Rau odniósł się do obu kwestii podczas briefingu prasowego w Stałym Przedstawicielstwie RP przy ONZ na zakończenie jego pięciodniowej wizyty w Nowym Jorku.
"Dostrzegam w pana pytaniu sugestię, że doszło do zmiany polityki wobec Ukrainy. Nic takiego nie ma miejsca. Natomiast istnieje obecnie bardzo wyraźna - obawiam się ją nazwać radykalną - zmiana w postrzeganiu stosunków polsko-ukraińskich przez polską opinię publiczną. I to jest stan świadomości polskiego społeczeństwa, które bez wątpienia - mówię to jako obywatel - czuje się dogłębnie dotknięte wypowiedziami ukraińskiego prezydenta, co nie tworzy najlepszego klimatu do dalszych działań dyplomatycznych" - powiedział Rau, odpowiadając podczas briefingu prasowego na pytanie, czy zamierza rozmawiać ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Dmytro Kułebą na temat załagodzenia kryzysu w stosunkach. Dodał, że podobne pytanie usłyszał podczas zorganizowanego w Nowym Jorku przez szefa dyplomacji USA Antony'ego Blinkena obiadu z szefami MSZ państw NATO, i że odpowiedział w ten sam sposób.
Pytany przez PAP, co potrzebne jest do naprawy percepcji stosunków z Ukrainą, Rau odparł, że o ile zmienić politykę jest stosunkowo łatwo - nawet o 180 stopni - to o wiele trudniej zmienić opinię publiczną i akceptację społeczeństwa dla niej.
"To, co się stało, oznacza niebywale szybką zmianę opinii publicznej i sądzę, że będzie wymagało to tytanicznych wysiłków, by ten proces odwrócić" - dodał.
Pytany, czy zgadza się z opinią prezydenta Andrzeja Dudy, że to minister ponosi odpowiedzialność za swój resort, Rau odparł, że trudno się z tym nie zgodzić, lecz zaznaczył, że nie zamierza podać się do dymisji w związku z wykrytymi nieprawidłowościami przy wydawaniu wiz.
"Nie zamierzam podać się do dymisji, bo moje działania nie były i nie są przedmiotem analiz służb. Ja o tych działaniach służb wiedziałem od ponad roku, wiedziałem, że rozpoczęły działania wyjaśniające czy sprawdzające. Wspierałem te działania, wiedziałem o nich i nigdy nie byłem sam przedmiotem tych dociekań" - powiedział Rau.
Szef MSZ podkreślił, że w Nowym Jorku na marginesie 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ odbył szereg spotkań wielostronnych i dwustronnych, w tym z szefami MSZ państw NATO, Grupy Wyszehradzkiej, Izraela i Palestyny, Arabii Saudyjskiej, a także Armenii i Azerbejdżanu. Powiedział też, że w rozmowie z szefową dyplomacji Liechtensteinu - która niedługo obejmie przewodnictwo w Radzie Europy - zaproponował włączenie do agendy obrad Rady kwestii niemieckich reparacji dla Polski, a sprawę tę poruszył też podczas spotkania z szefem MSZ Izraela Elim Cohenem.
W odpowiedzi na pytanie PAP o to, co przekazał swoim odpowiednikom z Azerbejdżanu i Armenii - wobec ofensywy azerbejdżańskiej armii w Górskim Karabachu i prowadzonych negocjacji o powrocie zamieszkanej przez Ormian enklawy pod kontrolę Baku - minister odparł, że "sytuacja jest dynamiczna, ale wiele wskazuje na to, że ma pewne cechy trwałości".
"Jak zapewnia mnie strona azerska, doszło do przywrócenia suwerenności i integralności terytorialnej, azerskiego władztwa nad prowincją Górskiego Karabachu. W tym wszystkim nie byłoby niczego sprzecznego z prawem międzynarodowym, gdyby nie to, że ten zabieg kosztował życie wojskowych i cywilów. I powstała taka atmosfera wśród armeńskiej ludności Azerbejdżanu, (atmosfera obawy o) dalsze kroki, które mogłyby zdaniem tej społeczności doprowadzić do opuszczenia przez nich ojczystych ziem - pan redaktor to nazwał czystką etniczną" - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Dodał, że w rozmowie z szefem MSZ Armenii usłyszał, że według Erywania ruch Azerbejdżanu ma związek z obecną sytuacją geopolityczną.
Ocenił jednak, że sytuacja wymaga negocjacji między dwoma państwami, bo Azerbejdżan nie widzi zasadności rozmowy z Ormianami z Górskiego Karabachu pod kuratelą międzynarodową. Zauważył też, że w sprawę zaangażowanych jest cały szereg państw, w tym traktatowy sojusznik Armenii - Rosja, sojusznik Azerbejdżanu - Turcja, a także popierający Armenię Iran oraz Unia Europejska i Stany Zjednoczone, które są zainteresowane stabilizacją.
"To daje nam dopiero wprowadzenie do istoty sprawy" - dodał Rau.
Z Nowego Jorku Oskar Górzyński (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze