W połowie października rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek zwrócił się do ministra edukacji nauki Przemysława Czarnka w związku z docierającymi do niego sygnałami o protestach związanych z projektem badawczym realizowanym w Akademii Nauk Stosowanych Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Szczecinie o nazwie MŁODZIEŻ 4.0, rekomendowanym przez MEiN
Odpowiadając na wystąpienie RPO szef MEiN przypomniał, że zgodnie z ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, jako szef MEiN może zlecić uczelni, instytutowi PAN, instytutowi badawczemu, podmiotowi działającemu w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz lub instytutowi międzynarodowemu wykonanie określonego zadania w zakresie ich działalności statutowej, zapewniając odpowiednie środki na jego realizację.
Wskazał także, że zgodnie z ustawą obowiązkiem władzy publicznej jest tworzenie optymalnych warunków dla wolności badań naukowych i twórczości artystycznej, wolności nauczania oraz autonomii społeczności akademickiej oraz każdy uczony ponosi odpowiedzialność za jakość i rzetelność prowadzonych badań oraz za wychowanie młodego pokolenia. Dlatego - jak czytamy w odpowiedzi na pismo RPO - Ministerstwo Edukacji i Nauki nie ingerowało w zakres badań realizowanych na uczelni.
"Należy nadmienić, że inicjatywa dotycząca realizacji zadania leżała po stronie uczelni. Uczelnia nie konsultowała treści pytań zamieszczonych w przedmiotowej ankiecie. Nie jest to praktyką w zakresie projektów realizowanych w ramach programów i przedsięwzięć ustanawianych przez Ministra Edukacji i Nauki, czy w ramach zadań zlecanych. Pełną odpowiedzialność za prowadzone badania naukowe bierze na siebie podmiot realizujący" - napisał minister.
Zaznaczył, że kuratoria oświaty zostały poproszone wyłącznie o wsparcie uczelni w zakresie dotarcia do zakładanej próby badawczej. "Wszelkie działania wykraczające poza ten zakres były inicjatywą własną poszczególnych kuratoriów oświaty" - dodał.
"Ponadto z informacji uzyskanych od uczelni wiadomo, że rodzice zostali poinformowani o fakcie przeprowadzania badań. Umożliwiono im wcześniejszy dostęp i wgląd do ankiet. Rodzice, którzy nie wyrażali zgody na udział ich dzieci w badaniu, mieli możliwość poinformowania o tym fakcie nauczycieli lub dyrekcję szkoły" - poinformował Czarnek.
Jednocześnie podał, że do MEiN nie wpłynęły skargi związane z przeprowadzeniem ankiet w konkretnych szkołach, w tym skargi dotyczące sposobu pozyskiwania zgody rodziców na przeprowadzenie ankiet wśród uczniów w kontekście art. 48 Konstytucji mówiącego o prawie rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami czy też skargi związane z ochroną prywatności i ochroną danych osobowych.
Chodzi o projekt badawczy "Determinanty zachowań i zakotwiczenie postaw młodego pokolenia Polaków wobec stref ryzyka społeczno-kulturowego w perspektywie komparatystycznej w świetle teorii resilience (projekt badań podłużnych - 3 letnich na wybranej kohorcie młodych Polaków w wieku 13/14 lat, 17/19 lat, 21/25 lat) pod wspólną nazwą MŁODZIEŻ 4.0". Zasadniczym elementem projektu ma być przeprowadzenie ankiety na reprezentatywnej próbie młodzieży w liczbie 25 tysięcy na terenie całego kraju. Zebrane wyniki posłużą do interpretacji postaw i zachowań młodego pokolenia wobec otaczającej ich rzeczywistości.
"Pytania zawarte w ankietach, w szczególności te przeznaczone dla uczniów w wieku 13-14 lat, wywołały znaczące kontrowersje i zastrzeżenia dyrektorów szkół oraz rodziców uczniów. Wiele z nich dotyczy kwestii światopoglądowych, takich jak stosunek do religii i Kościoła Katolickiego, dopuszczalność aborcji i eutanazji, finansowanie in vitro przez państwo, prawne uregulowanie kwestii bioetycznych, poglądy polityczne i poparcie dla działających partii politycznych" - czytamy w wystąpieniu RPO do szefa MEiN. Rzecznik podaje w nim, że w ocenie osób protestujących "pytania te i poruszane w nich problemy nie są dostosowane do poziomu dojrzałości dzieci, a także do poziomu wiedzy, jaką miały one możliwość zdobyć w szkole na zajęciach obowiązkowych".
"Chociaż ankiety są anonimowe, konieczność przekazania informacji na temat określonych zachowań, np. częstotliwości upijania się alkoholem, zażywania narkotyków, oglądania pornografii lub dokonywania samookaleczeń, może być postrzegana, jako ingerencja w prywatność uczniów i uczennic. Uczestnicy ankiet mogą bowiem odczuwać wątpliwości, czy szkoły są w stanie zapewnić im warunki gwarantujące poszanowanie ich prywatności oraz uniemożliwiające ujawnienie danych osobowych, w tym danych wrażliwych" - wskazał RPO.
"Krytycy ankiet zwracają ponadto uwagę na zawarte w nich błędy logiczne i merytoryczne. Pytania o ocenę zachowań niedopuszczalnych koncentrują się na sferze seksualności, pomijając inne negatywne zjawiska. W odpowiedziach na pytanie o bliskość poglądów politycznych znalazły się poglądy faszystowskie i komunistyczne" - podał. "Autorzy ankiety wydają się ignorować fakt, że zgodnie z art. 13 Konstytucji RP zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa. Pozbawieni odpowiedniego komentarza w tym zakresie młodzi ludzie mogą dojść do wniosku, że takie poglądy mieszczą się w ramach społecznie i prawnie dopuszczalnych opcji" - wskazał rzecznik.
Dodał, że wątpliwości wywołują też zawarte w ankiecie pytania dotyczące osób nieheteronormatywnych. "Jedno z nich jest niezrozumiałe w odniesieniu do celu badania (+Czy w najbliższym kręgu Twoich znajomych/rodziny znasz osobę homoseksualną?+), inne zaś pytania lub warianty odpowiedzi zostały sformułowane w taki sposób, że wprost mogą naruszać godność osób LGBT (+Czy Twoim zdaniem osoby homoseksualne mogą pełnić wszystkie funkcje i stanowiska publiczne?+) lub mieć wobec nich krzywdzący charakter (+Homoseksualizm jest wprawdzie odstępstwem od normy, lecz należy go tolerować+, +Homoseksualizm nie jest sprawą normalną i nie wolno go tolerować+)" - podał Wiącek.
"Osoby odpowiedzialne za projekt oraz zaangażowane w jego promowanie (np. kuratorzy oświaty) podkreślają znaczenie wolności badań naukowych, dobrowolność wypełniania przez uczniów ankiet oraz konieczność zapoznania rodziców z treścią pytań i uzyskania ich zgody na przeprowadzenie ankiet. Wolność badań naukowych ma też jednak swoje granice" - podkreślił
RPO powołał się na wyrok Trybunału Konstytucyjny z 2012 r. "Celem ochrony prawa osób nauczanych do pozyskiwania wiedzy rzetelnej i prawdziwej, proces nauczania koncentruje się w szkołach poddawanych różnym formom nadzoru ze strony władzy publicznej. Ingerencja państwa zarówno w kształtowanie programu nauczania, jak i organizację systemu oświaty, w tym nadzoru pedagogicznego, jest więc nie tylko dopuszczalna, ale też konieczna. W ramach nadzoru właściwe organy powinny czuwać nad wykonaniem obowiązków w zakresie kształcenia uczniów w duchu takich wartości jak tolerancja, otwartość i poszanowanie godności innych ludzi. Powinnością szkół jest również zapewnienie takich warunków, aby każda osoba miała poczucie akceptacji i bezpieczeństwa" - czytamy.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do szefa MEiN z prośbą o przedstawienie swojego stanowiska w odniesieniu m.in. do tych kwestii. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze