W niedzielę dyżurny policji otrzymał informację, że w jednym z mieszkań w centrum Tomaszowa Mazowieckiego może dochodzić do znęcania się nad kilkumiesięcznym dzieckiem. Na miejsce natychmiast skierowano patrol.
"Policjanci zastali w mieszkaniu 35-letnią kobietę oraz dwoje jej dzieci - 1,5-roczną córkę i 9-miesięcznego syna. W chwili interwencji kobieta była trzeźwa. Na twarzy i szyi niemowlęcia funkcjonariusze zauważyli zaczerwienienia, siniaki i otarcia. Matka nie potrafiła wskazać, kiedy i w jaki sposób powstały wymienione obrażenia, lecz przekazała, że zauważyła je tego dnia rano. Ponadto poinformowała, że 13 maja wychodząc do sklepu, pozostawiła dzieci pod opieką swojego konkubenta, który jest ojcem dzieci. Podczas tej rozmowy kobieta nie potrafiła wskazać, gdzie znajduje się jej partner" - zrelacjonował asp. sztab. Grzegorz Stasiak z tomaszowskiej komendy.
Kierując się dobrem dziecka, policjanci wezwali na miejsce karetkę pogotowia. Lekarz podczas badania nie zauważył na ciele dziewczynki żadnych obrażeń. Widoczne one były jednak na ciele chłopca, dlatego podjął decyzję o przewiezieniu niemowlęcia do szpitala na dalsze badania. Chłopczyk trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
"Na szczęście poza siniakami, które na pewno nie są normalnym objawem u tak małego dziecka, chłopiec nie ma żadnych dolegliwości, został przebadany i lekarze orzekli, że nie ma urazów wewnętrznych, a jego zdrowiu i życiu nic nie zagraża" - przekazał PAP rzecznik szpitala Adam Czerwiński.
Jak dodał, chłopiec mógłby już opuścić szpital, jednak pozostanie w nim ze względów społecznych, do czasu wyjaśnienia jego sytuacji prawnej.
Tymczasem funkcjonariusze z Tomaszowa przesłuchali w tej sprawie członków rodziny, sąsiadów, a także personel medyczny, przeprowadzono też oględziny mieszkania z udziałem technika kryminalistyki.
Równolegle trwały poszukiwania ojca pobitego chłopczyka. Odnaleziono go w jednej z komórek znajdujących się niedaleko miejsca interwencji, zamkniętego w jej wnętrzu od środka i ukrywającego się przed policjantami. Po uzyskaniu dokumentacji medycznej i opinii biegłego 38-latek usłyszał zarzuty znęcania się i nieudzielenia pomocy dziecku, co mogło narazić je na utratę zdrowia i życia. Mężczyźnie grozi nawet 8 lat więzienia.
Z kolei 35-letnia matka chłopczyka, nad którą ciąży obowiązek opieki nad niemowlęciem, odpowie za narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 5 lat więzienia.
We wtorek prokurator nadzorujący postępowanie wystąpił z wnioskiem do Sądu Rejonowego w Tomaszowie Mazowieckim o zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy; wobec kobiety zastosował dozór policyjny. Sprawa nadal będzie szczegółowo wyjaśniana przez śledczych, a o dalszym losie rodziców i dzieci zadecyduje sąd.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze