Wybrałem się dzisiaj, tak jak w każdą niedzielę z rodziną do kościoła. Mamy taki zwyczaj odkąd dzieci zaczęły stawiać pierwsze samodzielne kroki. Niedzielna Msza Święta jest dla nas czymś więcej niż pustym gestem. Dla nas to godzina obcowania z Bogiem.
Nie odwiedzamy świątyni, bo tak wypada, ani z przyzwyczajenia. Nie uczestniczymy też w mszach, by zobaczyli nas sąsiedzi. Za to ładujemy nasze akumulatorki na kolejny tydzień.
Po mszy wracamy do domu, jemy niedzielny obiadek i wychodzimy na spacer, jeśli pogoda pozwoli, a jeśli pada deszcz staramy spędzić w milej atmosferze wolne popołudnie w zaciszu domowego ogniska.
Wydaje mi się jednak, że nie wszyscy Mszę Świętą celebrują w podobny do naszego sposób. Dla wielu pań i panów okazuje się ona doskonałą okazją do nachalnego i bezwstydnego wciskania ulotek wyborczych, każdemu, kto tylko z kościoła wychodzi.
Co najgorsze robią to osoby mające na co dzień gęby pełne frazesów i lubią się swoją wiarą „afiszować”.
Wiadomo o kim mowa? Zgadujcie!
Napisz komentarz
Komentarze