Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 12:27
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Na początku był hałas

„Pochylmy głowy. Zapalmy znicze. Rock and roll umiera… Pocisk wystrzelony w roku 1959 w Gdańsku z armaty rock and rolla, zatoczył podniebny łuk w kształcie paraboli i po osiągnięciu punktu kulminacyjnego zaczął opadać. Zderzenie z Ziemią było nieuniknione… 6 czerwca 1980 roku, z armaty Jarocina odpalono pocisk o większej sile rażenia. Pierwszy Festiwal Muzyki Młodej Generacji odrzucił to, co przyczyniło się do unicestwienia starych konwencji, wywiesił flagę z napisem ROCK i rozpoczął kolejny etap muzyki, która miała odpowiadać oczekiwaniom nowego pokolenia. A odpowiada? …Czy tworzy coś nowego i rewelacyjnie ciekawego? Własny kanon kultury? Styl życia i bycia? Obyczaje? Obrządki? Modę? Żegnam czas rock’n’rolla, epokę, której poświęciłem kilkadziesiąt lat życia. Żegnam świat „fruwających marynarek” i muzykę, która była nie tylko zjawiskiem artystycznym, ale przesłaniem pokolenia”.

 

Rock'n'roll przerodził się w jeden z najważniejszych (jeśli nie najważniejszy) fenomenów kulturowych XX wieku. Świadkiem, uczestnikiem i motorem tej rewolucji w Polsce był Franciszek Walicki, po latach nazwany „ojcem chrzestnym” polskiego rock’n’roll’a. Właśnie ukazała się jego autobiografia pt. „Epitafium na śmierć rock'n'rolla”, a powyższy fragment pochodzi z wypowiedzi autora zamieszczonej na okładce książki, która jest niezwykłym zbiorem pamiątek z początków, trwania i rozwoju dziwnego i niechcianego przez tak zwaną „władzę ludową” odłamu muzyki popularnej, zwanego przeróżnie: „rhytm and blues”, potem - „big beat” a na końcu - rock’n’roll. Franciszek Walicki miał szczęście w życiu. Obecny wszędzie tam, gdzie działo się coś ciekawego. Po wojnie przez kilkanaście lat był kierownikiem działu kulturalnego „Głosu Wybrzeża”. Walicki opisuje swoje spotkania z Agnieszką Osiecką, Jackiem Fedorowiczem czy Zbigniewem Cybulskim. Jednak tak naprawdę debiutuje w 1956 jako współorganizator pierwszych polskich festiwali jazzowych. Choć i to była dopiero przygrywka.

 

I Ogólnopolski Festiwal Muzyki Jazzowej odbył się w Sopocie w dniach 6-12 sierpnia 1956 roku. Towarzyszyła mu negatywna kampania w środkach masowego przekazu, które nie dostrzegały, że jazz był czymś nowym i rewelacyjnie oryginalnym. Konwencja jazzu była nawet dla wielu profesjonalnych muzyków niezrozumiała i przez to skazana na zagładę. „Jazzem w tamtych latach zajmowali się nie tyle profesjonaliści, ale inteligencka młodzież, dla której to było hobby – mówi Karolak. – Jazz wtedy wspaniale integrował środowiska. Grało się jazz, słuchało się jazzu, rozmawiało o jazzie z aktorami, malarzami, pisarzami. Mieliśmy poczucie, że jeśli PRL istnieje, to nas on nie dotyczy. Jazzmanów wtedy noszono na rękach”.

 

Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz – „Wystarczyło spojrzeć na Leopolda Tyrmanda. Intelektualiście nie wypadało wątpić w istnienie PRL, ale wypadało go nie zauważać. Więc Tyrmand, zwany Lolkiem, za cenę wielkich poświęceń finansowych, odcinał się od socjalizmu kosmopolitycznym ubiorem i gustem. Mieszkał biednie i jeździł Wartburgiem, ale na szarej ulicy szpanował, wyglądał jak motyl. W sierpniu 1956 r. w Sopocie były same motyle, więc Lolek był u siebie”.

 

– Tyrmand to był facet z innego świata, wielki autorytet, organizator festiwalu. Był już wtedy po wydaniu „Złego”, miał bestseller – wspomina Jan Ptaszyn Wróblewski. – Tyrmand miał niezłomny charakter, należał do całego świata, nie tylko do ZSRR. Rozpatrywał jazz jako zjawisko socjologiczne. Wiele nas nauczył od strony taktycznej. Mówił, jak dramaturgicznie rozegrać koncert, żeby był ciekawy dla publiczności. W „Złym” szemrane towarzystwo w melinach warszawskiej Pragi słucha właśnie jazzu i to amerykańskiego. To tyrmandowska stylizacja, bo jazz zawsze był niszowy – praskie towarzystwo raczej śpiewało swoje krwawe ballady uliczne. Ale świadczy o szczerości zainteresowań. Leopold Tyrmand już w 1954 r. organizował koncerty jazzowe w baraku BHP Ministerstwa Komunikacji przy ul. Wspólnej w Warszawie. Dosłownie wyciągał polski jazz z katakumb. W Sopocie Tyrmand otwierał festiwal. W komitecie honorowym oprócz niego był także Franciszek Walicki, Stefan Kisielewski, Zygmunt Mycielski, Jerzy Skarżyński (plastyk, znawca jazzu z Krakowa), Jan Kott i Marian Eile. Ten ostatni apelował w „Przekroju” do kierowców, aby jadąc na Wybrzeże zabierali autostopowiczów na hasło festiwal jazzowy.

 

Ale Walicki to tylko Rock and Roll. Rock'n'roll, a właściwie big beat - bo słowo rock'n'roll drażniło ówczesne władze - to było całe życie Walickiego.

 

24 marca 1959 roku w Klubie Kultury „Rudy Kot” przy ulicy Garncarskiej 18 w Gdańsku dokonał się pierwszy wyłom w murze starych konwencji muzycznych obowiązujących do tej pory między Bugiem a Odrą. Przy pomocy aparatury nagłaśniającej o mocy…15 Watów, dał inauguracyjny koncert zespół Rhytm & Blues – pierwszy zespół wykonujący rock and rolla w Polsce! Niestety, żywot tej super grupy trwał zaledwie siedem miesięcy, podczas której zagrano rewelacyjną na tamte czasy liczbę koncertów – 39 imprez. Ostatni koncert odbył się dnia 27 października 1959 roku w Klubie Pracowników Żeglugi w Gdańsku, przy Wałach Piastowskich 24. Wobec nakazów z góry popartych nasilającymi się atakami polskich mediów (banda debili otumanionych zachodnią subkulturą, pajace pozbawieni talentu i słuchu, troglodyci popularyzujący tandetę i szmirę), zespół nie miał szans dalszego istnienia. Powstali Czerwono-Czarni, którzy w zamyśle Walickiego mieli być w zasadzie tym samym zespołem, tylko pod inną nazwą. Na wszelki wypadek przestano używać określenia rock’n’roll, zastępując je zbitką słowną „big – beat” – wyłącznie jako synonim rock’n’rolla.

 

Franciszek Walicki nie był muzykiem, ale pełnił rolę kogoś w rodzaju menadżera, animatora i współtwórcy kolejnych zespołów. Nic tak nie oddaje kolorytu tamtych czasów i konfliktu młodzieży z władzami, jak gęste w książce cytaty z ówczesnej prasy i relacje ze spotkań z partyjniakami, którymi szafuje, mimo że sam był partyjniakiem.

 

Walicki unika podawania nazwisk członków PZPR, którzy w tamtych czasach wydawali niekorzystne decyzje czy opinie. Sam był członkiem partii komunistycznej i nigdy nie wypierał się socjalistycznych ciągotek. Jednak z kart książki wynika, ze bardzo często przeciwstawiał się ich decyzjom oraz potrafił przemycać w sobie tylko znany sposób to, co tylko chciał, do polskiej kultury poprzez  polskie estrady. Jego aktywność i przebojowość musi na każdym robić ogromne wrażenie, nie koniecznie pozytywne. Miał i ma wielu przeciwników a nawet zagorzałych wrogów.  Był dziennikarzem, szefem sopockiego Non-stopu oraz impresario, czyli poszukiwaczem talentów. Później, w latach 70. sprowadził z Zachodu do Polski sprzęt nagłośnieniowy i zorganizował jedną z pierwszych polskich dyskotek w Hotelu Grand. Pierwszą w Polsce kapelę rockową „Rhythm and Blues” zastąpili Czerwono-Czarni, z którymi występowali Wojciech Gąssowski, Karin Stanek czy Kasia Sobczyk. Walicki wykazywał się niezwykłym wyczuciem do wynajdowania nowych, oryginalnych talentów muzycznych. Pracował przecież z Czesławem Niemenem, Krzysztofem Klenczonem, Józefem Skrzekiem i Anthimosem Apostolisem z SBB, z Niebiesko-Czarnymi, Urszulą Sipińską, Tadeuszem Nalepą i Mirą Kubasińską. Te nazwiska można wymieniać bez końca. Niemal każdy jego projekt kończył się sukcesem, a nazwiska występujących z nim artystów popularne są do dzisiaj, choć minęło już kilkadziesiąt lat.

 

 

 

 

Jak to się stało? –„Nie szukałem muzyków o nadzwyczajnych umiejętnościach. Szukałem ludzi ambitnych, odpornych na niepowodzenia, gotowych do podjęcia ciężkiej pracy. A przede wszystkim, obdarzonych odrobiną szaleństwa". Walicki miał szczęście poznać i pracować z wielkimi postaciami lat 60. i potrafi o tym barwnie opowiadać. Z książki dowiemy się dlaczego Leopold Tyrmand nosił kolorowe skarpetki i jak Czesław Niemen doprowadził do łez więźniarki w Grudziądzu. Skąd się wziął pseudonim Michała Burano i skąd Tadeusz Nalepa miał pieniądze na wzmacniacze. Ta książka to niezwykły zbiór fotografii, wspomnień i pamiątek z czasów rozwoju muzyki popularnej. Walicki był niemal wszędzie, widział wszystko. Miał niesamowite jak na owe czasy pomysły i realizował je jakby się mogło wydawać – bez specjalnego trudu. Może dlatego wszystko to wyglądało dla niektórych ludzi podejrzanie? A może było?

 

2 lipca 1961 roku Franciszek Walicki stworzył sopocki „Non Stop”. Pod brezentowym baldachimem spotykała się młodzież z całej Polski, żeby posłuchać swojej muzyki. Pierwszym gospodarzem pawilonu był zespół Czerwono-Czarni, w latach 1962-63 Niebiesko-Czarni a w 1964 Pięciolinie, Czerwone Gitary, potem Skaldowie, grupa ABC, Test, Trio Wojtka Skowrońskiego, Breakout, Krzak, Budka Suflera, SBB oraz popularne zespoły z tak zwanych demoludów. „Non Stop” był w tym czasie na ustach każdego młodego człowieka od morza do Tatr. Być w Sopocie i nie być w „Non Stopie”? To niemożliwe! Utarło się powiedzenie, że prawo wstępu pod namiot mają tylko ludzie poniżej 20 lat, ale wpuszczano także trochę starszych. Zacytujmy dwa wpisy do księgi pamiątkowej z roku 1963:

 

Wiech: „Po półgodzinie przebywania w „Non Stopie” czuję się młodszy o 40 lat”.

 

Stefania Grodzieńska: Bardzo tu ładnie, ale mam następujące zarzuty: 1) mało chuliganów, 2) wszyscy trzeźwi, 3) grzecznie się bawią. Czyżby to była inscenizacja? Muszę tu wpaść kiedyś znienacka…”

 

„Non Stop” był rówieśnikiem Sopockich Festiwali Piosenki – wspomina Walicki – ich uzupełnieniem, ale jednocześnie jakby przeciwstawieniem. Założenia festiwali w Sopocie były ambitne (promocja polskiej piosenki, kontakt ze światem, wymiana doświadczeń), ale praktyka nie odpowiadała dobrym chęciom. Estetyka festiwali była wyraźnie opóźniona w stosunku do muzycznych trendów na świecie. Pół Polski słuchało nocami Radia Luksemburg, a na festiwalowych estradach wciąż dominował sentymentalny banał.”

 

Książkę czyta się naprawdę jednym tchem. Nic dziwnego, przecież przywołuje same wielkie postacie nie tylko polskiego show businessu. Znajdziemy tutaj życiorysy gwiazd muzyki, masę zdjęć oraz teksty Franka Walickiego, jakie pisał pod pseudonimem Jacek Grań dla Czesława Niemena, Wojciecha Kordy, Ady Rusowicz, Krzysztofa Klenczona, Piotra Szczepanika, dla zespołów Breakout i SBB. 

 

Mimo to Walicki jakby ze smutkiem konkluduje: „Kiedy przyglądam się sobie w lustrze, nie jestem zadowolony. Oczy, kiedyś niebieskie, dziś bladoszare i bez wyrazu (…) Dawni rebelianci zapomnieli o hasłach, które kiedyś głosili, a i hasła straciły znaczenie i sens. Świat wielkich gwiazd rock'n'rolla zamyka się dziś w luksusowych apartamentach, topi w fortunach". No cóż, nie da się ukryć, że ma dużo racji. Zwykle było tak, jest i będzie, że buntują się głównie ci, którym jest na tym świecie po prostu źle, czyli – niedobrze. Którzy bywają niedoceniani, muszą znosić gorycz porażek, zanim któremuś uda się przebić i wypłynąć na wyżyny swojej sztuki. A jak już im przestaje być źle, przestają się naturalną koleją rzeczy buntować. A karawana toczy się dalej.

 

 

 

 

Ale ta książka to nie tylko skrupulatnie, z doskonałą pamięcią do faktów, zdarzeń i nazwisk, spisana historia zespołów i artystów z którymi Walicki współpracował. To także mimowolne i bardzo subiektywne spojrzenie na wiek XX. Wiek, w którym tworzyła się od nowa niepodległa Polska.  Także próba podtrzymania legendy Wilna – wielokulturowego i w jego wypadku zwieńczonego małżeństwem z Żydówką. Małżeństwem, które kosztowało podczas wojny młodych małżonków przejście przez getto i ucieczki przed polskimi szmalcownikami. Ba, Walickiemu udało się nawet uciec z hitlerowskiego więzienia. Ale przecież wcześniej zahartował i ducha i ciało na „Darze Pomorza”, a jedna z historii jego morskiej wyprawy stała się osnową piosenki „Puste koperty”. Wielki manager i pomysłodawca rozlicznych koncertów oraz założyciel pierwszej w Polsce dyskoteki i to z rockowym repertuarem, w której DJ-em był Piotr Kaczkowski, nie ustawał w pomysłach w latach 80. W 1983 roku w Polsce oszołomionej niedawnym stanem wojennym juroruje w konkursie, w którym debiutuje Klaus Mitffoch, w połowie lat 80. organizuje Old Rock Meeting. Dinozaury naszego big beatu wracają, i na scenie i na widowni leją się łzy.

 

Książka ta, mimo bogactwa zdjęć, tekstów i  ciekawych opowieści pozostawia też pewne wrażenie niedosytu. Walicki kilka razy wspomina o swoich lewicowych przekonaniach, deklaruje sympatię dla socjalizmu. Służy w Marynarce Wojennej w czasach, gdy komandorów tejże tracono w sfingowanych procesach. Potem również bez problemów podróżuje na Zachód, nie wspominając w jaki sposób załatwiał niedostępny zwykłym obywatelom PRL paszport. Te rzeczy denerwują ludzi, uważny i znający realia życia i fakty historyczne czytelnik oczekuje na wyjaśnienia niektórych niedomówionych spraw i … nie otrzymuje ich na kartach tej książki. A szkoda.

 

Franciszek Walicki urodził się 20 lipca 1920 roku. Jest bardzo znaną i cenioną postacią w całej Polsce, a szczególnie na Wybrzeżu. Ma tam wielu przyjaciół, którzy doskonale znają jego życiorys. I co? A nic -  Po prostu kochają Franka Walickiego.

 

I on kocha ich. Oto fragment podziękowania, jakie kieruje do osób i instytucji, które pomogły wydać mu tę książkę:

 

„…Wojciech Trzciński pierwszy zachęcił mnie do napisania wspomnień i już w roku 1994 przyczynił się do wydania autobiografii „Szukaj, Burz, Buduj” (SBB), której „Epitafium” jest uzupełnieniem i kontynuacją. Wojciech Fułek – były wiceprezydent Sopotu -  i Wiesłąw Wilczkowiak wiele razy usuwali moje wątpliwości, gdy traciłem cierpliwość i byłem bliski rezygnacji. To samo robili Marek Gaszyński, Dariusz Michalski i Wiesław Królikowski., którzy mieli już za sobą podobne doświadczenia. Dużo zawdzięczam dr Annie Idzikowskiej- Czubie – autorce dokumentalnej publikacji „Rock w PRL-u”, której lektura nasunęła mi kilka ciekawych refleksji i Marcinowi Mindykowskiemu oraz Markowi Karewiczowi za dostęp do jego archiwum i fantastyczne fotografie. Był także nieprzeciętny artysta – Andrzej Barecki, który stworzył graficzny projekt książki. Ale nikt nie zrobił więcej niż Fundacja „Sopockie Korzenie”, jej prezes Wojciech Korzeniewski i wiceprezesi – niezmordowany Wiesław Śliwiński i Marcin Jacobson. I jeszcze ktoś, komu zawdzięczam, być może, najwięcej – wielkiej przyjaciółce polskich muzyków i „mocnego uderzenia” – pani Helenie Giersz, która uwierzyła w powodzenie mojej książki i była jej głównym sponsorem.”

 

Na koniec zacytuję pewną wypowiedź, która doskonale oddaje to, o czym pisze w swojej książce Franciszek Walicki, a którym zaczyna opowieść o swoim ciekawym życiu w pierwszym rozdziale, zatytułowanym - Pod Murami Jerycha:

 

„Można wznieść mur, by powstrzymać ludzi, ale muzyka po pewnym czasie pokona go. To właśnie jest wspaniałe w muzyce – nie ma przed nią obrony. Znacie przypowieść o Jozuem i tych cholernych Murach Jerycha? Jak pamiętacie, wystarczyło zaledwie kilka trąb, aby obrócić je w pył.”

Keit Richards, The Rolling Stones.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią Od 1 stycznia 2025 r. będzie można składać wnioski o rentę wdowią. Przeznaczona jest dla wdów i wdowców mających prawo do co najmniej dwóch świadczeń emerytalno-rentowych, z których jedno to renta rodzinna po zmarłym małżonku – poinformowała ZUS.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:27ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią
Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Telemonitoring chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych (NIV) może poprawić jakość leczenia, szczególnie w kluczowym, tj. początkowym okresie stosowania terapii. Może również przyczynić się do bardziej optymalnego wykorzystania zasobów kadry medycznej, dzięki zastąpieniu części wizyt domowych zdalnym monitorowaniem stanu pacjenta. Telemonitoring umożliwia także wprowadzenie mierników jakości prowadzonej terapii w postaci monitorowania podstawowego parametru jakości wentylacji, jakim jest compliance pacjenta, czyli przestrzeganie zaleceń odnośnie czasu stosowania terapii. Wskazują na to wnioski z badania przeprowadzonego na 152 chorych zrealizowanego przez polskich badaczy.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:55Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Będę przedstawiał argumenty, że pomysł wolnej Wigilii jest złym rozwiązaniem; dla polskiej gospodarki byłby to koszt 4 mld zł, a dla budżetu państwa 2,3 mld zł - ocenił w środę minister finansów Andrzej Domański. Jest to krok niepotrzebny - dodał.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:37Liczba komentarzy artykułu: 1Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę Najbardziej opłacalnym zawodem w świątecznym okresie jest Święty Mikołaj, który może zarobić od 31 do 250 zł na godzinę - informuje Personnel Service, który zbadał zarobki w świątecznych zawodach. Mikołaje zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:31Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: co2Treść komentarza: ale będziemy uśmiechnięci ;)Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: WeskusTreść komentarza: Widziałem niedawno tego gówniarzołobuza. SS-syn pod każdym względem.Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotówAutor komentarza: Renata Byczkowska przewodniczka olejkowaTreść komentarza: Jakże bardzo się cieszę, że do placówek medycznych trafiają naturalne metody. Aromaterapia jest skuteczna, bezpieczna, nie daje skutków ubocznych, nie uzależnia. Ale jest jeden warunek! Olejki eteryczne stosowane w aromaterapii muszą być naturalne, z certyfikatem jakości nie syntetyczne. Takich czystych olejków nie kupicie w żadnej aptece ani drogerii. 90 % produktów na rynku oferowanych jako olejki eteryczne to syntetyki. Jest wielu nieuczciwych producentów i to jest przykre. Na szczęście na porodówce w TCZ są najczystsze olejki firmy Doterra.Każda partia starannie przebadana z certyfikatem. Teraz na porodówce będzie pachniało lawendą, szałwią, miętą, jaśminem......Źródło komentarza: Aromaterapia na porodówce w TCZAutor komentarza: rwdTreść komentarza: Jeżeli nasze państwo zgodziło się na taki unijny system to państwo (politycy którzy za tym głosowali) powinni płacić za te fanaberie, a nie obywatele, którzy nie mają na to wpływu. A jak zapłacimy za emisje to pieniądze pójdą na co? W 90% na unijną biurokracje. Unia europejska jest lepsza od socjalizmu i komunizmu razem wziętych i nazywa to demokracją żeby lepiej brzmiało.Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tytuł tego ogłoszenia: "Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagi." Koniec, kropka. Następnie jest link do materiałów, związanych z tym ogłoszeniem. Jednak te materiały, to są urzędnicze świstki, które należałoby wypełnić w ciągu kilku godzin i pędzić z tymi śmieciami do UM i ubiegać się o pokazanie przez urzędasów tego planu ogólnego. Jak powinno to wyglądać? Najpierw powinien znaleźć się link z tym, cholernym planem ogólnym, a te ogłoszone pliki powinny być drugorzędne. Wtedy każdy otworzyłby ten plan ogólny, przeanalizowałby ten plan i to byłoby normalne. Jednak, wyszło, jak zwykle, w wykonaniu najemnych urzędasów. Totalne badziewie.Źródło komentarza: Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagiAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Do WuPe: mistrzu. Po pierwsze - Właściciel tej nieruchomości wcale nie musi się przed nikim tłumaczyć, ani też niczego wyjaśniać. Nie ukradł tej nieruchomości, ani jej nie wyłudził. Kupił legalnie za swoją kasiorkę i może robić z tą nieruchomością to co Jemu się będzie podobało. Po drugie - czy w umowie kupna/sprzedaży miał postawione jakiekolwiek warunki konserwatora zabytków?! Wątpię. Po trzecie - gdzie do tej pory był ten obsmarkany urzędniczyna, czyli konserwator zabytków - co ?! Z niego taki konserwator zabytków, jak ja jestem chińskim mandarynem. Tak więc, te materiały w tym portalu, to nie jest spłycanie roli konserwatora zabytków, ale rzetelne odniesienie się do zerowej działalności tego urzędniczyny.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocje
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 331 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 331 Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 331 w wykonaniu standardowym w kolorze buk. Akcesoria: stolik Rubens 9 w kolorze buk oraz wieszak ubraniowy z lustrem.PB 331 to najpopularniejszy model łóżka w ofercie Elbur. Domowy charakter, praktyczne funkcje i sprawdzone rozwiązanie powodują, że jest stosowane z powodzeniem w placówkach opieki długoterminowej oraz w środowisku domowym. Ze względu na możliwość dopasowania koloru harmonijnie wpisuje się w każde otoczenie.Więcej informacjiKolory standardowe:C1 bukC2 buk jasnyKolory niestandardowe*:C4 nabuccoC5 klonC6 akacjaC7 dąb jasnyC8 orzechC153 dąb sonomaDETALE PRODUKTU:1. Zabudowane napędy podnoszenia łóżka4. Dodatkowa regulacja za pomocą rastomatu2. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji5. Solidne koło z hamulcem3. Leże z regulacją twardości6. Szeroka gama kolorystycznaOPCJE:zmiana wypełnienia leża • zmiana długości leża • zmiana kolorystykiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 40 do 80 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:215 × 102 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 22 cmCiężar całkowity:99,8 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJE ŁÓŻKA REHABILITACYJNEGO 
ReklamaKino Kitka Tomaszów
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama