Amerykańska supergrupa rockowa powstała w Los Angeles w 1976 roku z inicjatywy perkusisty Jeffa Porcaro oraz instrumentalisty klawiszowca Davida Paicha. Największe sukcesy grupa przeżywała w latach osiemdziesiątych, kiedy wydała płytę zatytułowaną Toto IV z niezapomnianymi hitami: Africa i Rosanna. W 2008 roku grupa zakończyła swoją działalność by połączyć się ponownie latem 2010 roku na krótką trasę koncertową po Europie. Muzycy koncertowali na rzecz chorego na stwardnienie zanikowe Mike'a Porcaro.
„Najlepsi muzycy studyjni na świecie” ponownie ruszyli w trasę koncertową pod koniec maja tego roku. W ramach trasy zorganizowanej z okazji 35-lecia płytowego debiutu Toto odbędzie się 40 koncertów w Europie i Stanach Zjednoczonych. Tournee zakończy się 14 września występem w amerykańskim mieście Chandler.
Jedyny w Polsce koncert zespołu odbył się wczoraj (25 maja) w łódzkiej Atlas Arenie.
Zgromadzona publika już przed godziną 21:00 zachęcała muzyków do rozpoczęcia, by równo kwadrans po 21 usłyszeć pierwsze dźwięki muzyki i zobaczyć cień gitarzysty na olbrzymiej, przesłaniającej scenę białej kotarze. Pierwsze utwory: "On The Run" , "Goodbay Elonore" i ogromny aplauz publiczności na widok szalejących na scenie muzyków. Gitarowe popisy Steve'a Lukathera i wtórującego mu basisty Nathana Easta, biegający ze statywem wokalista, dyrygujący publicznością Joseph Williams, kończące utwór "Stop Loving You" solo na perkusji Simona Phillipsa czy popisujący się umiejętnościami gry na klawiszach David Paich i Steve Porcaro sprawiły, że koncert zespołu Toto na długo zostanie w pamięci. Będzie go można przeżyć jeszcze raz, gdyż łódzki koncert był rejestrowany na nośniku DVD.
Zespół nie zawiódł. Muzycy zaprezentowali swój cały kunszt artystyczny. Podczas wykonywania swoich największych hitów: "Stop Loving You", "Hold The Line", "Africa", "Rosanna", czy "Home Of The Brave" publika szalała, śpiewając razem z artystami. Duże brawa od fanów zebrała sekcja rytmiczna – basista Nothan East oraz perkusista Simon Phillips, którzy pokazali iż potrafią po mistrzowsku grać. Największym showmenem był wokalista i gitarzysta Steve Lukather, który non stop zachęcał publiczność do żywszej reakcji na ich występ. Dyrygowani: klaskali, falowali uniesionymi w górę dłońmi, śpiewali.
W dniu koncertu swoje 59-urodziny obchodził Davida Paicha (pianista i wokalista). Fani o tym fakcie nie zapomnieli. Nad łódzką Atlas Areną uniósł się chóralne - happy birthday i „sto lat”.
Koncert trwał ponad trzy godziny, a po muzykach nie widać było jakiegokolwiek zmęczenia. Tuż przed północą zespół dwukrotnie zabisował. Za pierwszym razem zabrzmiało "Home Of The Brave", za drugim okazało się, że na potrzeby rejestrowanego w Atlas Arenie DVD muzycy muszą wykonać jeszcze raz numery, "Pamelę" i "White Sister".
Po zakończeniu koncertu cała ósemka ustawiła się w jednej linii i jeszcze raz podziękowała łódzkim fanom obiecując szybki powrót.
Napisz komentarz
Komentarze