Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 22 grudnia 2024 16:07
Reklama
Reklama

Marek Karewicz – Złoty Fryderyk w Tomaszowie Maz. (2)

Ciąg dalszy opowieści o Marku Karewiczu

[reklama2]

Pierwsze spotkanie z Karewiczem


Cykl moich muzycznych spotkań w tomaszowskiej Galerii Arkady  miał na celu przekazanie jak największej wiedzy osobom, które w nich uczestniczyły. W ten sposób podejmując się tego wyzwania zmuszony byłem do ciągłęgo "samokształcenia się" w muzycznej wiedzy. Przygotowując kolejne edycje, sięgałem do różnego rodzaju periodyków, muzycznych wydawnictw, encyklopedii, leksykonów czy do największej bazy informacji, a takim stał się na przełomie XX/XXI wieku, Internet.

 

Trafiało do mnie również szereg materiałów prasowych, w tym szczególnie  piękne zdjęcia muzyków oraz zespołów zamieszczane wcześniej w naszych kolorowych czasopismach. Wśród nich znalazły się również prace autorstwa pana Marka Karewicza. Ponieważ swoje działania podejmowałem lokalnie, a na spotkania docierała młodzież nie znająca ludzi, realiów i ważnych miejsc w mieście (dziś w większości nieistniejących) z tamtej epoki, zmusiło mnie to do szukania we własnej pamięci, docierania do ludzi starszych, pamiętających bardziej odległe czasy, w których przyszło im żyć.

 

Starałem się szczególnie katalogować uzyskane informacje i gadżety o ludziach i miejscach nieistniejących mojego miasta. Na bazie zebranych danych, niezbędnych dla moich spotkań, zrodził się pomysł by napisać książkę o Tomaszowie, o miejscach i ludziach, którym przyszło żyć w okresie, kiedy do Polski przenikał „zza żelaznej kurtyny” styl o dziwnej nazwie, rock’n’roll. Tak też się stało, powstała moja pierwsza publikacja pod znamiennym tytułem, Moje miasto w rock’n’rollowym widzie.

 

 

  Okładka pierwszej publikacji „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie” opracowana przez mojego kolegę, Waldka Gałka.

 

Książka ukazała się w przededniu, organizowanych przeze mnie obchodów (sobota 29 sierpień 2009 w Sali kina Włókniarz), „50 lat Rock’n’Rolla w Tomaszowie Maz” i nazajutrz (niedziela 30 sierpień 2009 w Galerii ARKADY) moje „50 Spotkanie z cyklu Herosi Rock’n’Rolla”. Książka stała się lokalnym bestsellerem. Właśnie na wyżej wymienionych imprezach rozchodziła się jak przysłowiowe, świeże bułeczki.

 

Wkrótce po jubileuszowych wydarzeniach, Danuta Mec - Wypart (siostra zmarłego niedawno artysty, piosenkarza Bogusława Meca) była wówczas pracownikiem Wydziału Kultury Urzędu Miasta,  zorganizowała w Galerii spotkanie z panem Markiem Karewiczem, w ramach trwającego, prezydenckiego programu Tomaszowianie dla Tomaszowian. Odbyło się ono w piątek, 4 grudnia 2009 roku. Na to spotkanie, w którym miałem zaszczyt uczestniczyć, Marek Karewicz przybył w asyście swojego, stałego  opiekuna, Wiesława Śliwińskiego.

 

 

Wiesław jest znaczącą postacią w Trójmiejskim światku związanym z jazzem, rock’n’rollem. Obecnie piastuje stanowisko  V-ce prezesa Fundacji Sopockie Korzenie w Sopocie. Właśnie ta fundacja wszystkie, logistyczne siły ukierunkowuje w tym celu, by w mieście Sopot, na Wybrzeżu powstało pierwsze w Polsce Muzeum Rock’n’Rolla, coś na wzór amerykańskiego Rock’n’Roll Hall of Fame w Cleveland.  Spikerujący z mikrofonem Marek Karewicz, na spotkaniu z tomaszowianami, między innymi opowiedział bardzo ciekawe, zabawne sytuacje ze swojego dzieciństwa i młodości, które nierozerwalnie związane były z naszym miastem. Po tym spotkaniu w Galerii, stał się dla mnie jeszcze bliższym, przyjaznym i bardziej dostępnym osobnikiem. Wydarzenia, które miały odmienić moje życie, nastąpiły nazajutrz w sobotę, 5 grudnia, na zapleczu księgarni Barbary Goździk przy Placu Kościuszki 22, tuż obok Galerii ARKADY.

 

 

Księgarnia pani Barbary jest wydawcą i jedynym dystrybutorem mojej książki.  Właśnie w mroźną sobotę 5 grudnia przed południem, umówiony byłem w Galerii z moim kolegą, również uczestnikiem wczorajszego spotkania z Markiem Karewiczem, Zygmuntem Dziedzińskim. Zygmunt jest posiadaczem, ciągle powiększającej się kolekcji, potężnej bazy płyt CD i DVD najpiękniejszych, rock’n’rollowych koncertów i nie tylko. Korzystałem często z jego muzycznych zasobów w swoich Herosach.

 

By dojść do ARKAD na spotkanie z nim, musiałem przejść obok witryny księgarni i …, kiedy znalazłem się na jej wysokości, w drzwiach ukazała się Barbara. W sposób nieustępliwy i energiczny zaprosiła mnie do środka. Na zapleczu księgarni zastałem wiele osób konsumujących poimieninowe, Barbórkowe wiktuały. Wśród nich znaleźli się wczorajsi bohaterowie z ARKAD, Marek Karewicz i Wiesław Śliwiński, Danusia Mec-Wypart, Marek Michalak nasz muzyk, puzonista, grający wczoraj na rzecz Karewicza w jazzowym zespole Wojtka Lubczyńskiego, redaktor lokalnego tygodnika TIT, Janek Pampuch, ja z umówionym wcześniej Zygmuntem Dziedzińskim i oczywiście gospodyni lokalu, Barbara Goździk.

 

Było to moje pierwsze, tak bliskie spotkanie z panem Markiem Karewiczem jak również z jego opiekunem, Wiesławem Śliwińskim. Gdy tylko ukazałem się na zapleczu, Barbara sięgnęła ze sklepowej półki dwa egzemplarze mojej książki, zwracając się do mnie: – Antek, wpisz dwie dedykacje dla naszych przyjaciół na pamiątkę z ich pobytu w naszym mieście. Uczyniłem to z wielką przyjemnością wręczając im osobiście po  egzemplarzu.

 

Kiedy pan Marek  rozpoczął opowieść o swoim życiu, o szkolnych kolegach i koleżankach, o nieistniejących już miejscach, w których zabawiał się z kolegami mieszkając w Tomaszowie w latach 40/50-tych minionego wieku, to w tym czasie Wiesław Śliwiński przeglądał egzemplarz mojej książki. Zwrócił szczególną uwagę na tył okładki (rewers). Widniał tu fragment jednego z  rozdziałów, w którym opowiedziałem, jak podczas imprezy w 2006 roku, My z XX wieku, w Krzywym Domku w Sopocie poświęconej Krzysztofowi Klenczonowi, uczestniczyłem w konkursie tańca rock’n’rolla im. Elvisa Presleya. W tym konkursie ze swoją partnerką z Tomaszowa, koleżanką ze WSPÓLNOTY, Bożeną Dulas wytańczyliśmy I miejsce. Zdobyliśmy Puchar Bałtyku ufundowany przez  Urząd Miasta w Sopocie, wręczony przez ówczesnego v-ce Prezydenta Sopotu, pana Wojciecha Fułka, w asyście pani Hanny (siostra Klenczona) oraz redaktora Marka Gaszyńskiego.

 

Po chwili naszą rozmowę z Karewiczem przerwał, zaaferowany czytanym rewersem, głos Wiesława, – Antek to ty byłeś na tym parkiecie? Dobrze pamiętam tańczącego wąsacza, jego partnerkę i dopingujących was na antresoli kawiarni, mężczyznę i kobietę (byli to państwo Franckowie, Henia i Czarek, moi przyjaciele z Gdańska, z którymi uczestniczyłem w tym spotkaniu). Przecież tą imprezę współorganizowałem z kolegami z Fundacji, boże jaki ten świat jest mały. Cieszę się Antku, że mogliśmy dzisiaj poznać się bliżej. Nigdy, w najśmielszych oczekiwaniach nie  przypuszczałem, że może kiedykolwiek dojść do takiego spotkania, i to w twoim mieście. Po powrocie do Sopotu przyślę ci na twój adres domowy ankietę i kwestionariusz uczestnika w konkursie organizowanym przez moją Fundację, Wspomnienia Rówieśników Rock’n’Rolla. - Chciałbym aby twoja książka wystartowała w tym konkursie.

 

 

 

Zrobiło się bardzo sympatycznie i swojsko. Marek, którego słuchaliśmy w ogromnym skupieniu, po książkowej dygresji Wiesia, kontynuował swoją opowieść. – Moi drodzy ten budynek, w którym się obecnie znajdujemy wraz z księgarnią Basi, należał do parafii ewangelickiej, natomiast tu na zapleczu księgarni była zakrystia. Ja  jestem ewangelikiem. Przed każdym luterańskim nabożeństwem pastor się tu przebierał. A obok, w kościele Św. Trójcy, kiedy zmarła moja mamusia, była wystawiona trumna z jej ciałem. Miałem wówczas siedem lat, po raz ostatni zobaczyłem jej mądrą, piękną twarz. Nigdy nie zapomnę tego świętego miejsca, jest ono dla mnie najdroższym na świecie. Pamięć o mamie zawsze będzie powracała kiedykolwiek zjawię się w tym mieście. To smutne wydarzenie z mojego dzieciństwa zadecydowało o mojej pamięci i miłości do Tomaszowa Mazowieckiego, dlatego zawsze z sentymentem będę tu powracał. Jestem rad, że za każdym pobytem w mieście, dzięki Barbarze Goździk mogę przebywać w tych pomieszczeniach. Dzisiaj będąc z wami tu  na zapleczu księgarni czuję to, poprzez powracające wspomnienia. Dopóki będę żył, przyjeżdżając do Tomaszowa, nie omieszkam zatrzymać się w tym miejscu by w ciszy skupienia przywołać w pamięci postać mojej mamy, mojego  ojca, mojej babci.

 

Po kilkunastosekundowej chwili milczenia, w zadumie, Marek Karewicz powrócił do wspaniałych, nieznanych mi opowieści o Tomaszowie Mazowieckim, o przygodach w pobliskich grotach w Nagórzycach, o łowieniu ryb nad rzeką Wolbórka czy na Rajcha nad Pilicą. Jego łowienie ryb w tomaszowskich rzekach, utkwiło w mojej pamięci na zawsze. Poczułem wewnętrzną potrzebę spotykania się z Markiem by więcej dowiedzieć się - nie tylko o ludziach  jazzu, rock’n’rolla – ale szczególnie o osobach, miejscach i wydarzeniach z mojego miasta, z epoki przełomu lat 40/50-tych wieku minionego, epoki szczególnej, o której nie wszystko wiedziałem a odchodzącej na zawsze do lamusa historii.   

[reklama2]

Dziś nie jestem w stanie wymienić wszystkich, nieoficjalnych spotkań z Karewiczem na zapleczu księgarni przy Placu Kościuszki 22. Przez długi czas miejsce to służyło na przedpołudniowe spotkania, nie tylko podczas przyjazdu Marka do Tomaszowa, naszej, stałej grupie przyjaciół. Zawsze przychodząc na zaplecze księgarni można było napić się kawy, herbaty przegryzając smacznym ciastem czy innym wypiekiem. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego miejsca, traktując je jako swoisty klub, że kiedy Basia Goździk odeszła na zasłużoną emeryturę a księgarnię przejęli inni ludzie, utrata tego miejsca bardzo odbiła się na naszej psychice, utracie dobrego samopoczucia i  tak zwanej pogody ducha.

 

 

Zresztą podobnymi uczuciami targało artystą fotografikiem. Pamiętam Karewicza bardzo rozczarowanego gdy po raz pierwszy niespodziewanie, po przybyciu do Tomaszowa, dotarła do niego ta smutna informacja o utracie przyjaznego miejsca  na nasze spotkania: - Antek co się stało z Basią? Czy już nigdy nie spotkamy się na zapleczu księgarni? Bardzo trudno było przedstawić mu nagą prawdę i wyznać, - Tak Marku, już w takiej formie jak dawniej w tym miejscu nie spotkamy się, musimy teraz znaleźć inne pomieszczenie na nasz punkt zborny!!!

 

Po utracie zaplecza księgarni, „skazani” byliśmy na mniej intymne miejsca jakim stał się taras piwny Galerii w ciepłe dni, a gdy było chłodno i deszczowo na zewnątrz lokalu, przenosiliśmy się do wewnątrz ARKAD. Musiało troszkę przepłynąć wody w rzece Pilica za nim przywykliśmy do „nowych pomieszczeń”. Korzystaliśmy również na nasze spotkania z prywatnych domów, także z noclegiem, na przykład jak u Janka Koziorowskiego przy ul. Brzozowej czy u Doroty Młodzik na Jagiellońskiej.

 

Ogródek Galerii ARKADY, miejsce pierwszych, kuluarowych spotkań, na których słuchając, poznawałem, poprzez przepiękne gawędy,  Marka Karewicza, Zaowocowały one przyjaźnią, która przetrwała do dzisiaj. Przyjaźń nasza, między innymi przyczyniła się organizacji wielu spotkań z tomaszowianami, tych oficjalnych jak i nieoficjalnych. 

 

Podczas naszych, częstych pobytów w Sopocie na imprezach organizowanych przez Fundację Sopockie Korzenie, poza hotelami, w których byliśmy zakwaterowani (Grand Hotel, Zatoka, Chiński przy Molo, Rezydent czy studenckie akademiki) do naszych spotkań z Karewiczem i innymi, lokalnymi i krajowymi notablami, dochodziło w Krzywym Domku, U Pudla (vis a vis Krzywego Domku), rybny bar PRZYSTAŃ czy Złoty Ulu. Wszystkie, wymienione lokale (oprócz PRZYSTANI) znajdują się blisko siebie na tej samej, głównej ulicy miasta,  Bohaterów Monte Casino, prowadzącej wprost na sopockie Molo.

 

[reklama2]

 

Bardzo piękne, radosne i sympatyczne były spacery z Markiem Karewiczem w wózku inwalidzkim (często uczestniczyłem w tych spacerach) ulicami Sopotu czy w naszym mieście. Jest tak bardzo popularną i dobrze znaną personą w całym Trójmieście, że wielką przyjemnością – niejednokrotnie uciążliwą – jest z nim „szaganie”  ulicami Sopotu i innych miast. Na każdym kroku ludzie, nie tylko znajomi, zatrzymują się całując w policzek tuląc jego ciało i życząc mu zdrowia, zdrowia i tylko zdrowia. Wspominają często jakieś wspólne miejsca, przeżycia, o których sam Karewicz nie zawsze pamiętał ale uśmiechając się serdecznie do tej osoby, przytakując głową, równocześnie potwierdzał wspólnie przeżyte wydarzenie.

 

Jedno co najbardziej cenię u Marka, czy to na ulicy, w lokalu, czy zaludnionej Sali koncertowej - to szczególny pocałunek - jaki składa na dłoniach kobiet, wręcz obcałowując powyżej dłoni, aż po łokieć. Wszystkie panie traktuje z poszanowaniem, każdą jak  WIELKĄ DAMĘ. To świadczy jak kulturalnym i dobrze wychowanym (z dobrego domu) jest człowiekiem, jakby nie ze współczesnej epoki. Klasyczny, typowy dżentelmen (takich jakich dziś spotkać, jest rzadkością), przypominający z II Rzeczypospolitej osobę.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Rząd nie dostrzega systemowej luki - a mógłby zyskać ponad miliard złotych z podatków i uchronić Polaków przed szeregiem zagrożeń. Teraz tracą wszyscy - państwo i konsumenci – alarmuje WEI w nowym raporcie Rząd planuje na 2025 rok rekordowy deficyt w finansach publicznych. Szukając dodatkowych źródeł i oszczędności, władze ignorują zjawisko, o którym od kilku lat alarmują eksperci – szarą strefę na rynku kasyn online. Tylko w zeszłym roku obrót na nielegalnych witrynach hazardowych oferujących kasyna online wyniósł prawie 26 mld zł, pieniądze Polaków trafiły do firm zarejestrowanych w rajach podatkowych, m.in. Curacao oraz na Malcie – podaje WEI w raporcie.Data dodania artykułu: 16.12.2024 13:47 Ruszyło głosowanie na Samochodową Premierę Roku OTOMOTO. Wybierz faworyta i wygraj 20 000 zł W ramach konkursu TYTANI OTOMOTO 2024/2025 pojawia się nowa kategoria - Samochodowa Premiera Roku OTOMOTO. To jedyna kategoria, w której zwycięzcę wybiorą fani motoryzacji w otwartym plebiscycie. Za udział w głosowaniu mogą zdobyć nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych. Głos można oddać do końca stycznia 2025 r. za pośrednictwem strony konkursowej w serwisie OTOMOTO News.Data dodania artykułu: 16.12.2024 13:19 Od 30 lat na straży bezpieczeństwa oszczędności Polaków 14 grudnia 1994 roku Sejm RP zdecydował o powstaniu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) – instytucji, która stoi na straży bezpieczeństwa oszczędności Polaków. Od początku działania BFG jest gotowy, by – jeśli zajdzie taka konieczność – wypłacić klientom banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej środki do ustawowego limitu gwarancji, który od 2010 roku wynosi równowartość w złotych 100 tys. euro.Data dodania artykułu: 16.12.2024 11:54
Reklama
Reklama
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama