Bezpieczny montaż
Ważne jest, kto instaluje nam instalacje, czy ekipa monterska to wykwalifikowani instalatorzy, czy przypadkowi ludzie. Istotnym jest aby posiadali własne uprawnienia instalaycjne, nie uprawnienia wydane dla jakiejś firmy czy innej osoby.
- Nasze zespoły monterskie składają się z minimum 3 osób a wśród nich jest minimum jeden wykfalifikowany elektryk, który jest w stanie dobrać i w odpowiedni sposób zamontować zabezpieczenia AC/DC. To one mają olbrzymi wpływ na to czy instalacja będzie spełniać wszystkie wymogi, które są wymagane w prawie budowlanym, zgodne z nowymi przepisami i ochroną przeciwpożarową - mówi Elżbieta Tokarska z firmy Green Smart Energy.
Dzięki temu użytkownik ma gwarancję, że w sytuacji awaryjnej zainstalowane zabezpieczenia spełnią wymogi i ochronią go przed niepowołanymi zdarzeniami.
Bezpieczeństwo przy doborze elementów instalacji
Chodzi przede wszystkim o to, aby instalacja fotowoltaiczna składała się z elementów certyfikowanych, czyli takich, które zostały poddane procesowi badawczemu i uzyskały pozytywny wynik norm związanych z certyfikacją.
- Jeżeli jakikolwiek produkt jest montowany w naszej instalacji fotowoltaicznej i ma tylko deklaracje producenta to wygląda to w ten sposób, że producent zadeklarował, że coś ma np. określone uzyski albo określoną wartość ale nigdy wcześniej tego nie sprawdził, albo sprawdził i nie otrzymał odpowiednich certyfikatów, taki produkt mimo, że jest dopuszczony do obrotu i akceptowany przez energetykę podczas przyłączenia instalacji fotowoltaicznej nie daje nam gwarancji tego, że przez 25 lat osiągniemy wartości finansowe i uzyski energii które założyliśmy, decydując się na montaż takiej instalacji - wyjaśnia Elżbieta Tokarska.
Zakłada się, że panel fotowoltaiczny nie powinien po 25 latach użytkowania stracić więcej niż 20% ze swojej wydajności. Spełnienia tego warunku (a nawet, że tę wartość przekroczy) możemy być pewni tylko jeśli został poddany wnikliwym badaniom które to potwierdzają.
- Jeżeli mamy moduł, który rzeczywiście został certyfikowany przez instytuty badawcze europejskie np. certyfikat niemiecki TÜV to powoduje to że możemy mieć pewność że na swojej sprawności straci nie więcej niż 20% po okresie 25 lat. W przypadku falowników jest to ten sam schemat, jeżeli jest tylko i wyłącznie deklaracja to powoduje to, że nie możemy być pewni tego że daną sprawność falownik jest w stanie osiągnąć i utrzymać. Sprawność falownika łączona ze sprawnością modułu to jest właśnie to, co wpływa na ilość wyprodukowanego prądu, a więc i okres zwrotu inwestycji w instalację - mówią specjaliści z GSE
Rzeczą często omijaną przez handlowców czy monterów jest, że sama konstrukcja montażowa która też musi być certyfikowana, bo jeżeli jest to konstrukcja stalowa czy ze zbyt cienkiego aluminium która nie spełnia określonych wymogów wytrzymałości to instalacja nie będzie funkcjonować przez 25 lat dlatego że na module powstaną mikropęknięcia które nie podlegają gwarancji producenta modułów, czyli nawet jeżeli byśmy zastosowali moduł i falownik dobrej jakości, certyfikowany to może się zdarzyć, że nasza instalacja po 6, czy 7 latach straci ponad 50% swojej wydajności tylko i wyłącznie dlatego że była zastosowana najtańsza konstrukcja ze zbyt cienkiego aluminium i nie ma możliwości wówczas dochodzenia gwarancji producenta, więc warto zwrócić uwagę podczas wyboru czy wykonawca instalacji proponuje nam produkty certyfikowane, to samo dotyczy kabla którym instalacja jest spinana.
Trzeba pamiętać że instalacja fotowoltaiczna jest na 25 lat i dłużej więc jakość tych elementów począwszy od śrubek, złączek konstrukcji, kabla falownika czy modułu ma wymierne wartości jeżeli chodzi o to ile tego prądu zaoszczędzimy i ile go wyprodukujemy.
Bezpieczeństwo gwarancji
Mowa oczywiście zarówno o tej, którą daje instalator, jak i tej która udzielana jest producent danego urządzenia.
Należy pamiętać, że mamy do czynienia z elementami elektrycznymi i i innymi poddawanymi wszelakim procesom produkcyjnym i może się zdarzyć że dana partia czy dany falownik po prostu nie działa. Jeżeli już zainwestowaliśmy swoje pieniądze w instalację fotowoltaiczną to chcielibyśmy aby ta instalacja działała bezproblemowo przez 25 lat. Nie znaczy to że się nic nigdy nie zepsuje. W sytuacji w której mamy falownik nieznanego producenta, czy moduł producenta który nie ma siedziby w Polsce, a działa tylko poprzez dystrybutorów to ten proces reklamacyjny jest bardzo wydłużony i niekoniecznie może się zakończyć sukcesem.
Jeżeli dane produkty są dostarczane przez dystrybutorów a firma nie ma siedziby u nas w kraju to proces realizacji uprawnień wynikających z gwarancji wygląda tak, że przyjeżdża monter zabiera wadliwe urządzenie odsyła do dystrybutora, dystrybutor ma 30 dni na to żeby wysłać to do producenta, producent kolejne 30 na to żeby się odnieść do powstałej usterki. Jeżeli założymy że jest to 60 dni lekko na przykład sytuacji, w której moglibyśmy produkować najwięcej energii np. maj, czerwiec, lipiec sierpień, to się okaże że większość oszczędności które miała nam przynieść nasza instalacja fotowoltaiczna nie uzyskamy ze względu na to że jesteśmy w tzw. procesie gwarancyjnym.
Jeżeli korzystamy z elementów których producent ma swoją siedzibę czy przedstawicielstwo w Polsce, to wówczas proces ten skraca się do kilku dni. Oznacza to że przyjeżdża fabryczny serwis i wymienia uszkodzony element. Nie tracimy czasu związanego z reklamacją i nie ma możliwości by nasza instalacja nie produkowała energii elektrycznej.
Napisz komentarz
Komentarze