Internet niesie ze sobą wiele różnego rodzaju dobrodziejstw. Pomaga nam w codziennym życiu, robimy w nim zakupy, komunikujemy się ze znajomymi. Debata publiczna na tematy bardziej lub mniej ważne przeniosła się niemal całkowicie do sieci. Wiele osób potrafi z tych dobrodziejstw korzystać, wielu możliwości, jakie otrzymują, zwyczajnie nadużywa. Obyczaje z własnych domów przenoszą na Facebook i tym podobne serwisy. Wylewają na nich własne frustracje, poniżają ludzi, często podbudowując w ten sposób własne zaburzone ego i niską samoocenę. Wiele się mówi o tzw. "hejcie", mowie nienawiści, szyderstwie i poniżaniu ludzi. Często najgłośniej krzyczą o tym ludzie, którzy sami podobnymi metodami się posługują. Odwracają następnie "kota ogonem" i przedstawiają siebie w roli ofiary, mimo że występowali tak naprawdę w roli oprawców.
Na tablicy ogłoszeń Urzędu Miasta w Tomaszowie Mazowieckim wywieszono w ostatnich dniach prawomocny już wyrok uznający Krzysztofa Krasnodębskiego winnym przestępstwa z art. 212 Kodeksu Karnego, czyli pomówienia. Ofiarami byli wolontariusze ze Stowarzyszenia "Tropimy Dom".
Wystąpili oni do Sądu z prywatnym aktem oskarżenia, w którym zarzucili Krzysztofowi Krasnodębskiemu, że w publikowanych na łamach Tomaszowskiego Informatora Tygodniowego w artykułach swojego autorstwa pomówił Stowarzyszenie o działania na szkodę zwierząt, o łamanie prawa przez wolontariuszy tego stowarzyszenia, polegające na wchodzeniu na prywatne posesje bez wiedzy właścicieli, o działanie utrudniające adopcje zwierząt, pozbawione logiki i niezgodne z prawem, nazywając działania wolontariuszy "adopcyjną patologią w Tomaszowskim Schronisku".
Ponadto oskarżonym został o to, że w grudniu 2021 roku zamieszczał na portalu Facebook komentarze dostępne dla nieograniczonej liczby osób, w których pomawiał Stowarzyszenie, nazywając je: patologią oraz "bandą poyebów", co mogło ich poniżyć w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania, potrzebnego do wykonywania działalności społecznej.
Sędzia Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim, Mariusz Wieczorek uznał oskarżonego winnym zarzucanych mu przestępstw i skazał go na: karę grzywny w wysokości 3 tysięcy złotych, zapłacenie nawiązki w kwocie 5 tys. złotych na rzecz Stowarzyszenia, 1600 zł pokrycia kosztów zastępstwa procesowego oraz 300 zł opłaty Sądowej na Rzecz Skarbu Państwa. W sumie blisko 10 tysięcy złotych.
Wyrok jest już prawomocny. Wolontariusze Stowarzyszenie nie kryją satysfakcji. Dla nich jest on ważny o tyle, że w pierwszej instancji sprawę przegrali. Może stałoby się inaczej, gdyby na sprawie pojawił się prowadzący ich adwokat, zamiast przysyłać w zastępstwie aplikantki. Zmiana prawnika dała spodziewany efekt. Sąd odwoławczy uznał apelację za zasadną i zarządził ponowne rozpatrzenie sprawy. Przy czym wyrok, jaki wydał był wiążący dla Sądu Rejowego. A zaznaczyć należy, że na wyroku w pierwszej instancji nie pozostawiono przysłowiowej suchej nitki.
- Jesteśmy z wyroku zadowoleni chociaż nie chodziło nam o żadne pieniądze. Chcieliśmy tylko, by Pan Krasnodębski nas przeprosił i sprostował nieprawdziwe informacje - mówi Dagmara Krześlak. - Byliśmy gotowi na rozmowy, ugody i mediacje, ale Pan Krzysztof nie chciał się na nie zgodzić. Później zarzucał nam, że mu możliwość mediacji odebrano. Nie stawił się też na rozprawie a terminu na złożenie odwołania nie dotrzymał.
Cały konflikt zaczął się banalnie od zdjęcia zamieszczonego na Facebooku. Radny Kucharski zamieścił je chwaląc się, że zakupił karmę dla zwierząt. Zaczęto dyskutować o jej jakości a następnie dyskusje przenoszono na inne profile. Z małego deszczu zrobiła się całkiem spora kałuża.
Co na to sam Krzysztof Krasnodębski? W odpowiedzi zamieszcza kolejne pełne nienawiści wpisy. Uważa, że ogranicza mu się konstytucyjną wolność słowa. Za swoją porażkę obciąża "pisiackie" Sądy, prokurator Magdalenę Witko i oczywiście Prezydenta Miasta. Zapowiada pisma do nowego Ministra Sprawiedliwości, wnioski o przywrócenie terminu i kasację. Możemy przeczytać dużą ilość słów a wśród nich nie ma jednego: przepraszam. Co ciekawe hejterskie popisy lajkowane są przez radnych. Akceptują je Piotr Kucharski i Tomasz Zdonek.
***
Wyrok jaki prezentujemy to nieco jaśniejsze światełko w tunelu. Ubliżenie w intenecie innym ludziom, obrzucanie ich wyzwiskami, wulgarny język, nie zawsze uznawane są przez Sądy za czyny podlegające penalizacji. W swym pierwszym wyroku piotrkowski Sąd uznał na przykład, że nazywanie ludzi "po***bami" to normalny język debaty publicznej. Aż strach pomyśleć jakiego języka sędzia wydający taki wyrok używa we własnym domu,
Problemem jest też sama definicja tzw. mowy nienawiści. Kodeksowo może ona dotyczyć związków wyznaniowych, mniejszości seksualnych itd. Nie ma w niej ochrony zwykłego obywatela. Ponadto osoby publiczne całkiem są ochrony prawnej niemal pozbawione.
Napisz komentarz
Komentarze