Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 24 grudnia 2024 13:29
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Teatr Muzyczny w Łodzi i Rafał Kmita ponownie razem!

Sezon artystyczny w łódzkim teatrze muzycznym otworzy spektakl komediowo-muzyczny Rafała Kmity i Bolesława Rawskiego oparty na motywach kultury żydowskiej. „Aj waj! czyli historie z cynamonem”. Przedstawienie pełne wysmakowanego humoru i wspaniałej, niepowtarzalnej muzyki będzie gratką dla wszystkich miłośników kultury wysokich lotów. Zobaczymy zapomniany świat, który przez wiele lat tak był nam Polakom bliski. Rafał Kmita, jako jeden z niewielu, przedstawia go z delikatnością i wnikliwością. Spektakl zbiera doskonałe recenzje, w tym znamienitego izraelskiego recenzenta Michaela Handelzaltsa (dziennik „Haaretz”), który napisał: „Dobrą rzeczą jest to, że nikt nie śmieje się tu z Żydów, lecz z Żydami”. Dla naszych czytelników mamy dwa podwójne zaproszenia na pokaz przedpremierowy, który odbędzie 25 września o godzinie 18:30

 

 

 

Co zrobić aby otrzymać od nas zaproszenie? Wystarczy o nie poprosić. Otrzymają je osoby, które napiszą do nas jako pierwsze.

 

 

Krakowski kabaret dowodzi, że życie małomiasteczkowych Żydów to świetny materiał dla teatru

 

Będąc ostatnio w Polsce, nie planowałem wybrać się do teatru. Ale pewnego razu idąc do mojego hotelu w Krakowie, zauważyłem mały teatr o nazwie STU. Gdybym nie dostrzegł plakatu, nie pomyślałbym, że wyglądający na mieszkalny budynek mieści w sobie teatr. Tytuł na plakacie Aj waj! czyli historie z cynamonem spowodował, że wiedziałem już, co będę robił wieczorem, choć towarzyszył mi niepokój.

 

Postaram się to wyjaśnić. W gruncie rzeczy jestem Polakiem (urodziłem się w Polsce) i nie zgadzam się z dominującą w Izraelu opinią, że Polacy ponoszą – i zawsze będą ponosić –odpowiedzialność za straszny los polskich Żydów podczas II wojny światowej (w tym całych rodzin moich rodziców). Podczas wszystkich moich wizyt w Polsce, a na pewno tych z ostatnich lat, odnosiłem wrażenie, że – nie ignorując brutalnych faktów z polsko-żydowskiej historii z połowy XX wieku – kraj ten stara się odważnie radzić sobie z przeszłością. Zauważyłem także, że Polacy z miłością, a nawet z zachwytem, odnoszą się do wszystkiego, co żydowskie, że panuje wśród nich nostalgia za żydowską częścią polskiej kultury, która zniknęła z odejściem polskich Żydów.

 

Tytuł spektaklu sugerował, że akcja jest związana z życiem i kulturą małego żydowskiego miasteczka, czyli osadzona w świecie zniszczonym przez Holokaust. Byłem zaniepokojony – działania polskich aktorów w polskim teatrze mogą być odebrane przez polską publiczność jako karykatura, zniekształcająca nieistniejący już żydowski świat, co może nawet graniczyć z antysemityzmem.

 

Publiczność składała się głównie z nastolatków i nieco starszych. Na scenie stare meble i zbieranina przedmiotów, pośrodku otwarta zapadnia, przez którą weszło czterech mężczyzn (spodnie, czarne kamizelki, białe koszule) i kobieta. Nie wiem, czy młoda polska publiczność oczytała ten kontekst, dla mnie scena z Żydami wychodzących z ukrycia była jednoznaczna.

 

Kiedy po krótkiej uwerturze (oczywiście klezmerskiej, oczywiście klarnet) rozbłysły światła sceniczne, jeden z aktorów pokazał widzom lisiurę – duży kapelusz obszyty futrem, noszony przez chasydzkich Żydów. „Od całych wieków Żydzi po świecie z nakrytą głową chodzą i różne rzeczy do nakrywania tej głowy im służą. O, proszę – lisiura cadyka Elchana. To nie jest zwykła lisiura, bo i reb Elchan to nie był zwykły cadyk. To był cadyk cudotwórca! – powiedział. – Jego specjalnością było uzdrawianie śmiertelnie chorych”. W świetle dało się widzieć zemdloną młodą kobietę. Młody człowiek machnął nad nią lisiurą, a ona wyprostowała się na chwilę, a następnie ponownie zemdlała. „On ich uzdrawiał, a oni wprawdzie umierali, ale w o wiele, o wiele lepszym zdrowiu” – powiedział mężczyzna.

 

Następnie rozwinęła się gorąca dyskusja. Z jednej strony syn w jarmułce na głowie, narzekający na ograniczenia żydowskiego życia, z drugiej ojciec w czapce z daszkiem, mówiący o wartościach żydowskiej tradycji i religii. Obaj kierowali swoje narzekania
do matki, która była ukryta w kulisach. Na pytanie syna, dlaczego zabrania się jedzenia wieprzowiny, ojciec, który jest pewien, że ma dobrą odpowiedź, oświadcza: „bo tak!”. Syn nie rozumie, dlaczego Żydzi uważają się za naród wybrany, skoro na świecie jest tylu innych wartościowych ludzi. Twierdzi, że być może Żydzi wiele światu ofiarowali, ale na pewno nie wymyślili tanga czy stepu. Ale ojciec wie swoje: krawiec Szmul miał dziesięcioro dzieci i tylko jeden nocnik i to te dzieci wymyśliły step.

 

Mnóstwo klezmerstwa

 

W tej chwili podejrzliwy (w odróżnieniu od polskiej publiczności) widz uświadamia sobie, co w tej sztuce jest najprzyjemniejsze: skecze i piosenki nawiązują do tego, co w Polsce jest znane jako szmonces – dowcip oparty na żydowskim humorze i popularnej filozofii. Miłe jest to, że nikt nie śmieje się z Żydów, ale z nimi. Niewielu Żydów pozostało w Polsce, ale to przedstawienie pokazuje pełen sympatii, jeśli nie miłości, stosunek do żydowskiego świata, pokazuje też, jak można bawić się i śmiać z samego siebie.

 

To przedstawienie to również kabaret. Jacek Stefanik wyjmuje z kredensu butelkę i dwa kieliszki. Wyciąga korek i w tym momencie daje się słyszeć klarnet w klezmerskich trylach. Wkłada korek do butelki, wyciąga go ponownie i muzyka wybucha na nowo. Marcin Kobierski wyjmuje drugą butelkę z szafy i jakby spod korka wybucha drugi klarnet, nawet bardziej dziki niż pierwszy. Andrzej Róg bierze do ręki słoik, a spod jego nakrętki wybrzmiewa  puzon. Marta Bizoń wchodzi na scenę  z wachlarzem w ręku, którego każdy ruch „emituje” dźwięk akordeonu.

 

Stopniowo ta scena staje się celebrą tradycyjno-współczesnej muzyki żydowskiej.
To pomysłowy taniec z butelkami i piękny obraz życia. Ta sztuka ma wyraźnie rozrywkowy charakter, ale nie stroni od sentymentalizmu; przykładem - piosenka, którą matka śpiewa swojemu maleńkiemu dziecku, czy inna – o śnie krawca Mendla.

 

Reżyser, scenarzysta i menedżer grupy Rafał Kmita prowadzi swój kabaret około 20 lat.  Aj waj! czyli historie z cynamonem po raz pierwszy zostały wykonane w 2005 roku – zostały wówczas uhonorowane nagrodą na festiwalu polskiego kabaretu. W całej Polsce zostały pokazane ponad trzysta razy (teatr w Krakowie jest jedną z baz grupy). Zespół zagrał tę sztukę z wielkim powodzeniem we Francji przed francuską, nie polonijną, publicznością, z napisami. Płyta z piosenkami z muzyką Bolesława Rawskiego znakomicie się sprzedaje.

 

Kiedy próbowałem sobie wyjaśnić tajemnicę sukcesu tego przedstawienia u publiczności, która nie jest w sposób szczególny zainteresowana jego tematyką (jak ja), doszedłem do wniosku, że – oprócz magii samej żydowskiej materii – jego źródłem jest ta grupa, zarówno jej poszczególni członkowie, jak i całość – wszyscy mają zaraźliwą energię.

 

Pod koniec przedstawienia, kiedy bardzo żydowska muzyka nabrała rytmu współczesnej muzyki klubowej, tanecznej z elementami rapu i hip-hopu, rozpoczęły się bisy – każdy aktor miał swój indywidualny numer. Znakomita była piosenka śpiewana przez Zełdę-Chaję, żydowską prostytutkę, która oferuje swoje najlepsze „towary” żydowskim klientom w cenach, na które każdy może sobie pozwolić. Publiczność biła brawo, jakby była opętana przez dybuka; brzmiało to jak, jakby miała ochotę siedzieć w tej małej sali przez całą noc, jeśli tylko żydowskie opowieści snułyby się dalej.

 

To było niesamowite – wszystko w języku polskim, przed polską publicznością, w wykonaniu aktorów nie-Żydów (choć pod koniec wyglądali, jak mawia się w Polsce, „jak stu Żydów”). Ta „diasporowa” małomiasteczkowa żydowska materia, którą my w Izraelu nauczyliśmy się gardzić i unikać wspomnień w imię „izraelskości”, nabrała pełnego humanizmu teatralnego uroku, i z konieczności – autoironii.

 

Wyszedłem z teatru w Krakowie z poczuciem, że być może trudno jest być Żydem
(i Polakiem, i Izraelczykiem), są jednak chwile, kiedy może to być pełne uroku i przyjemne. I wydaje się dziwne, że gdy przez osiem lat przedstawienie to było pokazywane na scenach  w Polsce, nikt nie pomyślał, aby sprowadzić je do Izraela na gościnne występy.

 

To prawda, że jesteśmy trudną publicznością, ale wydaje mi się, że przedstawienie to pokazane z hebrajskimi napisami  mogłoby przekonać nawet Izraelczyków, że judaizmem można się bawić. Oczywiście na scenie.

 

 

 

TEATR MUZYCZNY W ŁODZI

dyrekcja: Grażyna Posmykiewicz, Zbigniew Macias

 

GRUPA RAFAŁA KMITY

„AJ WAJ! CZYLI HISTORIE Z CYNAMONEM”

scenariusz, teksty scen i piosenek – Rafał Kmita

muzyka i aranżacje – Bolesław Rawski

 

prapremiera – 28 maja 2005 r.

premiera w Teatrze Muzycznym w Łodzi – 27 września 2012 r.

 

 

REALIZATORZY

reżyseria i scenografia – Rafał Kmita

kierownictwo muzyczne – Bolesław Rawski, Elżbieta Tomala

choreografia – Jarosław Staniek

asystent reżysera – Krzysztof Wawrzyniak

asystent scenografa – Ewa Posmyk

asystent choreografa – Karolina Rejnus

inspicjenci – Grażyna Linke, Elżbieta Walaszczyk

sufler – Elżbieta Literacka

realizacja światła – Wojciech Pietrzyk, Marek Czajkowski, Ryszard Rybczyński, Adam Zamana

realizacja dźwięku – Łukasz Zachwieja, Robert Pawlak, Krzysztof Olejniczak

 

WYKONAWCY

Anna Dzionek

Paweł Erdman

Piotr Płuska

Rafał Łysak

Albert Pyśk

GRUPA RAFAŁA KMITY

Katarzyna Chlebny

Andrzej Róg

Kajetan Wolniewicz

Karol Wolski

ORKIESTRA TEATRU MUZYCZNEGO W ŁODZI

dyrygent

ELŻBIETA TOMALA

wokaliza w Prologu – Jacek Stefanik

głosów użyczyli ­– Sonia Bohosiewicz, Tadeusz Kwinta, Jacek Stefanik

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama