W czasie konwencji zaprezentowano hasło wyborcze: "Możemy wszystko!".
"Jesteśmy w samym sercu, w punkcie kulminacyjnym naszej kampanii wyborczej i ta wielka konwencja Konfederacji to jest moment, w którym przypominamy o najważniejszych hasłach, o najważniejszych pryncypiach i o najważniejszych sprawach, dla których idziemy razem do wyborów po to, żeby wywrócić ten stolik, przy którym siedzą wszystkie inne partie polityczne" - wołał Bosak.
Jak mówił, Konfederacja jest jedyną siłą parlamentarną, której nie ma w europarlamencie, "gdzie oni wszyscy grają do jednej bramki". "A my jako jedyni reprezentujemy kontrprogram korzystny dla Polaków, a niekorzystny dla biurokratów" - podkreślił.
Bosak stwierdził, że w realizacji planów potrzebna jest długa i ciężka praca, "bo to nie wydarzy się samo", a "batalia jest rozłożona na lata". "Wszyscy analizują najbliższy wynik wyborczy z perspektywy tego, co będzie za miesiąc, my zadajemy sobie pytanie, pracując politycznie, co będzie za 5 lat, co będzie za 10 lat, co będzie za 15, 50 i 100 lat" - zadeklarował.
Dodał, że to daje odwagę do podejmowania "tematów niepopularnych", "robienia czegoś, czego nie robi nikt inny w polskiej polityce – pozwolenia sobie na komfort mówienia prawdy, niezależnie czy jest ona popularna, czy wynika z sondaży, czy badań jakościowych". "Społeczeństwo już rozumie na tym etapie, co mamy do powiedzenia. I ostatnie lata pokazały, że w wielu sprawach mieliśmy rację. Na kilka miesięcy, a nawet na kilka lat przed innymi" - powiedział Bosak.
Diagnozował, że w kampanii przedwyborczej nie ma równych reguł. "Każdy nasz komunikat jest i będzie zniekształcany, każde nasze zdanie będzie wyrwane z kontekstu, a my niezależnie od tego, pomimo cenzury w mediach głównego nurtu, pomimo trwającej ponad rok cenzury na najpopularniejszej platformie społecznościowej, pomimo różnych prób manipulacji algorytmami, i tak docieramy do społeczeństwa z tym, co jest prawdą" - dodał.
"Bo ludzie mają w sobie naturalne pragnienie prawdy, mają w sumie naturalny sprzeciw wobec tego, jeżeli są oszukiwani, jeżeli są traktowani bez szacunku. A tak dokładnie byli traktowani Polacy przez wiele ostatnich lat" - przekonywał
Wskazał m.in. na nadużycia w czasie pandemii covid. Podkreślił, że to liderzy Konfederacji w tym czasie "wspierali normalnych ludzi w korzystaniu ze swoich praw obywatelskich, wolności gospodarczej i z dostępu do normalnego życia społecznego".
Zdaniem Bosaka w długiej pespektywie potrzebne jest "sformowanie prawdziwej kontrelity". "Nie wystarczy, że raz będziemy mieli dobry wynik wyborczy. Musimy mieć kadry, które zastąpią tych zdemoralizowanych ludzi, którzy w tej chwili wypełnili wszystkie wpływowe stanowiska: w mediach publicznych, które stały się mediami partyjnymi, w spółkach skarbu państwa, w administracji" – wymieniał. "Potrzebujemy setek, tysięcy osób. One muszą rekrutować się spośród zwykłych Polaków, którzy poczują w sercu zaangażowanie obywatelskie" – dodał.
Bosak przekonywał przy tym, że środowisko Konfederacji od lat wykonuje pracę polityczną nie dla siebie, ale "żebyśmy mogli Polskę zostawić lepszą naszym dzieciom, żebyśmy mogli spojrzeć im w oczy". Mówił, że Konfederacja jest jedyną partią, której ani jeden poseł "nie sprzedał się za korzyści majątkowe do głosowania z rządem".
"Jeżeli nie przełamiemy tych wszystkich negatywnych trendów, w które nasze państwo i społeczeństwo jest wmanewrowywane, może Polska osunąć się tak samo, jak państwa zachodnie. Widzimy te tendencje. Popatrzcie, co się dzieje w Unii Europejskiej. Jako jedyni artykułujemy program korzystny dla obywateli, dla naszego państwa" - deklarował lider Ruchu Narodowego.
"Zobaczcie, co mówią, że się nie da używać prawa weta, nawet w tych dziedzinach, gdzie je mamy. Nie dało się odrzucić traktatu lizbońskiego, nie dało się odrzucić Fit for 55, nie dało się nie zgadzać na fundusz covidowy. Czy to prawda? Oczywiście nie. My byśmy to wszystko odrzucili, tylko musimy ich zastąpić" – wołał.
"W polityce unijnej nie możemy oddać żadnych kolejnych kompetencji. Już się zaczęło szantażowanie, że są tworzone nowe traktaty unijne i musimy się na nie zgodzić. Konfederacja mówi jasno: żadnych traktatów, w których choć jeszcze jedna rzecz byłaby zabrana z Warszawy i przeniesiona do Brukseli. Nie ma takiej opcji" – zastrzegł.
Przekonywał, że propozycje programowe Konfederacji w gospodarce nie są radykalne. "Opracowaliśmy program realistyczny i korzystny dla normalnych Polaków - i tych, którzy pracują i tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą tak, żeby wreszcie mogli zarabiać na swój byt" – argumentował. W kontekście programów socjalnych wyjaśniał, że Konfederacja jest przeciwna ich rozwijaniu, ponieważ wie, że "aby komuś coś dać, najpierw trzeba wszystkim zabrać - jeżeli nie w tej chwili, to w przyszłości".
"Jako jedyni mamy program korzystny dla Polaków, jako jedyni chcemy obronić te prawa, które mamy. To nie jest radykalizm, to jest zachowawczość. (...) Zachowajmy to, co mamy. Polska gospodarka lepiej lub gorzej stworzyła mechanizm, w którym jest ten rozwój gospodarczy, zachowajmy go, nie duśmy tego jakimś głupim radykalizmem" - powiedział Bosak.W kontekście kryzysu migracyjnego podkreślił, że Polska musi być krajem bezpiecznym; stwierdził tu m.in., że PiS jest partią hipokrytów. Uznał też, że Konfederacja jako jedyna prawidłowo odczytała dynamikę stosunków pomiędzy Polską, a Ukrainą, opierającą się – jak mówił - na wykorzystaniu polskiej naiwności, naiwności polityków, którzy są w rządzie. "Naiwności - to najbardziej dla nich przychylna interpretacja; naiwności lub zdrady, której dokonali" – dodał.
"Konfederacja to siła odpowiedzialności politycznej za Polskę i za Polaków. To jest siła odpowiedzialności za to, żeby dobrze wywarzyć długookresowe interesy narodowe i bieżące korzyści gospodarcze. Konfederacja to jest siła, w której zmieścili się ludzie mający często poglądy nieco od siebie różne, ale którzy zgadzają się ze sobą w podstawowych pryncypiach" - podkreślił Bosak. Zaznaczył, że w żadnej sprawie ideowej Konfederacja swoich poglądów nie zmieniła.
Współprzewodniczący Konfederacji, prezes partii Nowa Nadzieja Sławomir Menzten w swoim przemówieniu deklarował, że "ma powoli dosyć marazmu i ciągłego słuchania, że tu nie da się nic poprawić i nie warto nawet próbować".
"Czy są jakieś prawa natury mówiące, że jeżeli gdzieś się da, to u nas się nie da? Z jakiego powodu w Niemczech możemy mieć rywalizujące ze sobą o pacjenta kasy chorych, a w Polsce, kiedy mówimy o rywalizujących o pacjenta funduszach ubezpieczeń zdrowotnych, to dowiadujemy się, że tak się przecież nie da, że to niemożliwe, że to populizm" - pytał.
"Czemu w Estonii mogą mieć prostą ustawę o VAT, która ma poniżej 100 stron, a w Polsce, gdy mówię o prostej ustawie o VAT, to słyszę, że się nie da, że to populizmy, że to jest przecież niemożliwe" – kontynuował Mentzen. Dodał, że w Niemczech mogą mieć dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, a w Polsce wciąż słychać, że się nie da.
"Z czego to się bierze, kto nas zmusza do tego, że ten system musi być taki dziadowski?" - pytał. "Jeżeli politycy z PiS-u i z Platformy są tak święcie przekonani, że tu się niczego nie da zmienić i że to musi tak wyglądać, to powinni zmienić zawód i zająć się czymś innym. Bo nie tylko nie chcą dokonać zmian, to jeszcze sobie nawet nie wyobrażają, że te zmiany w ogóle są możliwe" - ocenił.
Oba główne, około 30-minutowe przemówienia liderów były przerywane oklaskami i skandowaniem. Skandowano m.in. "Konfederacja", "Grzegorz Braun" czy "Złodzieje" (o konkurentach politycznych).
Konwencja Konfederacji w katowickim Spodku zgromadziła parę tysięcy osób, w większości młodych lub w starszym wieku. W poprzek płyty hali rozstawiono rozległy ekran, na którym wyświetlano spoty, filmy, grafiki i efekty specjalne. Przed ekranem stała scena w kształcie litery T, której podłoga również w części była ekranem.
Konwencję rozpoczęło odśpiewanie hymnu narodowego a capella. Otwarciu wydarzenia towarzyszył występ Jakuba Molędy na żywo z piosenką z refrenem: "Możemy wszystko; to, co przed nami ważne jest. I już tak blisko, zwycięstwem będzie mały gest". Występowi towarzyszyły efekty pirotechniczne. Również pomiędzy przemówieniami i podczas prezentacji liderów list w okręgach grała głośna muzyka z bogatą oprawą świetlną i pirotechniczną.
Prezentacje kandydatów do parlamentu poprzedził spot dotyczący kobiet w Konfederacji. Następnie wystąpiła kandydująca do Senatu w Sieradzu Klaudia Domagała, która mówiła m.in., że program Konfederacji to "więcej ochrony kobiet przez bezprawnym ZUS-em, to więcej ochrony kobiet na porodówkach".
Podczas prezentacji kandydatów z pierwszych miejsc na listach (poza Anną Bryłką z Konina – wyłącznie mężczyzn) szczególny aplauz wywołało przejście przez scenę Janusza Korwina-Mikkego (okręg podwarszawski), który zakręcił trzymaną w ręce laską oraz Grzegorza Brauna (okręg rzeszowski), niosącego obszerną czarną teczkę. Żaden z nich nie zabrał w sobotę głosu. Na zakończenie wydarzenia przestrzeń Spodka wypełniło confetti.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze