autor: Janusz Szewczak, źródło: wPolityce.pl
Polski biznes jest znacząco obecny na Ukrainie, a jego inwestycje sięgają co najmniej kilku miliardów złotych. Nigdy nie było mu łatwo działać w tym sąsiednim kraju z wielu powodów. Było kiepsko, a może być całkiem beznadziejnie.
Na Ukrainie działają bowiem spółki córki polskich banków i polskich firm ubezpieczeniowych: PKO BP, PZU SA, Getin Holding działają jako Kredobank czy Idea Bank Ukraina, działają tacy polscy giganci produkcji okien, jak firma Fakro - posiada 3 fabryki na Ukrainie, potentat w produkcji soków firma Maspex, producent farb i lakierów Śnieżka, firmy ze stajni M. Sołowowa Barlinek i Rovese, firmy Can-Pak, firma Sanitec-Koło, firmy meblarskie takie jak: Nowy Styl, Black Red White, Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych, a nawet firma J. Kulczyka Serinus-Energy.
Do tego dochodzą setki małych firm handlowych, usługowych i transportowych głównie z terenów Polski Wschodniej, dla których jest to sprawa „być albo nie być”. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie funkcjonuje dziś co najmniej kilkanaście znaczących spółek ukraińskich takich jak: Kernel, Astarta, Agroliga IMC, Coal Energy, Milkiland, KSG Agro, Westa, Sadovaya, Agroton. Istnieje odrębny indeks giełdowy WIG-Ukraina.
W przypadku wprowadzenia na Ukrainie stanu wyjątkowego i np. blokady przepływów finansowych czy walutowych straty potencjalnie mogą ponieść akcjonariusze, a obecne zamieszanie z pewnością będzie rzutować na obniżenie kursów tych spółek. Warto przypomnieć blisko 150 mln zł strat inwestorów w słoweński bank Nova KBN, który umorzył swoje akcje w związku z problemami i nacjonalizacją.
Komisja Nadzoru Finansowego z rozbrajającą szczerością stwierdza, że w przypadku zagranicznych spółek niewiele może zrobić, a całe ryzyko spada na inwestorów. Niepokoje na Ukrainie mogą więc pogrążyć nie tylko inwestycje na warszawskiej giełdzie, ale i u znaczących producentów i usługodawców w samej Polsce.
Te wymierne finansowe szkody trzeba będzie odrabiać latami, a procesy dochodzenia odszkodowań i rekompensat dla polskich firm mogą ciągnąć się latami. Świat, a zwłaszcza Unia Europejska porzuciła i zdradziła demokratyczną Ukrainę już na samym początku sporu politycznego. Polska zaś nie posiada żadnej długofalowej koncepcji dotyczącej polityki wschodniej, zwłaszcza wobec naszego najbliższego sąsiada – Ukrainy.
Rysują się przed nami wielce niepokojące perspektywy, zarówno strat, blokady, jak i całkowitego wyjścia polskich firm z tego wielkiego, wielce obiecującego rynku zbytu. Brak spójnej koncepcji polityki gospodarczej i przemysłowej oraz ekspansji polskich firm na Ukrainie, chaotyczne działania i interwencje natury politycznej ze strony Polski, spór polityczny na Ukrainie będą nas kosztować wymierne straty finansowe, z powodu których ucierpią polscy przedsiębiorcy, a to może również skutkować utratą wielu tysięcy miejsc pracy dla Polaków.
Polskie władze już dawno powinny powołać sztab kryzysowy chroniący interesy polskich przedsiębiorców i inwestycje polskie oraz majątek i bezpieczeństwo osobiste polskich pracowników i przedsiębiorców działających na Ukrainie. Same komunikaty ostrzegawcze MSZ nie wystarczą. Zawierucha na Ukrainie może być bardzo negatywnym sygnałem dla międzynarodowych rynków finansowych i walutowych i odbić się bardzo negatywnie na rynku długu i rentowności obligacji dla całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym zwłaszcza dla największego kraju w tym regionie – Polski. Tym bardziej, że na styczeń i luty tego roku przypada kumulacja spłat polskiego długu - polskich obligacji Skarbu Państwa. Polska będzie musiała wykupić zapadające właśnie w tym okresie krajowe długi na kwotę blisko 52 mld zł, z czego aż 30 mld zł znajduje się w rękach podmiotów zagranicznych, w tym banków. Długów w walutach zagranicznych w styczniu i lutym 2014 r. trzeba będzie wykupić na kwotę ok. 3,5 mld euro.
Nie dziwi więc pośpiech, z jakim Ministerstwo Finansów pożyczało pieniądze w styczniu, z tak wielkim wyprzedzeniem i na tak ogromne kwoty idące w dziesiątki miliardów złotych. Eskalacja niebezpiecznej sytuacji na Ukrainie może uderzyć w niezwykle słabe ożywienie gospodarcze w Unii Europejskiej i także w Polsce. Polska jak zwykle jest zupełnie nieprzygotowana na rozwój czarnego scenariusza u naszych sąsiadów. Sorry - taki tam jest dziś klimat polityczny.
Napisz komentarz
Komentarze