Kiedy na początku XXI wieku został przewodniczącym Towarzystwa Przyjaciół Tomaszowa Mazowieckiego (TPTM) dokonał bardzo ważnego przedsięwzięcia dla mieszkańców miasta. Wychodził i wyżebrał w Urzędzie Miasta finansowe środki na renowację i remont Muszli Koncertowej w Parku Solidarność. Umierający obiekt muszli przeżywał swoją agonię, dziś może służyć społeczeństwu miasta swoją sprawnością, gotową do organizowania na swojej scenie przeróżnych, estradowych imprez. Czy dzisiaj scena Muszli w Parku Solidarność jest odpowiednio wykorzystywana? Temat otwarty do innej dyskusji.
Pełniąc tę funkcję, na początku lutego 2005 roku, spotkaliśmy się w Galerii ARKADY podczas wieczoru poświęconego pierwszej rocznicy śmierci Czesława (Wydrzyckiego) Niemena. Ten muzyczny wieczór o naszym najwybitniejszym muzyku, piosenkarzu, idolu dla wielu pokoleń, przygotowali moi przyjaciele, Janek Pyska, Sławek Zientara z synem Łukaszem. Uczestniczyło w tym spotkaniu wielu młodych ludzi ale również spotkałem tu wielu kolegów z naszych, dobrych czasów, między innymi Mirka Orłowskiego. W przerwie spotkania, w kuluarach kawiarni doszło do dyskusyjnej rozmowy o Niemenie, o rock’n’rollu, o braku muzycznych spotkań tego typu jakie zaproponowała spółka Pyska/Zientara. Nie tak dawno, bo w styczniu, wszyscy fani rock’n’rolla, Elvisa Presleya obchodzili 70 rocznicę urodzin króla rock’n’rolla. Ja również pamiętałem o tym wydarzeniu. Osobiście 8 stycznia od godziny 21.00 do 3.00 nad ranem oglądałem na stacji TCM (filmy, wywiady, koncerty), noc poświęconą Elvisowi.
W trakcie naszej rozmowy zwraca się, do mnie kierując słowa, Mirek aktualny prezes TPTM – Antek ty posiadasz sporo materiałów, płyt, koncertów Elvisa, czy mógłbyś coś takiego zrobić o Presleyu? My ci w tym pomożemy, wreszcie odżyłyby ARKADY muzyką z naszej epoki. Nie odpowiedziałem „Tak”, ale myśl o propozycji Orłowskiego nie dawała mi spokoju. W sierpniu (na okoliczność 28 rocznicy śmierci) tegoż roku doprowadziłem do egzotycznego dla mnie, pierwszego spotkania pod nazwą „Sierpniowy weekend z Elvisem”, który stał się protoplastą mojego cyklu spotkań pt Herosi Rock’n’Rolla, trwający do dzisiaj.
Mając przed sobą dystans czasu (105 spotkań odbytych), mogę odpowiedzialnie za słowo, jednoznacznie powiedzieć, że gdyby nie propozycja Mirka z lutego 2005 roku, nigdy nie powstaliby Herosi, nie napisałbym publikacji pod kryptonimem Tomaszowski Tryptyk (w tym Moje miasto w rock’n’rollowym widzie, A jednak Rock’nRoll, Rodzina Literacka-62) i inne prace pisane, przez co nasze miasto stałoby się bardziej ubogie nie poznawszy najwspanialszych, beztroskich lat 60-tych tomaszowskiej młodzieży, ludzi którzy odeszli od nas na zawsze, ważnych miejsc w mieście, budynków - w większości już nie istniejących - w czasach kiedy do miasta przenikał zakazany owoc, o nazwie rock’n’roll.
Napisz komentarz
Komentarze