Tak samo z taksówkami, choć co do nich to można by napisać powieść grozy. I chociaż to niewielkie państwo, to zapomnieć należy, że przedostanie się z punktu A do B nie jest wyzwaniem. Na pewno nie jest szybko, jakby się mogło zdawać, pomimo, że odległości niewielkie. W sezonie to dramat, nie tylko ze względu na korki i problem z parkowaniem, ale przede wszystkim kwestie umownych cen. Transport z lotniska w Podgoricy (wielkości naszego tomaszowskiego dworca autobusowego) do miejsca zakwaterowania ok. 30 km to koszt od 35 euro poza sezonem wzwyż. Jak jest nieurodzaj taksówek trzeba będzie zapłacić pewnie ponad 50 euro.
Podróż własnym samochodem do Czarnogóry zawsze odpuszczamy. Przede wszystkim ze względu na czas ok. 24 godzin za kółkiem. I chociaż droga prowadzi przez malownicze okolice (dobrze omijać Słowenię, a tankować na Słowacji ,w Bośni i Hercegowinie omijając oczywiście szerokim łukiem przejście graniczne w Herceg Novi).
W dobie braku możliwości tranzytowego noclegu (przepisy pandemiczne) to jednak nie lada wyczyn. Środki komunikacji miejskiej podmiejskiej czy też busiki w Montenegro są również mocno umowne (przy temp. ok. 45 stopni bez klimy w maseczce dość karkołomnie, aczkolwiek tanio). Pozostaje wynająć auto z pełnym ubezpieczeniem w Polsce (nie na miejscu) i podejmować ryzyko lub znaleźć dobrego kierowcę, umówić się z nim na cały pobyt i liczyć na to, że nie będzie się spóźniał.
Co do wody i wyżywienia. Wody z kranu nie przegotowanej nie polecam, a jedzonko to kolejny poemat, zostawię go więc na inny raz. Do Czarnogóry nie jest nam potrzebny paszport, ale ponieważ nie jest to kraj UE warto zakupić dobre ubezpieczenie bo EKUZ niestety nie działa. Pamiętać trzeba też o turystycznej karcie do telefonu, bo koszt połączenia z Polską to 5 zł za min, a Internet też jest bardzo drogi.
Na całe szczęście można przysiąść w kawiarni podelektować się pyszną kawą, a zanim ją zrobią, to my przez wi-fi ogarniemy wszystkie zaległości w połączeniach. Można też pomyśleć jak i w Turcji, Egipcie, Tunezji o tzw. all inclusive i zapomnieć o całym świecie korzystać z kąpieli słonecznych i morskich (117 plaż) od czasu do czasu podziwiając widoki bo czasem potrzebne i nam „polako”. Można więc przy lekkim, zimnym piwie z Niksic z sokiem z granatów lub białym winie zwyczajnie dwa tygodnie poleniuchować, ciesząc oczy widokami z bajki.
Piękno, wielokulturowość, a zarazem wielowyznaniowość południowej części turystycznej Montenegro z uwzględnieniem cudów stworzonych przez naturę i pokolenia wpływów słowiańskich, tureckich, weneckich, greckich oraz celtyckich postanowiliśmy przybliżyć sensytywną muzyką skomponowaną przez SAJO Safet Kovac.
Za sprawą obrazów, filmów Dariusza Kwapisiewicza BrandMedia i moim opisom, które ujrzą światło dzienne całkiem niedługo pewnie i Wy pokochacie Montenegro. Byliśmy w Starym Barze, Starym Mieście w Barze, Kotorze, Zatoce Kotorsiej, Perast, Monastir Ostrog, Cajn, nad Jeziorem Szkoderskim, widzieliśmy rozczochrane pelikany, żmije, żółwie, zaznaliśmy bałkańskich smaków, delektowaliśmy się w upale pięknem gai oliwnych, śpiewem cyklad i zapachami olejków eterycznych unoszących się w powietrzu, od których aż kręciło w nosie, poznaliśmy wielu ciekawych ludzi i złościliśmy się ze względu na tony śmieci na przepięknych płatnych (10 euro za dwa leżaki i parasol na dzień) plażach. Więcej zobaczycie sami w muzycznym reportażu o tej części Czarnogóry.
Nasz związek z Czarnogórą nie jest zbudowany na pochodzeniu, bo nie stanowi to absolutnie o gwarancji na nasz sukces. Chcemy Wam pokazać, że nie da się niczego zbudować tylko na pięknie, bo trzeba też dobrego serca, woli, wyobraźni, doświadczenia życiowego wielu dobrych ludzi, aby za chwilę nie nazwać Montenegro Łzami Europy i to nie za sprawą Tary najdłuższej rzeki Czarnogóry, która tak nazywana przez miliony lat cierpliwie żłobiła wapienne podłoże.
Dzięki cierpliwej rzece powstał nie tylko najgłębszy kanion w Europie, ale tez trzeci pod względem głębokości po kanionie Colca i Wielkim Kanionie Colorado na świecie. O ścianach skalnych sięgających 1333 m. Dopóki te cuda natury w północnej części Montenegro nie zostaną zadeptane i zdewastowane mamy nadzieję, że uda nam się je pokazać. Może już w przyszłym roku.
A uwierzcie ten „Mały raj na ziemi” to nie tylko Zatoka Kotorska, klimatyczne miasteczka z zapierającą dech w piersiach historią, to nie bujna roślinność, gaje oliwne, senne wioski, malownicze jeziora, rwące rzeki, fauna i flora, trzy strefy klimatyczne, bajkowe widoki, plaże i dyskoteki, górskie przepiękne krajobrazy, pyszne jedzenie, ale przede wszystkim nasze z Sajo przeznaczenie, które unosić nas będzie zawsze w chmurach, które okalają Rumię przy kawie o poranku, a utulać do snu światłami przy bramie, cichego Starego Miasta w Barze…
Napisz komentarz
Komentarze