Niemiecki obóz koncentracyjny tylko dla dzieci, jedyny podczas II wojny światowej, utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 6 do 16 roku życia, ale trafiały tam także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci.
"Nie miałem jeszcze trzech lat, kiedy tu trafiłem razem z bratem" - mówił PAP Jerzy Jeżewicz w sobotę podczas spotkania połączonego z konferencją naukową. "Wciąż mam pod powiekami kilka obrazów z tamtych strasznych dni. Przez wiele lat nie wiedziałem, co jest wspomnieniem, a co wyobrażeniem, dopiero potem, po kontakcie z innymi ocalonymi, wszystko zaczęło się układać" - zwrócił uwagę. "Do tej pory jednak trudno mi o tym mówić" - wspomniał.
Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, niewolniczo pracowały, były torturowane. Najczęściej podaje się, że w obozie życie straciło kilkaset dzieci, a w sumie przetrzymywano w nim od 2 do ponad 3 tys. dzieci. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.
W czerwcu 2021 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka Mikołajem Pawlakiem oraz władzami Instytutu Pamięci Narodowej powołali Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Działalność działającego w Łodzi muzeum ma upowszechnić wiedzę o osadzonych w niemieckim obozie. Muzeum funkcjonuje w tymczasowej siedzibie przy ul. Piotrkowskiej 90. Trwają rozmowy z władzami Łodzi o budowie siedziby placówki na terenach dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci.
"To naprawdę bardzo długo trwa. Obyśmy tylko dożyli. Obyśmy my, ocaleni, dożyli budowy gmachu muzeum" - podkreślił Jerzy Jeżewicz. "Jest pomoc rządu, ministra kultury, jest opieka Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu w Łodzi - zaznaczył.
Dodał, że najmłodsi więźniowie III Rzeszy nie są zadowoleni z działań władz Łodzi w sprawie terenów na nowy gmach Muzeum Dzieci Polskich. "Miasto przysłało na nasze spotkanie urzędnika - trochę go zbyt nerwowo potraktowałem - i on zaczął mówić, że trzeba tam najpierw zbudować nową szkołę, na miejsce starej, a potem dopiero muzeum. A to może potrwać i 10 lat. Ja teraz mam 82 lata" - zaakcentował Jeżewicz.
"Nie możemy czekać dłużej. Nie możemy czekać aż budowa szkoły poprzedzi budowę siedziby muzeum, które w istocie będzie pomnikiem ofiar niemieckich zbrodni na dzieciach" - powiedział w rozmowie z PAP dyrektor Muzeum Dzieci Polskich w Łodzi dr Ireneusz Maj. "Muzeum powinno być już w budowie" - przypomniał.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze