Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 23 lutego 2025 19:31
Reklama
Reklama

Laos (Vientiane) - Buddyjski Nowy Rok 2555 czas zacząć!

Obchody Buddyjskiego Nowego Roku (13 - 15 kwietnia), chciałem spędzić w towarzystwie Laotańczyków z krwi i kości. Nie chciałem siedzieć dłużej w Savannakhet bo, po tygodniu, czułem że zbyt długo tkwię w jednym miejscu. Wynik: trafiłem na couchsurfera, który jest aktywnym przedstawicielem, tzw. mniejszości seksualnych, mimo braku deszczu, codziennie byłem przemoczony do suchej nitki, taszczyłem na plecach jeszcze bardziej przemoczonego lejdiboja. W końcu, spokoju ducha i tradycji szukałem w świątyni, co zajęło mi ponad godzinę chodzenia i proszenia. Wydawałoby się: seria nieszczęśliwych wydarzeń. Ja bym na to spojrzał, jednak, jak na bardzo dobrą lekcję pokazującą jeden temat z wielu różnych perspektyw.

- Nie chcesz zostać z nami na Nowy Rok? Takie pytanie usłyszałem od jednego z mnichów z Savannakhet, kiedy pakowałem plecak.
- Przepraszam, ale na prawdę muszę już jechać.

 

 

Nie to, że mi się nie podobało. Propozycja była na prawdę kusząca, ale podejrzewam, że po kolejnych trzech dniach, albo sam wstąpiłbym do zakonu, albo zacząłbym się rozglądać za mieszkaniem i pracą. Zresztą, w Vientiane, miałem już potwierdzony couchsurfing więc Nowy Rok zapowiadał się w świeckim, ale lokalnym towarzystwie. Nic zatem nie stało na przeszkodzie żeby jechać.

 

ZNOWU NOWY ROK?
 

Azja jest genialna jeśli chodzi o obchody Nowego Roku. Najważniejsze wydarzenia to: Zachodni Nowy Rok, Chiński Festiwal Wiosny, Perski Norooz i Buddyjski Nowy Rok - mam nadzieję, że niczego nie pominąłem. W Laosie znalazłem się podczas Buddyjskiego Nowego Roku, który oficjalnie trwa od 13 do 15 kwietnia. 13 to ostatni dzień kończącego się roku, 14 to dzień, który nie należy do żadnego okresu - ot, po prostu tak wypada w kalendarzu, a 15 jest początkiem nowego roku. W praktycę, cieszący się urlopami od pracy, Laotańczycy, Khmerzy  czy Tajowie, przedłużają sobie świętowanie o, około, tydzień z każdej strony. Rozmawiając z wieloma Laotańczykami, odniosłem wrażenie, że oni sami nie wiedzą kiedy zacząć a kiedy skończyć. Dodatkowo, zwyczaje różnią się nieco w zależności od regionu/miasta.

 

 

DO STOLICY MARSZ! MARSZ?

Dopiero po dwóch tygodniach pobytu w Laosie, w pełni dotarło do mnie jak łatwy jest autostop w tym kraju. Przed przyjazdem, miałem jakiś autostopowy lęk. Poważnie rozważałem kupno motocykla i odsprzedanie go dalej, po drodzę - nie po to by zmienić środek transportu, ale głównie dlatego by zaoszczędzić na autobusach i wynajmie skuterków na miejscu. Wydawało mi się, że skoro wszyscy Laotańczycy gdzieś się zmyli i w kraju ostało się jedynie niewiele ponad 6 milionów osób, również samochodów nie będzie.

 

W biednym kraju, który ma niewiele ponad 6 milionów mieszkańców, wydawałoby się, że autostop nie ma racji bytu. Jest znacznie lepiej niż się spodziewałem.

 

 Jak każdy lęk, i ten miał wielkie oczy. Znalezienie się daleko poza odnóżami "obwodnicy" Savannakhet, zajęło mi trzy skoki: wietnamski kierowca dostawczego Kolao, lekarz z lokalnej kliniki, który uraczył mnie ciekawymi historiami o dendzę i zbiorowy, międzymiastowy tuktuk, którego kierowca na hasło "No money", odpowiedział: "No money, no problem". Po dwóch godzinach i 20 kilometrach, musiałem trochę podreptać. Zanim jednak zdążyłem pomyśleć "Nikt się nie zatrzymuje", zobaczyłem zjeżdżającego na pobocze pickupa:

- Ja w stronę Vientiane.
- Vientiane? Ja też
 

..... po kilku kilometrach i wstępnej rozmowy kierowca rzucił....
 

- Du shprihst Deutsch?
- [chwila namysłu] Naaajn. Przeszliśmy spowrotem na angielski bo laotańskiego dalej nie znam.
- Często jeździsz autostopem?
- No tak odkąd byłem mały.... tzn mniejszy niż teraz
- Ale tutaj jest problem bo ludzie nie wiedzą o co chodzi. Ja studiowałem w Niemczech, pracowałem w Szwajcarii i wiem jak to wygląda. Sam tak jeździłem.
- Problem? W Wietnamie jest problem ale w Laosie? Pełen L(ao)uzzzzzz.....

 

Z byłym emigrantem, spędziliśmy w sumie 7 super-bezpiecznych godzin, podczas których nie żałowałem ani trochę, że nie kupiłem jednoślada. Zostawie to sobie na jakieś inne kraje. Droga pomiędzy Savannakhet a stolicą kraju - Vientiane jest idealnie płaska, wylana prosto jak od linijki i mało widowiskowa. Słowem, samotna jazda - nuuda. W międzyczasie zrobiliśmy jeszcze trzy postoje - dwa na kawę po laotańsku i jeden na obiad. W Vientiane byłem chwilę przed zachodem słońca. Od razu, skontaktowałem się z moim hostem z couchsurfingu.

 

Kiedy Did dojechał na miejsce, po kilku minutach rozmowy nad brzegiem Mekongu przejechaliśmy do jego wielkiego, nowoczesnego apartamentu położonego pomiędzy jedną z wielu świątyń a jedynym "drapaczem chmur" w Laosie - 5-gwiazdkowym hotelem Don Chan. Podając mi po prysznicu białą koszulkę polo, mój gospodarz zapewnił mnie, że pokaże mi wszystkie ważniejsze atrakcje obchodów Buddyjskiego Nowego Roku.

 

Najwyższy budynek w Laosie.

 

COŚ TU NIE GRA

O tym, że coś jest nie tak, zorientowałem się dopiero kiedy Did zaoferował obejrzenie filmu. A, że jego ulubionym gatunkiem są horrory i thrillery, budzące grozę sceny, wywoływały u niego dziwnie podejrzanie brzmiące odgłosy typu "ojć" i "ajć". Później doszła propozycja spania w jednym łóżku. OK. Dzieliłem już łóżko z jedną, dwiema, trzema, a nawet czterema osobami, ale przez te ojcie i ajcie, w troscę o moje bezpieczeństwo, wybrałem nieco twardawą, drewnianą kanapę. W środku nocy, mój gospodarz obudził mnie i znów zaproponował przejście do swojego pokoju bo, jak to stwierdził, czuł się osamotniony. No cóż, za późno było na poważną rozmowę o wróblach, pszczołach i pasiekach. więc odmówiłem i, dla pewności, zamknąłem się szczelnie w śpiworze.


NOWY ROK CZAS PRZYWITAĆ

13 kwietnia zaczął się bardzo leniwie. Pojechaliśmy z Didem zrobić zakupy. Wzdłuż drogi, ustawione były grupki osób polewających w rytm muzyki wodą wszystko i wszystkich, którzy znaleźli się w zasięgu wiader, węży ogrodowych, wodnych pistoletów i wszystkiego innego co mokre i co akurat podeszło pod rękę. Co chwila wyprzedzały nas też pickupy wiozące na pakach ekipy, które bardzo aktywnie dołączały się do mokrej zabawy. Miałem wrażenie, że spokojni, na ogół Laotańczycy, wyznający zasadę "samo się zrobi" w czasie Pi Mai, zmieniają się w imprezowe bestie.

 

Buddyjski Nowy Rok - pora sucha a wody pod dostatkiem.

 

Paradoksalnie, wodne wojny są najbardziej charakterystycznym elementem obchodów Nowego Roku w Azji Południowo Wschodniej. Paradoksalnie, ponieważ mimo, iż święto wypada w najgorętszym i najbardziej słonecznym okresie pory suchej, zużycie wody jest największe w całym roku. Z drugiej strony, radosny Pi Mai, zwany w Tajlandii Songkran, to m.in. symboliczne przywitanie pory deszczowej.

 

99% PEWNOŚCI?

 
Po zakupach, pojechaliśmy dostarczyć piwo do baru na imprezę organizowaną przez bliskich znajomych Dida. Podobnie jak nasz skuter, również samochody, którymi jechaliśmy zostały przy okazji umyte. Dopiero w barze patrząc na zachowanie mojego gospodarza i innych wokół, miałem 99% pewność, że moje towarzystwo należy do, tzw. mniejszości seksualnych. Zastanawiałem się czy się nie pożegnać. Laotańczycy są jednak bardzo czuli na punkcie zapewnienia poczucia komfortu gościom. Moje nagłe odejście byłoby zwykłym okazaniem braku szacunku i tolerancji. Do tego, nadal chciałem zobaczyć jak Nowy Rok obchodzi lokalna społeczność mojego pokolenia. Zresztą, ciągle miałem ten 1% niepewności. 

 

Po poznaniu znajomych Dida, miałem coraz większą pewność, że..... znalazłem się w bardzo ciekawym towarzystwie.

 

PRYSZNIC W PUBLICZNYM MIEJSCU

 

Podczas obchodów Nowego Roku, główne skwery południowoazjatyckich miast zamieniają się w publiczne prysznice z muzyką w tle. Rachunek za wodę pokrywają lokalne browary.

 

Laotańczycy mieszkający w skromny sposób mają otwarte łazienki ulokowane gdzieś w pobliżu ujęcia wody - Podobnie jak Khmerzy czy Tajowie. Szczęściarze nie muszący dreptać nad rzekę czy strumień kąpią się, zazwyczaj w grupie, na oczach innych, okryci tylko sarongami. 13, 14 i 15 kwietnia to również grupowa kąpiel na głównych skwerach południowoazjatyckich miast, podczas której, rachunek za wodę pokrywają lokalne browary. W grupie kilku przedstawicieli mniejszości seksualnych i dwóch osób z kategorii "dwa w jednym", przeszliśmy na główny plac przy Mekongu. Sącząc jedno darmowe piwo za drugim pod prowizorycznie przygotowanymi baldachimami połączonymi z natryskami kręcącymi się w rytm granej na żywo muzyki, wszyscy przemokliśmy do suchej nitki. Telefony, aparaty, dokumenty i portfele najlepiej gdzieś w tych dniach zostawić lub szczelnie zawinąć w plastikowe torebki.

 

Ponieważ do mokrego świetnie przylepia się mąka czy wapno, oprócz samego polewania, młode pokolenie, obrzuca się również kolorowymi proszkami.

 

 

 


 

A JEDNAK!

 

Nieco po zachodzie słońca, wraz z moim pijanym gospodarzem wróciliśmy do jego domu. Musialem przy tym taszczyć na plecach jednego z lejdibojów, który był tak doskonale zakonspirowany, że dopiero słysząc "70 kilo", zorientowałem się, że coś tu nie gra. Swoją drogą, pomyślałem sobie, że muszę przepakować plecak bo mimo, że waży on tylko 10 kg, konsekwencje grawitacji odczuwam w taki sam sposób jak niosąc przedstawiciela "trzeciej płci".

 

Tym razem, Did, po krótkim odpoczynku zaczął składać mi nieco niemoralne propozycje. Słysząc większość z nich aż się rumieniłem. W końcu powiedział, że "Jest Nowy Rok i powinniśmy się dobrze bawić; powinniśmy być szczęśliwi" - czyli coś w stylu Carpe Diem bejbe!. O ile w pełni szanuję różne podejścia do relacji międzyludzkich, o tyle, sam preferuję jakieś większe zróżnicowanie płciowe. Nie wiem.... jak w ping-pongu; no.... rakietka nie pasuje do rakietki; czy tak jak w puzlach, że jeden nie pasuje do drugiego. Ze względu na niezbyt trzeźwy stan Dida, spakowałem plecak i przeszedłem w inne miejsce. Na szczęście, w pobliżu była mięciutka plaża Mekongu a znalezienie odosobnionego miejsca na rozbicie namiotu nie nastręczyło mi zbytnich problemów.

 

 

Vientiane ma świetne, bezpłatne pole namiotowe oferujące widok na Mekong. Rano, w ramach rozgrzewki, można przepłynąć na drugi brzeg - do Tajlandii i spowrotem. 

 

TRADYCYJNIE

 

Następne dni chciałem już spędzić w bardziej tradycyjny sposób. Znalezienie świątyni, która mnie przyjęła zajęło mi ponad godzinę.

 

W Vientiane, które na codzień przypomina dużą wieś, praktycznie, na każdej ulicy znajduje się jedna lub dwie buddyjskie świątynie. Każda, pod jakimś względem, różni się od innych. Każda jest stosunkowo dobrze wyposażona. A ponieważ jest to stolica, większość mnichów i nowicjuszy mówi po angielsku. Po zwinięciu namiotu i wygrzebaniu się z plaży, wczesną porą, zanim znów zaczeło padać z każdej strony, zorganizowałem sobie pobyt w świątyni. Nie było łatwo. W większości miejsc, otrzymałem odpowiedź odmowną ze względu, właśnie, na obchody Nowego Roku, podczas których, mnisi są wyjątkowo zajęci. Faktycznie, obok barów, knajp i miejsc imprez na otwartym powietrzu, świątynie to najbardziej oblegane wówczas miejsca. Dla chcącego, nic trudnego. Moją główną motywacją do spania w jednym z Watów nie był darmowy nocleg tylko dalsze uzupełnianie wiedzy z przedmiotu "religia". Najprawdopodobniej, dzięki temu argumentowi, w końcu, po godzinie chodzenia i czekania na, głównie odmowną, decyzję przeorów, w końcu się udało. Dzięki zmianie towarzystwa, poznałem bardziej tradycyjny sposób obchodzenia Pi Mai.

 

Symboliczna zbiórka jałmużny w świątyni.

 

(IN)SANUS PER ACQUAM?

Zapytany o symbolikę wody, jeden z mnichów powiedział mi, że Nowy Rok trzeba rozpocząć czysto i świeżo. Świąteczne porządku w krajach buddyjskich nie służą uniknięciu wstydu przed gośćmi, ale pełnią funkcję symboliczną. Okazuje się również, że mnisi wcale nie popierają ulicznych pryszniców, pickupowych wojen czy głośnych i hucznych zabaw. "To zwykłe przegięcie", skwitował jeden z nich, pokazując jak to się powinno, w istocie odbywać. Woda podczas obchodów Nowego Roku, odgrywa bardzo ważną rolę. Oblewanie ludzi jest, jak najbardziej dozwolone, a nawet wskazane. Tyle, że powinno to się robić po odwiedzeniu świątyni i obmyciu świętych statuetek, próbując złapać użytą w tym celu wodę, spowrotem do pełnego świeżych kwiatów wiaderka. Święcona w ten sposób woda wylana w niewielkich ilościach, najlepiej na dłonie znajomych i członków rodziny ma przed nadejściem Nowego Roku, uczynić z nich na nowo karmiczną tabula rasę poprzez zmycie wszystkich złych uroków i odgonienie demonów.

 

Woda ma oczyścić ze złych uroków i odgonić złe duchy. Tradycyjnie, powinno się najpierw obmyć święte posągi próbując złapać wonną wodę do tego użytą do spowrotem do wiader a następnie użyć jej do wylania niewielkiej jej ilości, najlepiej na dłonie członków najbliższej rodziny.

 

Szczęście niosą również mnisi wiążąc na nadgarstkach wiernych kolorowe nitki. Wystarczy przyjść do świątyni, ustawić się w kolejcę, uklęknąć przed mnichem, schylić głowę, wysunąć rękę i odebrać nitkę wraz z błogosławieństwem. Tradycja nakazuje również, by odwiedzając miejsce kultu, ofiarować jałmużnę.

 

Błogosławieństwo od mnichów na pomyślność w Nowym Roku i symboliczna nić.

 

Noworoczny okres to także czas spotkań ze znajomymi i członkami rodziny. To dobra okazja by odprawić ceremonię Baci. Podczas misternego rytuału, prosi się wszystkich - zarówno starszych i młodszych - o przebaczenie za złe uczynki popełnione w roku ubiegłym. Następnie, członkowie rodziny,  życząc sobie wszystkiego najlepszego, wiążą sobie nawzajem białe nicie na nadgarstkach. To nie jest, jednak, zwykła nitka. To tylko zwieńczenie i symbol bardzo uduchowionej ceremonii, której głównym celem jest przyciągnięcie i "przywiązanie" wszystkich, 32 duchów odpowiedzialnych za opiekę nad każdym z 32 elementów ciała. Odwiedza się również cmentarze i groby w celu oczyszczenia ich, oraz ofiarowania zmarłym rzeczy materialnych potrzebnych w zaświatach. Dla duchów, które bliskich już nie posiadają, ołtarzyki z jedzeniem, rozsypanym ryżem, kwiatami i kadzidełkami, ustawia się na wzgórzach i plażach.   

 

Rodzinna ceremonia Baci zwieńczana jest przez przywiązywanie sobie do nadgarstków białych nici mających utrzymać przy ciele wszystkie, niezbędne do zdrowego życia 32 duchy.

 


Żeby jednak szczęście dopisało, trzeba też odkupić winy z poprzedniego roku. W katharsis pomaga wysiłek fizyczny lub, bardziej, umysłowo-fizyczny. W czasie Pi Mai, buduje się miniaturowe stupy z papieru, kwiatów, a a niektórych miejscach - również z piasku. Każdy element stupy symbolizuje przebaczony podczas jej budowania zły występek. Gotowe dzieła ofiarowuje się świątyniom, znajomym lub ustawia w przydomowych ołtarzykach.

 

Wysiłek fizyczny, szczególnie ważny jest drugiego dnia. Niektórzy wierzą, że ucięcie sobie drzemki w dniu, który nie należy do ani nowego, ani poprzedniego roku, może przywołać chorobę, a nawet śmierć.

 
Ostatniego dnia, czyli pierwszego dnia Nowego Roku, ze świątyń znika woda. Pojawiają się za to ubrani na biało wierni oferujący innym dobre uczynki i recytujący z mnichami Dharmę, prosząc o wybaczenie win popełnionych podczas festiwalu i błogosławieństwo na rozpoczęty właśnie rok. Podczas tej ceremonii, mnisi dzielą się z wiernymi jedzeniem, które dostali w ramach jałmużny.

 

Południowoazjatycki Nowy Rok jest bardzo kolorowym, żywiołowym wydarzeniem, które, o dziwo, może również okazać się nad wyraz spokojne i bogate pod względem duchowym. Szkoda tylko, że tradycje powoli ustępują presji lokalnych producentów piw. Być może, już niedługo Pi Mai, czeka to samo co Boże Narodzenie czy Halloween w wielu Zachodnich społecznościach. Tak czy siak, w środku roku.... życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku Sabaidee Pi Mai!

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Gmina – Miasto Tomaszów Mazowiecki w październiku 2023r. złożyła dwa wnioski do BGK o otrzymanie dofinansowania w ramach Funduszu Dopłat do budowy jednego budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy ul. Barlickiego 22 (22 lokale mieszkalne) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 7,133 mln zł oraz do przebudowy kamienicy przy ul. Barlickiego 20 (17 lokali mieszkalnych) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 9,052 mln zł. Łączna kwota wnioskowanego i przyznanego wsparcia to 16,185 mln zł, co stanowi 80% szacowanych kosztów obu inwestycji.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama