Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 3 grudnia 2024 18:25
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Ona, on i pies - 10 miesięcy na rowerze w ekstremalnych warunkach

Czy dodzwoniłem się do kogoś z portalu NaszTomaszów - usłyszałem męski głos w telefonie w sobotnie ciepłe przedpołudnie. Niby nic nadzwyczajnego, bo podobne telefony otrzymuję niemal każdego dnia. Najczęściej jednak dotyczą one wypadków drogowych, pożarów lub próśb o interwencję w takiej czy innej sprawie. Tym razem jednak było inaczej. - Może zainteresuje pana dwójka młodych podróżników, którzy właśnie wracają z kilkumiesięcznej podróży rowerowej z Laponii. Dzwoniłem do Famy, ale ich to mało co, tak naprawdę interesuje. Para jest niesamowita, jadą tandemem, a na przyczepce ciągną malamuta - mój rozmówca podzielił się ze mną numerem telefonu, z którego oczywiście skorzystałem. Na rozmowę z Krzysztofem i Klaudią umówiliśmy na niedzielny poranek u Państwa Zofii i Jana Wilamowskich w Goleszach Dużych. Rozmowa, którą planowałem na godzinę zajęła ostatecznie cztery.

NT: Powiedzcie mi kilka zdań o sobie

Krzysztof: Jestem z wykształcenia grafikiem komputerowym. Pracowałem kiedyś w wydawnictwie, a obecnie w ogrodzie botanicznym. Jestem też instruktorem survivalu i oczywiście uwielbiam podróże i przyrodę. Świetnie radzę sobie także ze zwierzętami. Szczególnie z psami.

Klaudia: Ja jestem fizjoterapeutą. Pracuję z młodzieżą i dzieciakami. Oboje z Krzysztofem wywodzimy się z harcerstwa. Mamy uprawnienia instruktorów survivalu. Pracujemy często z trudną młodzieżą, wspomagając proces resocjalizacji  np. w ośrodkach wychowaczych czy poprawczych. 

 

NT: Dogoresocjalizacja? 

Klaudia: Raczej survival, który jest narzędziem do wskazywania innej, lepszej ścieżki, jaką mają możliwość wybrać. Pies pracuje ze mną przy dogoterapii, kiedy zajmuję się rehabilitacją maluchów z dziecięcym porażeniem mózgowym. 

 

NT: Jak daleka jest droga z ogrodu botanicznego czy gabinetu rehabilitanta do Laponii?

Krzysztof: Wbrew pozorom bardzo bliska. Ogród botaniczny i praca z dziećmi, wyjeżdżanie do lasów. Jestem też podporucznikiem w Związku Strzeleckim. To wszystko się ze sobą zazębia. Nasza podróż to efekt marzeń o wyprawie życia. Kadlook /przyp. red. malamut/ też jest częścią naszego planu. Bardzo chcieliśmy aby pies podróżował razem z nami. Z reguły to jest tak, że kiedy posiada się takiego zwierzaka i chce się wyjechać na tydzień, dwa lub trzy, to trzeba angażować rodzinę, znajomych itd. Zauważyliśmy też taki trend, że ludzie porzucają psy, wywożą je do lasu, żeby móc wyjechać na urlop. Chcielibyśmy ten trend zatrzymać, łącząc naszą pasję podróżniczą z miłością do zwierząt. Chcemy pokazać, że można pojechać w daleką, wielomiesięczną wyprawę i zabrać ze sobą nawet tak dużego psa, jak nasz.

 

 

 

NT. Ale tandemem z przyczepką?

Krzysztof: Stwierdziliśmy, że praca w dużych korporacjach jest nie dla nas. Rozważaliśmy różne pomysły. Samochód? W samochodzie jest się zamkniętym. Przede wszystkim na ludzi, doznania i to, co chcemy poznać oraz zobaczyć. Podróżując samochodem bylibyśmy bardziej turystami, a tak, jak turyści traktowani. Chcieliśmy czegoś więcej. Dlaczego tandem? Po prostu wiedzieliśmy w jakie warunki jedziemy. Jadąc na osobnych rowerach w nagłych przypadkach musielibyśmy podróż przerwać. Na tandemie jest nieco inaczej. Na przykład po moim wypadku pedałowałem przez jakiś czas jedną nogą. Nie byłoby to możliwe w przypadku zwykłych rowerów. Jednego dnia jedno z nas miało słabszy dzień, innego drugie. Jakoś się to równoważyło. Chociaż nie ukrywam, że jest to bardzo trudny środek transportu.

Klaudia: Dużo trudnieszy niż pojedyncze rowery. Do tego oczywiście przyczepka, którą sami skonstruowaliśmy. Potrzebna była dla Kadlooka. Nie da się jej nigdzie kupić, bo nasz pies jest zbyt duży do przyczepek dostępnych na rynku. Należało ją wykonać samodzielnie. To pokazuje, że jak człowiek chce zrealizować swoje marzenia, może to wykonać.

 

NT. Jak długo trwała Wasza podróż?

Krzysztof: Dziesięć miesięcy

Klaudia: Wyruszyliśmy pod koniec ubiegłego roku, a dokładnie w listopadzie. Chcieliśmy naszą podróż odbyć właśnie zimą. Już na starcie byliśmy dwa miesiące spóźnieni. Pierwotnie planowaliśmy wyjazd we wrześniu. To jest jednak historia bardzo negatywna z firmą, która przygotowywała nam rower wraz z przyczepką. Ci ludzie mało poważnie podeszli do naszej wyprawy. 

Krzysztof: To też był mój błąd, bo powinienem sam pół roku wcześniej ściągnąć wszystkie niezbędne części. Wtedy miałbym pewność, że wszystko zadziała na czas. 

 

 

NT. Zima w Polsce była stosunkowo lekka w ubiegłym roku

Klaudia: To prawda, ale i tak podróż przez Polskę była dla nas pasmem nieszczęść. Od roweru, który był źle przygotowany i się zepsuł, po wypadek, w którym Krzysztofowi pękła kość. W ten sposób wyprawa nam sie wydłużyła. Jak przekroczyliśmy granicę wszystko się odmieniło in plus. Litwę, Łotwę i Estonię przejechaliśmy błyskawicznie. To, co zwróciło naszą uwagę, to niesamowita gościnność. Duża otwartość. Powiedziałabym, że to taka Polska, ale 20 lat temu. 

Krzysztof: U nas weszło już zbyt dużo nowoczesności.  Ludzie zaczynają się zamykać, a tam pozostają nadal otwarci. Może mówiąc inaczej, u nas rozwój cywilizacyjny rozpędził się na tyle, że ludzie inaczej żyją. 

 

NT. W końcu trafiliście do Finlandii

Klaudia: To był nasz kraj docelowy. Tam dopiero zaczęła się nasza prawdziwa przygoda. Podróż pełną zimą, w ostrym mrozie, wśród śnieżnych zasp. Bywało różnie. Wiele osób zastanawia się, jak to jest podróżować rowerem w zimie.

 

NT. Mijane osoby pukały się w głowę? 

Klaudia: Oczywiście, że się stukali.

Krzysztof: Ale byli też pełni podziwu.  

 

 

NT. Udział psa w wyprawie nie zaskakiwał?

Klaudia: Mieliśmy spotkania w ambasadach. Za każdym razem słyszeliśmy, że takiego wyjątkowego gościa jeszcze nie mieli. Mowa oczywiście o Kadlooku. Wszędzie go wpuszczali. Kadlook był naszym kluczem, nie tylko do wielu drzwi ale i ludzkich serc. Chcieliśmy, tak jak Krzysiek powiedział, pokazać, że z psem da się i należy podróżować. Kadlook był dla nas ogromnym wyzwaniem pod względem logistycznym i fizycznym, bo gdyby go nie było, nie byłoby też tej ogromnej przyczepy. Tak naprawdę moglibyśmy zrobić tę trasę nie w 10 miesięcy, a w cztery. 

 

NT. Przecież trzeba psa nie tylko karmić, ale też pielęgnować. Jest też ryzyko, że zachoruje lub, że zachoruje któreś z Was

Klaudia: To prawda. Przykładem był wypadek Krzyśka. Nie mogłam pójść z nim do szpitala, ponieważ ktoś musiał zostać  z psem. Jak robimy zakupy albo idziemy do muzeum, zawsze jedno z nas musi zostać. Mieliśmy też niebezpieczną sytuację w miejscu, gdzie musieliśmy się szybko ewakuować. Nie ucieknie się z psem tych rozmiarów przez płot. 

Krzysztof: Jest wiele takich historii

Klaudia: To jest takie dziecko, ale 50 kilogramowe dziecko, którego nie weźmie się na ręce, ani nie schowa pod pachę. Ale bez niego ta wyprawa nie byłaby taka sama. 

Krzysztof: Polarnicy, którzy wędrują w zimę, stosują się do pewnych zasad. na przykład czasami załatwiają się w namiotach, nie wychodzą, gdy jest bardzo niska temperatura. Czekają na poprawienie pogody. U nas było inaczej. O ile my mogliśmy nie wyjść, to pies jednak musi. Braliśmy za niego odpowiedzialność. W ten sposób nasza wyprawa z trudnej stała się mega trudną. Chociaż Kadlook doskonale znosił niskie temperatury. Wiemy już, że jeśli chcielibyśmy się wybrać w kolejną podróż, to tylko z nim, bo jest naprawdę wyjątkowy. Pamiętamy też, że nasza podróż była również złamaniem pewnych reguł między nami, a nim. Dotąd mieszkaliśmy w  bloku. Teraz, kiedy nie widzi nas chociaż przez chwilę, zaczyna panikowac i nas szukać, a pora wrócić do pracy. Klaudiia będzie musiała Kadlooka na nowo socjalizować

 

 

NT. Pora na podróż w te rejony świata niespotykana.

Klaudia: Pamiętam maila od szefowej związku polsko - fińskiego, w  którym dopytywała, czy aby na pewno chcemy o tej porze roku wybrać się na wyprawę. Pisała, że to szaleństwo, że jest zima, mróz i nie jeździ się wtedy na rowerach . Zapraszała nas za trzy miesiące. Odpowiedziałam, że jest to właśnie zimowa wyprawa. 

 

NT. No nie jest to chyba szczyt sezonu turystycznego. 

Krzysztof: Laponia w zimie tętni życiem, ale faktycznie wszystkie muzea i tym podobne rzeczy są pozamykane. My kochamy zimę. 

 

NT. Jesteście małżeństwem?

Krzysztof: Jesteśmy narzeczeństwem. Na Nordkappie się zaręczyliśmy. 

Klaudia: To jest taka nasza podróż przedślubna, która jest idealnym testem dla naszego związku. 

 

NT. Aż boję się zapytać, gdzie pojedziecie w podróż poślubną. 

Krzysztof: Już mamy kolejne plany. Jesteśmy instruktorami survivalu. W Polsce pojęcie survivalu stało się bardzo popularne, ale zarazem bardzo niebezpieczne. Niestety ludzie nie mający wiedzy i doświadczenia robią kursy, uczą innych, zapraszają ich do lasu i przekazują bardzo błędną wiedzą. Uczą strasznych rzeczy. Naszym celem było natomiast pojechać do ludów pierwotnych, które gdzieś tam na północy jeszcze egzystują, czyli do Saamów. Ludów posiadających ogromną, rozbudowaną wiedzę na temat przetrwania w trudnych warunkach, które dla nich są codziennością. Poza tą wiedzą chcieliśmy także poznać i poczuć ich kulturę. 

 

 

NT. To się udało? 

Krzysztof: Udało się, ale można było do nich dotrzeć tylko w zimę. Wtedy mają bardziej aktywny okres, mają spędy. Później przychodzi lato i bardziej spokojny okres. 

Klaudia: Saamowie, jak każdy stary lud, byli represjonowani przez bardzo długi okres czasu. Teraz za to wykorzystują swoją kulturę dla turystyki. Ale mają specyficzne podejście. Jeśli im się zapłaci, to dostanie się stosunkowo powierzchowne informacje i atrakcje. Myśmy tego nie chcieli, Mieliśmy zamiar się z nimi faktycznie zaprzyjaźnić. To jest jednak bardzo trudne, ponieważ są bardzo zamkniętą i hermetyczną społecznością. Na szczęście nam się udało z niektórymi zaprzyjaźnić. Uczyliśmy się ich rzemiosła i wszystkiego, co trzeba wiedzieć o reniferach. Z ludźmi północy spędziliśmy w sumie trzy miesiące. Nie tylko z Saamami oczywiście. Nigdy się nie spieszyliśmy. Nie było dla nas celem, by szybko zaliczyć podróż. Nie jesteśmy tego rodzaju wyczynowcami. 

Krzysztof: Często mieliśmy zadawane na przykład pytania: ile kilometrów dziennie przejeżdżamy. Kiedy mówiliśmy, że 50. to słyszeliśmy, że to jest mało. 

 

NT. Mało, ale nie wtedy kiedy ciągnie się tę przyczepkę. 

Krzysztof: No właśnie. Tłumaczyliśmy, że nie bijemy rekordów świata, ale że jedziemy po wiedzę, spotkać ludzi i przeżyć niesamowitą przygodę, zbliżyć się do natury. Normalnie rowerzysta może pokonać 150 km. Mieliśmy jednego takiego znajomego, który cały czas negował tę nasza prędkość. Podjechaliśmy także do niego w tę zimę. Podszedł do przyczepki i roweru, spróbował je przepchnąć. Zrobił się czerwony i zapytał, czy nie mamy zaciągniętych hamulców. Dopiero wtedy kiedy się przejechał zrozumiał jaki to jest ciężar. Przeprosił. Generalnie podróż naszym tandemem jest dosyć skomplikowana. Nawet postoje musimy starannie planować. Nie ma tak, że stajemy sobie, by zjeść batona. Stawaliśmy na 30 minut. Nawet, gdy był mróz, przebieraliśmy się w suche ubranie. Siadaliśmy, ogrzewaliśmy się, jedliśmy posiłek, po czym znowu zakładaliśmy na siebie te mokre rzeczy. Rzadko o tym opowiadamy, bo chcemy zapraszać ludzi do tego naszego świata. Miałem takie chwile, że modliłem się by nie zamarznąć. Czasami zmęczenie potęguje ryzyko.

 

NT. Jakiego rodzaju?

Krzysztof: Chcieliśmy jechać na Alte, a było załamanie pogody. Na Voldafjordzie jest taki moment, że wjeżdża się na górę. Chcieliśmy przeskoczyć płaskowyżem do Norwegii, do Alty. Cały czas był mocny wiatr i padał śnieg. Była niska temperatura. kiedy wjeżdża się na górę, to wszystko się potęguje. Podjęliśmy decyzję, że sobie poszukamy okna pogodowego. Potrzebowaliśmy dwóch godzin by wjechać na górę i zjechać. Tam przy trasie są porozstawiane takie płoty, zabezpieczające przed reniferami. Jest duża ilość kamieni. Wzdłuż całej 2o kilometrowej trasy była tylko jedna luka z toaletami, gdzie można było zatrzymać się i rozbić namiot w razie załamania pogody. Wjechaliśmy na górę, a tam niespodzianka. Pogoda zrobiła nam psikusa. było tak, że jadąc na rowerze nie mogłem oddychać. Są też inne. Kiedy na przykład kładziesz się spać w namiocie, są takie zasady, że trzeba budzić się co jakiś czas i kontrolować, by nie zasypał cię śnieg. No więc śnieg nie padał, kiedy kładliśmy się spać była odwilż. Nie mieliśmy siły, by wchodzić głębiej w las i rozbiliśmy namiot blisko trasy szybkiego ruchu. Położyliśmy się spać. Budzimy się o godzinie 10 rano i nagle wydaje nam się, że jest bardzo cicho. Mówię do Klaudii, że chyba samochody przestały jeździć. Dopiero, gdy próbowaliśmy otworzyć namiot okazało się, że jesteśmy zasypani. Nie chcę nawet myśleć o tym, co mogło się stać, gdyby namiot nie wytrzymał. 

 

 

NT. Maratończycy mówią często o czymś, co sami nazywają ścianą. Mieliście takie chwile, że myśleliście, że dalej nie dacie rady?

Klaudia (śmiejąc się):  Co drugi dzień. 

Krzysztof: Były takie momenty. 

Klaudia: Zdarzały się kryzysy mniejsze i większe. Różne czynniki jednak powodowały, że udawało nam się jechać dalej. Myśmy tyle razy przełamywali tę granicę naszej wytrzymałości. Zakładaliśmy sobie na przykład, ze danego dnia dojedziemy do pewnego miejsca, gdzie rozłożymy namiot. Jednak podróż zimą ma to do siebie, że drogi są odśnieżane i jedzie się po nich całkiem nieźle, jednak powstają bardzo wysokie zaspy i często nie można się zatrzymać, bo nie ma gdzie. Musieliśmy więc albo przez śnieg się przekopywać albo szukać innego miejsca. Zdarzało się, że musiliśmy przejechać o 30 kilometrów więcej i to będąc skrajnie wymęczonymi. Organizm jest w stanie pokonać ogromny wysiłek, a słabość najczęściej mieści się w głowie. Wiele zależy od motywacji. 

 

 

NT. Duży wysiłek powoduje też, że spada odporność organizmu. Nie łapaliście jakichś infekcji?

Krzysztof: Często podróżnicy, rowerzyści, którzy odbywali np. miesięczne wyprawy pisali na swoich blogach ile schudli. Na przykład 10 kilogramów. Piszą też, że wyprawy musieli odchorować. My, z Klaudią, przygotowując się do wyjazdu, naszykowaliśmy sobie dzienne racje żywnościowe, które miały ok 3500 kalorii plus witaminy i elektrolity. My na wyprawie lekko przytyliśmy, zamiast schudnąć. 

Klaudia: To nie jest mobilizacja organizmu na trzy tygodnie z możliwością odchorowania. Musieliśmy przygotować się na kilka miesięcy. na tym polega różnica. 

 

NT. Czyli przygotowywaliście się do wyprawy jak zwierzaki do przetrwania zimy?

Krzysztof: Właśnie tak. Muszę to powiedzieć. Absurdem tego świata survivalowego jest to, że logicznie myślący człowiek, który ma doświadczenie i odpowiednią wiedzę, nigdy nie zadałby nam pytania w jaki sposób będziemy zdobywać jedzenie. No przecież to jest zima. Ludy pierwotne zawsze przygotowują się do zimy. Pracują pół roku, gromadzą pożywienie, by przetrwać najtrudniejsze chwile. 

Klaudia: Nie pochodzimy z jakiś bogatych rodzin. Nie stać nas było na zakup gotowych zestawów żywieniowych, oferowanych na takie wyprawy. Wszystko musieliśmy sobie przygotować sami. 

 

NT. Ciągnęliście to wszystko na tej przyczepce? 

Klaudia: Oczywiście, że nie. Co kilka tygodni rodzina nam wysyłała paczki. Wszystkie były wcześniej przez nas przygotowane w domu i popakowane. Zresztą podobnie zrobiliśmy ze sprzętem, który musieliśmy wymieniać. 

 

NT. Czyli do tego wszystkiego mieliście jeszcze skomplikowaną logistykę. 

Klaudia: Bardzo skomplikowaną, ale z sukcesem jak widać, było to konieczne ze względu na ceny w Skandynawii.

 

 

Już wkrótce druga część naszej rozmowy z Krzysztofem i Klaudią


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Teresa 20.09.2017 07:56
Wspaniali ludzie ! Powodzenia na nasępnych wyprawach,uścisk łapy dla dzielnego psiaka !

snarki 18.09.2017 16:01
Szacuneczek przez DUŻE SZ!!

Alvin 18.09.2017 11:45
Fajni ludzie z marzeniami , którzy nie boją sie ich spełniać , wielki szacunek.

Opinie
Główny inspektor pracy: walczę o to, żeby płaca minimalna była płacą zasadniczą Od lat walczę o to, żeby płaca minimalna była płacą zasadniczą – powiedział PAP główny inspektor pracy Marcin Stanecki. Podkreślił, że dziś kwotę, jaką pracodawca wpisze w rubryce płaca zasadnicza, "ogranicza tylko jego fantazja", bo może to być np. jeden złoty.Data dodania artykułu: 30.11.2024 09:33Główny inspektor pracy: walczę o to, żeby płaca minimalna była płacą zasadniczą Raport: w Polsce w tygodniu promocji Black Friday wytwarza się do 150 tys. ton odpadów W tygodniu promocji Black Friday w Polsce generuje się od 120 do 150 tys. ton odpadów opakowaniowych. Co roku ilość dokonywanych zakupów w tym okresie wzrasta - przekazano w raporcie Organizacji Odzysku Opakowań Pro R3. Jak dodano, w Polsce jest ok. 30 tys. niespełniających obowiązku recyklingu firm.W tygodniu promocji Black Friday w Polsce generuje się od 120 do 150 tys. ton odpadów opakowaniowych. Co roku ilość dokonywanych zakupów w tym okresie wzrasta - przekazano w raporcie Organizacji Odzysku Opakowań Pro R3. Jak dodano, w Polsce jest ok. 30 tys. niespełniających obowiązku recyklingu firm.Data dodania artykułu: 30.11.2024 09:15Raport: w Polsce w tygodniu promocji Black Friday wytwarza się do 150 tys. ton odpadów Sapkowski o "Rozdrożu kruków": cykl wiedźmiński został zamknięty; wybrałem inną drogę - młodość Geralta Pięciotomowy cykl wiedźmiński został zamknięty w sposób ciąg dalszy wykluczający. Wybrałem zatem inną drogę - młodość Geralta, sam początek jego wiedźmińskiej kariery - powiedział PAP Andrzej Sapkowski o swojej nowej powieści "Rozdroże kruków". Książka od piątku dostępna jest w księgarniach.Data dodania artykułu: 30.11.2024 08:58Sapkowski o "Rozdrożu kruków": cykl wiedźmiński został zamknięty; wybrałem inną drogę - młodość Geralta
Reklama
Reklama
Dawid Podsiadło - Dokumentalny  w Helios na Scenie Dawid Podsiadło - Dokumentalny w Helios na Scenie W czerwcu 2024 roku Dawid Podsiadło zagrał 7 koncertów stadionowych dla pół miliona widzów. Finałem tej trasy były rekordowe dwa koncerty na Stadionie Śląskim w Chorzowie dla prawie 200 tys. osób. Ten film to zapis tych 7 wyjątkowych dni, a zobaczymy go już 3 grudnia w kinach Helios.Film „Dawid Podsiadło – Dokumentalny” to intymny portret jednej z największych postaci polskiej sceny muzycznej. Reżyser Tomasz Knittel zabiera widzów na pełną emocji podróż, towarzysząc Dawidowi Podsiadle podczas jego monumentalnej trasy koncertowej, obejmującej siedem występów na stadionach w Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu i Chorzowie. Jednak to nie same koncerty są tu najważniejsze, lecz Dawid – artysta, który tą trasą zamyka pewien etap swojej kariery i zastanawia się, co przyniesie przyszłość.Kamery śledzą Dawida nie tylko na scenie, ale przede wszystkim za kulisami – w chwilach skupienia, zmęczenia, radości i refleksji. Film pokazuje jego prawdziwą twarz: człowieka pełnego pasji, ale i niepewności.Dawid otwiera się przed widzami, dzieląc się przemyśleniami o drodze, którą przeszedł, o presji związanej z popularnością oraz o tym, co dalej po zakończeniu tak ogromnej trasy. Obecność znakomitych gości, takich jak Edyta Bartosiewicz, Monika Brodka, Daria Zawiałow, Kaśka Sochacka, Artur Rojek, Ralph Kaminski, Kortez i Vito Bambino zdecydowanie podkreśla wagę tego etapu.To unikalna okazja, aby zobaczyć, jak wygląda życie artysty w momentach triumfu, ale i w tych cichszych, bardziej intymnych chwilach, kiedy sceniczne światła gasną, a pytanie „co dalej?” staje się najważniejsze.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Data rozpoczęcia wydarzenia: 03.12.2024
„Rzeczy niezbędne” „Rzeczy niezbędne”  „Rzeczy niezbędne”seans w ramach cyklu Kultura Dostępna! W czwartek, 5 grudnia odbędą się seanse w ramach cyklu Kultura Dostępna – tym razem wyjątkowo o zmienionej porze (zgodnie z repertuarem wybranego kina). Widzowie będą mogli zapoznać się z poruszającym dramatem „Rzeczy niezbędne”, w którym dziennikarka wraca do swojej rodzinnej miejscowości, aby napisać reportaż o rodzinie jej dawnej koleżanki.W ręce Ady, mieszkającej w Hamburgu uznanej dziennikarki, trafia tajemnicza przesyłka. To książka ze spisanymi pod pseudonimem wspomnieniami kobiety molestowanej w dzieciństwie przez ojca, z imienną dedykacją dla Ady. Dziennikarka decyduje się na spotkanie z autorką, którą okazuje się jej dawna szkolna koleżanka – Roksana. Razem wyruszają w podróż do miasteczka, gdzie dorastały, aby skonfrontować się z matką Roksany, niemym świadkiem jej dziecięcego piekła. Na miejscu okazuje się jednak, że matka twardo strzeże rodzinnych tajemnic, utrzymując obraz idealnego męża i rodziny. Ada postanawia opisać tę skomplikowaną i intrygującą historię w reportażu, choć dla niej, tak naprawdę, temat Roksany nie jest tym najważniejszym w podróży. Sama też musi rozliczyć się̨ z demonami przeszłości – to one nie pozwalają jej pójść naprzód w relacji z partnerem, z którym jest w zaawansowanej ciąży. Emocje między bohaterkami zagęszczają się, a Adzie coraz trudniej zachować dystans i ocenić́, co jest kłamstwem, a co prawdą. Kultura Dostępna w Kinach jest częścią programu realizowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego operatorem jest Narodowe Centrum Kultury. Projekt dofinansowano ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Szczegółowe informacje i repertuar najnowszej edycji cyklu w kinach Helios w całej Polsce dostępne są pod adresem: www.helios.pl/kultura_dostepna oraz www.nck.pl/projekty-kulturalne/projekty/kultura-dostepna.Data rozpoczęcia wydarzenia: 05.12.2024
Mikołajkowy Maraton Grozy Mikołajkowy Maraton Grozy Nocne Maratony Filmowe Helios prezentują, Mikołajkowy Maraton Grozy, z aż czterema przerażającymi horrorami!Dla wszystkich którzy ciągle w niego wierzą, Mikołaj przygotował mrożący krew w żyłach prezent w postaci nocnego maratonu filmowego z aż czterema horrorami! Na początek wyczekiwana propozycja dla widzów o stalowych nerwach, wyjątkowy i przerażający “HERETIC”! Dalej przedpremierowo, oceniany jako jeden z najlepszych horrorów tego roku „EKSHUMACJA”. Po chwili przerwy dwie premiery - „ŁOWCA DZIECI” i na koniec dla najwytrwalszych „BLACK CAB”. Na tego Mikołaja warto czekać… Pewne jest, że taka grozy jeszcze długo po powrocie do domu nie pozwoli Wam zasnąć. Czy jesteście na to gotowi?Start: 06.12.2024, godz. 23:00 Meta: 07.12.2024r. około godz. 6.50Zagramy:- HERETIC- EKSHUMACJA (PRZEDPREMIERA!)- ŁOWCA DZIECI (PREMIERA!)- BLACK CAB (PREMIERA!) Ceny biletów:7 dni i wcześniej: 32,904 do 6 dni wcześniej: 34,901 do 3 dni wcześniej: 36,90W dniu seansu: 40,90Opisy filmów:HERETIC (napisy)Dwie młode kobiety, które z potrzeby serca szerzą słowo Boże, pukają do drzwi domu pana Reeda (Hugh Grant). Otwiera im z pozoru czarujący mężczyzna, który szybko pokazuje swoją diaboliczną naturę. Kobiety orientują się, że wszystkie wyjścia z domu zostały zamknięte, a ich podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie. Głosicielki wiary będą musiały wykorzystać cały swój spryt, aby uciec z domu grozy pana Reeda.EKSHUMACJA (napisy)Uznana szamanka Hwarim (Go-eun Kim) oraz jej protegowany Bong-gil (Do-hyun Lee) zostają zatrudnieni przez zamożną, enigmatyczną rodzinę do zbadania przyczyny nadprzyrodzonej choroby, która dotyka pierworodne dzieci w każdym pokoleniu. W niełatwym zadaniu pomaga im również doświadczony przedsiębiorca pogrzebowy Young-geun (Hae-jin Yoo) i szanowany w całym kraju geomanta Sang-deok (Min-sik Choi). Zespół wkrótce znajduje źródło choroby w rodzinnym grobowcu znajdującym się na świętej ziemi. Wyczuwając złowrogą aurę otaczającą miejsce pochówku, niezwłocznie postanawiają ekshumować i przenieść szczątki przodków.ŁOWCA DZIECI (napisy)Olivia zauważa, że część jej niedosłyszących uczniów zniknęła i aby je odzyskać staje do walki z mitycznym stworzeniem Kinderfangerem, stawiając czoła własnym demonom z przeszłości.BLACK CAB (napisy)Po imprezie w Londynie, Anne i Patrick łapią taksówkę prowadzoną przez dziwnie rozmownego mężczyznę (Nick Frost). Po chwili, pokłócona para orientuje się, że kierowca nie zamierza zawieźć ich do domu. Zamknięci, bez możliwości ucieczki, zostają wywiezieni na odludzie. Jaki jest cel taksówkarza i czemu wybrał właśnie ich na swoje ofiary?                                                                                                                      Data rozpoczęcia wydarzenia: 06.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1018 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: A co ten jeden brzuchaty nieuk robi na rocznicy szkoły średniej. Dlaczego nie zostało pokazane jego zdjęcie z jego przemówienia? A może nie wygłosił przemówienia z powodu obawy o kompromitację. Ten brzuchacz, nawet gdyby czytał z kartki, to i tak by dukał i z pewnością myliłby się. Wi ec wolał tylko pochwalić się swoim brzuchem. Parodia.Źródło komentarza: Obchody Święta Patrona II Liceum Ogólnokształcącego w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Człowieku- Mistrzu. Nie zadziałały jakiekolwiek czary. Zadziałało totalne bezmózgowie wyborców. W całej populacji tych wyborców 85% tej populacji, to bezmózgowcy, czyli ci, którzy sami nie potrafią myśleć, a "myślą" wg tego, kto im podpowie na kogo mają głosować. I to jest kompletne bagno. Te pozostałe 15% , to są ci, którzy wiedzą, na kogo głosować. I dokładnie, taki sam % radnych przedstawia każda rada samorządowa. Jednym słowem: wszystko zależy od tego, kto ma przewagę w każdym samorządzie: ci porąbani, czy ci normalni.Źródło komentarza: Radni PiS znają się na prawie i bezprawiu. Na tym drugim chyba nawet lepiejAutor komentarza: xxxTreść komentarza: Niezły numer z tym ogłoszeniem. Gdyby ktoś nie spojrzał w źródło tego materiału (rok 1935), zupełnie nie wiedziałby, o co tutaj chodzi.Źródło komentarza: Tomaszów zaprzestał pobierania podatkuAutor komentarza: TomaszówTreść komentarza: A ja mam pytanie czy pan prezydent Witko to pisior(tak się deklaruje),bo niby tak a pan redaktor cały czas wali w pisiorow jak to jest?;)Źródło komentarza: Pół roku to za mało... by udzielić najprostszych odpowiedziAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: O nas, czyli o elektoracie, wybierającym radnych, można powiedzieć tak: poszli ludzie, wybrali "swoich przedstawicieli" i bardzo dobrze. Teraz im (tym wyborcom)jest tak dobrze, że ,kur.a, dobrze im tak. Jęki i narzekania na tę samorządową swołocz nic nie dadzą. To jest państwo w państwie. Zwłaszcza w obecnym czasie, czasie rozwalania Polski przez ryżego donka.Źródło komentarza: Pół roku to za mało... by udzielić najprostszych odpowiedziAutor komentarza: Mariusz StrzępekTreść komentarza: Zapraszam do kontaktu. będziemy interweniowaćŹródło komentarza: Pół roku to za mało... by udzielić najprostszych odpowiedzi
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama