Jak wynika z najnowszego sondażu UCE Research i SYNO Poland, 67,5 proc. badanych uważa, że w związku z rosnącą inflacją rząd powinien zlikwidować tzw. podatek Belki od zysku z oszczędności, np. lokat bankowych lub ze sprzedaży akcji. Przeciw jest 9,2 proc. ankietowanych, a 19,3 proc. nie ma w tej kwestii zdania. Natomiast 4 proc. respondentów wskazało, że podatek ten powinien być czasowo zawieszony.
Według Konrada Wójcika z UCE Research, w czasie szalejącej inflacji społeczeństwo jest zmęczone coraz większymi obciążeniami fiskalnymi. "Ale mało kto lubi płacić podatki, więc nawet gdyby nie było całej tej drożyzny, to prawdopodobnie większość byłaby za zniesieniem tego podatku" - ocenił.
Jak wskazał, dziś mało kto pamięta, że danina ta została wprowadzona tymczasowo, a istnieje już 20 lat. "Wtedy wskazywano, że celem podatku ma być zwiększenie wpływów do budżetu, bo państwo znalazło się w trudnej sytuacji dochodowej. Natomiast obecnie część Polaków może to traktować jako karę za przedsiębiorczość, co zniechęca do samego oszczędzania" – ocenił ekspert.
Zwrócił uwagę na fakt, że co piąty pytany nie ma zdania w tej spawie. "Można się spodziewać, że wraz z dalszym wzrostem inflacji coraz więcej niezdecydowanych Polaków będzie zasilało grono zwolenników zniesienia tego podatku" - szacuje. Jak wyjaśnił, banki obniżały oprocentowanie lokat, które już wcześniej były uważane za nieopłacalne, więc część Polaków odeszła od tego sposobu oszczędzania w poszukiwaniu alternatywnych rozwiązań. "W czasach, gdy pieniądze tracą na wartości, szczególnie ważne są zachęty do ich odkładnia i inwestowania" – ocenia Wójcik.
Z badania wynika, że częściej za zlikwidowaniem tzw. podatku Belki opowiadają się mężczyźni niż kobiety (71,9 proc. wobec 63,5 proc.). Ponadto, zwolennikami likwidacji są przede wszystkim osoby w wieku 36-55 lat (71,8 proc.), z miesięcznymi dochodami netto sięgającymi od 3 tys. zł do 4999 tys. zł (72,9 proc.), z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (72 proc.) i z miejscowości liczących od 100 tys. do 199 tys. mieszkańców (77,8 proc.).
"W dzisiejszych czasach, osoby zarabiające między 3 tys. a blisko 5 tys. zł są w stanie zgromadzić bardzo niewielkie oszczędności. Nie chcą więc, żeby państwo zabierało im choćby złotówkę z tego, co wielkim wysiłkiem udało im się odłożyć" – tłumaczy Wójcik.
Jak wskazał, dla osób uzyskujących co miesiąc ponad 9 tys. zł na rękę, bez względu na to, jakie mają zobowiązania, odkładanie części pieniędzy nie jest aż tak trudne, jak dla mniej zarabiających. To ta grupa zarobkowa najczęściej opowiadała się za czasowym zawieszeniem podatku (7,7 proc.)
W ocenie eksperta warto, żeby władza rozważyła czasowe zawieszenie tego podatku, podobnie jak wprowadziła zerowy VAT na produkty spożywcze. "Mogłoby to bardziej zachęcić Polaków do oszczędzania w okresie rosnącej inflacji" - zaznaczył.
Podatek od dochodów kapitałowych, czyli tzw. podatek Belki, został wprowadzony w 2002 roku przez rząd Leszka Millera, w którym Marek Belka był wicepremierem i ministrem finansów. Początkowo stawka podatku wynosiła 20 proc. i obejmowała zyski z oszczędności od depozytów i lokat bankowych. W 2004 roku rozszerzono opodatkowanie również o dochody kapitałowe pochodzące z inwestycji giełdowych; jednocześnie obniżono podatek do 19 proc.
Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE Reaserch i SYNO Poland na próbie 1034 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, zarobków, wykształcenia oraz regionu. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze