W tym sezonie Polka zanotowała już 64 zwycięskie pojedynki (tylko osiem porażek).
Jak podkreślono na stronie WTA, Świątek ma najwięcej wygranych meczów w jednym sezonie, odkąd słynna Amerykanka Serena Williams rozstrzygnęła na swoją korzyść 78 pojedynków w 2013 roku.
W 2022, licząc tylko spotkania rozegrane w Stanach Zjednoczonych, Polka może pochwalić się imponującym bilansem 24-1.
Po raz trzeci w karierze spotkała się z 26-letnią Vekic, 77. na światowej liście. Oba wcześniejsze pojedynki w 2020 roku Świątek wygrała - w 3. rundzie Australian Open, a niedługo potem na otwarcie zawodów w Dausze.
Chorwatka, która w San Diego przeszła najpierw kwalifikacje, trzy godziny przed finałem dokończyła swój półfinałowy mecz z Amerykanką Danielle Collins, przerwany w sobotę z powodu deszczu. Zwyciężyła 6:4, 4:6, 7:6 (7-2).
W decydującym pojedynku warunki atmosferyczne już nie przeszkadzały.
"Zaczyna się ekscytujący finał w słonecznym San Diego" - napisano na Twitterze WTA. Obie zawodniczki wyszły na kort przy pięknej pogodzie.
Wyrównana rywalizacja w pierwszym secie trwała tylko do stanu 2:2. Od tego momentu Polka wygrała trzy kolejne gemy. Wprawdzie później Chorwatka zmniejszyła stratę na 5:3 dla Świątek, ale w następnym gemie górą była tenisistka z Raszyna.
Wówczas, jak wyliczono w mediach społecznościowych WTA, szansa triumfu Polki w całym finale wynosiła aż 93 procent.
Drugi set wyglądał jednak dokładnie odwrotnie. Ponownie było 2:2, ale tym razem trzy następne gemy padły łupem Vekic. Dopiero wówczas nastąpił wygrany gem przez Polkę, po czym rywalka zwyciężyła przy własnym serwisie, kończąc seta (6:3).
Zapowiadała się więc bardzo ciekawa trzecia odsłona, tymczasem... w ogóle nie było w niej emocji.
To był z jednej strony popis faworytki, pokaz jej ogromnych możliwości, a z drugiej - sporo błędów starszej o pięć lat rywalki z Osijeku. Świątek w ciągu niewiele ponad 20 minut wygrała wszystkie gemy i ostatecznie cały pojedynek, który łącznie trwał godzinę i 47 minut.
Świątek popisała się w finale trzema asami (Vekic jednym) i nie popełniła żadnego podwójnego błędu serwisowego (rywalka - trzy).
W tym roku tenisistka z Raszyna po raz dziewiąty wystąpiła w finale. Triumfowała w Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie i wielkoszlemowych French Open w Paryżu oraz nowojorskim US Open. Przed tygodniem przegrała w Ostrawie drugi finał WTA, po premierowym w Lugano w 2019 roku.
Łącznie to jej 11. tytuł w karierze na 13 występów w finale.
Za triumf w San Diego liderka światowego rankingu zarobiła ok. 116 tysięcy dolarów. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze