Stygmatyzacja czy ukrzyżowanie
Stygmatyzować człowieka można na wiele różnych sposobów. Niezwykle łatwo jest przypiąć komuś „krzykliwą” etykietę, która napiętnuje go na całe życie. Nowoczesne społeczeństwa tworzą systemy, które w swoim założeniu powinny chronić każdą jednostkę, stanowiącą ich cząstkę. Zbudowane są oczywiście z systemu nakazów i zakazów ułożonych w ramy kodeksowe lub ustawowe. System służyć ma więc obywatelowi, jest to tym bardziej uzasadnione, że to on właśnie łoży na jego utrzymanie wciąż mnożące się daniny publiczne, zwane podatkami, parapodatkami, opłatami lokalnymi, opłatą skarbową, parkingową, administracyjną itd. Wszystko po to, by tryby systemowej maszyny funkcjonowały w sposób całkowicie bezpieczny i bezawaryjny. Zdarza się jednak, że system sam z siebie zaczyna żyć własnym życiem. Zamiast służyć obywatelowi, zaczyna go sobie stopniowo podporządkowywać. Wszelkie próby jego okiełznania kończą tylko jego wzmocnieniem i rozbudową o kolejne elementy, które nie mają już funkcji prewencyjnej ale stają się źródłem represji. W złożoności elementów coraz trudniej połapać się nawet twórcom i „ulepszaczom”, bezradnie rozkładającym ręce. W ten sposób mamy do czynienia z rzeczywistym totalitaryzmem dla niepoznaki ubranym w demokratycznym mundurek urzędnika, policjanta, prokuratora albo sędziego.
01.02.2013 20:30
19