[reklama2]
Dni Tomaszowa, to impreza, jakich wiele. Podobne mają prawie wszystkie miasta, miasteczka, wsie i osady. Im większy „wygwizdów”, tym huczniej obchodzone jego święto. Wszechobecne ogródki piwne, zapijaczeni rodzice, ciągnący za rączki dzieci z namaszczeniem dzierżąc plastikowy kubek i bacząc, by nie uronić z niego ani kropli. Wszyscy „świętują” tylko nie wiadomo co i dlaczego to aż tak drogo kosztuje.
Od lat nikt nie zadaje publicznego pytania: co tak naprawdę miasto chce osiągnąć organizując wielką popijawę na nadpilickich błoniach. Impreza przestała mieć walor promocyjny nawet dla lokalnych polityków, którzy pojawiają się na niej rzadko a niektórzy jedynie z obowiązku. Czas na zmiany? Twierdzącej odpowiedzi na to pytanie udzielą prawie wszyscy zapytani.
Tylko czy warto tu cokolwiek zmieniać? Może najlepszym rozwiązaniem byłoby zwinięcie „interesu” i stworzenie całkowicie nowego projektu w oparciu o nową ideę, zaadresowaną do grupy odbiorców znacznie wychodzącej poza mieszkańców miasta i okolicznych gmin. Jest to duże pole do popisu dla magistrackich fachowców od marketingu i promocji. Jeśli zabraknie pomysłów, chętnie służymy pomocą. Będzie to zapewne trochę kosztować. Jednak za efekt trzeba przecież zapłacić.
Dla przykładu jednym z ciekawszych pomysłów, jakie usłyszałem na przestrzeni kilku lat, dyskutując z różnymi osobami na temat Dni Tomaszowa, była koncepcja organizacji w naszym mieście „Ogólnopolskiego Zlotu Tomaszów”. Dla wielu osób może to być pomysł nieco „wariacki” i niewykonalny ale właściwie dlaczego nie? Wszystko jest możliwe do zrealizowania, pod warunkiem, że znajdzie się grupa osób, która w odpowiedni sposób wykaże swoje zaangażowanie. Warto przypomnieć, że w sukces pierwszych edycji Dni Tomaszowa również wiele osób nie wierzyło. A były one organizowane przez zaangażowania środków publicznych.
Nietrudno sobie wyobrazić, że zaprosimy do Tomaszowa znane osoby o imieniu Tomasz, które reprezentować będą różne dziedziny życia kulturalnego, społecznego, gospodarczego czy politycznego. Muzyków, dziennikarzy, malarzy, aktorów, sportowców, posłów i naukowców. Znane nazwiska zawsze przyciągają innych uczestników. Ważnym byłoby zapewnienie odpowiedniej ilości atrakcji, by nasi goście nie zanudzili się na śmierć. Z tym, przy odrobinie inwencji, której naszym radnym i urzędnikom nie brakuje, nie powinno być problemu.
Każdorazowo rozpoczęcie Festiwalu poprzedza dyskusja na temat programu. Co roku jest ona taka sama. Stasiowi się nie podoba, Ania jest zachwycona. Za mało hip – hopu, za dużo rocka, albo odwrotnie. Wykonawcy nie tacy, za mało gwiazd. Styl i ton wypowiedzi jest zawsze podobny. Nie da się zadowolić wszystkich. Gwiazdy, których domaga się publiczność są tak zróżnicowane, jak poziom ich wynagradzania, który dodatkowo wzrasta, kiedy dochodzi informacja, że impreza jest plenerowa i finansowana przez samorząd. Różnica w kosztach może sięgnąć nawet 100%. Czy jest sens płacić grupie np. Łzy 50 tysięcy złotych, kiedy za te same pieniądze można do Tomaszowa sprowadzić 20 wykonawców pokroju np. Farben Lehre a za jedną trzecią Gorana Bregovica?
Dni Tomaszowa to z założenia impreza dla każdego. Oznacza to, że tak naprawdę dla nikogo. Tymczasem, podstawową zasadą marketingu jest wyznaczenie grupy targetowej, do której adresujemy naszą ofertę. Przedstawicielem jej jest „przeciętny” Tomaszowianin, czyli osoba, która tak naprawdę nie istnieje.
Festynowa impreza, której główną atrakcją są karuzele i miejsca dystrybucji browaru, nie ściągnie do Tomaszowa nikogo z zewnątrz. Nie daje też szans na pozyskanie dużych sponsorów a co za tym idzie na rozwój. Trzeba więc znaleźć złoty środek. Taki, który przy określonych nakładach finansowych, przyniesie możliwie największy efekt promocyjny. Jeżeli mamy ambicję wyjść poza tomaszowskie opłotki, impreza musi mieć swój charakter i konkretnego odbiorcę. Nie ma znaczenia, czy będzie to miłośnik muzyki jazzowej, bluesa, reggae, black metalu czy muzyki sakralnej. Ważne by przyjeżdżał tu z całej polski (a może nie tylko), zostawiał u nas pieniądze i wywoził miłe wspomnienia.
Ostatnio zrozumiały to władze Opoczna. Jeszcze w ubiegłym roku Dni Opoczna wyglądały podobnie, jak u nas, za wyjątkiem jednego dnia, kiedy to tradycyjnie już miały okazję prezentować się zespoły weselne. W tym roku ich festiwal ma charakter stricte folklorystyczny. Zapewne na wielu twarzach zagości w tym momencie ironiczny uśmiech. Jednak decyzja ta świadczy o poszukiwaniu własnego miejsca na mapie imprez kulturalnych kraju. Już na pierwszą edycję zaproszono zespoły ze Słowacji, Serbii i Turcji.
Liczymy, że ten tekst będzie wstępem do rzeczowej dyskusji na temat przyszłości Dni Tomaszowa. Zachęcamy naszych czytelników do aktywnego w niej udziału
Napisz komentarz
Komentarze