Czuję się bezpiecznie
Mam nadzieję, że i Wy tak się czujecie. Na świecie ponoć szaleje kolejna fala pandemii. W tomaszowskim szpitalu już powoli zaczyna brakować łóżek. Coraz częściej słyszymy o zgonach i o tym, że zaczyna brakować lekarzy. Ha! Jak ktoś wierzy w te wszystkie informacje, to naprawdę może zacząć się bać. 23 chorych jednego dnia, 18 kolejnego. Jutro ilu będzie? Tego nie wiadomo. Oddziały szpitalne wyłączane ze względu na wirusa. Doktorzy wygłaszają telewizyjny tyrady, ostrzegają, straszą, grożą palcem zza internetowych kamerek. Ponoć nie będzie nas miał kto leczyć - krzyczą prasowe nagłówki. No faktycznie, szczęka opada do samej ziemi. Nic tylko zamknąć się w domu i nie wychodzić nawet do lasu... No ale chwileczkę.... Przecież nie musimy słuchać lekarzy. Zresztą kto by im tam wierzył. Na brak zaufania, prawdę mówiąc, sobie sami zasłużyli. I to nie tylko dlatego, że z premedytacją przepisują najdroższy lek, mimo, że można skorzystać z dużo tańszego zamiennika. Zapłacimy wszak bez szemrania, bo wszyscy po trochu wierzymy w cuda. Droższy więc pewnie lepszy. Nieprawdaż?
Rzecz w tym, że przecież oni wszyscy nie leczą ludzi, a jedynie uczestniczą w spisku, starannie zaplanowanym i wyreżyserowanym, przez firmy farmaceutyczne. Biorą kasę, to straszą. Mają korzyści, więc zachęcają do szczepień. Wirus jest wymysłem, a ludzie wcale nie umierają. Jeśli już, to na choroby towarzyszące. Jakie? W sumie nie jest to do końca jasne. Podobno ktoś złapał wirusa i umarł na... katar... Ktoś inny na coś innego... No i jak tu nie czuć się bezpiecznie? Po co nosić maseczki, skoro one nic nie dają? W sumie to lekarze w czasie operacji również nie powinni ich używać. Ja się czuję bezpiecznie jeszcze z innego powodu.
Otóż okazuje się, że fikcją są również medialne informacje o tym, że w Polsce brakować zaczyna lekarzy. Mark Zuckerberg udowadnia każdego dnia, że jest to nieprawdą, a przecież pan Mark wie lepiej. Wystarczy odpalić Facebooka, by potwierdzić fakt, iż opiniami specjalistów jesteśmy wręcz zalewani i to ze wszystkich stron. Okazuje się, że wybitnymi lekarzami są fryzjerki, kierowcy ciężarówek, hydraulicy i kucharze. Oni wszyscy wiedzą lepiej, bo gdzieś coś przeczytali, coś zobaczyli, a pan Zięba ich przekonał, że witamina C pomaga na wszystko. No i przecież wystarczy odrobina logiki. Nie do wiary? Wystarczy poczytać wpisy, by od razu poczuć się zdrowszym i bezpiecznym. Nie musicie czekać w kolejce do doktora całymi miesiącami. Umówcie się z fryzjerem albo z doktor Wendrowską, bo ona też ponoć nie lubi szczepionek.
Ach jak bardzo bezpiecznie
Spacerujecie czasem po Tomaszowie w godzinach wieczornych i nocnych? W nocy można przejść ze Starzyc na Brzustówkę i... nie spotkamy żywego ducha. Jest tak bezpiecznie, że nie da się dostrzec nawet kawałka radiowozu. Bo i po co? Skoro nic nikomu nie grozi, to na jakiego dzwona mają jeździć i benzynę wypalać. Są miejsca wymagające stałego dozoru. Kiedyś na przykład pilnować trzeba było parkingu przy ulicy PCK. Nie wiem czego pilnuje się teraz, ale na przykład policjant i policjantka pilnowali jakiś czas temu w nocy lasu za jednostką wojskową. Słusznie. Ktoś mógłby drzewo do zagajnika bez pozwolenia zwozić. Mniejsza o to... jest bezpiecznie i... już.
Tylko mnie nie pytajcie co tam w środku nocy robiłem. Też przyjechałem pilnować lasu. I niech to wam wystarczy. Nic dziwnego, że komendant poprosił, by mu dmuchany namiot kupić. W sumie nie wiem czemu protestowałem. Dmuchany, ogrzewany i w dowolnym miejscu można rozbić, zapewniając bezpieczeństwo... przejeżdżającym w pobliżu kibicom z Azerbejdżanu.
Policjantom jakieś zajęcie poprawiające bezpieczeństwo należy zapewnić. Nie mogą czuć dyskomfortu, powinni czuć się potrzebni. A cóż lepiej wpłynie na poprawę poczucia bezpieczeństwa, jak nie akcja karania obywateli za brak maseczek w galeriach handlowych? Kiedyś policyjny rozkaz dzienny mówił: schwytać 4 pijanych rowerzystów. No i biedni stróże prawa zastanawiali się jak tu jakiegoś typka upić a następnie na rower wsadzić.
Ostatnio idąc do kina o maseczce zapomniałem, podobnie jak i pozostali widzowie i 80 procent kupujących. Zamiast bezpieczeństwa, poczułem lęk, bo jednak szkoda mi kasy na mandaty, nawet jeśli są one nielegalne. Procesowanie się dla zasady już przerobiłem kiedyś... ze strażą miejską.... 2 lata w sądzie za 100 złotych, którego nie chciałem zapłacić. Kiedy policzyłem sobie moją stawkę roboczogodziny, to ten proces "dla zasady" kosztował mnie kilkanaście tysięcy złotych. No ale co tam... wygrałem. Poczułem się bezpiecznie i z zaspokojonym ego.... ale nie do końca, bo wyrok nie był jednak wyrokiem... bo strażnicy przede mną uciekli... ale mniejsza o to... Ważne, że jest jakieś prawo i jakaś sprawiedliwość.
Bezpieczny błogostan
Zapewne wszyscy zdążyli już zauważyć, że w lokalnej (i nie tylko) Platformie Obywatelskiej nastąpiły zmiany. Nowym szefem został Adrian Witczak. Wiadomość obiegła lotem błyskawicy miasto i okoliczne zaścianki. Od razu zrobiło się błogo i bezpiecznie. W mieście gwiazdy zaczęły świecić jaśniej. Przyznam tu lekko zawstydzony, że w ostatnim czasie coraz mi jakoś bliżej do tego sympatycznego młodego człowieka, ale żeby uniknąć jakiś dziwnych komentarzy i skojarzeń pod tekstem dodam, że nic się u mnie w kwestiach zasadniczych nie zmieniło. Nadal podobają mi się kształtne dziewczyny o płomienistych włosach. Za to jakoś tak w ostatnich dniach zmieniłem obyczaje i rano robię sobie kawę i prasuję koszule. W dodatku hurtowo. Co gorsza wydaje mi się, że z rozpędu chwytam nawet te, które wcześniej już wyprasowałem. Niby wolę skórzane, motocyklowe kurtki i bluzy z kapturem, ale i koszule warto przeciągnąć czasem żelazkiem.
Zmiana wizerunkowo na pewno in plus. Platforma ma wreszcie lidera, który w zimę na pewno nie będzie chodził w sandałkach (członkowie PO zapewne czytając ten fragment wybuchną śmiechem). Witczak ma swój styl i bardzo dobrze. Nie każdy musi być zakapiorem ze zlotu harleyowców. Ambicji też mu nie brakuje, a przecież nie można z nich czynić nikomu zarzutu. Problemem jest jego otoczenie. Ci, którzy liczyli na zmiany, chyba nieco się przeliczą. Nowy lider będzie przez kolejne lata niewolnikiem starego układu, liczącego nie na zmiany jakościowe ale na konsumpcję konfitur.
Czyż nie jest bezpiecznie? Najbardziej bezpieczny może czuć się Marcin Witko, bo młody radny w wyborach prezydenckich nie będzie mógł liczyć na niczyje merytoryczne wsparcie. Nie da się niczego zbudować na samej nienawiści do PiS. A niestety duża grupa platformersów to ludzie na tym punkcie mocno zafiksowani. Bardziej niż PiS-u nienawidzą chyba tylko mnie. I nie jest to przypadek ale długotrwały proces podsycania nienawiści i instrumentalnego traktowania ludzi, którym do uszu nienawiść się sączy.
W ten sposób Adrian Witczak zapewnia też bezpieczeństwo dotychczasowym liderom. Za chwilę w zakulisowych układankach ci sami, którzy zajmowali się promocją młodego człowieka, będą opowiadać domniemanym wrogom, że chłopaka nie da się kontrolować i że nie mają na niego wpływu, albo że jest "specyficzny". No ale przecież oni sami są tacy fajni, wciąż w sandałkach i ugodowi nawet tego PiSu to aż tak bardzo nie nie lubią. Zgadniecie skąd to znam? :P
Z Platformą wszyscy możemy czuć się bezpieczni. Niedawno zarząd powiatowy tej partii przyjął stanowisko, że będzie dążył do uchylenia w powiecie prorodzinnych uchwał, które sami nazywają uchwałami antyLGBT. Wymyślono nawet genialny sposób na realizację tego celu. Na ostatniej sesji radny Paweł Łuczak wystąpił z apelem do radnych z Komitetu Marcina Witko aby to oni stosowny projekt uchwały przygotowali i złożyli a następnie sami chyba uchylili, bo wiadomo, że Staroście lepiej się nie narażać. Okazuje się więc, że może też być bezpiecznie na lekko żenujący (a może kabaretowy) sposób. Bierzmy się i róbcie. No komedia. jak mawia jedna moja przyjaciółka: ktoś kto tego słucha w cyrku się nie śmieje
Najważniejsze jednak, by kasa bezpieczna była
No i jest... a jakże. A moje i Wasze pieniądze troszczy się Rząd. Poważnie to piszę. Mateusz Morawiecki robi co może, by zabezpieczyć wasze oszczędności, które odkładacie na starość. Dzięki Premierowi możecie naprawdę czuć się bezpieczni, bo starość przedstawia się w różowych barwach. Ktoś zapewne zapyta: jak to? Ano zwyczajnie. Przysiądźcie i pomyślcie. Załóżmy, że macie w banku odłożone 100 tysięcy złotych na czarną godzinę. Dzięki działaniom polityków w tym roku na przykład uda się Wam uchronić co najmniej 6 procent tej kwoty. Czy to nie fantastyczne? No i już słyszę te głosy niedowiarków mówiące: akurat, przecież tyle to wyniesie inflacja.
Hm, sami widzicie, że edukacja ekonomiczna u nas kuleje. To nie jest żadne negatywne zjawisko. To nie jest żadna inflacja. To mechanizm zabezpieczający przed złodziejami. Tyle słyszymy i czytamy o oszustach posługujących się metodami na wnuczka na policjanta itd. Rząd postanowił pomóc.
Niedawno jednemu panu za pomocą którejś z tych metod skradziono 650 tysięcy złotych. Dzięki działaniom Rządu realna wartość tej skradzionej kwoty to będzie tylko 611 tysięcy, czy ofiara złodzieja straciła nie 650 a 611 tysięcy. 39 tysięcy udało się uratować, W perspektywie dwóch lat będzie to już tylko 574 tysiące. Popatrzcie sami 75 tysięcy uratowane w dwa lata, dzięki prostemu bezpiecznikowi inflacyjnemu. Możecie policzyć ile to będzie za 10 lat. Ale, ale.... to są tylko te oficjalne dane, oparte na koszyku wybranych cen. Prawdziwy poziom zabezpieczenia to ok. 30 procent, a to znaczy, że Rząd ocalił z waszych oszczędności prawie 200 tysięcy złotych. I to w rok.
Napisz komentarz
Komentarze