Jest na Facebooku taka grupa tomaszowska, w której można zamieścić anons dotyczący chęci pozbycia się za darmo tego albo innego przedmiotu. Idea słuszna niesłychanie, bo wyrzucamy masę rzeczy, które wciąż całkowicie sprawne, dla nas bywają zbyteczne, a dla innych ludzi mogą okazać się przydatne. Sam często się takich pozbywam i fajnie, że jest miejsce, gdzie mogę to zrobić.
Niedawno oddałem nieużywane DVD a w kolejce czeka cała sterta książek, które już nie mieszczą mi się na półkach. Jeśli mamy mówić o realnych działaniach proekologicznych, to tego rodzaju darowizny i wymiany, jak najbardziej można do nich zaliczyć. Na grupie można znaleźć wszystko, od ubrań po urządzenia AGD i meble.
Wczoraj natomiast trafiłem na anons młodej kobiety, która prosi o pomoc w wyremontowaniu mieszkania, jakie otrzymała od TTBS. Nie prosi o pieniądze, ale o materiały remontowo-budowlane, które często pozostają w naszych komórkach, garażach i piwnicach po remontach, jakie sami przeprowadziliśmy. Wiecie o czym piszę, bo niejedno z Was ma u siebie puszki i wiadra z farbą, której zakupiliście w nadmiarze. Co z nimi robicie po roku, dwóch, czy pięciu? No dobrze... nie odpowiadajcie... Lepiej zawsze mówić prawdę
Ogłoszenie opatrzone zostało serią zdjęć, które rzeczywiście robią wrażenie. Krótko mówiąc: mieszkanie to ruina z grzybem na ścianach. Niestety takimi lokalami głównie miasto dysponuje. Do katastrofalnego stanu doprowadzają je często poprzedni lokatorzy. W mieszkaniu, o którym mowa do zrobienia jest... wszystko.
Nie chcę jednak pisać o stanie technicznym miejskiego zasobu mieszkaniowego. Tematem tego felietonu ma być przecież ludzka solidarność. Na anons odpowiedziało sporo osób, które zadeklarowały różnego rodzaju pomoc, obejmującą nie tylko materiały do remontów, ale także meble i innego rodzaju sprzęt. Przyznam, że dla mnie osobiście było to bardzo budujące, bo znaczy, że w tym złym internetowym świecie, w którym słowem złym zabija się tak, jak nożem, znajdują się ludzie dobrej woli i... świat nie zginie dzięki nim.
Wydaje się, że nie ma w tym nic niezwykłego, a jednak.... Dużo łatwiej jest publikować i udostępniać informację o zbiórkach pieniędzy na taki lub inny cel na swoim "fejsdzbukowym" profilu, wrzucić kilka lub kilkadziesiąt złotych do puszki WOŚP i zrobić sweet focię przy okazji medialnie nagłaśnianej akcji niż pomóc... sąsiadowi. A to właśnie takie drobne z pozoru gesty liczą się, moim zdaniem, najbardziej.
Zachęcam Was do podobnej pomocy na co dzień. A jeśli chcecie być eco i cool link macie poniżej. Nieśmiertelny Czesław ku pokrzepieniu
https://www.facebook.com/groups/zadarmoTM/
Napisz komentarz
Komentarze