Sprawa dotyczy jego członkostwa w radach nadzorczych dwóch samorządowych spółek. Jakiś czas temu PiS w walce z własnymi działaczami wprowadził ograniczenia, zgodnie z którymi polscy obywatele mogą pełnić funkcję tylko w jednej radzie nadzorczej. Ważną informacją jest to, że ograniczenie nie dotyczy jedynie radnych i polityków ale wszystkich polskich obywateli. Jak to zazwyczaj z PiSem bywa, muszą być obywatele lepszego i gorszego sortu. Wystarczy być urzędnikiem, by zakaz nie obowiązywał. Walcząc z własnymi "tłustymi kotami" wyeliminowano w skali kraju setki fachowców, mogących sprawować faktyczny a nie jedynie polityczny nadzór nad publicznymi finansami.
W ostatnich tygodniach głośna jest sprawa przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi, Marcina Gołaszewskiego, który ma podobny problem, jaki jest udziałem Arkadiusza Gajewskiego. On również zasiadał w dwóch radach nadzorczych samorządowych spółek. Łódzkiemu radnemu próbuje się nawet wygasić z tego tytułu mandat. Czy jest to w ogóle możliwe? W Polsce możliwe jest oczywiście wszystko, ale nie wszystko jest proste, bo aby wygasić radnemu mandat, to najpierw należy go prawomocnie skazać i to za przestępstwo ścigane z oskarżenie publicznego. W tym konkretnym przypadku trzeba byłoby udowodnić działanie na szkodę spółki lub samorządu, w którym jest się radnym. Samo złamanie zakazu zasiadania w dwóch radach nie wiąże się z żadnymi sankcjami prawnymi. Zapewne dlatego sprawa Gołaszewskiego trafiła do łódzkiej Prokuratury.
Kolejny na celowniku znalazł się tomaszowski radny wojewódzki, Arkadiusz Gajewski. Do niedawana zasiadał w dwóch radach. Pierwsza to Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Zduńskiej Woli, druga to "Ravik" sp. z.o.o w Rawie Mazowieckiej, zajmująca się usługami wodno kanalizacyjnymi. Łączny dochód z obu spółek za ubiegły rok, według oświadczenia majątkowego, to nieco ponad 28 tysięcy złotych brutto. Nie są to więc jakieś astronomiczne kwoty, a sam Gajewski, to chyba jeden z nielicznych przypadków fachowców od rachunkowości i finansów (doradca Ceramiki Paradyż, księgowy, Skarbnik Miasta). Co na to sam Gajewski?
- Za zmianami trudno jest czasem nadążyć. Faktycznie jednak byłem przekonany, że zmiany, tak jak i wszystkie inne wchodzą w życie dopiero z nową kadencją. Tak jednak nie jest. Z rady w Zduńskiej Woli już zrezygnowałem, co i tak miałem w planach. Udało się w międzyczasie przygotować i zrealizować wniosek na zakup nowego taboru autobusowego. Wynagrodzenie za czas obowiązania przepisów (a więc pond rok) zwróciłem. Temat uważam za zamknięty. Chcę przeprosić moich sympatyków i wyborców za ten wypadek w pracy, który wyniknął z błędnego przekonania. Sam to naprawiłem rezygnacją i co do złotówki zwróciłem sporne kwoty za rok. - twierdzi radny. Czy sprawą zajmie się również Prokuratura? Zapewne wojewoda Bocheński ją również przekaże łódzkim śledczym.
Osobną sprawą są natomiast donosy, których w tej kadencji samorządowej jest wyjątkowo dużo. Anonimy płyną szerokim strumieniem. W przypadków polityków PO, jako źródło wskazuje się często działaczy PiS. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. O wiele bardziej możliwe jest, że to kolejna odsłona wewnątrzpartyjnej niezbyt czystej gry, tak jak to miało miejsce w przypadku donosu na Barbarę Klatkę kilka lat temu.
Napisz komentarz
Komentarze