Faktem jest, że prowadzone prace budowlane utrudniają życie mieszkańcom, ale dla Prezydenta Marcina Witko, takie trudności byłyby do przezwyciężenia, bo przecież rok temu wcale nie było lepiej a wyścig jednak się odbył. O co więc chodziło tak naprawdę? Stosunkowo łatwo się domyśleć. Zazwyczaj, gdy nie wiadomo o co chodzi, to najczęściej u podłoża konfliktu leżą pieniądze.
- Byliśmy gotowi do współorganizowania imprezy. Rozmowy na ten temat trwały od kilku miesięcy. Negocjowaliśmy formę udziału miasta. Organizator zażądał od nas początkowo 50 tysięcy złotych netto. Wydawało nam się to stosunkowo wysoką kwotą, dlatego zaproponowaliśmy jej obniżenie. Chcieliśmy też wiedzieć, co główny organizator ma w zamian do zaoferowania. Nam przede wszystkim zależało na promocji miasta w mediach ogólnopolskich. W ubiegłym roku taką promocję zapewniono. Tym razem okazało się, że nie jesteśmy w stanie uzyskać tak podstawowych informacji jak chociażby ta, w jakim wymiarze czasowym będą prezentowane relacje z tomaszowskiego etapu w konkretnych stacjach - wyjaśnia Marcin Witko.
Z tego powodu zaproponowano więc, by kwotę żądaną przez sponsora obniżyć. Prezydent podkreśla, że suma żądana przez Organizatora była stosunkowo wygórowana. Byłaby być może do przyjęcia, gdyby niosła ze sobą rzeczywisty walor promocyjny. - Za 50 czy 40 tysięcy złotych jesteśmy w stanie zorganizować dla mieszkańców kilka imprez - twierdzi Prezydent.
Dlaczego to co wyszło rok temu, teraz się nie udało. Organizatorzy twierdzą, że ubiegłoroczna impreza nic naszego miasta nie kosztowała oraz że magistrat nie uczestniczył we współorganizowaniu imprezy. - Pismo takiej treści faktycznie trafiło na moje biurko. Powiedzieć, że byłem zaskoczony, to chyba zbyt mało. Jak to miasto nie uczestniczyło w organizacji i nie współfinansowało wyścigu? Ależ to nieprawda! - oburza się Marcin Witko. - Daliśmy część barierek zabezpieczających trasę wyścigu, oznakowanie, obstawialiśmy trasę, zapewnialiśmy ochronę, zapewniliśmy pełen catering, organizowaliśmy także biuro prasowe wyścigu - wylicza.
Tym razem ta pomoc okazała się niewystarczająca. Organizatorzy zażądali także gotówki. Magistraccy urzędnicy sprawdzili więc jak wygląda organizacja wyścigu w innych miastach, przez które będzie on przebiegał. Okazało się, że większość z nich ponosi zdecydowanie niższe koszty. Według uzyskanych przez nich informacji np. w Rawie Mazowieckiej, gdzie rozgrywane jest kryterium uliczne, władze miasta wyłożyły 20-30 tysięcy złotych.
Władze miasta zaskoczone są także roszczeniami organizatorów. Zapowiedzi sporów sądowych uważają za niepoważne - Do podpisania żadnej umowy między nami nie doszło, więc żadnych zobowiązań nie zaciągaliśmy. Nie ma więc o czym mówić - podsumowuje rzeczniczka prezydenta miasta, Joanna Szczepańska
Napisz komentarz
Komentarze