Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 5 stycznia 2025 12:11
Reklama
Reklama

Okrakiem: Szkoły mojego życia (2) – Komuna, Matura, Stonesi i Czerwone Gitary

Kolejny retrospektywny felieton Edwarda Wójciaka. Polecamy.

„Morza szum, ptaków śpiew , złota plaża pośród drzew

Wszystko to, w letnie dni przypomina Ciebie mi, przypomina Ciebie mi

Szłaś przez skwer, z tyłu pies "Głos Wybrzeża" w pysku niósł

Wtedy to pierwszy raz uśmiechnęłaś do mnie się, uśmiechnęłaś do mnie się”

(Czerwone Gitary- Historia jednej  znajomości)

Był rok 1966. W konsumowaniu produktów upojnej wiosny oraz jeszcze bardziej upojnych i upalnych początków lata niezmiernie przeszkadzała nam wizja zbliżającej się nieuchronnie jak wyrok śmierci matury. Z tego okresu najlepiej pamiętam dwa przeboje, które odśpiewywaliśmy przy każdej nadarzającej się okazji. Pierwszy, to „Historia jednej znajomości” – hitu jak się okazało hstorycznego i nieśmiertelnego, śpiewanego do dzisiaj nie tylko przez niepotrafiących dorosnąć  sześćdziesięciolatków, ale granego i śpiewanego przez współczesne gwiazdy polskiej pop music. Łaziliśmy po Tomaszowie podśpiewując: „Szalalalalalala, a-a-a”, a dorośli ludzie pukali się w czoła, nie za bardzo kumając, co nam dolega.

Drugim hitem matury ’66 był aktualny wtedy przebój Rolling Stonesów „Paint it Black”.

„I see a red door and I want it painted black ,no colors anymore I want them to turn black.

I see the girls walk by dressed in their summer clothes, I have to turn my head until my darkness goes”.

Mimo niezłej znajomości języka angielskiego w całkowicie wolnym tłumaczeniu wychodziło to nam topornie, ale za to swojsko:

„Pomaluj to na czarno szminką numer sześć

Zamaluj to na czarno nie jest ci z tym źle”

„Historia jednej znajomości” ma całkiem niezłą historię. Skupmy się na wspomnieniach Jerzego Kosseli. Wynika z nich, że był on niezwykle uporządkowanym człowiekiem. Przejawiało się to w okresie Niebiesko-Czarnych, a później Czerwonych Gitar między innymi i w tym, że nie rozstawał się z notesem, w którym zapisywał różne pomysły i to nie tylko muzyczne, ale także na przykład organizacyjne, jakieś złote myśli, spostrzeżenia. Oto co zapisał na temat wspomnianego przeboju, o którego historię, rodowód powstania w okresie późniejszym tworzone były legendy, używane na pożytek indywidualnych „potrzeb” postaci związanych z zespołem Czerwone Gitary. Tekścik ten wyjaśnia wszystko:

„Mieszkam w Gdyni, więc nie trudno tam o widok dziewczyny spacerującej nad morzem, a ja akurat zobaczyłem taką, opowiada muzyk. Nie dość, że była bardzo ładna, to jeszcze biegł za nią pies i trzymał w pysku gazetę. Jaką, nie wiem. To mógł być tylko „Głos Wybrzeża”, albo „Gazeta Bałtycka”. Jak się później okazało, „Głos Wybrzeża”, lepiej pasował do muzyki. To „później” nastąpiło w 1965 r. przed pierwszą sesją nagraniową zespołu w Warszawie. Okazało się, że brakuje nam dwóch utworów. Nasz zespół zatrzymywał się tradycyjnie w Domu Chłopa, a ja zamieszkałem w jednym pokoju z Krzyśkiem Klenczonem, żeby coś pokombinować. On miał jakieś gotowe muzyki, więc wieczorami przy gitarze próbowaliśmy zrobić z tego piosenki. No i wyciągnąłem ten mój notes z pomysłami i wydało mi się, że dobrze byłoby tę dziewczynę z psem i gazetą wmontować w jakąś historię, przecież typową dla wakacji, młodzieńczych uczuć. No i jakoś tak wyszło. W ciągu jednej nocy powstały dwie piosenki.

Jak się po latach okazało, Jerzy Kossela zadowolony z tekstu za bardzo nie był.  „Po pierwsze mieliśmy bardzo mało czasu, po drugie kłóciłem się z Krzyśkiem o końcówki. Ja chciałem dwusylabowe, bo są bardziej „muzyczne”, on upierał się przy jednosylabowych. Stąd ten „pies”, „szła”, „znów”, „dni”, „mi”. Ale, kto był zwracał uwagę na końcówki. Ważny był klimat. Morze, wakacje, romans. Całości dopełniało charakterystyczne, beatlesowskie „sza-la-la-la-la-la-la-la-lala-la”. Powstał jeden z największych polskich hitów wszechczasów”.

Podobno żony wspomnianych muzyków Czerwonych Gitar do dziś nie potrafią rozstrzygnąć trwającego ponad czterdzieści lat sporu. Jana Kras-Kossela opowiada, jak to każda z nich uważała, że to piosenka o niej i specjalnie dla niej napisana i śpiewana. Natomiast pani Klenczonowa twierdzi, że to przecież kompozycja Krzyśka, więc powstała z myślą o niej. Kosselowa droczy się, że tekst napisał Jurek, więc to ich historia, chociaż tak naprawdę wie dobrze, że wcale tak nie było i wie, że ta dziewczyna z psem to nie ona. I kończy wspominki:„Myślę, że po prostu takie, lub podobne przygody zdarzały się, zdarzają i będą zdarzać każdych wakacji, że coś zaiskrzy, żeby opaść wraz z jesiennymi liśćmi”.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Emigrant Jo-jo 02.05.2013 08:33
Pierwsza była czwórka wydana przez "Pronit" w marcu 1966 z "Historią jednej znajomości" więc autor śmiało mógł ją znać i śpiewać przed maturą '66. EP N 0399 Pronit 15-16.03.1966 Strona A Strona B 1 Lubisz gdy się gniewam 1. Historia jednej znajomości 2.Dlaczego nie kochasz mnie tak jak dawniej 2. Kto lepszy Skład: Jerzy Kossela - g, voc; Krzysztof Klenczon - g, voc; Bernard Dornowski - g, voc; Seweryn Krajewski - bg, voc;, Jerzy Skrzypczyk - dr, voc. Nalepka czerwona. Tytuły utworów podano w języku polskim i angielskim. Przy każdym tytule wymieniono autorów muzyki i tekstu. Płyta bez indywidualnej okładki. Nagranie Historia jednej znajomości wykorzystano na pierwszym LP grupy

As Kier 02.05.2013 08:10
"To „później” nastąpiło w 1965 r. przed pierwszą sesją nagraniową zespołu w Warszawie" - to słowa samego "Jurasa". Wikipedia głosi? Dawać tu tego Wikipedię! Maturzysto, piosenka była śpiewana na koncertach, a polska młodzież śpiewałą ją na długo przed wydaniem płyty przez "Pronit".

maturzysta 02.05.2013 00:18
Wikipedia głosi, że płytę Czerwonych Gitar "To Właśnie My" z piosenką Historia jednej znajomości wydano 10-tego grudnia 1966.

Opinie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama