- Mieliśmy bardzo dużo sygnałów z całego kraju na temat nieprawidłowości przy podawaniu cen w sklepach sieci Biedronka. Zgłaszali je zarówno konsumenci, jak i wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej. Nie może być tak, że klient widzi atrakcyjną cenę przy produkcie, a po obejrzeniu paragonu okazuje się, że zapłacił więcej. To może być nieuczciwa praktyka rynkowa – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK, w skazując, jako przykłady cenę pomidorów, ketchupu, czy ręczników papierowych.
Tylko od 1 stycznia do 30 września 2019 r. Inspekcja Handlowa otrzymała ponad 230 skarg na nieprawidłowe podawanie cen w Biedronkach. Najczęściej dotyczyły różnic między kwotą uwidocznioną na półce a tą zakodowaną w kasie oraz braku cen przy produkcie. Potwierdzali to także inspektorzy podczas kontroli. Przykładowo, w ciągu 9 miesięcy tego roku wykryli, że w 123 przypadkach w Biedronkach brakowało ceny, a w 25 - były różnice między kwotą widoczną na towarze lub półce a tą zakodowaną w kasie.
Brak informacji o cenie na towarze lub w jego pobliżu to drugi zarzut wobec JMP. – Cena jest jednym z głównych kryteriów, którymi konsumenci kierują się podczas zakupów, szczególnie w dyskontach. Umożliwia porównanie produktów różnych marek i dokonanie świadomego wyboru między nimi. Cena powinna być umieszczona w widocznym miejscu, tak aby konsumenci z łatwością mogli się z nią zapoznać i nie zostali tym samym wprowadzeni w błąd – mówi Tomasz Chróstny, wiceprezes UOKiK.
Trudno się z takimi opiniami nie zgodzić, aczkolwiek warto zauważyć, że w całej Polsce funkcjonuje obecnie 3000 sklepów tej sieci. Zatrudnia ona kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Często są to osoby słabo wykfalifikowane lub cudzoziemcy mający barierę językową.
- Kiedy się czyta komunikat UOKiK, trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z działaniem sklepowych trolli, pod których presją działa UOKiK. 230 skarg na 3000 sklepów? Cóż to jest za skala. Wydaje się, że firma działa z premedytacją, oszukjąc klientów a prawda jest taka, że pracownicy tam ciężko tyrają. Braki kadrowe na jeden sklep to 3-7 osób, bo rynek pracy tak bardzo się skurczył. Oni nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków, podobnie jak i my nie byliśmy w stanie dopilnować wszystkiego - mówi były kierownik jednego z sieciowych marketów z elektroniką.
Sklepowe trolle są zmorą wielu sprzedawców - Czasami przychodzą i kłócą się o złotówkę. Wyciągam wtefdy portfel, mówię "przepraszam" jako rekompensatę wręczam 10 zł, mówiąc że jestem przed wypłatą i właśnie chciałem kupić córce zabawkę, o którą prosiła. Niemniej jednak jeżeli czuje się pan/Pani niezadowolona z organizacji pracy w naszej firmie to chciałbym Pani to zrekompensowac. Zależy mi na opinii klientów - dodaje jeden ze sprzedawców.
Tymczasem w przypadku biedronki, jeśli zarzuty się potwierdzą, spółce Jeronimo Martins Polska grozi kara do 10 proc. obrotu. To nie jedyne postępowanie UOKiK wobec właściciela Biedronki. Urząd sprawdza także, czy JMP nie stosuje nieuczciwych praktyk handlowych wobec dostawców owoców i warzyw. Natomiast w grudniu 2018 r. UOKiK wydał decyzję, w której zakwestionował procedury przyjmowania i rozpatrywania reklamacji.
Napisz komentarz
Komentarze