będzie płacił wyraźnie niższy, niż dzisiaj, podatek od dochodów" - zadeklarował lider PO.
Tusk zapowiedział też, że jego rząd w ciągu pierwszych 100 dni wprowadzi przepis, zgodnie z którym za zwolnienie chorobowe od pierwszego dnia choroby pracownika zapłaci ZUS, a nie przedsiębiorca. Wprowadzone będą też przepisy, które dadzą prawo do urlopu dla drobnego przedsiębiorcy czy samozatrudnionego, a także podatku kasowego.
"Polskie kobiety będą mogły liczyć na to, że w szpitalu czeka je opieka, pomoc, lojalność ze strony państwa, szpitala. Każda kobieta będzie miała prawo do bezpłatnego znieczulenia przy porodzie. Każda Polka będzie miała prawo do bezpłatnych badań prenatalnych. I to polska kobieta zdecyduje o swoim macierzyństwie" – mówił Tusk.
Lider PO zapowiedział również przywrócenie pełnego państwowego finansowania procedury zapłodnienia in vitro. Kolejny konkret to zapowiedź podwyżek dla nauczycieli. "W ciągu pierwszy 100 dni każdy polski nauczyciel, każda polska nauczycielka, dostaną podwyżkę do (wynagrodzenia) zasadniczego minimum 1,5 tys. zł, co znaczy 30 proc. podwyżki dla wszystkich nauczycieli" – zaznaczył.
Kolejny, przedstawiony przez Tuska, konkret dotyczy obniżenia podatku VAT w branży beauty. Szef PO zapowiedział też podjęcie konkretnych decyzji, które zwolnią z XIX-wiecznego - jak mówił - obowiązku odrabiania szkolnych prac domowych przez dzieci.
W kolejnym punkcie zapowiedział, że do końca roku budżetówka otrzyma 20 proc. rekompensaty "za drożyznę, za inflację".
"My dlatego musimy wygrać te wybory, nie dlatego, że część z was chce być posłanką, czy senatorem. Nie, nie dlatego, że ja muszę wrócić do jakichś urzędów państwowych. My musimy zrobić to dla tych ludzi. Jesteśmy tylko wykonawcami ich marzenia, ich pragnień. Oni nas wynajęli. Polki i Polacy wynajęli was, mnie, do wygrania dla nich, dla +100 konkretów na 100 dni+" - powiedział.
Prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski na sobotniej konwencji Koalicji Obywatelskiej w Tarnowie przemawiał po Tusku. Mówił on o wyzwaniach, które są najważniejsze z punktu widzenia młodych ludzi. Wśród nich była kwestia katastrofy klimatycznej.
Inną kwestią, o której mówił wiceszef PO, była edukacja. Zwracał uwagę, że młodzi chcą, aby szkoła była nowoczesna. Wskazywał, że powinna uczyć nowych umiejętności, np. rozróżniania tego, co jest prawdziwą informacją, a co nieprawdziwą, konsekwencji publikowania treści w sieci, podejmowania ryzyka, samodzielnego myślenia i pracy zespołowej. Dodał, że mogłaby też nagradzać nie tylko za dobry wynik, lecz także za ciekawy sposób rozumowania. Trzecią sprawą, omówioną przez Trzaskowskiego, była transformacja państwa, na którą przewidziane są pieniądze z unijnego funduszu odbudowy.
Posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz oraz senator KO Krzysztof Brejza podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli rozliczenie polityków PiS-u. "Tych wszystkich, którzy łamali konstytucję, niszczyli praworządność rozliczymy i osądzimy. Sprawiedliwie, nie przez polityków, a przez niezależną prokuraturę, niezawisłe sądy, a jak będzie trzeba, przez Trybunał Konstytucyjny. Nie ma praworządności i sprawiedliwości jeżeli ci, którzy łamią prawo nie poniosą konsekwencji. Dlatego będą rozliczeni" - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.
"Jarosław Kaczyński, za usiłowanie zmiany w ustroju państwa. Andrzej Duda za odmowę przyjęcia ślubowania trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, oraz za ułaskawienie nieprawomocnie skazanych Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika" - stwierdziła posłanka. Zapowiedziała również rozliczenie i osądzenie premiera Mateusza Morawieckiego, oraz Jacka Sasina.
Z kolei Borys Budka powiedział, że jego formacja połączy potencjał polskich przedsiębiorców, przemysłu, nauki i organizacji pozarządowych. Według niego zielona energia stanie się „kołem zamachowym” dla polskiej gospodarki, a regionem, który na tym szczególnie zyska będzie Śląsk. "A centrum, w którym to się odbędzie, to będzie Śląsk. Bo właśnie na Śląsku zlokalizujemy nowe ministerstwo, ministerstwo przemysłu" - zapowiedział polityk.
Posłanka Izabela Leszczyna przedstawiając na konwencji KO "100 konkretów na 100 dni" propozycje programowe zapowiedziała, że jedną z nich jest wprowadzenie obligacji antyinflacyjnych, które będą emitowane przez Narodowy Bank Polski. "Zniesiemy podatek od zysków kapitałowych, tzw. podatek Belki dla oszczędności inwestycji do 100 tys. zł i ponad rok" – zadeklarowała.
Adam Szłapka zapowiedział: "koniec z niekończącymi się kontrolami w przedsiębiorstwach". "Przedsiębiorcy chcą pracować, bo to oni są lokomotywą polskiej gospodarki, a nie potencjalnymi przestępcami" - mówił lider Nowoczesnej. Zapowiedział także przywrócenie handlu w niedziele.
Bartosz Arłukowicz na konwencji przedstawił propozycje w dziedzinie ochrony zdrowia. "Konkret numer jeden: zniesiemy limity w NFZ dla szpitali. Nikt nigdy nie zostanie odesłany ze szpitala dlatego, że skończyły się limity" – zadeklarował. Jak poinformował, KO - jeśli po wyborach utworzy rząd - przedstawi program in-vitro za 500 mln złotych dostępny w pełnym wymiarze.
Lider Agrounii, kandydat na posła z list KO Michał Kołodziejczak podczas sobotniej konwencji KO w Tarnowie mówił m.in. o wprowadzeniu przepisów, które "spowodują, że 51 proc. produktów w sklepach będzie polskich i będzie to na zasadzie uczciwej kontraktacji".
Z kolei Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska mówiła, że wiele z zaprezentowanych prze KO konkretów "kobiety same sobie wywalczyły na ulicach podczas protestów". Zapowiedziała, że prawo do aborcji w Polsce zostanie zliberalizowane – aborcja będzie dopuszczalna do 12 tygodnia ciąży, bezpieczna, legalna i bezpłatna. Według niej podjęte będą kwestie dotyczące bezpłatnej antykoncepcji i przywrócenia dostępu do antykoncepcji awaryjnej. Nowacka zapowiedziała także natychmiastowe przystąpienie do realizacji Konwencji Antyprzemocowej oraz wprowadzenie związków partnerskich "dostępnych dla każdej osoby ze społeczności lgbtowskiej".
Innym z przedstawionych przez KO konkretów na pierwsze sto dni ma być uznanie języka śląskiego za język regionalny - mówił o tym prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca.
Podczas sobotniej konwencji KO "100 konkretów na 100 dni" posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński zapowiedzieli rozliczeni PiS po wyborach. Mówili też o przeprowadzeniu kontroli wydatków wszystkich instytucji, kompleksowej kontroli wydatków pozabudżetowych oraz rozliczeniu budowy elektrowni w Ostrołęce. Posłowie zadeklarowali też likwidację tzw. funduszu patriotycznego.
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w latach 2013-2017 gen. Mieczysław Gocuł mówiąc o propozycjach programowych KO dotyczących obronności poinformował, że w ciągu 100 dni przedstawiony zostanie nowy Program Rozwoju Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Dodał, że będzie to program oparty na priorytetach wielowarstwowej obrony przeciwrakietowej.
Wskazał też, że inna z propozycji zakłada, że "wszyscy żołnierze skrzywdzeni, zwolnieni ze służby wojskowej po 2015 roku, będą mieli prawo powrotu do zawodowej służby wojskowej, a wszędzie tam, gdzie naruszono ich prawa do emerytury, te emerytury zostaną przywrócone" – zaznaczył.
Na koniec Donald Tusk, podsumowując konwencję w Tarnowie, zadeklarował, że politycy KO "chcą i muszą być konkretni i precyzyjni". "To są zobowiązania, które naprawdę wykonamy w ciągu tych 100 dni, naprawdę ludzie będą mieli więcej, w sklepach będzie taniej, we wszystkich polskich domach będzie lepiej (…). To wyzwanie jest naprawdę wielkie" - powtórzył szef PO.
Tusk, zwracając się do środowiska artystycznego, zadeklarował, że w ramach programu na 100 dni ustanowiony zostanie statut artysty, aby artyści mieli pełny dostęp do ubezpieczeń społecznych i innych zabezpieczeń biorących pod uwagę specyfikę ich zawodu. Zapowiedział też odpolitycznienie telewizji publicznej, instytucji kultury, muzeów i teatrów.(PAP)
Liderzy Trzeciej Drogi: stawiamy na zieloną energię i szacunek do pracy
Stawiamy na zieloną energię i szacunek do pracy - oświadczyli liderzy Trzeciej Drogi Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) i Szymon Hołownia (Polska 2050). Zapowiedzieli inwestycje w biogazownie, fotowoltaikę i energię wiatrową, a także ustanowienie dwóch niedziel handlowych w miesiącu.
W sobotę w Warszawie zwołany został kongres Trzeciej Drogi "Gospodarka, do przodu!". "Mówimy dość marnotrawstwu, mówimy dość rozdawnictwu, mówimy dość zadłużaniu przyszłych pokoleń. Ale też mówimy dość fałszywym receptom i fałszywym prorokom, którzy tylko przychodzą zbałamucić, oszukać, a później zostawić nas z niezapłaconym rachunkiem" - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Szymon Hołownia wskazywał, że potrzeba dziś zainwestowania w Polskę, a silnikiem tej inwestycji musi być zielona energia.
"Jeżeli nie będzie taniej zielonej energii, to nie będzie spadku inflacji, to nie będzie inwestycji, to nie będzie niższych rachunków domowych. Musimy to wreszcie zdobyć, uwalniając środki z Krajowego Planu Odbudowy, tworząc realny system prosumencki. Wreszcie doprowadzając do tego, że ja będą mógł kupić lokalnie prąd od farmy wiatrowej czy słonecznej elektrowni, która jest blisko mojego domu" - podkreślił Hołownia.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że Polska ma dziś inwestycje na poziomie poniżej 17 procent, co jest jedną z najniższych stóp inwestycji w Europie. "Naszym celem jest wygrać tę konkurencję w Europie. To jest cel strategiczny dla polskiej gospodarki. Mieć poziom inwestycji najwyższy w Europie. Po to stawiamy na zieloną energię, na biogazownię, na fotowoltaikę i na energię z wiatru" - powiedział.
Hołownia podkreślał, że poza zieloną energią Trzecią Drogą łączy też szacunek do pracy. "Dzisiaj wychodzą ludzie i mówią o czterodniowym tygodniu pracy. Zobaczycie, do wyborów usłyszymy o trzydniowym tygodniu pracy" - mówił.
Według szefa Polski 2050 Polacy nie chcą pracować mniej, ale chcą więcej zarabiać. "Polacy są pracowitym narodem, który chce więcej pracować na miarę swoich możliwości i mieć za to godną płacę. Oni nie potrzebują taty i mamy, którzy będą im mówić, co trzeba zrobić w niedzielę" - powiedział.
"Dlatego my, Trzecia Droga, mówimy: nie będziemy wam mówić, co macie robić z waszymi niedzielami. Uwolnimy handel w dwie niedzielę w miesiącu, bo on jest nam dzisiaj potrzebny" - oświadczył Hołownia.(PAP)Autorki: Agnieszka Ziemska, Edyta Roś
Napisz komentarz
Komentarze