Według danych Państwowej Komisji Wyborczej w czasie wyborów Polska liczyła 37 mln. 424 tysięcy 459 mieszkańców. Uprawnionych do odbioru karty było około 30, 5 mln Polaków. Liczba wydanych kart wyniosła - 15 mln. 595 tysięcy 335.
Pytanie brzmi tylko 15 milionów, czy aż 15 milionów. Czy 50 procent to tylko 50 procent, czy aż 50 procent? Problemem Polski w dniu dzisiejszym jest emigracja ludzi, którzy poszukują swojej drogi w życiu. Wielu z naszych rodaków wyjeżdża za chlebem. Kierunki są różne: Wyspy Brytyjskie, Skandynawia, Niemcy, USA, czy też Holandia, Francja. Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego emigracja w ostatnich latach wyniosła około 2 mln. 320 tysięcy Polaków. Są to dane oparte na spisach powszechnych tzn. przykładowy Kowalski pracuje za granicą, jednak meldunek stały posiada w Polsce.
Nieoficjalnie mówi się jednak, iż Polaków w ostatnich kilku latach wyjechało około 3,5 – 4 mln. Większość z tych ludzi to ludzie pełnoletni, czyli potencjalni wyborcy. Przyjmując pośrednią liczbę i dane PKW, które są miażdżące (zaledwie 63.000 uprawnionych do głosowane w całej Wlk. Brytanii), można stwierdzić, iż nieustabilizowana sytuacja meldunkowa Polaków za granicą może obniżać frekwencję wyborczą o przynajmniej 10 -12 procent.
Kolejny przykład potwierdza te szacunki, gdyż w całych Stanach Zjednoczonych liczbę osób uprawnionych do głosowania wynosiła zaledwie 27.576 osób. W samych Niemczech liczba uprawnionych wyniosła 22.567. W sumie liczba uprawnionych do głosowania Polaków wyniosła niespełna 200 tyś ludzi na całym świecie Czy tyle dzisiaj przebywa za granicą?
W lipcu 2013 roku swoją depeszę na ten temat wydało MSZ, które zaalarmowało, iż 18 mln Polaków obecnie mieszka w innych krajach jak Polska. 4,3 mln Polaków żyje w Europie Zachodniej, 1,5 mln w Europie Wschodniej, ok. 12,5 mln w obu Amerykach. Ilu z tych ludzi posiada jeszcze meldunek w Polsce, ile z nich pracuje nielegalnie – tego nikt dokładnie nie określił.
Moim zdaniem w Polsce maksymalna frekwencja może wynieść około 70 procent. Biorąc po uwagę emigrację; biorąc pod uwagę takie realne problemy życiowe jak starość, choroby, pobyt w szpitalu, niepełnosprawność, alkoholizm, narkomania, kryminał, czy też losowe zdarzenia, a chociażby nawet rodzinne imprezy - do naszych 12 procent z emigracji możemy dodać kolejne 10-12 proc. osób, które zwyczanie nie będą w stanie wziąć udziału w wyborach. Ostatnia grupa jest także dość duża - sa to ludzie, którzy polityką się zwyczajnie nie interesują, albo nie wierzą w to, iż mogą coś zmienić poprzez swój głos.
PIS dzisiaj zdobył większość sejmową. Na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosowała blisko 18 procent wyborców ze 100 procent, które mogły głosować. Opozycja celowo, czy też nie - zaniża to osiągnięcie tłumacząc, że 50 procent wyborców nie poszło na wybory. Biorąc po uwagę powyższe czynniki okazuje się że 50 - 55 procent frekwencji to nie jest niski wynik, a najbardziej realny jaki Polska może zaprezentować.
Napisz komentarz
Komentarze