Jednak wiele z nich wiąże się ze strukturą zabudowy miasta i brakiem perspektywicznego myślenia w tym względzie władz Tomaszowa na przestrzeni minionych kilkudziesięciu lat. Nawiasem mówiąc uważam, że jest to też jedna z przyczyn braku rozwoju miasta i jego regresji. Nie o tym jednak chcę napisać, a o tym, że nie potrafimy jeździć, jesteśmy nieuprzejmi i swoim zachowaniem stawarzamy dodatkowe utrudnienia, także dla samych siebie.
Faktem jest, że tomaszowskie ronda są źle zaprojektowane. Przejścia dla pieszcyh umiejscowione są na nich najczęściej w takich miejscach, że skręcający w prawo samochód, zatrzymując się przed pasami, blokuje ruch na całym skrzyżowaniu. Na to jednak kierowcy wpływu nie mają.
Mają jednak wpływ na to, by umożliwić skręt w lewo kierowcy jadącemu z przeciwka. Czasem wystarczy jedynie zdjąć nogę z gazu, bez konieczności użycia hamulca. Najlepszy chyba przykład to skrzyżowanie ulic Bartosza Głowackiego i Św. Antoniego.
Niejeden z czytelników miał zapewne okazję stać w tym miejscu w oczekiwaniu aż ktoś zlituje się i pozwoli skręcić. Z moich informacji wynika, że zachowuje się w ten uprzejmy sposób co 20 kierowca, częściej mężczyzna niż kobieta.
Zabawne jest to, że uprzejmość taka, jest działaniem we własnym interesie, ponieważ w godzinach szczytu, jeden oczekujący na skręt pojazd może zablokować ruch kilkudziesięciu samochodom, będącym w obrębie oddziaływania ronda.
Podobnie sytuacja przedstawia się na ulicy Nowowiejskiej na wysokości Lidla. Skręcić do supermarketu albo z niego wyjechać graniczy z cudem. Trudno mi pojąć tę chęć „bycia pierwszym”, chociaż pierwszym się tak naprawdę nie jest, bo zawsze ktoś tam przed nami się toczy. Jaką więc różnicę robi nam jeden, toczący się pojazd więcej? Widocznie oszczędność 5 sekund warta jest demonstracji własnego braku kultury. '
W większości europejskich i cywilizowanych krajów jest w zwyczaju jeździć na tzw. zakładkę. Jeśli droga zwęża się z dwóch do jednego pasa, to na zwężeniu jadą na zmianę kierowcy z lewej i prawej nitki. Ruch jest płynny i nikt na nikogo się nie denerwuje i nie ma potrzeby niomu ubliżać czy wymachiwać zza szyby rękoma.
Mieszkając jakiś czas za naszą zachodnią granicą miałem okazję niezliczoną ilość razy widzieć, jak wstrzymuje się cały ruch na ulicy, tylko dlatego, że zaparkowane auto sygnalizuje zamiar włączenia się do ruchu.
U nas taki poziom dojrzałości społecznej jest wciąż niedościgłym wzorem. Nie ma mowy by ktoś uprzejmie się zatrzymał. Nawet przy mocno ograniczonej widoczności, wyjeżdżający z zatoczki kierowca narażony jest na trąbienie, obelgi i agresywne wymachiwanie pięściami.
Jeśli ktoś myśli, że najbardziej agresywni są mężczyźni, to się grubo myli. Dużo częściej i dużo nieprzyjemniej zachowują się „kobiety”. Komiczne jest to, że nawet jeśli kierujący samochodem facet zachowuje spokój i uprzejmie się uśmiecha, to siedząca na siedzeniu pasażera pani potrafi rzucać słowami, niezwykle łatwymi do odczytania z ruchu ust, a których kulturalnemu człowiekowi nie wypada powtarzać. Przyznacie, że jest to całkowite zdziczenie, będące kiepskim wzorcem dla kolejnych pokoleń.
Napisz komentarz
Komentarze