Gwiazda ze względu na swoje położenie, to zborny punkt, miejsce dla umawiających się na spotkania, randki, przeważnie młodych ludzi (choć nie tylko). W budynkach wokół Placu Kościuszki mieszkało wiele znaczących dla miasta ludzi, moich przyjaciół, kolegów zarażonych rock’n’rollem, również uczestników rock’n’rollowych seansów na chacie u Wojtka Szymona (posesja pod 17). Pozwolę sobie wymienić na łamach tej części Subiektywnej Historii, niektórych, zapamiętanych, nie tylko pionierów tego muzycznego stylu, mieszkających w tej części miasta, którzy w latach 50/60-tych minionego wieku wpisali się złotymi zgłoskami w awangardową historię młodzieżowej subkultury (uwzględniam tu numer posesji), i tak na pierzei północnej pod 17, na parterze był sklep pp Wolskich (dziś Jarkpol) gdzie Edek i jego siostra Krysia (dzisiaj żona Grześka Kaczmarka) Wolscy byli przyjaciółmi Szymona, wychowywali się razem na podwórku tej posesji, na parterze mieszkali Maria i Tadeusz Suszkowie nauczyciele języka angielskiego (ich córki Alina i Dorota to nasze pokolenie), Krystyna i Karol Krysiakowie (nauczyciele w I i II LO), pod numerem 18 Janek Pyska, pod 19 Romek Mączyński i Bolek Goździk, pod 20 Andrzej Zeus Ronek, pod 22 Jurek i jego młodsza siostra Hanka Szczukoccy, pod 23 Gienek Kowalski, pod 24 Maciek Lewandowicz, Zbyszek Łukomski a po przeciwnej, południowej pierzei, mieszkali pod 9 Garnysowie, pod 10 Hancowie i Pacholscy, pod 11 bracia Krzysiek i Radek Majchrzakowie, pod 12 Andrzej Kossakowski, pod 13 bracia Reniek i Lutek Szczepanikowie a pod 14 Waldek Kondejewski.
Ważną funkcję gwiazdy pełniły schody (stopnie), gdzie siedząc na nich w letnie, bardzo słoneczne dni, między innymi można było skorzystać ze słońca czy z cienia jaki dawał wysoki (w zależności od położenia słońce na niebie) obelisk gwiazdy. Siedzenie na schodach to doskonały punkt obserwacyjny pieszego, głównego szlaku miasta, na którym można było spotkać wielu znajomych, kolegów i koleżanek, z którymi mogliśmy przypadkowo spotkać się czy z kimś byliśmy umówieni. Spotykaliśmy się na schodkach, punkcie zbornym miasta, szczególnie w wakacje czy ciepłe dni, by wspólnie większą grupą udać się na modne wówczas nadpiliczne, bazy wypoczynkowe; na opalanie się czy kąpiele w rzece.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku letnimi, młodzieżowymi bazami były: przystań Lechii (dziś OSiR), Rajcha n/Pilicą w pobliżu Niebieskich Źródeł, staw w Starzycach (dziś nieistniejący) czy akwen wodny na Białej Górze nazwany przez nas kolokwialnie biały kanion. „Biały Kanion” to w naszej młodości kultowy western amerykański z ulubionym aktorem mojego pokolenia, Gregory Peck’iem.
Napisz komentarz
Komentarze