Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 15:13
Reklama
Reklama

Laos (Pakxe) - Głębokie zanurzenie

Przez pierwsze 1.5 dnia w nowym kraju, którego nazwa nic mi wcześniej nie mówiła, skonfrontowałem się z podanym mi na tacy stereotypem, próbowałem samodzielnie znaleźć jakieś podobieństwa do miejsc, które znam, zrobiłem wstępne zakupy i poznałem rąbek systemu..... opieki zdrowotnej.


Zaraz po przyjeździe na miejsce, przeszedłem rynek i stoiska z motocyklami używanymi. Tak jak się spodziewałem - nic nie znalazłem. Byłem jednak w mieście, w którym, jak mi się wydawało, nie ma nic ciekawego - poza tym, że jest miastem w Laosie. Chciałem, co prawda w Pakxe spędzić noc, ale większą motywację miałem do wzięcia nóg za pas i zobaczenia okolic.

 

Nie zdejmując plecaka z ramion, zamiast szukać noclegu, zacząłem porównywać ceny motocykli na wynajem. Na pierwszy rzut poszło biuro turystyczne z rządkiem ponumerowanych skuterków na podjeździe. Pani w środku pokręciła coś nosem, że za miasto to się one nie nadają i, że z ceny 7 dolarów ciężko mi będzie zejść.

 

Zanim skończyliśmy rozmowę, z góry zeszło dwóch Anglików. Jeden z nich opowiedział mi trochę o układzie ulic w Pakxe i czego gdzie szukać. Przy okazji powiedział, że znalazłem się nie tylko w agencji oferującej wycieczki i skuterki do pyrkania sobie po małej mieścinie, ale i w nowootwartym pensjonacie, w którym pokój kosztuje..... tyle ile kosztuje. Bo chociaż w katalogu, podana była cena 50.000 kipów za noc (6,25 dolara), uśmiechnięty właściciel rzucił 30.000 (3,75 dolara), na co ja odpowiedziałem "20?". Zaakceptował bez żadnego targowania. Wyglądało to trochę jak licytacja w dół. Zresztą, biorąc pod uwagę wifi i klimatyzację w pokoju, zapłaciłbym nawet i te 30. Tak jakoś mi się, po prostu, to 20 wymsknęło.

 

O Pakxe wiedziałem tyle, że jest po prostu miastem. O dziwo, jednym z największych w Laosie. Bardziej ciągnęły mnie okolice.

 

Pierwszy dzień w Laosie, okazał się być podwójnie komiczny. Kiedy właściciel pokazał mi pokój, okazało się, że "jedynka" nie jest skończona. To była odseparowana szybami część dużego przedpokoju. Niby wszystko było wporządku - nawet okno wychodzące na zewnątrz było we właściwym miejscu. Brakowało tylko jakichś..... zasłonek. Z drugiej strony, mogliby to tak zostawić i "single room" przemianować w katalogu na "peep-show room". Poprosiłem o inne miejsce. Bez problemu zostałem ulokowany w pokoju 3-osobowym.

 

Wyszedłem na zewnątrz, rozejrzeć się za jakąś kawą. Nie zdążyłem dojść do rogu ulicy jak spotkałem dwóch innych Anglików taszczących wielkie walizy, którzy zapytali się mnie o jakiś hotel. Niby byliśmy na ulicy hotelowej, ale poleciłem im mój Sout Chai i powiedziałem, że mogą się zatrzymać w moim pokoju. W ten sposób, dostałem za swoje. Panowie postanowili sobie zrobić imprezę do białego rana. Nie chciało im się szukać przy tym innego lokalu. Zamiast tego, musiałem zasypiać w towarzystwie dwóch pijanych jegomości o nieznanej mi orientacji seksuologicznej skaczących po łóżkach, próbujących znaleźć alternatywne drogi dostania się na dach i wydobywających opary marijuany ze swoich jam ustnych.

 

Przed przekroczeniem granicy Laos kojarzył mi się z.... pół godziny bym się zastanawiał i nie mógłbym dać żadnej odpowiedzi. Jeden z niewielu stereotypów podała mi Basia z Siem Reap: "Super natura i Anglicy robiący, najprościej mówiąc, siarę". Nie chciałbym generalizować, ale już pierwszego dnia wydało mi się, że Basia miała rację.

 

Z pensjonatu, wyprowadziłem się rano. Ze względu na niezbyt dobrze przespaną noc, poszedłem poprosić mnichów o nocleg w jednej ze świątyń. Najzwyczajniej w świecie, szukając śniadania, wszedłem na teren pierwszej pagody, na którą się natknąłem i dosiadłem się do ubranych w szafranowe szaty chłopaków siedzących przy stoliku. Po krótkiej rozmowie, zapytali się gdzie śpię i czy nie chcę się zatrzymać u nich. Nie miałem najmniejszej ochoty odmawiać. Zrzuciłem plecak i postanowiłem rozejrzeć się po mieście.

 

Mimo, że udało mi się znaleźć pensjonat ze świetnymi warunkami i za przyzwoitą cenę, znów poprosiłem mnichów o nocleg.

 

Jakoś tak, przechadzając się ulicami małego, stutysięcznego miasta, które o dziwo jest stolicą prowincji Champasack i jednym z największych skupisk ludności w Laosie, miałem wrażenie wyobcowania. Chyba, próbując zasnąć podczas imprezy, paliłem, nie zaciągając się :-). Wszystko wydawało mi się jakieś takie znajome.

 

Chodząc po ulicach miasta, miałem wrażenie, że już to gdzieś widziałem.

 

Mój tok myślenia wyglądał mniej więcej tak:  Jak Polska w maju? Ale tak ze 20 lat temu. A może to gdzieś na wschodzie Europy już widziałem? Ten celnik po rosyjsku mówił..... No i ten beton i socjalistyczne budynki w centrum..... jakaś była republika radziecka? Nie no, Związek Radziecki w Azji Południowo-Wschodniej? Toż to kolonia francuska była.... tylko te skośne daszki....

 

Ale tuk-tuki w sumie jakoś tak jak w Indiach wyglądają.... a ludzie jakoś tak po chińsku.... W sumie, to Indochiny są. Chociaż zaraz.... ludzie.... Szwajcaria? No jak żesz nie? Szwajcaria. I te skośne daszki pasują i ten spokój i ta zieleń! Jestem w azjatyckiej Szwajcarii.

 

Ludzie, których spotkałem, wydali mi się sympatyczni, ale bardzo zdystansowani.

 

Ludzie, których udało mi się spotkać byli zaciekawieni, ale bardzo zdystansowani. Mili i otwarci, ale to do mnie należało nawiązanie pierwszego kontaktu. Uliczni sprzedawcy nie podchodzili do mnie by sprzedać mi swój towar. Nikt z taksówkarzy z tuktuków, nie zapytał się ani razu czy nie potrzebuję jego usługi. Nawet fryzjer, widząc to co mam na głowie mnie olał. Do tego, zauważyłem, że na ulicy światło czerwone wywołuje jakąś dziwną, zbiorową hipnozę wśród kierowców. Wszyscy stają i.... nie wiem co tam w tych samochodach robią. Ci na skuterkach, po prostu się w ten semafor gapią. W każdym razie, na czerwonym, korek się robi. Nikt nie próbuje wjeżdżać pod prąd, nikt nie przejeżdża po chodniku. A klakson? Jaki klakson? Tak jakby nie wiedzieli do czego służy. Zaraz.... przecież tak się w Europie właśnie jeździ. A najgrzeczniej i najbardziej zachowawczo to.... w Skandynawii. Do Skandynawii mi jakoś obrazki nie pasowały. Moje pierwsze porównanie Laosu, mimo że był kiedyś częścią Indochin Francuskich, wyszło więc najbardziej w stronę Szwajcarii.

 

W Wietnamie, to taksówkarze łapią klientów - dosłownie i, czasem na siłę; w Kambodży też - tyle, że mniej nachalnie a tutaj.... pełna olewka.

 

 

 

 

Po śniadaniu złożonym z kawy..... espresso (w większości lokali, do których trafiłem był albo ekspres, albo mocca, a nie były to jakieś specjalnie drogie lokale) i małej paczki ciasteczek, wypytałem o kartę SIM. Powiedzieli mi, że najlepiej uderzyć w Unitel. Musiałem znaleźć przedstawicielstwo firmy, które okazało się mieścić w jednej z nudlowych restauracyjek. Kartę dostałem z ręki, bez żadnej rejestracji. Po prostu, pani pokazała mi kilka numerów i za 15.000 kipów (1.85 usd), stałem się posiadaczem jednego z nich. Do tego, miałem 5.000 kipów do wykorzystania na koncie. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć jakie są terminy doładowań, itp. Cóż, wyjdzie w praniu. (Jakby ktoś chciał do mnie zadzwonić to mój laotański numer to 00856 20 992 73560).

 

Kiedy mój telefon zaczął już działać, przyszła kolej na uzupełnienie apteczki. Skończyły mi się odstraszacze krwiopijców, które jeszcze w Ratanakkiri nie dawały mi spać. Będąc nad rozlewiskiem rzek Mekong i Xedone, wolałem się zabezpieczyć. Tylko gdzie? Nowy kraj, nowe zasady, nowe miejsca. Zdecydowałem pójść na łatwiznę i wszedłem do supermarketu. Spacerując między półkami na stoisku aptecznym, usłyszałem piiiiiissssk i porządne ukłucie w palec. Pod jedną z nich, siedział sobie pies. Nie wiem tylko, dlaczego "wykładowcy" ustawili go akurat w tym dziale i, akurat, pod półką a nie na niej.

 

Gdzie rzeki i jeziora, tam i komary. 

 

Do deetu, dołączyłem więc jodynę i plaster. Kasjer, widząc co się stało, nie nabił nawet antyseptyku ani opatrunku. Po odnalezieniu wifi, dowiedziałem się że ran po ugryzieniu psa nie odkaża się jodyną tylko przemywa obficie wodą z mydłem, leje wodą utlenioną i zakleja.  Do tego, wyczytałem, że w Azji Płd-Wsch nie ma zwyczaju szczepienia psów ani innych zwierząt a wścieklizna jest czymś tak powszechnym jak grypa. Super. Przez cały dzień zastanawiałem się czy iść do szpitala czy nie.

 

Pomoc przyszła wieczorem, w postaci pary Belgów którą poznałem już wcześniej, w Ratanakkiri. Spotkaliśmy się przypadkiem na ulicy i tak się złożyło, że podobnie jak ja, szukali jadłodalni. A, że narzekali na swój hotel, zaprowadziłem ich najpierw do tego, w którym spałem poprzedniej nocy, mówiąc:

 

- Super warunki, rodzinne miejsce, fajne pokoje, z wifi, klimą, kawa za darmo - rozpuszczalna ale jest. Dwie tylko wady, że sąsiedzi mogą wam się nie spodobać i, że łazienki są wspólne - ale za to są cztery
- Bierzemy, ale jeszcze tutaj mamy znajomych to ich też weźmiemy, co? Odpowiedzieli.

 

I tak, wróciłem do "mojego" pensjonatu z grupą siedmiu (!) osób. Po uregulowaniu rachunku, zapytałem dla żartu gdzie moja działka. Właściciel odpowiedział: "room free". Powiedziałem, że kiedy indziej, podziękowałem i wróciliśmy na ulicę jadłodajną. Uderzyliśmy w knajpę hinduską. W gwarze europejskiej Wierzy Babel, mój mózg zaczął wychwytywać i dekodować bardzo znajome mi dźwięki.

 

- Cześć, Wy też z Polski? Zapytałem
- No, a Ty?
- Ja też. Mogę się dosiąść?

[.... blablablabla o drzewkach, krzewkach, ptaszkach i pszczółkach....]
- A w Laosie? Spodoba ci się. Na pewno. Dla mnie byłoby idealnie gdyby nie ten cholerny pies. Powiedział Kuba.
- Pies? To co? Pogryzł Cię pies?
- No pogryzł i teraz muszę zastrzyki brać. Niby na wszelki wypadek, ale wiesz, jak już masz objawy to jest za późno na cokolwiek.

 

Później, z wiadomych przyczyn, przez hinduską knajpę przeszła fala głośnego śmiechu. Kuba powiedział, że ma zastrzyk na 7 rano i, jak się spotkamy następnego dnia, pokaże mi gdzie jest szpital. Dobrze, że spałem z mnichami - dzięki temu, mogłem obudzić się o 5. Poszedłem wynająć skuterek i chwilę przed 7 podjechałem pod hotel Kuby. Przejechaliśmy do szpitala. W środku było nawet czysto i schludnie. Obsługa też była przemiła, tyle że.... nikt nie mówił na tyle po angielsku żeby mi pomóc w taki sposób jaki chciałem. Powiedzieli żebym poczekał.

 

Po godzinie przytulania pośladków do plastikowego krzesełka kameralnej poczekalni dosiadła się do mnie miła, wysoka pani. Poinformowała mnie, że nie ma konieczności brania zastrzyków jeśli pies przez 10 dni będzie żył. 10 dni? To ja już wolę te zastrzyki wziąć. Nie widziało mi się siedzieć w miejscu i jego bliskiej okolicy aż tyle czasu. Pani pokierowała mnie do biurka, pomogła przy wypisaniu recepty i realizacji jej w aptecę i zaprowadziła do pokoju, w którym siedział już pan.

 

- To Pani nie jest lekarzem?
- Nie, ja pracuje w dziale informatycznym. Tyle, że mówię po angielsku to czasem mnie wykorzystują jako tłumacza.


Super kompetentna osoba mi się trafiła do diagnozowania. Z drugiej strony, biały fartuch i narzędzia lekarskie wywołują u mnie poczucie zagrożenia, stres, obfite pocenie i stany lękowe. Nie mam nic przeciwko otarciom, zdartym paznokciom, oparzeniom, itp. Ale jakoś tak mam, że jak już ma się pojawić jakaś igła w moim ciele to ono mówi stanowcze nie. Tutaj, jak już zdążyłem nabierać zaufania, dowiedziałem się, że muszę znów przekonywać się do innego fartucha.

 

Pan wyciągnął strzykawkę, pokazał na ramię i widząc moją odwróconą o 90 stopni głowę zatrzymał się, wyszedł i zawołał innych - chyba mieli albo mnie albo jego dopingować bo właściwie tylko stali i się patrzyli. Po wszystkim otworzyłem oczy, wziąłem rachunek, podziękowałem za usługę i.... poszedłem znowu do feralnego supermarketu.

 

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc - zapytał dobrym angielskim, jak się okazało, właściciel sklepu.
- Potrzebuję trochę ryżu
- O tam
- I olej
- Tam
- No i psa
- Psa? Widziałem konsternację na twarzy. Nie mogłem jakoś pozbyć się mojego dziwnego poczucia humoru.
- No ma Pan psa, prawda?
- Mam
- Takiego małego, pomarańczowego z ostrymi ząbkami?
- Tak
- Wczoraj na tamtej półce stał.... właściwie to leżał i nie na półcę tylko pod półką. Już ktoś go kupił?
- On nie jest na sprzedaż
- Ale ja głodny jestem i mam ochotę na psa
- To Pan jada psy?
- Nie, nie jadam - to nie jest zbyt zdrowe mięso
- To po co Panu pies?
- Bo ten mnie dziabnął. Uciąłem w tym momencie prowadzącą do nikąd rozmowę i pokazałem rachunek ze szpitala.

 

Nie mogłem wyjść ze zdziwienia jak zobaczyłem, że właściciel sklepu dał mi równiutkie 120.000 kipów. Po tym jak powiedziałem, że muszę wziąć 3 zastrzyki, dorzucił resztę. Bez targowania, bez wykłócania się o swoje. Mogłem powiedzieć, że muszę mieć 5 - z tylu składa się pełna seria. Trzy to absolutne minimum. Poszedłem ot tak sobie, spróbować czy mi się uda coś zdziałać z założeniem, że nie i tutaj, dostałem pełną kwotę na wszystkie obowiązkowe zastrzyki, które do najtańszych nie należą. Pozostał tylko problem szukania szpitali i tej konkretnej szczepionki w kolejnych miejscach. Pojechałem  z powrotem do mnichów odebrać plecak i udałem się na kilkudniową wycieczkę za miasto.

Zastrzyki na wściekliznę wcale do tanich nie należą 120.000 kipów to 15 dolarów. Do tego, dochodzi jeszcze zaśmiecenie portfela papierkami - kartą szczepień, ulotką z nazwą preparatu i składem by, ewentualnie, dopasować substytut, kartką ze wskazaniami lekrza i przestrzeganie terminów: dzień 0, 3, 7,(21 i 28).

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią Od 1 stycznia 2025 r. będzie można składać wnioski o rentę wdowią. Przeznaczona jest dla wdów i wdowców mających prawo do co najmniej dwóch świadczeń emerytalno-rentowych, z których jedno to renta rodzinna po zmarłym małżonku – poinformowała ZUS.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:27ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią
Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Telemonitoring chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych (NIV) może poprawić jakość leczenia, szczególnie w kluczowym, tj. początkowym okresie stosowania terapii. Może również przyczynić się do bardziej optymalnego wykorzystania zasobów kadry medycznej, dzięki zastąpieniu części wizyt domowych zdalnym monitorowaniem stanu pacjenta. Telemonitoring umożliwia także wprowadzenie mierników jakości prowadzonej terapii w postaci monitorowania podstawowego parametru jakości wentylacji, jakim jest compliance pacjenta, czyli przestrzeganie zaleceń odnośnie czasu stosowania terapii. Wskazują na to wnioski z badania przeprowadzonego na 152 chorych zrealizowanego przez polskich badaczy.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:55Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Będę przedstawiał argumenty, że pomysł wolnej Wigilii jest złym rozwiązaniem; dla polskiej gospodarki byłby to koszt 4 mld zł, a dla budżetu państwa 2,3 mld zł - ocenił w środę minister finansów Andrzej Domański. Jest to krok niepotrzebny - dodał.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:37Liczba komentarzy artykułu: 1Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę Najbardziej opłacalnym zawodem w świątecznym okresie jest Święty Mikołaj, który może zarobić od 31 do 250 zł na godzinę - informuje Personnel Service, który zbadał zarobki w świątecznych zawodach. Mikołaje zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:31Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklama
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
pochmurnie

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1000 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: co2Treść komentarza: ale będziemy uśmiechnięci ;)Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: WeskusTreść komentarza: Widziałem niedawno tego gówniarzołobuza. SS-syn pod każdym względem.Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotówAutor komentarza: Renata Byczkowska przewodniczka olejkowaTreść komentarza: Jakże bardzo się cieszę, że do placówek medycznych trafiają naturalne metody. Aromaterapia jest skuteczna, bezpieczna, nie daje skutków ubocznych, nie uzależnia. Ale jest jeden warunek! Olejki eteryczne stosowane w aromaterapii muszą być naturalne, z certyfikatem jakości nie syntetyczne. Takich czystych olejków nie kupicie w żadnej aptece ani drogerii. 90 % produktów na rynku oferowanych jako olejki eteryczne to syntetyki. Jest wielu nieuczciwych producentów i to jest przykre. Na szczęście na porodówce w TCZ są najczystsze olejki firmy Doterra.Każda partia starannie przebadana z certyfikatem. Teraz na porodówce będzie pachniało lawendą, szałwią, miętą, jaśminem......Źródło komentarza: Aromaterapia na porodówce w TCZAutor komentarza: rwdTreść komentarza: Jeżeli nasze państwo zgodziło się na taki unijny system to państwo (politycy którzy za tym głosowali) powinni płacić za te fanaberie, a nie obywatele, którzy nie mają na to wpływu. A jak zapłacimy za emisje to pieniądze pójdą na co? W 90% na unijną biurokracje. Unia europejska jest lepsza od socjalizmu i komunizmu razem wziętych i nazywa to demokracją żeby lepiej brzmiało.Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tytuł tego ogłoszenia: "Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagi." Koniec, kropka. Następnie jest link do materiałów, związanych z tym ogłoszeniem. Jednak te materiały, to są urzędnicze świstki, które należałoby wypełnić w ciągu kilku godzin i pędzić z tymi śmieciami do UM i ubiegać się o pokazanie przez urzędasów tego planu ogólnego. Jak powinno to wyglądać? Najpierw powinien znaleźć się link z tym, cholernym planem ogólnym, a te ogłoszone pliki powinny być drugorzędne. Wtedy każdy otworzyłby ten plan ogólny, przeanalizowałby ten plan i to byłoby normalne. Jednak, wyszło, jak zwykle, w wykonaniu najemnych urzędasów. Totalne badziewie.Źródło komentarza: Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagiAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Do WuPe: mistrzu. Po pierwsze - Właściciel tej nieruchomości wcale nie musi się przed nikim tłumaczyć, ani też niczego wyjaśniać. Nie ukradł tej nieruchomości, ani jej nie wyłudził. Kupił legalnie za swoją kasiorkę i może robić z tą nieruchomością to co Jemu się będzie podobało. Po drugie - czy w umowie kupna/sprzedaży miał postawione jakiekolwiek warunki konserwatora zabytków?! Wątpię. Po trzecie - gdzie do tej pory był ten obsmarkany urzędniczyna, czyli konserwator zabytków - co ?! Z niego taki konserwator zabytków, jak ja jestem chińskim mandarynem. Tak więc, te materiały w tym portalu, to nie jest spłycanie roli konserwatora zabytków, ale rzetelne odniesienie się do zerowej działalności tego urzędniczyny.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocje
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama