Dyrektor Jacek Chyliński przedstawił radnym wstępny wynik finansowy szpitala za rok 2008. „Oszczędzaliśmy, oszczędzaliśmy i oszczędziliśmy”, jak powiedziałby zapewne Kiwaczek bohater telewizyjnej bajki made In ZSRR.
Według przekazanych radnym danych szpital przynosi zyski. W 2008 roku było to 3 miliony 575 tysięcy złotych. W tym roku w związku z podpisanym kontraktem ma być jeszcze lepiej. Przez chwilę powiało optymizmem i jakąś nadzieją na przyszłość. - Szpital w minionym roku dźwigał się po zaniedbaniach lat ubiegłych – mówił dyrektor.
Ta radosna atmosfera zakończyła się dość szybko, nastrój prysł jak bańka mydlana, gdy po mikrofon sięgnął radny Marcina Witko. Zaczął od sensacyjnego materiału telewizyjnego – Proszę aby pan wyjaśnił – zwrócił się do dyrektora – dlaczego w wywiadzie telewizyjnym zabrakło informacji o zadłużeniu i niespłaconych zobowiązaniach? Kto tu kogo wprowadził w błąd. Pan Premier dawał nawet nasz szpital za przykład. Dlaczego nie było informacji o katastrofalnym stanie sprzętu medycznego, który wiecznie jest nieczynny z powodu awarii. Słyszy się również o brakach kadrowych, i o tym, że chorych kładzie się w brudnej i niewyprasowanej pościeli.
Dyrektor ripostował radnemu – W telewizji zadawane są pytania i na nie udziela się odpowiedzi. Sytuacji nie można było przedstawić w całości ponieważ nie starczyło czasu.
Najbardziej jednak wstrząsnęła zebranymi wypowiedź dyrektora dotycząca brudnej pościeli – Brudna pościel nie jest problemem, to problem organizacyjny. Prawdziwym problemem jest nawis zadłużeniowy. Problemy z pościelą i te, które pan radny wymienił są problemami większości szpitali. Ja jak jeżdżę gdzie indziej, to jest jeszcze gorzej. Nasz szpital można stawiać za wzór – przekonywał Jacek Chyliński. - Sprzętu faktycznie brakuje i to od lat 90-tych – tłumaczył dalej zebranym. – Mamy szereg problemów, które jednak można rozwiązać. Moim marzeniem jest czysty szpital z nowoczesną aparaturą. Dla tego właśnie uważam, że 50 milionów długu, gdzie 2,5 miliona kosztuje rocznie jego obsługa jest nie do udźwignięcia.
Te wyjaśnienia nie przekonały z kolei radnego Olkiewicza. – Proszę powiedzieć w jakich szpitalach bywał Pan, gdzie warunki są jeszcze gorsze niż u nas – pytał. W odpowiedzi dyrektor wymienił większość łódzkich szpitali m.in. szpital im Kopernika, szpital przy ulicy Czechosłowackiej i inne.
Na taką argumentację radni uśmiechali się tylko – Zapewne to do tych brzydszych i gorszych szpitali uciekają nasze najlepsze pielęgniarki i lekarze – mówili w kuluarach.
- Skoro jest tak dobrze jak przedstawiono w telewizji, to po co przekształcać szpital – nie dawał za wygraną radny. – Społeczeństwo wprowadzane jest w błąd.
Dyrektor nie zgodził się, że z materiałów przedstawionych w mediach wynikało jednoznacznie, że w tomaszowskim szpitalu jest bardzo dobrze.
Jako następny do ataku przystąpił radny Sławomir Szewczyk. Pytał o aneksy do umów o pracę, jakie dyrekcja szpitala podpisała na początku ubiegłego roku z pracownikami.
W odpowiedzi dyrektor stwierdził, iż w lutym 2008 uznał że nie będzie jednak w stanie zrealizować podpisanych umów oraz że wystąpił wtedy z pismem, że szpital nie wywiąże się z podpisanych umów, ponieważ zostały one wymuszone. Podkreślił równocześnie, że pracownicy szpitala podwyżkę wynagrodzeń na poziomie przekraczającym 30% w I kwartale 2008 otrzymali.
- Czy prowadził pan w tej sprawie jakieś rozmowy z pracownikami i związkami zawodowymi – pytał dalej radny Szewczyk.
- Sprawy są w Sądzie i trwają a sąd wnikliwie analizuje każdą z nich – odpowiedział dyrektor Chyliński.
Po raz kolejny glos zabrał Marcin Witko. – Mówił Pan, że źródłem kłopotów są zaciągnięte wcześniej pożyczki i kredyty. Kto podejmował decyzję o tym, że je zaciągano? Czy tą sprawą nie powinna zająć się komisja Rewizyjna? – dopytywał.
Do odpowiedzi poczuł się wywołany były starosta – przewodniczący Andrzej Barański. – Dziwi mnie podejście pana Radnego, który jest członkiem Komisji zajmującej się przekształceniami w szpitalu – stwierdził. – Pańskie pytania są pod publiczkę. Prawda jest taka, że proces restrukturyzacji szpitala rozpoczął się w tamtej kadencji.
Wyraźnie poruszony odezwał się również członek zarządu powiatu i radny równocześnie, Jacek Kowalewski. – Słuchając radnego Witko myślałem, że za chwilę powie coś o komisji śledczej.
Radny - członek zarządu dziwił się, że krytykowany jest fakt, że w mediach Tomaszów pokazywany był w pozytywnym kontekście.
Jako następny głos zabrał Andrzej Wodziński. – Myślę, że gdybyśmy nie zaciągnęli w tamtej kadencji kredytów i nie wyemitowali obligacji sytuacja dzisiaj byłaby o wiele gorsza. – zaprzeczał argumentacji dyrektora Chylińskiego. – Ja żałuję tylko, że nie zaciągnęliśmy więcej kredytów na budowę dróg – zakończył.
Na tym dyskusja o kondycji tomaszowskiego szpitala się zakończyła. Przynajmniej na jakiś czas.
Nam zabrakło jasnych i rzetelnych odpowiedzi.
Jutro ciąg dalszy relacji z Sesji Rady Powiatu Tomaszowskiego.
Na temat szpitala czytaj również
Problemy i plany na przyszłość
Napisz komentarz
Komentarze