„Według danych GUS w obecnym roku inwestycji budowlanych jest o 15% mniej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Powoduje to, że firmy biją się o te nieliczne zlecenia, które jeszcze są. Duże koncerny, działające na największą skalę i w związku z tym mające najniższe koszty, wchodzą w inwestycje mniejsze, lokalne. Tym samym wypychają małe i średnie firmy regionalne, co prowadzi do ich upadłości” – mówi serwisowi infoWire.pl Grzegorz Błachnio, analityk i communication manager z firmy Euler Hermes.
Firmy budowlane, mimo że zainwestowały już w ludzi i sprzęt, nie mogą realizować planowanych przedsięwzięć, ponieważ ciągle czekają na uruchomienie środków z nowej perspektywy unijnej. Niestety, zanim ruszą nowe inwestycje finansowane pieniędzmi z Unii Europejskiej, będzie trzeba poczekać jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Ponadto duża rywalizacja o zlecenia sprawia, że rentowność inwestycji spada. W najbliższym czasie prawdopodobnie będziemy mieć więc do czynienia z kolejnymi upadłościami, nie tylko firm budowlanych, lecz także tych produkujących materiały na potrzeby budownictwa.
Kłopoty z utrzymaniem się na rynku mają też producenci i dystrybutorzy hurtowi z branży spożywczej. „Problem nie leży po stronie popytu. Wynika z tego, że w tej chwili mamy deflację i rynkiem rządzi cena. Jest ona główną bronią sklepów w walce o klienta, dlatego muszą one przenosić presję cenową na swoich dostawców, czyli hurtowników i producentów. Z tego powodu również wśród nich spodziewamy się dalszych upadłości” – stwierdza ekspert.
Dostarczył: Info Wire
Napisz komentarz
Komentarze