Dlatego też, co roku w maju część z nas biega z rozwianym włosem, poszukując odpowiednich prezentów dla chrześnicy, czy chrześniaka. A jeśli nawet nie jesteśmy chrzestnymi, to także mamy zagwozdkę.
Nie będę się zatrzymywać nad organizacją komunii i kosztem stroju "komunistki" bądź "komunisty". To już za mną! W czasach, gdy moje dziecię przystępowało do tego sakramentu, nie było mody na podwożenie limuzyną, organizację imprezy w restauracji (a szkoda!). Ominęły mnie więc różnorakie deliberacje i dociekania, gdzie zorganizować przyjęcie? Oraz: za ile i dlaczego tak drogo?
Kłopot komunijno-majowy zaczyna się od pierwszego pytania "co się daje na komunię?". Ono zaś rodzi następne: "za ile?". Jak ogólnie wiadomo każda kategoria prezentów ma swój wachlarz cenowy. I pierwsze, co nam do głowy może przyjść jako prezent – zegarek – można nabyć za ok. 50 złotych , ale też za kilka (lub nawet kilkanaście) tysięcy! Ogólnie i tak wiadomo, że jako dobra ciotka, czy stryjek, szarpniemy się i zrobimy debet na koncie. No ale, żeby za kilkanaście tysięcy?!? Raczej nie sądzę.
Zacznijmy od rankingu prezentów popularnych, takich które może nas (niekoniecznie - bo to pojęcie względne) nie zrujnują.
A są to:
- tablet
- netbook
- konsola do gier
- rower górski
- trampolina.
Podobno te gadżety (gadżety?) najlepiej sprzedają się przed komuniami. Uważajmy jednak z trampoliną - obdarzenie tym sprzętem komunistę mieszkającego w m3 z balkonem, grozi różnymi konsekwencjami. Miejmy wyobraźnię!
Teraz może dotkniemy problemu oryginalności. Dajmy dziecku, coś, czego nie da mu nikt inny. A może to być na przykład:
- operacja plastyczna (chodzi o nosy i uszy, tak dla chłopców jak dla dziewczynek – koszt ok. 5 tysięcy złotych)
- hulajnoga elektryczna (koszt – ok. 1 tysiąca; nie jest to górna półka)
- statuetka komunijna (wyglądem przypomina trofea jakie w zimie dostają skoczkowie narciarscy. Widnieje na niej znak krzyża, kielich lub inny komunijny element. Na statuetce wypisane są życzenia dla dziecka na dalszą drogę chrześcijańskiego życia)
- jeż pigmejski (Tak! Tak! Zwierzątko! To zwierzątko, sprowadzane jest z Afryki. W Internecie można kupić też akcesoria dla jeża: domki, zabawki, tunele. )
- Hamak!? ( myślę, że jakiś "wypasiony"...)
Teraz może te droższe. W końcu nie wszyscy mają ograniczenia związane z graniczną górną ceną prezentu. Tak więc, popularne prezenty z górnej półki cenowej to:
- quad (dla dzieci już od ok. 1,5 tysiąca złotych, do.. kilkunastu tysięcy)
- rower (od ok. 800 złotych, górna granica to kilka tysięcy - liczy się marka)
- laptop (od ok. 900 złotych w promocji do kilku tysięcy np. 5-6 tyś złotych bardzo dobry)
- tablet (od 350złotych do 2,5 tysiąca - full wypas)
- aparat fotograficzny ( od ok. 200 złotych popularna "małpka" do kilku tysięcy tzw. "lustrzanka").
Nie będę nudziła przypominając jak wyglądały komunie za moich czasów oraz co się dostawało w ramach prezentu. W końcu działo się to we wczesnym mezozoiku, albo w prekambrze. Życzę wszystkim zamieszanym w komunie, nie zdrenowanych portfeli i uśmiechów na twarzyczkach obdarowanych chrześniaków
Wasza Ciotka-Klotka
P.s. Może to w złym tonie, ale „komunistów” można obdarować nie rujnując się nadmiernie, kupując: drobną biżuterię dziewczynce, figurkę aniołka, prostą hulajnogę lub rolki (dawniej zwane wrotkami ;-) ), grę planszową lub zamawiając foto-książkę ze zdjęciami z imprezy. Koszt większości z wymienionych suwenirów nie przekracza 150 złotych.
Napisz komentarz
Komentarze