Pierwszy przetarg został nierozstrzygnięty ze względu na fakt, że był tylko jeden oferent a zaproponowana przez niego cena prawie dwukrotnie przekraczała zaplanowaną na ten cel kwotę. Towarzystwo w minionym roku (również w wyniku przetargu) otrzymywało 170 tysięcy rocznie. Kwota ponad 400 tysięcy zaskoczyła nie tylko urzędników.
Podobnie w drugim terminie jedynym podmiotem, który zgłosił gotowość prowadzenia Schroniska był TTMiOnZ. Tym razem zweryfikowano nieco koszty i zaproponowano, że minimalnym wynagrodzeniem dla zarządcy obiektu będzie ponad 330 tysięcy złotych.
Z tych pieniędzy mają być pokryte koszty utrzymania i wyłapywania psów, zatrudnienie pracowników i opłacania wszelkich mediów. Mimo wszystko wielu osobom suma dwukrotnie wyższa od ubiegłorocznej wydaje się być nieuzasadnioną. Towarzystwo argumentuje, że zostały nałożone na nie nowe obowiązki, w tym dokarmiania bezpańskich kotów.
Miasto stanęło niejako „pod murem”. Nie było wyjścia i na zaproponowane warunki trzeba było przystać, ponieważ dotychczasowa umowa wygasała z końcem marca a chętni do zajmowania się bezpańskimi zwierzętami jakoś nie cisnęli się „drzwiami i oknami” do „białego domu” przy ulicy POW.
Pomijając drastyczny wzrost kosztów utrzymywania schroniska, trzeba oddać Mieczysławie Goździk sprawiedliwość, że na Kępie w ciągu minionych 12 miesięcy wiele się zmieniło. Oczywiście na lepsze.
Napisz komentarz
Komentarze