W ankiecie znajdujemy 7 pytań. Część z nich ma charakter otwarty. Daje to naszym zdaniem możliwość identyfikacji ucznia, który ją wypełnia. Ponadto pytania mają charakter bardzo bezpośredni. Dla przykładu... w jaki sposób uczeń lub uczennica mają odpowiedzieć na pytanie, czy spotkali się w swojej szkole z przypadkami niestosownych zachowań na tle seksualnym?
Czy na przykład nastolatka jest w stanie w ten sposób zdefiniować rozmowę z nauczycielem w czasie wspólnej kąpieli w jacuzzi (którą jak twierdzi nauczyciel, sama sprowokowała) na temat tego, że występowała w roli półnagiej hostessy, która leżąc na stole improwizowała półmisek z sushi? Kolejne pytania dotyczą miejsc, w których dochodzi do niestosownych zachowań, jak często występują oraz czy przypadki takie były komuś zgłaszane i czy w wyniku zgłoszenia podjęto działania "naprawcze" (naprawdę użyto tego słowa w ankiecie).
- Chyba nie taka była moja intencja, kiedy proponowałem przeprowadzenie szkolnych ankiet. Chodziło o to, by zrobił to jakiś podmiot zewnętrzny, zatrudniający specjalistów z zakresu psychologii. Dużo więcej można wywnioskować z pytań nie mających pozornie związku z tematem niż z takich artykułowanych bardzo bezpośrednio. Istnieje bowiem ryzyko deformacji wyniku takiej ankiety. W Polsce istotnie sporo organizacji zajmujących się zawodowo wsparciem osób dotkniętych molestowaniem - mówi Mariusz Strzępek.
Zamiast tego, do jednej ze szkół zaproszono prokuratora, do drugiej adwokata. Zdefiniowali uczniom, co prawda, czym jest molestowanie z punktu widzenia prawa, ale przy okazji postraszyli odpowiedzialnością karną za składanie bezzasadnych oskarżeń. Czy można się więc dziwić, że wszyscy zgodnym chórem twierdzą, że z przypadkami takimi się nie spotykają?
Odpowiedź przesłaną przez Wydział Oświaty Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Mazowieckim pokazaliśmy kilku nauczycielom. Wszyscy zgodnie twierdzą, że jet to typowe zamiatanie niewygodnych tematów pod przysłowiowy dywan. Ostrzeżenia dotyczące odpowiedzialności karnej traktują jako próbę wywierania presji
- Straszenie dzieci odpowiedzialnością karną za to, że się poskarżą jest co najmniej niewłaściwe. Powinniśmy je zachęcać, by nie bały się mówić o tym, co je spotyka. To do nas należy wyjaśnienie, czy dziecko mówi prawdę, czy konfabuluje. Czasem może oceniać sytuację w sposób niewłaściwy, lub błędny, Ma prawo się mylić, popełniać błędy. No ale mówić, że jeśli skarga będzie bezzasadna, to poniesie się konsekwencje, to naprawdę gruba przesada i kolejna forma przemocy, jakiej dopuszczono się wobec tych młodych ludzi - mówi nam dyrektor jednej z tomaszowskich szkół.
Napisz komentarz
Komentarze