Inflacja w 2022 r. wyniesie 10,8 proc. – wynika z centralnej ścieżki projekcji inflacji, opublikowanej w piątek przez Narodowy Bank Polski. W 2023 roku inflacja obniży się do 9 proc., a w 2024 r. spadnie do 4,2 proc.
Przy czym – jak wskazano na konferencji prasowej, na której prezentowany był raport o inflacji – dużo zależy od tego, jak długo będzie utrzymywana tarcza antyinflacyjna.
„Gdyby tarcza miałaby być utrzymana do końca roku, to efekt wynosi 1,6-1,7 pkt,. o tyle byśmy mieli niższą inflację w tym roku, więc w takim wypadku inflacja wyniosłaby ok. 9,1 proc. w tym roku, ale wtedy pik inflacji mielibyśmy w 2023 roku” – powiedział wicedyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP Jacek Kotłowski na konferencji prasowej.
Wśród czynników, które NBP wskazał jako napędzające inflację, są ceny surowców energetycznych, takich jak gaz, ropa naftowa i węgiel, ceny żywności, które rosną z powodu zakłóceń w dostawach z Rosji i Ukrainy oraz ze względu na wzrost cen nawozów, a także z powodu zerwania łańcuchów dostaw. Te czynniki negatywnie wpływały na gospodarkę światową jeszcze w okresie wychodzenia świata z pandemii, a rosyjska napaść na Ukrainę tylko je wzmocniła. Dodatkowym czynnikiem, który dotyka m.in. Polskę, jest wzrost awersji do ryzyka, oznaczający odpływ inwestorów z polskiego rynku, co powoduje osłabienie naszej waluty.
„Globalny wzrost awersji do ryzyka przejawia się odpływem inwestorów z rynków rozwijających się i tutaj mamy spektakularne osłabienie złotego do poziomu, który z całą pewnością nie jest uzasadniony fundamentalnie. Dość powiedzieć, że bieżące notowania złotego do euro są na progu średniej opłacalności importu a w przypadku notowań złotego do dolara ten próg już przekraczają” – powiedział dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP Piotr Szpunar.
Dodał, że należy spodziewać się umocnienia złotego.
„To w rozsądnym horyzoncie musi się unormować” – dodał dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP.
Ekonomiści NBP spodziewają się także niższego niż wcześniej tempa wzrostu PKB w Polsce. Wzrost PKB w 2022 r. wyniesie 4,4 proc. - wynika z centralnej ścieżki marcowej projekcji NBP. W poprzedniej projekcji, z listopada, ten wzrost prognozowany był na 4,9 proc. Jeszcze mocniejsza zmiana prognoz wzrostu PKB widoczna jest dla roku 2023. W poprzednim raporcie o inflacji, z listopada 2021 r., prognozowano wzrost PKB w 2023 r. na 4,9 proc., zaś w obecnym mówi się o wzroście na poziomie 3 proc. Z kolei w roku 2024 wzrost PKB ma wynieść 2,7 proc.
Jednak widoczny w Polsce, jak i na całym świecie spadek tempa wzrostu PKB ma być jednym z powodów, dla którego można oczekiwać spadku inflacji. Dodatkowym czynnikiem będzie stabilizacja cen surowców, co będzie wynikać z jednej strony ze zwiększenia podaży (dyrektor Szpunar wskazywał m.in. na oczekiwany wzrost wydobycia ropy z łupków w USA), a z drugiej ze zmniejszonego zapotrzebowania ze względu na niższy wzrost PKB. Jednak nie oznacza to powrotu cen surowców do poziomów sprzed rosyjskiej napaści na Ukrainę.
„Sieci dostaw przerwanych w wyniku agresji Rosji na Ukrainę zostaną odbudowane, ale nastąpi to później i będzie trwało dłużej niż można się było wcześniej spodziewać, poza tym, do poziomu cen sprzed pandemii nie dobijemy” – powiedział Piotr Szpunar.
W przypadku Polski dodatkowym czynnikiem ograniczającym inflację powinno być umocnienie złotego.
„Ograniczeniu inflacji będzie sprzyjać polityka pieniężna i umocnienie złotego, poziom kursu nie ma uzasadnienia w fundamentach polskiej gospodarki i nie jest spójny z prowadzoną przez NBP polityką pieniężną, więc należy oczekiwać, że poziom kursu będzie powracać do fundamentów” – dodał Szpunar.
W czasie prezentacji raportu o inflacji Piotr Szpunar odniósł się do napływu uchodźców z Ukrainy, których wygnały rosyjskie bombardowania.
„Silny napływ imigrantów wpłynie bardzo mocno na polską gospodarkę. Przede wszystkim będzie się wiązać ze wzrostem wydatków – zarówno prywatnych, bo wiele z tych osób przyjeżdża tutaj z jakimiś zasobami, poza tym wydatki zwiększają osoby fizyczne i organizacje, zajmujące się pomocą, wzrosną także wydatki rządowe na edukację i służbę zdrowia. Wzrosną także inwestycje prywatne, a w dalszym terminie wzrosną także inwestycje publiczne” – stwierdził Piotr Szpunar. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze