Wszystko zaczęło się w 2005 roku, kiedy to plan zagospodarowania przestrzennego miasta przyjęli ówcześni radni Rady Miejskiej. Grupka pośród nich manipulowała przy nim do tego stopnia, że po dwóch latach Sąd Administracyjny ten akt prawa miejscowego uchylił ze względów proceduralnych. Do uchylenia planu doprowadzono z premedytacją głównie po to, by „dołożyć” ówczesnemu prezydentowi miasta, Mirosławowi Kuklińskiemu (mimo, że samo uchylenie nastąpiło już kiedy on tej funkcji nie sprawował). Autorzy klęski uchwałodawczej wciągnęli w swoje machinacje tomaszowskie środowisko kupieckie. Uchylenie planu miało niby zatrzymać ekspansję supermarketów w Tomaszowie Mazowieckim. De facto przyniosło całkowicie odmienny skutek i przy okazji liczone w setkach tysięcy złotych straty dla budżetu miasta.
O szczegółach uchwalania planu czytaj tutaj
Plan zagospodarowania przestrzennego uchylono a radni pod wpływem argumentacji służb prawnych prezydenta miasta postanowili się od wyroku nie odwoływać. Przy okazji zrobili w ten sposób przysługę swojemu przewodniczącemu, którego firma od dłuższego czasu zabiegała o zmiany umożliwiające jej budowę budynków wielorodzinnych na terenach wcześniej określanych jako zalewowe a które firma nabyła od Powiatu Tomaszowskiego.
To właśnie zwróciło uwagę ówczesnego radnego Powiatu Tomaszowskiego, Marcina Witko, który zwrócił uwagę na bardzo niską wartość sprzedanego terenu. Jego zdaniem sprzedaż narażała budżet samorządowy na straty. Urzędnicy bronili się jednak, twierdząc, że plan zagospodarowania próbowali przed sprzedażą zmienić ale władze miasta nie wyraziły na to zgody.
Marcin Witko przygotował bardzo obszerny materiał na jedną z sesji. W układzie chronologicznym przedstawił działania Zarządu Powiatu zmierzające do sprzedaży nieruchomości przy ulicy Nowowiejskiej, której dokonano ostatecznie 25 października 2007 roku. Nabywcą została, należąca do Zenona Łaskiego firma Ezbud-Interster.
Powiat ze sprzedaży 11 tysięcy metrów kwadratowych gruntów uzyskał kwotę 293 tysięcy złotych, co oznacza, że metr kosztował nabywcę jednie 26 złotych. Ta cena gruntu wydaje się być kwotą znacznie zaniżoną, gdyż ceny działek budowlanych w naszym mieście są kilkakrotnie wyższe. W tym, jednak przypadku nie mieliśmy do czynienia z działkami budowlanymi a z terenem zalewowym.
Czytaj: Biznes Zalewowy
Marcin Witko poprosił o dokonanie kontroli przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz zawiadomił Prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Machina kontrolna ruszyła. NIK po kontroli nie zostawił na tomaszowskich urzędnikach przysłowiowej „suchej nitki”. W protokole z kontroli wprost czytamy o podejrzeniu działań korupcyjnych w tomaszowskim magistracie. Inspektorzy sugerowali unieważnienie wydanej decyzji o pozwoleniu na budowę. Swoje zastrzeżenie przesłali też do prokuratury, która nota bene w tym czasie już od roku prowadziła własne śledztwo.
Czytaj: Wenecja w Prokuraturze
W pierwszej fazie śledztwa toczyło się ono w Radomsku. Tamtejsi prokuratorzy uznali jednak, że sprawa ich przerasta i oddali ją do prowadzenia piotrkowskiej okręgówce. Zbieraniem materiału dowodowego zajmowała się łódzka Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Czytaj: Dowody zbiera ABW
W maju 2011 roku zarzuty w sprawie postawiono pierwszym osobom Włodzimierzowi M. oraz Robertowi S., obaj zatrudnionym w Wydziale Rozwoju Przestrzennego i Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta. Pierwszy z nich pełnił w nim funkcję naczelnika. Miesiąc później usłyszał je Grzegorz Haraśny. Dzień później śledztwo zawieszono a dokumentację wysłano do Zakładu Analiz Sądowych, by na jej temat wypowiedzieli się obiegli. Były wiceprezydent został postawiono na prawie trzy lata pod pręgierzem opinii publicznej. Jak się teraz okazuje całkowicie niesłusznie.
- To był bardzo zły dla mnie okres – mówi Haraśny. – Miałem świadomość, że jestem osobą całkowicie niewinną a mimo wszystko zarzuty mi ciążyły. Poniosłem ogromne koszty osobiste i materialne. Sprawa odbiła się też na moim zdrowiu.
Czytaj: Stygmatyzacja czy ukrzyżowanie
- Postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczak.
Haraśnemu zarzucano niedopełnienie obowiązków służbowych przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy dla centrum handlowego funkcjonującego pod umowną nazwą „Galeria Mazovia”. Śledczy w uzasadnieniu swojego postanowienia o umorzeniu postępowania przeciw byłemu wiceprezydentowi wskazują, że nie może być mowy o działaniu na szkodę interesu publicznego. Takie stwierdzenie Haraśny kwituje śmiechem, bo w jego ocenie decyzja jaką wydał byłą działaniem w publicznym interesie.
Piotrkowscy prokuratorzy umorzyli jeszcze dwa inne istotne wątki. Pierwszy z nich dotyczył rzekomego przekroczenia uprawnień przez prezydenta miasta i jego urzędników przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowach tzw. osiedla Wenecja. Drugi obejmował niedopełnienie obowiązków przez prezydenta miasta przy uchwalaniu planu zagospodarowania przestrzennego w 2005 roku.
W ocenie Prokuratury nie budzi też zastrzeżeń brak postępowania mającego na celu uzyskanie zwrotu pieniędzy od wykonawców wadliwego planu zagospodarowania przestrzennego.
Wątek dotyczący wymienionych wyżej urzędników wyłączono do odrębnego postępowania i akt oskarżenia w ich sprawie trafi przed oblicze Temidy. Z całości wyłączono też sprawę niedopełnienia obowiązków przez urzędników Starostwa Powiatowego przy wydawaniu decyzji o pozwoleniu na budowę.
Sprawa została zamknięta. Otwarte pozostają jednak pytania i to nie tylko te o charakterze etycznym ale również instytucjonalnym. Jak bowim ocenić tak dużą rozbieżność w opiniach prokuratury i NIK?
Napisz komentarz
Komentarze