2024-10-19, 13:54 Warszawa (PAP)
Warszawa: Narodowy Marsz Papieski upamiętniający 40. rocznicę śmierci ks. Popiełuszki
Kilka tysięcy osób wyruszyło w sobotę z Placu Zamkowego w Warszawie w Narodowym Marszu Papieskim pod hasłem "Zło dobrem zwyciężaj", który jest częścią obchodów 40. rocznicy śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Uczestnicy przejdą do sanktuarium ks. Popiełuszki na Żoliborzu, gdzie mszę św. odprawi metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
Ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany 40 lat temu, 19 października 1984 r., przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki.
Narodowy Marsz Papieski pod hasłem "Zło dobrem zwyciężaj" jest częścią głównych obchodów rocznicowych, które odbędą się w sobotę w sanktuarium bł. Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu w Warszawie.
Marsz wyruszył ok. godz. 13.30 z Placu Zamkowego. Uczestnicy, z których wielu niesie flagi narodowe, przejdą ulicami: Miodową, Bonifraterską, Andersa i poprzez pl. Wilsona dotrą do sanktuarium na Żoliborzu. W trakcie marszu przypomniane zostaną słowa ks. Jerzego Popiełuszki oraz papieża Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego.
Podczas marszu niesione są relikwie bł. ks. Popiełuszki oraz św. Jana Pawła II. Przemarszowi towarzyszy także Dzwon "Głos Nienarodzonych" wieziony na platformie samochodowej.
Na Placu Zamkowym przed rozpoczęciem marszu pojawili się przedstawiciele kierownictwa PiS: Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek i Antoni Macierewicz.
Marsz zakończy się ok. godz. 15:30, a następnie uczestnicy wezmą udział w mszy św., którą o godzinie 16 odprawi metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
W niedzielę o godz. 19.00 w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu odbędzie się koncert pt. "Stabat Mater. Droga Krzyżowa z Bł. Ks. Jerzym Popiełuszką".
Ks. Jerzy (Alfons) Popiełuszko urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy koło Suchowoli na ziemi białostockiej.
W 1965 r. wstąpił do Metropolitalnego Seminarium Duchownego pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął 28 maja 1972 r. w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Następnie został skierowany jako wikariusz, na swoją pierwszą placówkę duszpasterską w Ząbkach koło Warszawy.
W latach 1975-78 pracował w kościele św. Anny. W maju 1980 r. został przeniesiony do parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu.
Po powstaniu Solidarności stał się jej duchowym przewodnikiem. Był duszpasterzem krajowym ludzi pracy oraz służby zdrowia.
Pierwszą mszę św. za Ojczyznę ks. Jerzy odprawił 28 lutego 1982 r. Od kwietnia 1982 r. regularnie je celebrował w ostatnie niedziele miesiąca, gromadząc rosnącą liczbę wiernych oraz skupiając rozbite w stanie wojennym środowisko Solidarności. Liturgie stały się symbolem i manifestacją wolności. Wygłaszane w czasie eucharystii homilie były kolportowane na terenie całej Polski. Trafiały one m.in. do więzień, gdzie czytali je internowani przywódcy zdelegalizowanej Solidarności.
19 października 1984 r. ks. Jerzy Popiełuszko wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę św. dla ludzi pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników. W pobliżu wioski Górsk, został zatrzymany przez trzech funkcjonariusze IV departamentu MSW, zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego i zamordowany. Jego ciało wrzucono do Wisły na wysokości tamy we Włocławku. Na podstawie sekcji zwłok stwierdzono, że został brutalnie pobity oraz związany w taki sposób, że przy każdym ruchu sznur zaciskał mu się wokół szyi. Prawdopodobnie zginął 19 października, zanim został wrzucony do wody, ale pojawiały się też inne wersje, których nigdy nie potwierdzono.
Pogrzeb bł. ks. Jerzego odbył się 3 listopada 1984 r. i zgromadził około miliona osób. Papież Benedykt XVI 6 czerwca 2010 r. zaliczył duchownego do grona błogosławionych, a papież Franciszek w 2014 r. ustanowił go patronem "Solidarności". (PAP)
iżu/ lm/
2024-10-19, 07:23 Warszawa (PAP)
40 lat temu funkcjonariusze komunistycznej bezpieki zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę
40 lat temu, 19 października 1984 r., funkcjonariusze IV departamentu MSW: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala, zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę, duszpasterza ludzi pracy i „Solidarności”. Do dziś nie wiadomo, czy za mordercami stali wyżej usytuowani mocodawcy.
„Mord dokonany na księdzu Jerzym Popiełuszce wstrząsnął opinią polską bardziej niż jakiekolwiek wydarzenie poza delegalizacją +Solidarności+ czy zgoła wprowadzeniem stanu wojennego. Albowiem dostrzegła ona natychmiast, że śmierć męczeńską poniósł nie tylko człowiek, obywatel i kapłan, ale również – jeśli nie przede wszystkim – symbol. Symbol Kościoła jako ostatniego azylu wolności tolerowanego jeszcze przez władzę. Symbol +Solidarności+: sprawy i ludzi” – pisano na łamach paryskiej „Kultury” w listopadzie 1984 r., kilka tygodni po ujawnieniu jednej z największych zbrodni reżimu komunistycznego w Polsce.
Ksiądz Jerzy (Alfons Popiełuszko) urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy koło Suchowoli na Białostocczyźnie w ubogiej katolickiej rodzinie. Jego nietypowe imię wynikało z pragnienia upamiętnienia noszącego je brata jego matki, który został zamordowany przez wojska sowieckie. Jak wielokrotnie podkreślał, to m.in. dzięki religijnemu wychowaniu, które otrzymał od rodziców, zdecydował się zostać księdzem. W 1954 r. rozpoczął naukę w szkole podstawowej w Suchowoli. Cztery lata później został ministrantem w miejscowym kościele parafialnym. W 1961 r. rozpoczął edukację w liceum ogólnokształcącym w Suchowoli. Brał udział w obchodach Wielkiej Nowenny organizowanych w jego rodzinnej wsi.
W 1965 r., po uzyskaniu świadectwa dojrzałości, wstąpił do Metropolitalnego Seminarium Duchownego pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów został wcielony do wojska, do jednej z istniejących wówczas specjalnych jednostek dla kleryków w Bartoszycach na Mazurach. Tam też 7 grudnia 1966 r. złożył przysięgę wojskową. W latach 1966-1968 odbywał zasadniczą służbę wojskową. W czasie pobytu w wojsku był prześladowany i dręczony, podobnie jak inni klerycy wcielani do wojska w okresie ataku reżimu komunistycznego na Kościół związanego z obchodami milenium chrztu. Po powrocie z wojska ks. Jerzy ciężko zachorował.
W 1971 r. urzędowo zmienił imię na Jerzy. 28 maja 1972 r. w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Po święceniach został skierowany jako wikariusz na swą pierwszą placówkę duszpasterską w Ząbkach pod Warszawą. „Jego wizja Kościoła nie ograniczała się do eschatologii. Widział Kościół bardzo konkretnie, w wymiarze ludzkich potrzeb” - mówił w jednym z wywiadów proboszcz parafii Świętej Trójcy w Ząbkach ks. Tadeusz Karolak.
Ks. Popiełuszko następnie pracował w kościele akademickim św. Anny (1975-78), gdzie opiekował się studentami kierunków medycznych. Przez krótki czas był wikariuszem w parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W maju 1980 r. został przeniesiony do parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Jak wspominał znajomy ks. Popiełuszki ks. Czesław Banaszkiewicz, mógł prowadzić tam działalność dzięki ówczesnemu proboszczowi Teofilowi Boguckiemu.
Po powstaniu "Solidarności" ks. Popiełuszko stał się jej duchowym przywódcą, warszawscy hutnicy mianowali go swoim kapelanem. Był duszpasterzem krajowym ludzi pracy, a także służby zdrowia. „Tego dnia i tej mszy świętej nie zapomnę do końca życia. Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty? Śpiewał? Takie, dziś może naiwnie brzmiące pytania nurtowały mnie w drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie wtedy pomyślałem: oklaski dla Kościoła, który przez 30 lat wytrwale pukał do fabrycznych bram” - tak ks. Jerzy wspominał swój pierwszy pobyt na terenie warszawskiej huty 31 sierpnia 1980 r. Przyjechał tam, gdy strajkujący hutnicy zwrócili się do archidiecezji o przydzielenie księdza, który mógłby odprawiać niedzielną mszę świętą i wyspowiadać robotników. Kilka tygodni później został kapelanem powstającej „Solidarności” w Hucie „Warszawa”.
W tym czasie nawiązywał liczne kontakty z opozycjonistami. Jak wspominają świadkowie, w jego mieszkaniu spotykali się ludzie z różnych środowisk: m.in. robotnicy, inteligencja, artyści. Kilkanaście razy w miesiącu odwiedzał związkowców w hucie, jeździł z nimi m.in. do Gdańska, gdzie spotykali się z Lechem Wałęsą. Towarzyszył im też w prywatnych uroczystościach: udzielał ślubów, chrzcił i odprawiał pogrzeby. W kościele św. Stanisława Kostki ks. Popiełuszko organizował kierowane do robotników wykłady dotyczące m.in. katolickiej nauki społecznej.
Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. był systematycznie nękany i inwigilowany przez SB i MO. Pomimo to organizował pomoc materialną dla osób internowanych i ich rodzin, wspierał różnego rodzaju inicjatywy społeczne. W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki gromadzona była m.in. żywność i leki. Uczestniczył także w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał więźniów politycznych. Nagrał kilka rozpraw, wnosząc na salę sądową magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany na falach Wolnej Europy.
Ks. Popiełuszko główny wysiłek włożył w przygotowanie i prowadzenie w kościele św. Stanisława Kostki mszy w intencji ojczyzny i tych, którzy za nią cierpią. Przybywały na nie delegacje "Solidarności" z całego kraju, uczestniczyli w nich intelektualiści, aktorzy oraz młodzież. W przygotowaniu oprawy mszy uczestniczyli najwybitniejsi artyści wspierający podziemie antykomunistyczne. W pierwszych miesiącach stanu wojennego szczególną intencją mszy byli internowani przez reżim. Ksiądz w kazaniach nawoływał, by „zło dobrem zwyciężać” (wezwanie św. Pawła z Listu do Rzymian: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”). W homiliach opowiadał o dorobku i programie odnowy moralnej postulowanej przez „Solidarność”. W kwietniu 1982 r. mówił, że „Solidarność” „pozwoliła dojrzeć zło i jego mechanizmy działania, a młodemu pokoleniu ukazała wiele przemilczanych prawd historycznych naszej Ojczyzny”.
Komunistyczne władze drażniła rosnąca popularność mszy za ojczyznę, które przyciągały nie tylko wierzących, ale też wszystkich pragnących wyrazić sprzeciw wobec reżimu. Pod koniec 1982 r. Wydział ds. Wyznań miasta stołecznego Warszawy dał temu wyraz w piśmie skierowanym do Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Msze ks. Popiełuszki jego przeciwnicy nazywali „mitingami antykomunistycznymi”. W kolejnych miesiącach przekaz propagandowy wymierzony w kapelana „Solidarności” oraz naciski na jego przełożonych były coraz silniejsze. Władze komunistyczne zaczęły wymagać od Episkopatu, aby księdza Popiełuszkę przenieść do innej parafii i uniemożliwić mu odprawianie nabożeństw, które jak stwierdzał Urząd ds. Wyznań w piśmie do kurii warszawskiej z 26 listopada 1982 r., „przekształcają się w manifestacje polityczne, powodując zagrożenie ładu, bezpieczeństwa i porządku w Stolicy”.
30 sierpnia 1983 r. ksiądz Popiełuszko został zatrzymany przez milicję w drodze do Gdyni, gdzie miał wygłosić kazanie. Przewieziono go do komendy MO w Łomiankach, gdzie był przez kilka godzin przetrzymywany. Prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo w sprawie „nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL”.
Ksiądz był obserwowany przez SB już dwa lata przed śmiercią. W zachowanych dokumentach SB te działania nazywano „aktywnym zainteresowaniem”. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego. W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się za wszelką cenę księdza skompromitować.
W grudniu 1983 r. ks. Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura Wojewódzka w Warszawie zarzuciła mu „nadużywanie w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych”. W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ks. Popiełuszko został zwolniony.
W międzyczasie w prasie polskiej i sowieckiej ukazywały się artykuły, które szkalowały ks. Popiełuszkę. 19 września 1984 r. Jerzy Urban, pod pseudonimem "Jan Rem", napisał w tygodniku „Tu i Teraz” tekst zatytułowany „Seanse nienawiści”. Stwierdzał w nim m.in.: „W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Mówca rzuca nie tylko kilka zdań wyzbytych sensu perswazyjnego oraz wartości informacyjnej. On wyłącznie steruje emocjami”. Władze komunistyczne próbowały również wywrzeć presję na hierarchów Kościoła, m.in. prymasa Józefa Glempa, aby nakazał księdzu wyjazd na studia do Rzymu. Ostatecznie kardynał Glemp zdecydował, że zaproponuje kapelanowi ludzi pracy takie rozwiązanie. „Wiemy, że w bardzo stanowczej rozmowie księdza z prymasem Glempem padła ta propozycja. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość prymasowi, że nie chciał zmuszać duchownego do wyjazdu. Był przecież jego zwierzchnikiem, więc jeśli podjąłby taką decyzję, ks. Popiełuszko musiałby ją przyjąć” – mówił w rozmowie z PAP prof. Wojciech Polak, historyk z UMK w Toruniu i Instytutu Pamięci Narodowej. W prywatnych rozmowach ks. Popiełuszko mówił: „chcą mnie zesłać do Rzymu”. Jak jednak dodaje prof. Wojciech Polak, prymas nie mógł się zdecydować na nakazanie księdzu Popiełuszce wyjazdu, bo „takie działanie wywołałoby ogromnie negatywne komentarze ze strony środowisk podziemnej +Solidarności+”.
Gdy zawiodły próby nacisków, zdecydowano się na bardziej radykalne działania. 13 października 1984 r. miała miejsce pierwsza próba zamordowania ks. Popiełuszki, który wracał samochodem z gdańskiego kościoła św. Brygidy do Warszawy. W okolicach Olsztynka funkcjonariusze MSW, przyszli mordercy księdza, zamierzali spowodować wypadek, rzucając kamieniem w przednią szybę jadącego samochodu.
Porwania ks. Popiełuszki dokonali trzej oficerowie SB z IV Departamentu MSW zwalczającego Kościół katolicki: Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski. 19 października 1984 r. wyjechali do Bydgoszczy służbowym fiatem 125p. Na trasie Toruń - Bydgoszcz zatrzymali samochód Volkswagen Golf, którym jechali ks. Popiełuszko oraz jego kierowca Waldemar Chrostowski. Funkcjonariusze założyli kierowcy na ręce kajdanki i knebel na usta. Księdza, który nie chciał wejść do samochodu, oprawcy pobili do nieprzytomności i zamknęli w bagażniku. Chrostowskiemu w czasie jazdy udało się wyskoczyć z samochodu. „Najdziwniejszym elementem tej historii jest skok kierowcy księdza, Waldemara Chrostowskiego, z pędzącego samochodu. Nie odniósł większych obrażeń. Tymczasem esbecy odjechali, pozostawiając go jako świadka porwania. To zachowanie jest sprzeczne z elementarzem działania służb specjalnych, szczególnie komunistycznej bezpieki. Musimy pamiętać, że porywacze byli specjalistami wyszkolonymi na najlepszych wzorach KGB” – mówił prof. Polak.
Kiedy oprawcy zatrzymali się w okolicy hotelu Kosmos w Toruniu i otworzyli bagażnik, ksiądz zaczął uciekać. Po kilku uderzeniach pałką stracił jednak ponownie przytomność i znów został zamknięty w bagażniku. Podczas dalszej jazdy porywacze, obawiając się blokady dróg, zdecydowali się zabić ks. Popiełuszkę. Przywiązali do jego nóg worek kamieni, usta zakleili plastrem, a następnie wrzucili go do Zalewu Wiślanego w pobliżu Włocławka.
30 października 1984 r. w „Dzienniku telewizyjnym” poinformowano o wyłowieniu z Wisły pod Włocławkiem ciała ks. Popiełuszki. Zwłoki były tak zmasakrowane, że rodzina identyfikowała je tylko na podstawie znaków szczególnych. Do nóg kapłana przywiązany był 11-kilogramowy worek z kamieniami.
W procesie morderców księdza Popiełuszki (tzw. procesie toruńskim) Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony, wiceszef IV departamentu MSW Adam Pietruszka - także na 25 lat; Leszek Pękala - na 15 lat i Waldemar Chmielewski - na 14 lat. Wszyscy wyszli z więzienia przed upływem całej kary. Piotrowski opuścił więzienie w 2001 r., Pietruszka po dziesięciu latach (1995 r.), Pękala - po pięciu (1990 r.), Chmielewski - po ośmiu (1993 r.).
Do dziś nie wiadomo, czy za mordercami i ich bezpośrednim przełożonym z IV departamentu MSW stali wyżej usytuowani mocodawcy. „Bez wątpienia Kiszczak i jego otoczenie musieli wiedzieć o planach wobec Popiełuszki. W ramach struktury MSW porwanie nie było możliwe bez jego wiedzy. Jednak zgodnie ze starą zasadą panującą wówczas w resorcie spraw wewnętrznych w tak poważnych sprawach nikt nie pozostawiał rozkazów na piśmie. Dlatego udowodnienie Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, że to oni wydali rozkaz porwania lub zamordowania Popiełuszki, jest i dziś niewykonalne” – oceniał w rozmowie z PAP prof. Wojciech Polak.
Wśród przyjaciół ks. Popiełuszki powstała inicjatywa pochowania go w kościele na Żoliborzu. W rozmowie z PAP Tomasz Wiścicki przywoływał scenę opisaną przez Annę Szaniawską (wdowę po prof. Klemensie Szaniawskim, bliskim przyjacielu ks. Popiełuszki), gdy strona kościelna zaprosiła autorów tej inicjatywy na spotkanie, by przekonać ich do pochówku kapłana na Powązkach. Pojawiła się tam również matka Popiełuszki, która „przy całej swojej atencji wobec biskupów” oznajmiła, że syn musi być pochowany przy kościele, w którym był duszpasterzem.
W pogrzebie, który odbył się 3 listopada 1984 r., wzięło udział ok. 800 tys. wiernych oraz blisko tysiąc księży. Wiścicki zwrócił uwagę, że władza zgodziła się na postulat Kościoła, żeby na trasie przejazdu nie było mundurowej milicji - milicjanci i ubecy byli obecni, ale po cywilnemu. Mszy żałobnej przewodniczył prymas Józef Glemp.
Od dnia pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki jego grób stał się miejscem masowych pielgrzymek i modlitwy - odwiedziło go dotąd ponad 20 mln osób. Sława świętości i męczeństwa rozszerzała się nie tylko na Polskę, ale też na cały świat, i trwa nadal. Przy grobie ks. Popiełuszki modlił się w 1987 r. papież Jan Paweł II.
W 1997 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. Popiełuszki. 12 lat później papież Benedykt XVI złożył podpis na dekrecie o męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki, co było równoznaczne z podjęciem decyzji o wyniesieniu go na ołtarze. 6 czerwca 2010 r. na pl. Piłsudskiego w Warszawie została odprawiona uroczysta msza beatyfikacyjna ks. Popiełuszki.
„Za pomocą jedynie duchowych środków, takich jak prawda, sprawiedliwość oraz miłość, domagał się wolności sumienia obywatela i kapłana. Lecz zgubna ideologia nie znosiła światła prawdy i sprawiedliwości. Dlatego ten bezbronny kapłan był śledzony, prześladowany, aresztowany, torturowany, a ostatecznie został brutalnie związany i, choć jeszcze żył, wrzucony do wody. Jego oprawcy, którzy nie mieli najmniejszego szacunku dla życia, z pogardą odnosili się nawet do śmierci” – mówił tego dnia w homilii abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. (PAP)
Autor: Michał Szukała
2024-10-19, 09:33 Warszawa (PAP)
Autorka biografii ks. Popiełuszki: ks. Jerzy głosił wolność od nienawiści, zemsty i strachu
Nauczanie ks. Jerzego Popiełuszki skupiało się na głoszeniu prawdy i wolności wewnętrznej, zwłaszcza wolności od nienawiści, zemsty czy strachu - powiedziała PAP autorka biografii kapelana Solidarności dr Milena Kindziuk.
PAP: 19 października przypada 40. rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Czy po tylu latach jego słowa wciąż są aktualne?
Dr Milena Kindziuk: Nauczanie ks. Jerzego, za które zapłacił życiem, skupiało się przede wszystkim na głoszeniu prawdy i upominania się o nią w życiu publicznym, także na głoszeniu wolności zewnętrznej, ale także tej duchowej, polegającej na byciu wolnym od nienawiści, zemsty czy strachu. To podkreślał także w ostatnich słowach w Bydgoszczy, wypowiedzianych na kilka godzin przed uprowadzeniem: "Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy". Te zasady są wciąż aktualne w każdym czasie.
PAP: Ludzie, którzy znali ks. Jerzego, mówią o tym, że spotykał się z wieloma ludźmi, którzy przychodzili do niego po pomoc w rozmaitych kłopotach. W jaki sposób im pomagał?
M.K.: Podtrzymywał na duchu, wspierał – na przykład strajkujących studentów Akademii Medycznej lub Wyższej Szkoły Pożarnictwa czy hutników z Huty Warszawa. Nie pytał ich o to, czy są wierzący, tylko czego potrzebują. Gdy poprosili o mszę świętą – odprawił im ją, ale później z nimi pozostał. I to było kluczowe. Zaprzyjaźnił się z nimi, swym stylem życia prowadził do wiary.
Pomagał też materialnie. Bliscy byli mu ludzie represjonowani, internowani, czy działacze ówczesnego podziemia, którym wytaczano procesy. Ks. Popiełuszko chodził na rozprawy sądowe, towarzysząc niesłusznie oskarżonym, a rodzinom uwięzionych organizował pomoc.
W stanie wojennym jego pokój na plebanii przy kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie był pełen kartonów z darami zza granicy oraz pełen ludzi, którzy po te dary wciąż przybywali. Kiedy przygotowywałam biografię ks. Popiełuszki, wśród setek rozmówców zapamiętałam mężczyznę, który stanął w drzwiach w podartych butach i zapytał ks. Jerzego, czy ma może inne na wymianę. Ks. Jerzy poprosił, by chwilę zaczekał. Po sekundzie wręczył mu wprawdzie znoszone, ale całe buty. Jak się później okazało – swoje. Jedyne, które miał. Ktoś inny ze łzami w oczach wspominał, że dostał paczkę herbaty, której nie było w sklepach i szampon dla dziecka.
Ks. Jerzy realizował w ten sposób hasło swego kapłaństwa, które przyjął po święceniach: "żeby się nie skleszyć", czyli nie stać się księdzem będącym z dala od ludzi. Rolą księdza, powtarzał, jest być z ludźmi w doli i niedoli.
PAP: Ważnym rysem przesłania ks. Popiełuszki jest jego walka o prawdę. Czym dla niego była prawda? Co o niej mówił?
M.K.: Mówił o prawdzie w wielu wymiarach: w życiu indywidualnym, ale też społecznym. Był to niemal stały motyw jego kazań wygłaszanych podczas słynnych na całą Polskę Mszy za Ojczyznę. Tłumaczył, że prawda wyraża się w sprawiedliwości, uczciwości, poszanowaniu drugiego człowieka. Mówił o prawdzie w mediach (sam stał się ofiarą hejtu), o sprawiedliwych sądach, wreszcie - o prawdzie ewangelicznej, przez duże P. Przypominał o konieczności zwyciężania zła dobrem – także w życiu publicznym. Piętnował kłamstwo. Mówił też, że prawda – tak jak miłość – zawsze musi kosztować.
PAP: Czy ks. Popiełuszko zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które mu grozi? Jak radził sobie z lękiem, które musiały wzbudzać prześladowania?
M.K.: Od 1982 roku pozostawał "w aktywnym zainteresowaniu" Służby Bezpieczeństwa, przez którą był inwigilowany. Mimo że poddawano go represjom, był fałszywie oskarżany, śledzony, przesłuchiwany, to jednak ks. Jerzy nie poddawał się. Ufna wiara w Boga i wsparcie ludzi dodawały mu sił do spełniania swej kapłańskiej misji. Wiadomo, że nie miał planu B. Pod koniec życia coraz częściej powtarzał: "Ja długo nie pożyję" albo "Jestem gotowy na wszystko". A gdy we wrześniu 1984 roku po raz ostatni był w domu rodzinnym w Okopach, zostawił matce do zaszycia sutannę i powiedział do rodziców: "Odbiorę następnym razem albo będziecie mieć pamiątkę. Jakbym zginął, nie płaczcie po mnie".
Był dzielny, pełen męstwa i wiary, że to, co robi, jest słuszne. Dlatego nie zgodził się na proponowany mu wyjazd do Rzymu, bo uważał, że to byłaby dezercja. "Muszę pozostać z ludźmi, którzy mnie potrzebują" – tłumaczył prymasowi Józefowi Glempowi, który uszanował wolę ks. Popiełuszki i do wyjazdu z Polski go nie zmuszał.
PAP: Dużo się dziś mówi o podziałach politycznych, o wrogości między osobami głosującymi na różne partie, czy wyznających inny światopogląd. Jak ks. Popiełuszko radził sobie z pokusą wrogości wobec komunistów, która musiała się w nim pojawiać w odpowiedzi na prześladowania, jakich doświadczał on i jego środowisko?
Pamiętam, jak jeden z przyjaciół ks. Jerzego opowiadał mi, że znajomi zakrzyczeli go kiedyś, domagając się, by w końcu potępił generała Jaruzelskiego. A on spokojnie odparł, że tego nie uczyni, bo walczy ze złem, a nie z ludźmi, którzy to zło czynią.
Odwoływał się do nauczania Prymasa Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II – niemal każde kazanie było pełne cytatów z nauczania tych dwóch wielkich Polaków. Ks. Jerzy na każdej mszy za Ojczyznę prosił też, by ludzie odsuwali ze swoich serc nienawiść – także do tych, którzy wyrządzali im krzywdę. I prosił, by ludzie spokojnie się rozchodzili do swoich domów, by nie dali się sprowokować milicji, która całymi kordonami otaczała kościół. A oni go słuchali, był autorytetem.
Ks. Popiełuszko był męczennikiem za wiarę, ale też za wartości, które z tej wiary wypływają, takie jak prawda, wolność, miłość, poszanowanie drugiego człowieka. Dlatego może on fascynować ludzi na całym świecie. Mam zresztą nadzieję na rychłą kanonizację ks. Jerzego. Czterdzieści lat po śmierci ks. Popiełuszko może znów fascynować.
Rozmawiała Iwona Żurek (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze