Dopiero na wPolityce.pl i w tygodniku "Sieci" przeczytałem kilka informacji dotyczących stanu finansów publicznych, w tym postawionego przez PiS postulatu powołania komisji śledczej w tej sprawie. A później zobaczyłem informację o tym także w TVN 24: na godzinę informacji z Londynu sprawie polskiego długu publicznego poświęcono jakieś 50 sekund. Kaczyński powiedział, że trzeba ten stan wyjaśnić, Ziobro skomentował złośliwie, przedstawiciel PO uznał za awanturę polityczną. No, więc wszystko jasne. Można wrócić do spraw ważnych, połączyć się z Londynem, tam właśnie do szpitala przybył fryzjer!
Potem kupiłem gazety. I po pół godzinie pojąłem, że to nie jest tak, że media uciekają do spraw trudnych i ważnych. O nie! One po prostu ćwiczą inteligencję odbiorców, pragną, by sami łączyli pewne fakty. A mówiąc językiem naszych rodziców - by czytali między wierszami.
Oto pierwsza strona "Gazety Wyborczej", a na niej informacja
STUDIA DRUGIE I DROGIE
O co chodzi?
Od października wchodzą opłaty za drugi kierunek studiów. Wyniosą od kilku tysięcy do ponad 20 tys. zł za rok.
Zachwyca mnie ta fraza. Opłaty wchodzą - stwierdzają redaktorzy. Szukam w tekście odpowiedzi na pytanie czy na dwóch czy może czterech łapach, ale nie znajduję. Podobnie jak słowa o tym, kto te opłaty wprowadził. Myślałem, że Tusk, ale przecież redaktorzy GW by o tym wspomnieli. W całym tekście to nazwisko nie pada, tak jak nazwa Platforma Obywatelska. A skoro o nich nie wspomnieli, to znaczy, że opłaty weszły same. Pięknie się Polska rozwinęła, takiego czegoś nie ma nigdzie indziej!
Są jednak i dobre wiadomości. Oto od przyszłego roku - jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna" - do dochodu narodowego będziemy wliczali prostytucję, handel narkotykami, przemyt itp. Zadanie doliczenia owych "produktów" do PKB spadnie na barki Głównego Urzędu Statystycznego. Już widzę minę premiera, który z dumą doniesie o kolejnym sukcesie. "Dziennik Gazeta Prawna" wylicza jego wartość nawet na 16 miliardów złotych.
A przecież, może być jeszcze lepiej. Jeśli uważnie przeczytamy kolejną quasi-pornograficzną okładkę pisma Tomasza Lisa pt. "AAAambitna pozna sponsora" to dowiemy się, że
"coraz więcej wykształconych Polek świadomie wybiera życie utrzymanki".
Oczywiście, równie dobrze można by napisać, że coraz mniej lub tyle samo co wcześniej, bo badań na ten temat nie ma żadnych, ale kto by się tym przejmował. Walka jaką ekipa Lisa podjęła, walka o pierwsze miejsce na rynku pismo pornograficznych, wymusza pomijanie takich niuansów. Ważniejsze jest co innego - dziennikarze "Newsweeka" z aprobatą i pochwałą opisują okładkowe zjawisko. O co im chodzi?
W kontekście informacji "Dziennika Gazety Prawnej" sprawa jest jasna - jak więcej dziewczyn zostanie prostytutkami, to PKB bardziej urośnie i Polska "będzie OK". Jeszcze bardziej OK. Na dodatek dziewczyny wybierające tę ścieżkę na pewno nie zapytają skąd i jakim cudem same przyszły opłaty za drugi kierunek studiów. Czyż nie o to chodzi kochanej władzy i redaktorom "Wyborczej"?
Tylko uparty Tomasz Sakiewicz i jego ekipa w "Gazecie Polskiej Codziennie" próbują przebijać się z informacją, że
Europejski urząd statystyczny podał, że polski dług publiczny (liczony wg metody ESA95) w pierwszym kwartale br. wyniósł 57,3 proc. PKB co oznacza wzrost o 1,7 pkt. proc. w ciągu kwartału i o 1,2 pkt. proc. rok do roku.
Ale to chyba pisowska propaganda, nadawana już (jakim cudem o musi wyjaśnić Stefan Niesiołowski) z Brukseli. Czytając te i inne dane, jak również doniesienia o fatalnej kondycji kolejnych branż, od budowlanej po transportową, uważny czytelnik mógłby się przerazić i dojść do wniosku, że podążamy drogą grecką, wprost do przepaści za którą jest utrata suwerenności ekonomicznej. Co wtedy będziemy jeść?
Wrażliwa "Wyborcza" na razie tylko sugeruje odpowiedź, ale warto ją zapamiętać. No, ale po kolei. Oto w tekście Igora Karpowicza "Jak się czują twoje skrzydełka" dostaje się nam wszystkim mocno. Jednak tym razem nie za antysemityzm, obskurantyzm, patriotyzm, katolicyzm, nawet nie za to, że śmierdzimy. Tym razem wyciągnięty zostaje nasz grzech jeszcze gorszy - jemy mięso, a zwierzęta zabijane cierpią. Opisy rzeźni jeżą włos na głowie, człowiek czuje się jak zbrodniarz. Cóż więc robić? Jak żyć? Niestety, wegetarianizm nie jest odpowiedzią. Autor przekonująco udowadnia, że rośliny też czują i cierpią. Jest jednak nadzieja:
Po weganizmie i frutarianizmie jest już tylko odżywianie się praną, czyli energią kosmiczną. Niestety, Kare Duve nie dotarła do żadnej pranistki. Wszystkie umarły wcześniej, co sugeruje, że pranie brakuje składników odżywczych
- twierdzi Karpowicz, z zawodu pisarz.
Ale jest w tych słowach ton nadziei. Od kiedy polscy prokuratorzy po badaniach w Smoleńsku udowodnili iż znalezienie śladów trotylu nie oznacza iż on tam był, wiemy, że nie wolno kierować się zbyt prostym wnioskowaniem. To, że na razie żaden z odżywiających się energią kosmiczną nie został odnaleziony, nie oznacza, że gdzieś tam nie żyje całkiem nieźle. Wszak skoro opłaty umieją same wchodzić, trotyl może być i nie być zarazem, to naprawdę wszystko jest możliwe.
Wie o tym doskonale Magdalena Środa, która z okładki "Wprost" pyta "kto ogłupia kobiety. Wychodzi jej, że pisma kobiece. Częściowo można się zgodzić. Ale kto w takim razie ogłupia mężczyzn, w tym niejakiego Lisa? I generalnie cały naród? Jak wynika z powyższego przeglądu prasy odpowiedź "Wprost" i tym razem jest za prosta.
Michał Karnowski,
źródło: wPolityce.pl
Napisz komentarz
Komentarze