[reklama2]
Podział czasu na letni i zimowy nie istnieje "od zawsze" Wprowadzono go równo stu lat temu. Według Wikipedii pionierami we wprowadzeniu czasu letniego byli Niemcy. W czasie I wojny światowej, 30 kwietnia 1916 w Rzeszy i sojuszniczych Austro-Węgrzech czas przesunięto o godzinę do przodu, a 1 października 1916 o godzinę do tyłu. Niedługo później i Brytyjczycy zaadaptowali to w Wielkiej Brytanii. 19 marca 1918 Kongres Stanów Zjednoczonych wyjaśnił podział na strefy czasowe w USA i wprowadził na czas trwania wojny obowiązek stosowania czasu letniego w celu oszczędności paliwa służącego do produkcji prądu. Ponownie po przerwie w USA w 1966 Kongres uchwalił Uniform Time Act wprowadzając po raz pierwszy podczas pokoju możliwość korzystania z czasu letniego.
W Polsce zmiana czasu została wprowadzona między I a II wojną światową tylko raz, w 1919 roku, później w czasie II wojny światowej, podczas okupacji hitlerowskiej w takich samych terminach, jak w Rzeszy Niemieckiej, następnie w latach od 1945 do 1949, od 1957 do 1964, od 1977 do 1981 i nieprzerwanie od 1983 roku (w związku ze Stanem Wojennym zrezygnowano ze zmiany czasu na letni w 1982 roku). Do 1995 czas letni w Polsce był odwoływany w ostatnią niedzielę września (a wprowadzany w ostatnią niedzielę marca tak jak obecnie). Wcześniej dni zmiany czasu w Polsce były ogłaszane w Monitorze Polskim i tak na przykład w 1964 zmiana czasu na letni nastąpiła dopiero 31 maja, a na zimowy 27 września.
Stosowanie czasu letniego częściowo dostosowuje czas aktywności ludzi do czasu, kiedy Słońce znajduje się nad horyzontem. Gdy dzień trwa 12 godzin (a jasno jest na godzinę przed wschodem i po zachodzie Słońca), to w czasie zimowym będą to godziny od 5 do 19, natomiast w czasie letnim od 6 do 20. Stosowanie czasu letniego powoduje więc oszczędzanie prądu, ponieważ większość Polaków nie wstaje przed 6 i nie idzie spać o 19.
Zakładane oszczędności prądu zmniejszają się podczas 5 najbardziej ciemnych miesięcy: listopada, grudnia, stycznia, lutego i marca; później się włącza światło wieczorem, ale za to wcześniej rano. Dlatego zimą wraca się do czasu podstawowego – w Polsce czasu środkowoeuropejskiego, zwanego również zimowym.
Przeprowadzana dwa razy w Polsce zmiana czasu jest bardzo kosztowna i skomplikowana. Na przykład, w transporcie kolejowym przy odwoływaniu czasu letniego pociągi pasażerskie, które są na trasie w chwili przestawiania zegarów, muszą wydłużyć postój o co najwyżej godzinę na najbliższym posterunku ruchu lub punkcie ekspedycyjnym, na którym mają postój handlowy, aby jechać dalej zgodnie z rozkładem jazdy. Natomiast przy wprowadzaniu czasu letniego wszystkie pociągi, które są na trasie w chwili przestawiania zegarów, są opóźniane o dodatkową godzinę.
Przestawienie czasu z letniego na zimowy sprawia kłopoty również w transporcie lotniczym oraz systemach informatycznych (kłopoty przeliczania przy przechowywaniu i wyświetlaniu czasu w zależności od pory roku). Aby uniknąć problemów, banki z reguły na ten czas całkowicie blokują dostęp do swoich usług.
Według Fundacji Republikańskiej:
Warto dodać, że według obszernego raportu przygotowanego dla UE przez firmę ICF International w 2014 roku, 76 procent Europejczyków jest niezadowolonych z wprowadzania zmiany czasu. Dobrych stron obecnego systemu trudno się doszukać. Jego zwolennicy twierdzą, że jest on lepiej dostosowany do naturalnego czasu (tzn. gdy ludzie budzą się po świcie, a kończą aktywność jak najbliżej zmierzchu), jednak w dobie powszechnego oświetlenia sztucznego i trybu życia regulowanego przez sztywne godziny pracy i innych czynności taki argument zdecydowanie traci na wadze. Przejście Polski na stały czas spowoduje jedno utrudnienie, a mianowicie konieczność przestawiania zegarków przy przekraczaniu granic innych krajów. Wszyscy nasi sąsiedzi z wyjątkiem Białorusi i Rosji zmianę czasu stosują, a wszyscy sąsiedzi unijni mają czas wzajemnie zsynchronizowany (Litwa jest w innej strefie czasowej). Niemniej utrudnienie to jest naszym zdaniem warte zaakceptowania
Czytaj opinie o zmianine czasu ekspertów Fundacji Republikańskiej oraz Stowarzyszenia Koliber
Napisz komentarz
Komentarze